Dymitr spełnia się w roli przyjaciela,tylko ja ciągle ubolewałam ponieważ znałam innego Dymitra.Mój Dymitr ten który szeptał mi do ucha po rosyjsku że mnie kocha,ten który mnie namiętnie całował,ten który uśmiechał się niby niewinnie ale miał mi uświadomić jak bardzo mnie kocha zniknął.Jego uśmiech był słodki,ale był przyjacielski bez żadnych podtekstów.Treningi były dla mnie prawdziwą udręką czując jego ciało tak blisko mojego miałam ochotę go pocałować,ale nie mogłam nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni.Właśnie wracamy do domu po treningu,coraz bliżej są moje urodziny,ale nie chcę ich wyprawiać.Zupełnie jak w zeszłym roku.
-Rose co powiesz na to żeby dziś coś smacznego ugotować?-z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Dymitra.
-Możemy coś ugotować tylko proszę cię nie dawaj mi nic trudnego bo ja naprawdę nie umiem gotować.-powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem.
-Dobrze obiecuję,że dostaniesz coś łatwego do roboty.-jego uśmiech stał się nieszczery.
-Co jest Towarzyszu?-spytałam.
-Coś mi się przypomniało.-powiedział marszcząc brwi.
-Co?-zaczęłam się martwić.
-Moja przemiana...mówiłaś że przez jakiś czas byłem strzygą,prawda?
-Tak.
-Chyba przypomniałem sobie co wtedy czułem.
-Co?
-Ból,ale jednocześnie szczęście czy to nie jest dziwne?-spytał.
-Nie wcale pamiętam jak zostałam ugryziona czułam to samo.-dziwi mnie to że przypomniał sobie o przemianie,a nie pamięta rozwinięcia słowa WARTOWNIA.
-Czyli to normalne?
-Tak.-nastała chwila ciszy którą ja przerwałam.-Przypominasz sobie coś jeszcze?
-Nie chociaż...-urwał.
-Mów!-rozkazałam.
-Tasza która rzuca w twoją stronę nóż nie to chyba moja wyobraźnia.
-Dymitr to są wydarzenia tuż przed twoją utratą pamięci.-powiedziałam szczęśliwa.Nie myśląc o tym co robię rzuciłam mu się w ramiona.Dymitr na początku lekko zaskoczony po chwili mnie podniósł i zaczął kręcić.
-Czyli że co zaczynam sobie przypominać?-spytał nic nie rozumiejąc.
-Tak pamiętasz już naprawdę dużo Dymitr to wspaniale nawet nie wiesz jak się cieszę.-łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Ale cały czas nie pamiętam co nas łączyło.-powiedział o chwili smutny.
-Nie martw się na pewno ci się przypomni.Poczekam.-powiedziałam głaszcząc go po policzku.
-Rose możesz mi powiedzieć co nas łączyło?-to pytanie sprawiło że straciłam cały dobry humor.
-Chodź trzeba uczcić to co ci się przypomniało to naprawdę dużo.-postanowiłam puścić jego pytanie mimo uszu.
-Dobrze jak chcesz później porozmawiać to porozmawiamy po kolacji.-powiedział i ruszył w stronę mieszkania.Stałam chwilę lekko zszokowana,ale po chwili ruszyłam za nim.Podczas gotowania śmialiśmy się i dobrze bawiliśmy.
-Rose wytłumacz mi dlaczego ja cię nie uczyłem gotować?-spytał patrząc jak niezdarnie kroję cebulę.
-Nie wiem samo wyszło.-powiedziałam cały czas walcząc z cebulą.
-Czekaj pomogę.-powiedział stając za mną i chwytając moją rękę w której trzymałam nóż prowadził ją delikatnie.Krojenie cebuli okazało się łatwe,ale ja specjalnie udawałam,że nie umiem by być blisko niego.Niestety cebula została pokrojona i Dymitr odszedł zajmując się spaghetti.Jedliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym było to miłe.
-Rose proszę powiedz mi co nas łączyło.-Dymitr cały czas próbował.
-Ale po co mam ci mówić i tak nic do mnie nie czujesz.-powiedziałam kończąc spaghetti.
-Chcę wiedzieć.-drążył i w tej właśnie chwili nie wytrzymałam coś we mnie pękło.
-Wiesz co nas łączyło to ja byłam twoją narzeczoną w czerwcu miał być nasz ślub,ale nie martw się wszytko jest już odwołane ,byłam z tobą w ciąży ale poroniłam iii mam to wszystko w dupie!-wyszłam z pokoju i zamknęłam się u siebie w pokoju,to wszystko mnie przerosło było tego zbyt wiele.
-Rose?-usłyszałam głos za drzwiami.
-Zostaw mnie samą.-powiedziałam do drzwi.
-Rose porozmawiajmy.-poprosił.Wstałam i otwarłam drzwi.-Jak chcesz to ja się z tobą ożenię tylko powiedz.-roześmiałam mu się w twarz.
-Właśnie dlatego nie chciałam ci mówić.Dymitr ja nie chcę cię do niczego zmuszać spokojnie poczekam i tak już wszystko odwołane goście wiedzą że ślubu nie ma twój garnitur już nie jest szyty,moja sukienka na szczęście nie zaczęła powstawać wszystko gra.-powiedziałam idąc w stronę łóżka.
-Rose,ale ja naprawdę mogę to dla ciebie zrobić.-nie dawał za wygraną.
-Dymitr zrozum ja nie chciałam tego ślubu to właśnie ty o nim marzyłeś.Mi było obojętne czy będę twoja żoną czy narzeczoną,ale zrobiłam to tylko dlatego że cię kochałam.-zaśmiałam się chłodno.-Ja cię nadal kocham.
Spojrzenie Dymitra nic mi nie mówiło.Wyszedł.Dlaczego nie mógł przemilczeć tego pytania tylko musiał znać odpowiedź?Czemu drążył temat?Nie wiem na kogo byłam bardziej zła na siebie czy na niego.
Ile tu się dzieje! Ale byłam w plecy... Biedna Rose i jaka bezpośrednia- czemu życie zawsze musi jej dopiec? Cieszę się, Dymitr coś sobie przypomina, ale niech już przypomni sobie najważniejsze!Liczę na ciebie towarzyszu!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Dymitr z taką wiedzą o swoim życiu dalej będzie aż tak nieświadomy. Mimo, że jego pamięć ciągle zawodzi- rozdział był mega!
Rycze
OdpowiedzUsuńDymitr ! Masz sobie przypomnieć ! :O Ale wszystko, to najważniejsze ! Biedna Rose... Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~