Poczułam silne ramiona które mocno mnie oplatają,wtuliłam się mocniej w Dymitra.Poczułam chłód,niechętnie otwarłam oczy nie pamiętając tego co się stało.Odkryłam,że oboje z Dymitrem leżymy nadzy nie przykryci na łóżku.No tak,już pamiętam co się stało poprzedniej nocy.Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie tamtych pieszczot.Spojrzałam na zegarek który stał na stoliku nocnym dziewiętnasta trzydzieści.Delikatnie się podniosłam żeby nas przykryć bo czułam że Dymitr jest zimny w podzięce przytulił mnie mocniej przez sen.Wtulona w narzeczonego myślałam o naszej przyszłości.W niedługiej przyszłości czeka nas ślub i miesiąc miodowy na który jedziemy na Karaiby na naszą wyspę.Cały czas nie mogę uwierzyć,że mamy własną wyspę,to co zrobili moi rodzice było niesamowite.Poczułam że Dymitr zaczyna się budzić.Spojrzałam na niego i zanim otworzył oczy pocałowałam go,na początku nic nie rozumiejąc lecz po chwili całował równie namiętnie jak ja.
-Witaj Towarzyszu.-powiedziałam gdy się od siebie odkleiliśmy.
-A z jakiej okazji to miłe powitanie?-spytał przecierając zaspane oczy.
-Z tego że bardzo cię kocham.-powiedziałam całując go tym razem w policzek.
-Wobec tego proszę o więcej takich poranków.-powiedział obejmując mnie ramieniem.
-Jeśli będziesz w łóżku to nie ma sprawy.
-To co mamy dziś w planach Roza?-zmienił temat Dymitr.
-Trochę tego będzie.Na początku śniadanie potem jedziemy po Wiki i wracamy do domu bo jutro kończy się twoje zwolnienie.-powiedziałam szybko.
-Właśnie,a jak to możliwe że byłaś przez ten cały czas przy mnie,nie powinnaś być w pracy?-spytał podejrzliwie Dymitr.
-Wzięłam wolne,tak właściwie to Lissa powiedziałam że nie mam do niej przychodzić dopóki ty nie wyzdrowiejesz.-wzruszyłam ramionami.
-Czyli będziesz tak długo w domu jak ja będę miał zwolnienie?-spytał Dymitr.
-No w sumie to tak.
-To tak ja mogę chorować.-powiedział dumnie.
-O nie Towarzyszu chcę już wracać do pracy.-spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.-Nie chcesz poznać Lucasa i Kate?-spytałam złośliwie.
-Chcę,ale wolę zostać z tobą w domu.-zaczął całować mnie po obojczyku.
-Nie ma tak dobrze Towarzyszu czeka nas pięciogodzinna podróż po twoją siostrę uwierz mi nie chcę się spóźnić.-powiedziałam rozpływając się pod dotykiem jego palców.
-Roza.
-Nie ty idziesz zrobić śniadanie,a ja idę się wykąpać.
-Czy ty mi rozkazujesz?-spytał zaskoczony Dymitr.
-Nie,ale widzę że ci się nudzi więc przydzielam ci zadania.-odparłam krótko.
-Niech ci będzie.-powiedział wstając i zakładając bokserki.Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki.Po dość długim prysznicu wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.Zeszłam na dół w samym szlafroku.
-Hej Towarzyszu co tak pachnie?-spytałam wchodząc do kuchni.Zobaczyłam,że Dymitr stoi nad patelnią i coś zawzięcie smaży.
-Dawno nie jedliśmy omletów.-stwierdził Dymitr nakładając omlety na talerze.
-Masz rację.-powiedziałam nalewając kawy do jego ulubionego kubka,a sobie nalałam soku jabłkowego.Dymitr szedł z talerzami,a ja z kubkami do stołu.Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść w ciszy.Po chwili odnieśliśmy naczynia do kuchni i Dymitr poszedł się umyć i ubrać,a ja stwierdziłam że podleję kwiaty.Podeszłam do okna i zobaczyłam Jareda Sage ojca Sydney szedł obok dziewczyny na około piętnaście lat i żywo gestykulował dłońmi.Otworzyłam okno by usłyszeć choć część jego przemówienia.
-...nie wiem jak ona mgła nam to zrobić.Taki wstyd dla całej rodziny.Na pewno wdała się w matkę ja jej tego nie uczyłem.Mam nadzieję że Królowa odda ją w ręce alchemików byśmy mogli się nią porządnie zająć,Ona potrzebuje profesjonalnej opieki specjalistów zbyt mocno zbliżyła się do tych złych stworów nocy.-jeszcze nigdy nie usłyszałam tyle jadu w jednej krótkiej wypowiedzi.
-Tato,a może to nieporozumienie.-próbowała dziewczyna,a ja przypomniałam sobie że to musi być młodsza siostra Sydney.Tylko jak ona miała na imię....o już wiem Zoey.
-Zoey jakie nieporozumienie?!Sydney nas zdradził,miałem nadzieję że w ośrodku reedukacyjny jej pomogą,ale ten szalony moroj ją porwał.
Zrozumiałam co zrobił Adrian i dlaczego ostatnio był taki zabiegany.On to wszystko zaplanował,a Eddy mu pomagał.Zrozumiałam coś jeszcze ważniejszego Adrian jest zakochany i będziemy mogli być przyjaciółmi.Ucieszyła mnie ta myśl bo naprawdę zależało mi na jego przyjaźni.
-Roza co takiego ciekawego za oknem?-spytał Dymitr oplatając mnie dłońmi w tali.
-Ojciec Sydney przyjechał wraz z jej siostrą na Dwór.-powiedziałam odwracając się w stronę Dymitra.
-I co?Sydney i Adrian już są?-spytał.
-Raczej nie bo będą rozmawiać z królową,a z tego co wiem to Lissa w sytuacjach wyjątkowych przyjmuje od jutra.-powiedziałam całując Dymitra w policzek.
-Gotowa?
-A ty?
-Ja czekam za tobą.
-No to czas jechać.-powiedziałam ruszając w kierunku drzwi.
Mm.... Dymitr, skoro Rose nie chce to ja mogę zostać z tobą w łóżku 💙💙💙
OdpowiedzUsuńBiedna Syd.... Przechlapane ma dziewczyna.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
super ,czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńkaska
Dymitr, jeszcze ci mało. W sumie się nie dziwię. Besna Syd. Czemu nikt nie przejmuje się miłością innych. Ciekawe po co mu Zoey? Martwię się o naszą nową parę. Przyłączam się do propozycji Mańki. Chetnie zajmę miejsce Rose.😉💖💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą wizytą ojca Sydney. :) Super, czekam na next. :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~