Po warcie od razu udaliśmy się do domu by odespać. Zasnęłam gdy tylko się położyłam byłam zmęczona całym dniem. Nawet nie zdążyłam się przebrać. Trudno.
*
Rano obudziły mnie słodkie pocałunki składane na obojczyku, ale nie otwarłam oczu.
-Roza.-ten piękny głos.-Kotku czas wstawać.
Starałam się wyglądać jakbym spała i chyba mi to wychodziło.
-Kochanie śniadanko już czeka.Wiem że nie śpisz.-no kurcze, a tak się starałam. Niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam najpiękniejsze oczy na świecie.
-Dzień dobry.-powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Witam.-Dymitr uśmiechał się patrząc na mnie.
-Jestem brudna?-spytałam.
-Nie.-odpowiedział z jeszcze większym uśmiechem. Spojrzałam na siebie no tak jestem w samej bieliźnie.
-Kto mnie rozebrał Towarzyszu?-spytałam zbliżając się do niego.
-Roza nie mam pojęcia.-uśmiechnął się chytrze.
-A mi się wydaje że dokonały tego twoje rozbiegane rączki.-powiedziałam całując go w policzek.
-Naprawdę?-spytał zaskoczony. Po chwili całowaliśmy się namiętnie. Dymitr mógł podziwiać moje ciało w samej bieliźnie, a ja na jego tors musiałam patrzeć przez koszulkę. Jednym płynnym ruchem pozbyłam się jej. Dymitr zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego uśmiechał się promiennie.
-No co?
-Nic, dziwię ci się.-powiedział tylko.
-Dlaczego?
-Po za półtorej godziny mamy być u twojego ojca.
-Cholera.-mruknęłam podnosząc się z jego torsu.
-Przeszła ochota na amory?-spytał rozbawiony Dymitr.
-Dokończymy wieczorem.-powiedziałam wybiegając z pokoju i prawie wpadłam na Wiktorię.
-Nic ci nie jest Rose?-spytała patrząc na mnie zaskoczona.
-Nie. Co ty tu jeszcze robisz?-było grubo po dziewiątej i powinna być w szkole.
-Dimka pozwolił mi zostać w domu.-powiedziała spokojnie.
-Jedziesz z nami do Abe'a?-spytał Dymitr stając za mną.
-Jak mogę to pojadę.-powiedziała z uśmiechem.
-W takim razie macie pół godziny.-spojrzałam na zegarek, no pięknie! Wbiegłam do garderoby i zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy. Wzięłam szybki prysznic i się wyszykowałam w piętnaście minut. Gdy schodziłam na dół poczułam zapach tostów.
-Kto robi śniadanie?-spytałam wchodząc do kuchni.
-Ja.-powiedział Dymitr stojąc tyłem do mnie. Podeszłam do narzeczonego i objęłam go w pasie.
-Co dobrego robisz?-spytałam wtulona w jego plecy.
-Tosty i dla ciebie robię czekoladę.-powiedział obracając się do mnie i obejmując mnie ramieniem.
-Tylko teraz jej nie wypij.-przypomniałam mu ostatni incydent.
-Dobrze Roza.-pocałował mnie w skroń.
*
Wjechaliśmy na posesję dwie minuty przed czasem. Zauważyłam samochód którego wcześniej nie widziałam. Weszliśmy do środka nigdzie nie widziałam Abe'a więc ruszyłam do jego gabinetu. Drzwi od gabinetu były otwarte, usłyszałam dwa głosy jeden należał do Abe'a, a drugiego nie znałam.
-No proszę cię!-krzyknął mężczyzna.
-Zapomnij już tyle razy ratowałem ci skórę. Powinieneś ponosić konsekwencje swoich decyzji.-Abe mówił podniesionym głosem.
-To tylko kilka tysięcy.-wtrącił chłopak.
-Kilka tysięcy!? Kilkadziesiąt!-jeszcze nigdy Abe nie wydawał się tak zdenerwowany.
-No dobra. Ale ja naprawdę niechcący wjechałem w tą ciężarówkę.
-Jechałeś dwieście na godzinę i mówisz że niechcący?!-Abe kipiał ze złości.
-Luzuj.
-Wyrażaj się młodzieńcze.-Abe patrzył na niego surowo.
-No dobra przyznaję jechałem trochę za szybko i wypadłem z pasu. Pasuje?-spytał chłopak.
-Nie tak cię wychowałem Carter.-chwila on go wychował?! Nie to nie możliwe. Czy ja mam brata?
O-oł.... Problem? Szlag! Nie wiedziałam, ze Rose ma brata przyrodniego?!? Abe!!! Tlumacz się!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
No ciekawe. Następny Mazur. Widzę, że talent do kierowania podziela z Rose.😂😂😂 Ciekawe jak zareaguje. Oj będzie się staruszek grubo tłumaczył. Czekam na więcej i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńUhuhu... Rozkręcasz się widzę. :D Super rozdział, czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~