Ruszyłam z Dymitrem na dół po nasze walizki, a potem skierowaliśmy się do pokoju który wybrał dla nas Abe. Gdy weszłam moim oczom ukazał się piękny pokój. Ściany były pomalowane na pastelowy błękit, na podłodze leżał ogromny puszysty dywan, pod ścianą stała piękna toaletka, po przeciwnej stronie były dwoje drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki i garderoby, po naszej prawej stał piękny biały kominek, ale to nie było najważniejsze. Na środku pokoju znajdowało się ogromne dwuosobowe łóżka z baldachimem, które prosiło by się na nim położyć. Bardzo się starałam by nie stać z otwartą buzią.
-To ja was zostawię samych.-powiedziała Janin odchodząc, Dymitr delikatnie popchnął mnie w stronę pokoju i zamknął za nami drzwi.
-I jak ci się podoba?-spytał stawiając walizkę na ziemi.
-Tu jest pięknie, tylko co my będziemy robić w tak ogromnym pokoju?-spojrzałam na Dymitra zadziornie.
-Zapewne będziemy tu tylko spać, bo wątpię byśmy mieli czas tylko dla siebie.-powiedział Dymitr z kpiarskim uśmiechem.
-Jak wolisz.-podeszłam do niego, kładąc ręce na ten wspaniały tors.
-Roza.-mruknął cicho.
-Wiem, że tego chcesz.
-Nie teraz.
-Dlaczego?
-Roza nie mamy czasu.
-Jak to?
-A tak, twój ojciec dał nam godzinę na rozpakowanie się, a potem mamy się stawić w ogrodzie.
-Abe jest okrutny.-mruknęłam wściekła.
-Kochanie kto powiedział, że odpuszczę ci wieczorem?-
-No nikt.
-Kocham jak tak się uśmiechasz.-dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że uśmiecham się jak głupia.
-To chodź trzeba się rozpakować bo pomyślą, że robiliśmy tu rzeczy na które oboje mamy ochotę.
-Możemy też rozpakować się wieczorem.-podsunęłam.
-Hathaway do roboty.-Dymitr klepnął mnie w tyłek bym szła przodem.
-Nie odpuszczę ci tego.-mruknęłam wiedząc, że usłyszy.
-Miło.-poczułam jego usta obok ucha.-Już odliczam minuty.
Zaśmiałam się jak nastolatka. Po chwili podziwiana łazienki w której znajdowała się wanna dla dwóch osób, weszliśmy do ogromnej garderoby gdzie rozpakowaliśmy swoje rzeczy. Nie obyło się oczywiście bez kąśliwych i dwuznacznych komentarzy, ale wiedziałam, że gdy tylko zejdziemy na dół wróci poważny Dymitr, może nie tak jak podczas służby, ale nie tak beztroski jak teraz. Wychodząc z pokoju Dymitr chwycił moją dłoń i szliśmy w zgodnym milczeniu. Uwielbiałam rozmawiać z Dymitrem, ale te chwile kiedy oboje byliśmy pogrążeni w milczeniu były przyjemne. Właśnie schodziliśmy na dół gdy zauważyłam Abe'a.
-Już chciałem po was przyjść, ale widzę, że to nie będzie konieczne.-uśmiechnął się do nas złośliwie.
-Rozpakowaliśmy się więc po co czekać.-odpowiedział Dymitr na zaczepkę. Byłam z niego dumna.
-Doskonale. Już czas.-powiedział zacierając ręce.
-Na....-pozwoliłam mu się wykazać.
-Naprawdę nie wiesz?-dlaczego on musi odpowiadać pytaniem na pytanie?!
-Nie, dlatego pytam.
-Musicie się przygotować przecież nie pozwolę wam w dniu ślubu wbiec do ogrodu. Musicie mieć wielkie wejście.-widziałam jak duma z niego tryska.
-Super.-mruknęłam jednocześnie z Dymitrem. Weszliśmy do ogrodu gdzie wszyscy już siedzieli na tarasie nawet Jo i Pablo. Na środku ogrodu stało coś przypominające łuk ślubny tylko, że było czarne i nie było na nim kwiatów.
-Gotowi?-spytała Jo cała w skowronkach. Jak to się mówi? Kobieta zmienną jest? Tak do niej to powiedzenie pasuje idealnie.
-Chyba tak.-powiedziałam niepewnie.
-Rose musisz to ubrać.-Pablo podszedł do nas i podał mi buty na dziesięciocentymetrowym obcasie.
-Żartujesz?-spytałam patrząc na buty.
-Nie.
-Nie dam rady w tym iść.
-Chociaż spróbuj.-uśmiechnął się wręczając mi buty. Musiałam ściągnąć moje ukochane trampki i założyć te maszyny śmierci. Bałam się postawić najmniejszy krok ponieważ buty były strasznie niestabilne.
-Gotowa?-spytał Abe biorąc mnie pod pachę.
-Na to żeby połamać nogi? Tak.-powiedziałam sarkastycznie. Buty cisnęły mnie wszędzie, wbijały się i bałam się puścić ręki Abe'a chodź na chwilę.
-Pablo ona nie da rady.-powiedział Dymitr widząc jak się męczę.-Spójrz tylko na nią. Nie mam zamiaru jej cały dzień nosić.-nie wiedziałam, że Dymitr aż tak potrafi narzekać.
-No dobrze.-Pablo podszedł do jednego ze stolików i sięgnął po drugie pudełko. Były w nim proste białe sandałki zapinane wokół kostki na dużo niższym obcasie niż te które obecnie mam na nogach. Szybko pozbyłam się tych narządów tortur z nóg i założyłam sandałki. Moje nogi dziękowały Dymitrowi. Teraz ze spokojem mogłam się sama poruszać. Jo wytłumaczyła nam jak co mamy robić i pierwsze kilka razy pokazała mi jak mam iść. Po chwili sama spróbowałam, ale ponoć popełniłam kilka błędów. Spróbowałam jeszcze kilka razy, ale niestety potem Jo musiała już jechać i na dziś oznaczało to koniec prób.
-Rose, Dymitr mam ciekawą robotę dla was.-powiedział nagle Abe.
-Jaką?-spytałam.
-Musicie jechać odebrać plakietki.
-Co?
-Plakietki które będą leżeć na stołach. No wiecie każdy musi wiedzieć gdzie będzie siedzieć.-Abe uśmiechał się niewinnie.
-Zgoda.-powiedzieliśmy w tym samy czasie.
-Ja jadę z ciocią i wujem.-krzyknęła Zoja.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na razie nie dodam zdjęcia butów Rose bo będą dodane w rozdziałach ślubnych. Przypominam 3 komentarze = nowy rozdział.
Ślub! Niedługo ślub! Mm.... Jak ja bardzo na to czekam! 💖💗💖 Dymitr, Rose. Do pokoju z łóżkiem marsz! W tej chwili!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
Dobra, pierwszy raz komentuję ten blog gdyż byłam tak w niego wciągnięta iż chwili nie mogłam poświęcić na komentarz i przeskakiwałam odrazu do kolejnych rozdziałów. Muszę przyznać, blog super. Historia bardzo ciekawa. Ideaalnie oddajesz chraktery wszystkich postaci z książek, ale i fajne są nowe postacie, które wplątujesz do historii. Dużo Romitri co bardzo mi odpowiada <3 Oczywiście lubię Chrisa i Lissę, ale Rose i Dimka wygrywają. Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Super blog, pisz dalej i dalej. Chcę dzieci Dymitra i Rose! Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję że udało ci się w końcu skomentować. I dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję że znajdę więcej twoich komentarzy pod następnymi rozdziałami i mam nadzieję że zostaniesz ze mną na dłużej.
UsuńPs. A kto nie chce dzieci Romitri?
Zoja ma plan
OdpowiedzUsuńCiekawe co wymyslila przebiegla Zoja ? Albo to Abe chcial sie ich pozbyc z domu? Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA! Tak to może być męczące, ale tak się dzieje jak się TAK pisze :P http://strazniczkarosehathaway.blogspot.com/2016/06/lba.html
OdpowiedzUsuńOczywiście łóżko najważniejsze w całym pokoju.😂😂😂 . Zoja! Następny rozdział na pewno będzie z Zoją. Te buty. Co oni myślą. Nogi chcą jej połamać. Bielikow stanął w jej obronie. Brawo Dimka. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział 💘 Czekam na kolejny. Ciekawe co Zoja wymyśliła
OdpowiedzUsuń