Obudziłam się mocno wtulona w pierś męża. Cały czas nie mogę
uwierzyć, że mogę tak na niego mówić. Dymitr Bielikow mój nauczyciel z Akademii
Św. Władimira od wczoraj jest moim mężem, a ja mogę nazywać się jego żoną.
Delikatnie podniosłam się z klaty męża i spojrzałam na to jak śpi. Wyglądał
uroczo. Wstałam cichutko, tak by go nie obudzić i ruszyłam do łazienki
zgarniając przy okazji czystą bieliznę. Zamknęłam delikatnie drzwi.
Stwierdziłam, że długa kąpiel będzie dla mnie idealna. Woda lała się leniwie do
wanny, a ja spojrzałam w lustro widziałam w nim dziewczynę która jest
niesamowicie szczęśliwa i nic tego nie zmieni. Podeszłam do wanny i wlałam płyn
do kąpieli o zapachu pomarańczy. Gdy woda prawie się wylewała z wanny weszłam
do niej. Nie wiem ile tak siedziałam, ale był mi dobrze.
-Roza?-usłyszałam głos męża. Najwidoczniej dopiero wstał.
-Jestem w łazience Kochanie.-zawołałam i czekałam. Już po
chwili drzwi się uchyliły i w szparze pojawiła się głowa Dymitra.
-Można?-spytał z ślicznym uśmiechem.
-Ty zawsze możesz.-odpowiedziałam.
-Długo nie śpisz?-spytał, stając obok wanny.
-Jakiś czas. Chcesz do mnie dołączyć?-spojrzałam na niego
zachęcająco. Myślałam, że odmówi, ale on tylko się uśmiechnął i zdjął bokserki.
Już po chwili oboje byliśmy w wannie.
-Jak się czujesz Roza.-spytał Dymitr przytulając mnie od
tyłu.
-A jak mam się czuć? Jestem szczęśliwa.
-To najważniejsze.-powiedział cicho całując mnie w tył
głowy.
-A jak tam twoja głowa Towarzyszu?-spytałam, ciekawa czy kac
go dorwał.
-Bywało lepiej.-powiedział szczerze.
-Mój kochany alkoholik.-zaśmiałam się cicho.
-Aż tyle to ja nie wypiłem.-powiedział lekko oburzony.
-Oczywiście.-zaśmiałam się. To niestety był błąd. Dymitr chwycił mnie w tali i z zawrotną
szybkością odwrócił mnie tak, że siedzieliśmy twarzą w twarz. Nic
nadzwyczajnego tylko, że Dymitr posadził mnie tak, że jednocześnie znalazł się
we mnie. Zaskoczona pisnęłam patrząc na ukochanego wielkimi oczami.
-I co zatkało Roza?-spytał, dumny z siebie.
-Troszeczkę. Gdzie jest mój Towarzysz, ten który mówił, że
nie powinni…-zatkał mi usta pocałunkiem. Odwzajemniłam pieszczotę bo była
strasznie przyjemna. Ręce Dymitra zaczęły zjeżdżać coraz niżej aż zjechały na
same pośladki. Czułam się jak w niebie i to po raz kolejny w ciągu dwudziestu
czterech godzin. Niestety Dymitr po chwili przestał i odsunął się ode mnie.
Widząc, że patrzę na niego zdziwiona zaczął się tłumaczyć.
-Roza na takie rzeczy mamy cały miesiąc, a teraz powinniśmy
coś zjeść.-pocałował mnie w czubek głowy.-Ale obiecuję, że jak dolecimy na
Karaiby to ci nie odpuszczę.
Zaśmiałam się cicho i zaczęłam wychodzić z wanny. Za mną
wyszedł Dymitr. Wytarliśmy się i zaczęliśmy się szykować na śniadanie. Po
godzinie ruszyliśmy na dół trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy do jadalni
wszyscy spojrzeli na nas. Nie widziałam nigdzie Mazurów i Hathaway’ów więc
zapewne wyjechali.
-Jak się spało?-spytał Abe.-Oczywiście jeżeli spaliście.
-Doskonale w naszej sypialni jest bardzo wygodny
materac.-powiedziałam siadając obok Wiktorii.
-Rose możemy za chwilę pogadać w cztery oczy?-spytała mnie
cicho.
-Jasne. Coś się stało?-spojrzałam na nią czujnie.
-Nie…opowiem ci wszystko za chwilę.-chciałam coś jeszcze
powiedzieć, ale podano śniadanie i zajęłam się jedzeniem. Wszyscy spoglądali na
mnie i na Dymitra jakbyśmy byli inni. Nie wiem o co chodziło, ale denerwowało
mnie to.
-Dobra co się dzieje?-spytał Dymitr, go też to denerwowało.
-Nic.-powiedział Abe.
-Oboje z Rose widzimy, że coś jest nie tak patrzycie na nas
jak na ufoludki.
-Zaraz Lissa ogłosi, że dampir po przemianie może mieć
dziecko.-wypaliłam bez zastanowienia.
-Skąd wiesz?-spytał Abe.
-Zgaduję.-powiedziałam krótko.
-Chcecie to zobaczyć?-spytał Abe.
-Tak, ale przecież nie możemy pokazać się na Dworze gdy to
będą ogłaszać.-powiedział Dymitr zdenerwowany.
-Nie musimy jechać na Dwór. Transmisja idzie na cały
świat.-Abe jak zwykle musiał zabłysnąć.
-Jasne, że chcemy.-powiedziałam z uśmiechem. Abe zawołał
jednego ze strażników. Po chwili jadalnie zmieniła się w salę kinową. Okna
zostały zasłonięte, a na jednej ścianie pojawił się obraz. Lissa właśnie weszła
na mównicę.
-Witam wszystkich
zebranych. Dziękuję, że udało wam się przyjść i mnie wysłuchać. Mam dla was
wszystkich informację, która może zmienić cały nasz świat i zburzyć to w co
wierzymy. Ostatnio wraz z Sonią Karp-Tanner badałyśmy możliwości mocy ducha.
Wiemy, że ta moc jest dla nas wszystkich zagadką. Staramy się odkryć wszystkie
możliwości. W zeszłym tygodniu stworzyłyśmy „szczepionkę’’ przeciwko strzygą.-Lissa
przy słowie szczepionka zrobiła cudzysłów. Na Sali zawrzało, nawet ja nie
wiedziałam, że udało im się to odkryć.-Ale
to nie koniec dobrych informacji. Ostatnio moja strażniczka Rose Hathaway wraz
ze strażnikiem Dymitrem Bielikowem odkryli, że dampiry które zostały
przywrócone z postaci strzygi…-Lissa wzięła głęboki wdech. Wiedziałam, że
teraz męczą ją wyrzuty sumienia b powierzyłam jej tajemnicę której nie mogła
zatrzymać dla siebie.-mogą mieć dzieci.
To co działo się na Sali ciężko było określić. Na Sali
wrzało. Wszyscy zaczęli krzyczeć, że jest to niemożliwe i że królowa stroi
sobie z nich żarty. Lissa stała z wysoko podniesioną głową i starała się nie
przejmować całym zamieszaniem. Po chwili usłyszałam wyraźny głos który przedarł
się przez resztę.
-To jakieś wynaturzone
stwory trzeba je zabić.
Jeśli mam być szczerze
zabolało. Bardzo. Dymitr widząc jaką mam minę posadził mnie sobie na
kolana i głaskał po plecach. Abe wyłączył transmisję i spojrzał na nas
współczująco.
-Jak się czujecie?-spytał.
-Dziwnie.-odpowiedzieliśmy razem.
-Spokojnie lećcie na miesiąc miodowy, a ja z Wasylissą
wszystkim się zajmiemy.-spojrzałam na Dymitra, a on tylko kiwnął głową na znak,
że Abe ma rację.
-Dobrze.-powiedziałam wzdychając ciężko.-Chodź Wiki pogadamy
chwilę.
Wiktoria spojrzała na mnie zdziwiona, ale ruszyła za mną.
-Dobrze, a teraz opowiedz mi co się stało.
Ooo...
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze,zaskoczyło mnie to wszystko.
Jestem ciekawa co się stanie gdy Romitri pojadą na dwór.
Wydaje mi się się że będzie nieciekawie.
Ciekawe co Wiktoria chce powiedzieć Rose.
Mam swoje teorie ale zostawię je dla siebie.
Rozdział jak zawsze świetny.
Pozdrawiam i życzę weny.
PS: A tak na marginesie,dzisiaj udało mi się obejrzeć Akademię wampirow.
Gdzie???? Mogłabyś mi wysłać link?
UsuńNa zalukaj,nie moge podać linku bo jestem na telefonie
UsuńLudzie są okropni. Zazdroszczą im tylko nie wiem czego. Mogą mieć dzieci, to zamiast się cieszyć, to chcą ich zabić. No jak w średniowieczu po prostu. Inni to na stos. Ale Lissa, gratuluję odwagi
OdpowiedzUsuńporanek cudowny. Szkoda, że nie dokonczyli. Ale miesiąc miodowy mmrr... czekam niecierpliwie. I co chciała powiedzieć wiki? Dawaj szybko następny. Czekam i życzę weny💖💖💖💖
Co Wiktoria chce powiedzieć Rose?
OdpowiedzUsuńOkropni oni są mówiąc, że te dzieci trzeba zabić, ale Rose i Dimitr wiem, że przetrwają te trudne dla nich obojga chwile i wszystko będzie dobrze. Mam taką nadzije
O kurcze poranek po przebudzeniu cuuuudowny:-D Lissa oglosila nowe odkrycie zreszta cudowne dla wszystkich a oni co??? Moroje sa beznadziejni. Oby nowozency nie zawracali sobie tym glowy na Karaibach :-) Czekam na next
OdpowiedzUsuńJak to tak można? Zazdrość kiedyś ich zniszczy. Rozdział boski. Czekam na nexta ❤❤💋❤💋
OdpowiedzUsuń