Wyszłyśmy z Wiktorią do ogrodu. Po wczorajszym wystroju nie
było śladu. Wiktoria usiadła ba kamiennej balustradzie i wpatrywała się w
ogród, tak jakby to właśnie miał się do czegoś przyznać. Usiadłam obok niej,
ale wydaje mi się, że nawet tego nie zauważyła.
-Wiki, o czym chciałaś mi powiedzieć?-spytałam, patrząc na
nią. W tej chwili bardzo przypominała mojego męża.
-Zrobiliśmy to.-powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałam.
-Co?-nic nie rozumiałam z tego co powiedziała.
-Rose, ja i Kola kochaliśmy się.-powiedziałam, spoglądając
na mnie zawstydzona.
-O. Kiedy?-byłam zaskoczona tym, że akurat mi o tym mówi.
-W nocy.-uśmiechnęła się niepewnie.
-Gratulacje. Opowiadaj, jak było?-Wiktoria spojrzała na mnie
zaskoczona.
-Było…fajnie.-wydukała.
-I tyle? Nie powiesz, że gwiazdy zaczęły spadać z nieba, a
księżyc zabarwił się na pomarańczowo?-spojrzałam na nią, a ona zaśmiała się
cicho.
-A tak powinno być?
-Nie wiem, ja tak miałam….znaczy tak się
czułam.-powiedziałam przypominając sobie wartownię.
-Sama nie wiem co wtedy czułam, ale wiem, że Kola jest tym
właściwym mężczyzną z którym chcę spędzić całe życie.
-A gdzie Mikołaj?-spytałam, nie widziałam go podczas
śniadania.
-Jeszcze spał jak wychodziłam.
-Uciekłaś facetowi z łóżka?-spytałam z uśmiechem.
-A to źle?-zaśmiała się razem ze mną.
-Niby nie, ale biedy chłopak nie będzie wiedział co zrobić.
-Dziękuję.-powiedziała to tak nagle, że się przestraszyłam.
-Za co?
-No wiesz mamie czy babci bałabym się powiedzieć, a Sonia i
Karolina…im też, a tobie to powiedziałam nie wiedząc jakiej reakcji się
spodziewać.
-Bałaś się powiedzieć najbliższym, a powiedziałaś bratowej
którą masz od kilkunastu godzin? Nie no to normalne.-obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Ale Rose ja naprawdę dziękuję.
-Nie dziękuj, sama nie tak dawno przeżywałam coś podobnego i
nie miałam się komu wygadać.
-A Wasylissa?
-Lissa nie wiedziała o tym, że jestem zakochana w Dymitrze.
Dowiedziała się dopiero po tym jak stał się strzygą.
-Dlaczego jej nie powiedziałaś?
-Chciałam i to wiele razy, ale potem okazywało się, że ma
problem i moje życie uczuciowe schodziło na drugi plan.
-Ale sama mówiłaś, że mamy takie same prawo do uczuć jak
moroje. Rose to się wyklucza.-Wiktoria była tak samo spostrzegawcza jak Dymitr,
niestety przy tym tak samo denerwująca jak on.
-Tak wiem, że tak
mówiłam, ale to było po tym jak ona już wiedziała. Wiki możesz mi
wierzyć, że to była tak samo trudna rozmowa wtedy dla mnie jak dla ciebie
mówienie mamie o tym, że ty i Mikołaj…..-urwałam bo na taras wszedł Dymitr.
-A o czym rozmawiacie piękne panie?-spytał siadając obok
mnie.
-O wszystkim i o niczym.-powiedziała szybko Wiktoria.
-Powinienem dociekać?
-Nie masz czego.-powiedziałam, wtulając się w niego żeby go
rozproszyć.
-Skoro tak mówisz.-objął mnie silnymi ramionami.
-Ładnie razem wyglądacie.-stwierdziła Wiki z uśmiechem.
-Dziękujemy.-odwzajemniłam uśmiech.
-J-jak to możliwe, że możecie mieć dzieci?-spytała nagle.
Wiedziałam, że dokładnie wie to tylko Jewa i Olena.
-Przez to, że byłem strzygą.-Dymitr jako pierwszy
odpowiedział.
-Ale wasze dzieci będą czym?
-Dampirami.-odpowiedzieliśmy razem.
-Ale to bez sensu.
-Dlaczego tak uważasz? Przecież ze związku moroja z morojem
rodzi się moroj, więc ze związku dampira z dampirem powinien urodzić się
dampir.-powiedział Dymitr uśmiechając się ciepło.
-No niby tak, ale przecież ze związku moroja z dampirem i
człowieka z dampirem lub człowieka z morojem rodzi się dampir.
-A jaki to ma związek?-spytałam bo się zgubiłam.
-No niby nie ma, ale jednak może urodzić się moroj albo
człowiek.-Wiktoria spojrzała na nas z lekkim przestrachem.
-Wiki co się urodzi to się urodzi, chcemy mieć
dziecko.-powiedział Dymitr kładąc ręce na moim brzuchu, tak jakbym już była w
ciąży.
-To będzie niesamowite.-stwierdziła.
-Tak na pewno będzie.-powiedziałam lekko smutna.
-Co się stało Rose?-Wiktoria od razu wychwyciła zmianę w
moim nastroju.
-Wiesz, nasze dziecko nie będzie mieć normalnego życia przez
to, że będzie mieć rodziców którzy nigdy nie powinni mieć dzieci. Zapewne będą
chcieli zrobić z niego królika doświadczalnego i tego się trochę boje.
-Ale wy na to nie pozwolicie prawda?-spytała Wiktoria, jej
oczy powiększyły się do rozmiaru słoików
-Oczywiście, że nie.-oboje z Dymitrem oburzyliśmy się na to
pytanie.
-O czym tak rozmawiacie dzieci?-na taras weszła Olena i
Jewa.
-O dzieciach.
-A coś konkretnego?-spytała.
-Nie. Tylko tak sobie o nich rozmawiamy.
-To kiedy mogę się spodziewać kolejnego wnuczka lub
wnuczki?-spytała Olena siadając na krześle naprzeciwko nas.
-Jak dobrze pójdzie Oleno to za dziewięć miesięcy.-Abe
wszedł po schodach z ogrodu, śmiejąc się z miny Dymitra.
-Co ty możesz o tym wiedzieć?-spytałam zaczepnie.
-A wiem całkiem sporo, przecież dzięki mnie Dymitr ma teraz
taką piękną żonę.-Dymitr objął mnie mocniej.
-Tato przestań, wiesz dobrze, że Dymitr nie lubi tych tematów.-zganiłam
ojca czując jak mięśnie Dymitra się spinają.
-Wybacz Bielikow, ale nie mogłem się powstrzymać.-chichotał
ja mała dziewczynka.
-Nic nie szkodzi Abe, zgadzam się z tobą Roza jest piękna i
wspaniała.-ojczulkowi zrzedła mina, nie lubił jak Dymitr jeszcze przy nim
chwali mnie i używa imienia „Roza’’. Dymitr dodatkowo by odgryźć się mojemu
ojcu pocałował mnie w policzek. Abe stał patrząc na Dymitra i nic nie
rozumiejąc. Musiałam odwrócić głowę od tego całego przedstawienia bo inaczej
wybuchłabym głośnym śmiechem.
-Rose co ci tak do śmiechu?-spytał Abe.
-Mi?-spojrzałam udając zdziwioną.
-Tak.
-Ale przecież ja się nie śmieje.
-Macie samolot o trzynastej zaraz po obiedzie.-powiedział
odchodząc.
-No Towarzyszu, właśnie wygraliśmy potyczkę słowną z moim
ojcem. Piątka.-wyciągnęła rękę, a on tylko położył swoją i podziwiał moją
obrączkę.
-Co to było?-spytała Wiki.
-Co?
-No to między Abe’m a Dymitrem.
-A to. Abe uwielbia ubliżać Dymitrowi, a ten właśnie się
odgryzł.
-A to o to tu chodziło.-teraz wszystkie zrozumiały.
-Wiki, kiedy zdajesz testy?-spytałam bo jest przecież koniec
czerwca i już dawno powinno być po.
-We wrześniu.
-Dlaczego tak późno?
-Nie wiem, ale tak jest na Dworze Jill też tak ma.
-Czyli teraz jedziesz na dwa miesiące do Rosji, a potem wracasz?
-Tylko na zdanie testów.
-A co potem?-spytałam patrząc ukradkiem na Jewę i Olenę.
-A potem wracam do Rosji i zacznę pracę w Bai.
-Czyli nie podejmujesz służby?
-Nie.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam się do niej.
No no Wiki i Kola czuje ze zapowiada sie kolejny piekny zwiazek 2 dampirow :-) Panstwo Bielikov jak to pieknie brzmi :-D Olena sie juz nie moze wnukow doczekac ... zreszta chyba jak wszyscy- no nie liczac Abe'a. Czekam na nastepny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOoo za 9 miesięcy jak dobrze pójdzie. Oby poszło dobrze ;))
OdpowiedzUsuńJak pięknie, wszystko się im układa. Gorzej u mnie w historii. Czekam na kolejny 😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńWiki nie ma odwagi powiedzieć o tym mamie, a mówi Rose. Jak szybko ucichły gdy pojawił się Dymitr😂😂😂. WOW! Bielikow odgryzł się Abemu. Szacun. Plus pochwalił Rozę😉. Brawo.
OdpowiedzUsuńOla doskonale wiem, że masz następny.Dawaj go tu. Już. Kto też chcę?
Karinga wiesz jaka jest zasada dwie osoby cię poprą i będzie
UsuńJa chce
UsuńJa tez chce czy za slabo sie wyrazilam w tej kwesti u Ciebie na blogu??
Usuń