Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział 175



Wyszłyśmy z Wiktorią do ogrodu. Po wczorajszym wystroju nie było śladu. Wiktoria usiadła ba kamiennej balustradzie i wpatrywała się w ogród, tak jakby to właśnie miał się do czegoś przyznać. Usiadłam obok niej, ale wydaje mi się, że nawet tego nie zauważyła.
-Wiki, o czym chciałaś mi powiedzieć?-spytałam, patrząc na nią. W tej chwili bardzo przypominała mojego męża.
-Zrobiliśmy to.-powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałam.
-Co?-nic nie rozumiałam z tego co powiedziała.
-Rose, ja i Kola kochaliśmy się.-powiedziałam, spoglądając na mnie zawstydzona.
-O. Kiedy?-byłam zaskoczona tym, że akurat mi o tym mówi.
-W nocy.-uśmiechnęła się niepewnie.
-Gratulacje. Opowiadaj, jak było?-Wiktoria spojrzała na mnie zaskoczona.
-Było…fajnie.-wydukała.
-I tyle? Nie powiesz, że gwiazdy zaczęły spadać z nieba, a księżyc zabarwił się na pomarańczowo?-spojrzałam na nią, a ona zaśmiała się cicho.
-A tak powinno być?
-Nie wiem, ja tak miałam….znaczy tak się czułam.-powiedziałam przypominając sobie wartownię.
-Sama nie wiem co wtedy czułam, ale wiem, że Kola jest tym właściwym mężczyzną z którym chcę spędzić całe życie.
-A gdzie Mikołaj?-spytałam, nie widziałam go podczas śniadania.
-Jeszcze spał jak wychodziłam.
-Uciekłaś facetowi z łóżka?-spytałam z uśmiechem.
-A to źle?-zaśmiała się razem ze mną.
-Niby nie, ale biedy chłopak nie będzie wiedział co zrobić.
-Dziękuję.-powiedziała to tak nagle, że się przestraszyłam.
-Za co?
-No wiesz mamie czy babci bałabym się powiedzieć, a Sonia i Karolina…im też, a tobie to powiedziałam nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać.
-Bałaś się powiedzieć najbliższym, a powiedziałaś bratowej którą masz od kilkunastu godzin? Nie no to normalne.-obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Ale Rose ja naprawdę dziękuję.
-Nie dziękuj, sama nie tak dawno przeżywałam coś podobnego i nie miałam się komu wygadać.
-A Wasylissa?
-Lissa nie wiedziała o tym, że jestem zakochana w Dymitrze. Dowiedziała się dopiero po tym jak stał się strzygą.
-Dlaczego jej nie powiedziałaś?
-Chciałam i to wiele razy, ale potem okazywało się, że ma problem i moje życie uczuciowe schodziło na drugi plan.
-Ale sama mówiłaś, że mamy takie same prawo do uczuć jak moroje. Rose to się wyklucza.-Wiktoria była tak samo spostrzegawcza jak Dymitr, niestety przy tym tak samo denerwująca jak on.
-Tak wiem, że tak  mówiłam, ale to było po tym jak ona już wiedziała. Wiki możesz mi wierzyć, że to była tak samo trudna rozmowa wtedy dla mnie jak dla ciebie mówienie mamie o tym, że ty i Mikołaj…..-urwałam bo na taras wszedł Dymitr.
-A o czym rozmawiacie piękne panie?-spytał siadając obok mnie.
-O wszystkim i o niczym.-powiedziała szybko Wiktoria.
-Powinienem dociekać?
-Nie masz czego.-powiedziałam, wtulając się w niego żeby go rozproszyć.
-Skoro tak mówisz.-objął mnie silnymi ramionami.
-Ładnie razem wyglądacie.-stwierdziła Wiki z uśmiechem.
-Dziękujemy.-odwzajemniłam uśmiech.
-J-jak to możliwe, że możecie mieć dzieci?-spytała nagle. Wiedziałam, że dokładnie wie to tylko Jewa i Olena.
-Przez to, że byłem strzygą.-Dymitr jako pierwszy odpowiedział.
-Ale wasze dzieci będą czym?
-Dampirami.-odpowiedzieliśmy razem.
-Ale to bez sensu.
-Dlaczego tak uważasz? Przecież ze związku moroja z morojem rodzi się moroj, więc ze związku dampira z dampirem powinien urodzić się dampir.-powiedział Dymitr uśmiechając się ciepło.
-No niby tak, ale przecież ze związku moroja z dampirem i człowieka z dampirem lub człowieka z morojem rodzi się dampir.
-A jaki to ma związek?-spytałam bo się zgubiłam.
-No niby nie ma, ale jednak może urodzić się moroj albo człowiek.-Wiktoria spojrzała na nas z lekkim przestrachem.
-Wiki co się urodzi to się urodzi, chcemy mieć dziecko.-powiedział Dymitr kładąc ręce na moim brzuchu, tak jakbym już była w ciąży.
-To będzie niesamowite.-stwierdziła.
-Tak na pewno będzie.-powiedziałam lekko smutna.
-Co się stało Rose?-Wiktoria od razu wychwyciła zmianę w moim nastroju.
-Wiesz, nasze dziecko nie będzie mieć normalnego życia przez to, że będzie mieć rodziców którzy nigdy nie powinni mieć dzieci. Zapewne będą chcieli zrobić z niego królika doświadczalnego i tego się trochę boje.
-Ale wy na to nie pozwolicie prawda?-spytała Wiktoria, jej oczy powiększyły się do rozmiaru słoików
-Oczywiście, że nie.-oboje z Dymitrem oburzyliśmy się na to pytanie.
-O czym tak rozmawiacie dzieci?-na taras weszła Olena i Jewa.
-O dzieciach.
-A coś konkretnego?-spytała.
-Nie. Tylko tak sobie o nich rozmawiamy.
-To kiedy mogę się spodziewać kolejnego wnuczka lub wnuczki?-spytała Olena siadając na krześle naprzeciwko nas.
-Jak dobrze pójdzie Oleno to za dziewięć miesięcy.-Abe wszedł po schodach z ogrodu, śmiejąc się z miny Dymitra.
-Co ty możesz o tym wiedzieć?-spytałam zaczepnie.
-A wiem całkiem sporo, przecież dzięki mnie Dymitr ma teraz taką piękną żonę.-Dymitr objął mnie mocniej.
-Tato przestań, wiesz dobrze, że Dymitr nie lubi tych tematów.-zganiłam ojca czując jak mięśnie Dymitra się spinają.
-Wybacz Bielikow, ale nie mogłem się powstrzymać.-chichotał ja mała dziewczynka.
-Nic nie szkodzi Abe, zgadzam się z tobą Roza jest piękna i wspaniała.-ojczulkowi zrzedła mina, nie lubił jak Dymitr jeszcze przy nim chwali mnie i używa imienia „Roza’’. Dymitr dodatkowo by odgryźć się mojemu ojcu pocałował mnie w policzek. Abe stał patrząc na Dymitra i nic nie rozumiejąc. Musiałam odwrócić głowę od tego całego przedstawienia bo inaczej wybuchłabym głośnym śmiechem.
-Rose co ci tak do śmiechu?-spytał Abe.
-Mi?-spojrzałam udając zdziwioną.
-Tak.
-Ale przecież ja się nie śmieje.
-Macie samolot o trzynastej zaraz po obiedzie.-powiedział odchodząc.
-No Towarzyszu, właśnie wygraliśmy potyczkę słowną z moim ojcem. Piątka.-wyciągnęła rękę, a on tylko położył swoją i podziwiał moją obrączkę.
-Co to było?-spytała Wiki.
-Co?
-No to między Abe’m a Dymitrem.
-A to. Abe uwielbia ubliżać Dymitrowi, a ten właśnie się odgryzł.
-A to o to tu chodziło.-teraz wszystkie zrozumiały.
-Wiki, kiedy zdajesz testy?-spytałam bo jest przecież koniec czerwca i już dawno powinno być po.
-We wrześniu.
-Dlaczego tak późno?
-Nie wiem, ale tak jest na Dworze Jill też tak ma.
-Czyli teraz jedziesz na dwa miesiące do Rosji, a potem wracasz?
-Tylko na zdanie testów.
-A co potem?-spytałam patrząc ukradkiem na Jewę i Olenę.
-A potem wracam do Rosji i zacznę pracę w Bai.
-Czyli nie podejmujesz służby?
-Nie.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam się do niej.

7 komentarzy:

  1. No no Wiki i Kola czuje ze zapowiada sie kolejny piekny zwiazek 2 dampirow :-) Panstwo Bielikov jak to pieknie brzmi :-D Olena sie juz nie moze wnukow doczekac ... zreszta chyba jak wszyscy- no nie liczac Abe'a. Czekam na nastepny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo za 9 miesięcy jak dobrze pójdzie. Oby poszło dobrze ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie, wszystko się im układa. Gorzej u mnie w historii. Czekam na kolejny 😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiki nie ma odwagi powiedzieć o tym mamie, a mówi Rose. Jak szybko ucichły gdy pojawił się Dymitr😂😂😂. WOW! Bielikow odgryzł się Abemu. Szacun. Plus pochwalił Rozę😉. Brawo.
    Ola doskonale wiem, że masz następny.Dawaj go tu. Już. Kto też chcę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karinga wiesz jaka jest zasada dwie osoby cię poprą i będzie

      Usuń
    2. Ja tez chce czy za slabo sie wyrazilam w tej kwesti u Ciebie na blogu??

      Usuń