Gdy tylko wsiedliśmy do samolotu wystartowaliśmy. Spojrzałam
w dół i odkryłam, że udało nam się uciec w ostatniej chwili. Zobaczyłam jak
osiem aut z Dworu pędzi prosto do willi mojego ojca.
-Kochanie Abe powiedział, że nie mamy się martwić.-próbował pocieszyć
mnie Dymitr.
-Wiem, ale zobacz. A co jeśli coś stanie się komuś z naszej
rodziny?-spojrzałam przerażona na Dymitra.
-Roza spokojnie. Twój ojciec ma strażników którzy nie
pozwolą nikogo skrzywdzić.-widziałam, że Dymitr nie kłamie i że nie powinnam
się martwić, ale nadal miałam złe przeczucia. Już chciałam coś powiedzieć, ale
telefon Dymitra się rozdzwonił.
-Tak słucham?
-Tak jest.-powiedział podając mi telefon.
-Rose?-usłyszałam roztrzęsiony głos mojej przyjaciółki.
-Lissa!
-Rose ja tak bardzo cię przepraszam…ja nie mogłam nic
zrobić, zostałam przegłosowana. Ja chciałam was chronić, ale po tym jak
powiedziałam o waszym dziecku to na Dworze rozpętało się piekło, ale nie martw
się ja to wszystko załatwię.-słyszałam jak szlocha, ale coś mi nie grało.
-Liss nie martw się nie gniewam się przecież na ciebie to
nie twoja wina. Lissa musisz być silna wierzę w ciebie, że dasz sobie z tym
wszystkim radę.- usłyszałam, że zaczęła się uspokajać, ale nadal mi coś nie
pasowało stwierdziłam, że czas działać.-Zresztą ta arystokratyczna banda gamoni
nic nie zdziała.
Usłyszałam głosy. Dużo głosów. Zrozumiałam, że kazali Lissie
zadzwonić do mnie z „przeprosinami’’
-Rose, gdzie teraz jesteście? Wyślę wam najpotrzebniejsze
informację.-słyszałam, że znów zbiera jej się na płacz.
-Lecimy na miesiąc miodowy do Włoch, ale będziemy tam tylko
tydzień następnie jedziemy na tydzień do
Japonii, po Japonii przywita nas Szwecja i na sam koniec tydzień w
Kanadzie.-kłamało mi się łatwo ponieważ nie musiałam patrzyć jej w oczy.
-Bardzo dużo będziecie podróżować.-zauważyła Lissa.
-Tak, ale nie chcieliśmy jakiś nudnych wakacji w jednym
miejscu.-tak się cieszyłam, że nie muszę jej patrzeć w oczy.
-Dobrze bawcie się dobrze. Za ile godzin lądujecie i na
jakim lotnisku?-wiedziałam, że ktoś podsuwa jej te pytania.
-Za osiem godzin na
Veronie.-to będzie zabawne jak za osiem godzin strażnicy będą tam na nas
czekać.
-Czeka was długi lot.-stwierdziła Lissa pociągając nosem.
-Nie martw się wrócimy niedługo.
-Pa Rose.-rozpłakała się na nowo.
-Pa Liss.
-Jeszcze raz strasznie przepraszam.-usłyszałam zanim się
rozłączyła.
-Roza co to było nie lecimy w żadne z tych miejsc.-spytał
Dymitr chwytając moją rękę.
-Co za banda arystokratycznych dupków!!!!!-krzyknęłam
wściekła.
-Co się stało?
-Kazali jej do mnie zadzwonić i wypytać o to gdzie będziemy.
-Kto jej kazał?-spytał Dymitr.
-Nie wiem, ale Dymitr zrozum oni nią będą teraz
manipulować.-miałam w oczach łzy.
-Roza spokojnie.-przytulił mnie bym się uspokoiła.
-Dymitr mam pomysł! Daj mi na chwilę jeszcze telefon.-spojrzałam
na męża. Spojrzał na mnie niepewnie, ale wyciągnął telefon i podał mi go.
Wybrałam numer osoby której bali się podsłuchiwać.
-Sydney?
-Rose?
-Powiedz mi szczerze. Czy mogę cię uważać za
przyjaciółkę?-spytałam bo to było dla mnie najważniejsze.
-Rose oczywiście.
-Czy twoje rozmowy są podsłuchiwane?-spytałam spokojnie.
-Nie mój telefon jest zabezpieczony przed wszelkimi
podsłuchami.
-Świetnie. Powiedz mi co dzieje się na Dworze.
-Chcesz sobie psuć miesiąc miodowy?-spytała zdziwiona.
-Sydney, dopóki się nie dowiem co dzieje się na Dworze nie
będę miała spokojnego wypoczynku.
-Dobrze jak wolisz. Więc byłam na tej radzie. Wszystko szło
całkiem normalnie, ale Nathan Iwaszkow zaczął się drzeć, że nie mieliście
takiego prawa. Powinniście poczekać, aż rada zgodzi się na wasze małżeństwo i
rodziny zaczęły się zgadzać. Niektórzy z rady chcieli się sprzeciwić, ale nie
mieli szans. Lissa starała się jak
najszybciej wszystko wyjaśnić. Największy szał jednak rozpętał się dopiero gdy
powiedziała, że dostaliście od niej zgodę. Teraz ją gdzieś przetrzymują.
-A Christian nic nie zrobił?-byłam oburzona.
-Christian wyjechał z dziećmi na wieś do posiadłości
Dragomirów, Lissa po naradzie miała do nich dołączyć, ale Rose coś się musiało
stać bo Christian nie odbiera. Adrian zachodzi w głowę co się mogło stać.
-Syd włącz na głośnomówiący jeśli Adrian jest tam z tobą.
-Po co?-spytała zaszokowana.
-Proszę.-po chwili usłyszałam głos Iwaszkowa.
-Mała dampirzyco zajmij się swoim kowbojem.
-Adrian nie mamy na to czasu. Wiem, że Syd nie lubi jak
używasz ducha, ale musisz.
-O co chodzi?-wiedziałam, że Adrian podejmie się tego
zadania.
-Czekaj aż Lissa zaśnie i wejdź do jej głowy porozmawiaj z
nią o co chodzi, a następnie spróbuj dostać się do Christiana. Jeśli uda ci się
z nim to zawiadom go o tym co dzieje się na Dworze.
-Dobrze.-powiedział szybko.- Rose błagam cię tylko nie martw
się za bardzo o nas i skup się na swoim kowboju.-zaśmiałam się na tą wzmiankę.
-Jasne będę. A i jeszcze jedno nie ruszajcie się nigdzie bez
Eddy’ego lub Masona.
-Wpadliśmy na to Hathaway!-usłyszałam głos Masona.
-Ej czy wy jesteście tam wszyscy?-spytałam.
-Tylko najbardziej zaufane osoby Hathaway.-tym razem był to
Eddy.
-Gdzieś ci się zgubiło Bielikow.-zaśmiałam się z nich.
-Ale to nie będzie tak fajnie brzmieć.-powiedział Mason.
-Rose jest drobny problem.-usłyszałam głos Eddy’ego.
-Co się dzieje?
-Brama jest zablokowana. Nie można wyjechać ani wjechać. Oni
na was czyhają.
-Wiem kto za tym stoi.-powiedziałam nagle, a moje serce
zabiło dwa razy szybciej.
-Kto?-zapytali wszyscy łącznie z Dymitrem. Nie odzywałam się
więc wyrwał mi telefon.
-Rose?
-Spokojnie siedzi obok mnie, ale nie wygląda zbyt
ciekawie.-powiedział Dymitr włączając głośnomówiący.
-Rose powiedz kto.-usłyszałam głos Sydney.
-Roza.-Dymitr dotknął delikatnie mojego ramienia.
-Tasza Ozera i Wiktor Daszkow.-wydukałam, a w samolocie i w
słuchawce zapadła cisza.
-Rose przecież zabiłaś Taszę.-powiedział Eddy.
-Najwidoczniej Daszkow ją odratował.-siedziałam wpatrzona w
jeden punkt.
-Rose to bez sensu.
-Nie. To na sens!-krzyknęłam.-Posłuchajcie byliście wszyscy
na radzie gdy Lissa mówiła o naszym dziecku. I ktoś się wydarł, że trzeba zabić
te wynaturzone stwory. Rozpoznałam ten głos choć nie wiedziałam o kogo chodzi,
ale to na pewno był głos Taszy. No a Wiktor obiecał rewolucję i rozpoczął ją
naszym kosztem.
-Rose to ma sens.-powiedział Dymitr cały czas trzymając mnie
za rękę.-Ale jeśli masz rację to czyha na nas ogromne niebezpieczeństwo.
-Wiem. Jeszcze nie mam planu, ale coś wymyślę.
-A ja ci pomogę.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie .
-Halo, a my?-usłyszałam z telefonu.
-A na was teraz naprawdę liczę. Musicie zachowywać się tak
jakbyście byli za Wiktorem.
-Rose nie mogę tego zrobić jesteś moją przyjaciółką traktuję
cię jak siostrę.-przypomniał mi Eddy .
-Moją też jesteś siostrą.-dodał Mason.
-Wiem chłopaki i cieszę się, że wy jesteście moim braćmi,
ale muszę was o to prosić. Jeśli będziecie posłuszni zdobędziecie więcej
informacji które nam się przydadzą.
-Cholera mała dampirzyco sprytne.-wyrwało się Adrianowi.
-Adrian ciszej obudzisz Declana.-upomniała go Sydney.
-Zrobicie to dla nas?-spytałam z nadzieją.
-Jasne.
-I proszę was jak się czegoś dowiecie to dzwońcie do mnie
albo do Dymitr tylko najlepiej z telefonu Sydney.
-Jasne.
-Dobra kończę.
-Odpocznijcie.-przypomniała Sydney.
-Jasne pa.
-Pa.-odpowiedzieli chórem i się rozłączyli.
-Towarzyszu, czy my zawsze musimy mieć tak
przesrane?-spytałam opadając ciężko na fotel.
-Niestety, ale to nasze życie.
Nienawidzę takich ponurych prognoz, ale nic innego mi nie
zostało.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej chcę powiedzieć tylko kilka słów. DZIEWCZYNY/CHŁOPAKI DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE KOCHAM WAS BARDZO. (nie wiem czy jakiś chłopak to czyta jeśli tak to niech się ujawni)
Musze ci powiediec ze sue postaralas 2 rozdzialy w tak krotkim czasie - to mi sie podoba :-D Zapowiada sie faktycznie niezla rewolucja oby szybko zlapali te dwie mendy (przepraszam) bo inaczej Bielikowie nie beda mieli zycia w spokoju. Czekam na nastepny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle akcja... co tam się dzieję. Ani chwili spokoju i to ty mnie obwiniasz o dramaturgię u mnie w historii(oczywiście to tylko żarty, nie bez tego serio proszę) rozdział boski jak zwykle... czekam na nexta 💓💓💓💓💓❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJeju arystokraci są podli, aż mi jest smutno. Co im zawiniła biedna Lissa, że ją przetrzymują? I co z Christianem i dziećmi?
OdpowiedzUsuńKurde nie tak pewnie Rose i Dymitr wyobrażali sobie swój miesiąc miodowy :(
Czekam na kolejny rozdział :*