Po trzech godzinach leżenia na plaży stwierdziliśmy, że czas
coś zjeść. Wróciliśmy do domu i stanęliśmy przy lodówce.
-Na co masz ochotę Roza?-spytał Dymitr, przytulając mnie od
tyłu.
-Może….spaghetti?-spojrzałam w górę by zobaczy minę męża.
-Dobrze skoro masz ochotę na spaghetti to będzie
spaghetti.-pocałował mnie szybko w policzek i zaczął wyjmować produkty z
lodówki. Nie chciałam mu przeszkadzać więc usiadłam przy wysepce kuchennej i
patrzyłam jak mój mąż zmienia wszystkie potrzebne składniki w pyszny obiad. Nie
mogłam wyjść z podziwu jak łatwo mu to wszystko szło. Podziwiałam go jako strażnika,
mentora, przyjaciela, syna, kucharza, kochanka i męża, Dymitr był niesamowity
we wszystkim co robił. Zawsze zastanawiałam się jak może być taki doskonały ,
teraz wiem że ma wady, ale jest dzięki nim tylko bardziej pociągający.
-Roza nie patrz tak na mnie.-Dymitr patrzył na mnie z
uśmiechem i kroił jednocześnie coś kroił.
-Dlaczego?-spojrzałam w jego piękne oczy i dostrzegłam w
nich czystą miłość.
-Bo nie mogę się skupić.
-Przepraszam.-spuściłam głowę i chciałam wyjść, ale głos Dymitra
mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz?-odwróciłam się do niego.
-Pozwiedzać trochę dom.-uśmiechnęłam się i ruszyłam przed
siebie. Weszłam na piętro bo tam jeszcze nie byłam. Ostatnio jak tu byliśmy to
skupiłam się przede wszystkim na sypialni i Dymitrze. Wchodziłam po drewnianych
schodach i znalazłam się w korytarzu. Podłoga była oczywiście drewniana, a
ściany były szare. Poczułam uczucie tęsknoty, ten korytarz był podobny do
naszego na Dworze. Stwierdzałam, że zacznę od lewej strony, otworzyłam pierwsze
drzwi po lewej i szczęka mi opadła. Znajdowałam się w……mini barze. Jeszcze
nigdy nie widziałam tyle alkoholi w domu. Ojczulek jak zawsze potrafi
zaskoczyć. Na środku pokoju stał wielki bar a wokół niego były krzesła barowe.
Stwierdziłam, że wieczorem wejdę po jedną butelkę i posiedzimy z Dymitrem na
plaży. Wyszłam z pokoju i weszłam do następnego. Okazał się większy. Byłam w Sali
kinowej, choć na dole stała wielka plazma to tu był wielki ekran jak w kinie,
pod ścianą znajdowała się maszyna do popcornu, maszyna do nachos i maszyna z do nalewania picia, stojąc tu
czułam się jak w kinie. To wiem co będziemy jutro robić z Dymitrem. Wyszłam z
pokoju i skierowałam się do pokoju naprzeciwko. Okazało się, że tu jest wielka
wanna jacuzzi, plan na pojutrze. Zaśmiałam się sama z siebie. Skierowałam się
do kolejnego pokoju, a moje oczy zabłyszczały. Znalazłam się w wielkiej
siłowni. Ojczulek chyba naprawdę przearanżował ten dom pod nas. Na siłowni były
wszystkie potrzebne sprzęty żeby się wyluzować. Wyszłam z siłowni i już
chciałam iść na dół kiedy zauważyłam
jeszcze jedne drzwi zaraz obok schodów.
Podeszłam do nich i je otwarłam. Moim oczom ukazał się wielki taras. Pod ścianą
stał grill, a przy balustradzie piękne drewniane krzesła i stół. Było tu tak
pięknie. Czułam się tu jak w raju i nie martwiłam się wszystkim. Stałam i
podziwiałam wyspę kiedy poczułam ręce na biodrach. Odwróciłam głowę w stronę
ich właściciela i się do niego przytuliłam.
-Kochanie obiad gotowy.-szepnął mi do ucha.
-Pięknie tu.-mruknęłam w odpowiedzi.
-Cudownie.-pocałował mnie w tył głowy. Staliśmy tak jeszcze
kilka minut, a potem poszliśmy na dół by zjeść obiad. Jak zawsze jedzenie było
pyszne bo zrobił je Dymitr. Czułam się na tej wyspie jak w śnie. Dymitr czuł
chyba to samo bo widziałam jaki jest rozluźniony i szczęśliwy. Chyba oboje
zasłużyliśmy na ten wypoczynek. Po tym co działo się przez ostatnie półtora
roku ciężko było mi uwierzyć, że teraz jesteśmy tak szczęśliwi. Jak pomyślę, że
chciałam uciec Dymitrowi to chcę mi się śmiać, ale wiem że każda podjęta przez
nas decyzja była słuszna. Bo gdyby nie one nie bylibyśmy tak szczęśliwi jak
teraz i nie siedziałabym z mężem przy stole.
-Roza jedz bo ci wystygnie.-upomniał mnie Dymitr.
-Tak, już zamyśliłam się.-powiedziałam nakręcając na widelec
makaron.
-A o czym tak myślisz?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-O wszystkim. Jak niewiele brakował żeby nasza historia
potoczyła się inaczej.
-O bardzo niewiele i tak jak wiele razy.-zaczęłam myśleć o słowach Dymitra i stwierdziłam, że ma
rację. Gdyby wtedy nie zaczął mnie bronić przed Kirową to pewnie skończyłabym
na ulicy, gdyby wybrał Taszę nie bylibyśmy razem, gdyby nie został przemieniony
w strzygę nie pojechałabym do Rosji i
nie poznała tylu wspaniałych osób, gdyby od razu po przemianie rzucił się w
moje ramiona nie zrozumiałbym jak krucha bywa miłość. Gdybym nie poroniła nie
wiedziałabym że jednak chcę dzieci, gdyby nie zanik pamięci Dymitra nie
czułabym, że Dymitr pokocha mnie zawsze. Dzięki tym wszystkim wydarzeniom jesteśmy
sobą. Życie nie może być proste i zawsze przyjemne bo nie miałoby żadnego
sensu, to właśnie dlatego zawsze coś musi się skomplikować żebyśmy zrozumieli
jak łatwo stracić coś na czym na zależy.
-Wiesz co Towarzyszu? Powiedziałeś bardzo mądrą
rzecz.-uśmiechnęłam się do męża, a on spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.
-Słucham?
-Zastanów się nad tym co powiedziałeś.—Dymitr pomyślał o tym
co przed chwilą powiedział.
-Masz rację.-uśmiechnął się szeroko.-Zjadłaś?
-Tak dziękuję.-powiedziałam gdy zabrał talerze.-Kochanie
trzeba się rozpakować w końcu.-powiedziałam idąc do kuchni.
-To idź. Ja wstawię tylko zmywarkę i jestem.-ruszyłam do
garderoby i zajęłam się wypakowaniem naszych rzeczy. Po chwili przyszedł Dymitr
i zaczął mi pomagać.
-Nie wierzę. Po co ci tu kowboju płaszcz?-spytałam
wyciągając płaszcz z walizki.
-A wiesz czy nie będzie zimno.-powiedział Dymitr zabierając
mi z ręki płaszcz i wieszając go czule na jednym z wieszaków.
-Rozumiem, że jest miejsce dla mnie i płaszcza w twoim sercu?-spytałam ze śmiechem.
-Dokładnie.- zaśmiałam się z niego i wróciłam do rozpakowywania.-Roza
co to?-spytał pokazując mi całą torbę testów ciążowych.
-No co tatuśku myślisz, że miałam przy sobie tylko jeden
test?
-No niby nie, ale aż tyle?-spytał lekko zaskoczony.
-Tak. Ty mi lepiej powiedz dlaczego nie zareagowałeś jak nazwałam
cię ‘’tatuśkiem’’?-spytałam z głupkowatym uśmiechem.
-Miałem nadzieję, że nie zauważysz. Nie zareagowałem bo po
prostu to mi się podobało.-powiedział lekko zawstydzony. Podeszłam do Dymitra i
przytuliłam się do niego.
-Kocham cię.-powiedziałam cicho wiedząc, że usłyszy.
-Ja tiebia toże lubliu Roza.-usłyszałam przy uchu. Uśmiechnęłam
się słysząc te słowa.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po przeczytaniu wczoraj waszych komentarzy zrobiło mi się jeszcze bardziej ciepło na sercu, jeśli mam być z wami szczera to moja wena trochę kuleje, ale coś na pewno wymyślę.Wiem wiem nudny, ale takie rozdziały też muszą być. Jak zwykle proszę o komentarze.
Nie nudny tylko dajacy im troche odpoczynku, przeciez musza nabrac troche sily zanim sie zaczna starac o male Bielikowy:-) Nie spodziewalam sie ze Abe tak cudnie wyposazy dla nich ren dom. Ma niezle wyczucie i gust:-D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie jest nudne! Ale tak jak PEWNA osoba mówiła, daj im trochę "dzikiego seksu" xD Będzie takie mrau...
OdpowiedzUsuńWow! Ja chcę taką chate! Abe! Dasz mi taki domek??
Czekam na kolejny :*
Domek cudowny
OdpowiedzUsuńAbe się jednak postarał
Cała torba testów ciążowych?!
Mogłoby im się wkońcu udać <3
Ale rozdział i tak cudowny <3
Czekam na next <3
Jakie nudy? To jest przesłodkie <3 cały rozdział jest boski i po przeczytaniu go czuję w sobie pozytywną energię :D Trochę ciężko mi uwierzyć, że tw wena kuleje, bo jak dotąd mało który rozdział nie przypadł mi do gustu lub mnie zawiódł, dlatego trzymaj tak dalej :* Życzę weny i czekam na następne cudo Romitri <3 :D
OdpowiedzUsuńJaki super dom. Też taki chcę. Abe zbudujesz mi? Mogę podać się za siostrę Rose. Obiecuję, że nie będę próbowała jej odbić Dimki. Mogę być ich dobrą przyjaciółką. Co do rozdziału to super i taki słodki. Słowa Dymitra zawsze zmuszają do refleksji. Tatusiek. I musiał wziąść swój ukochany płaszcz. A terza lecę czytać dalej.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń