Rose:
Dni na wyspie mijały szybko i płynnie, nie było dnia byśmy
się nudzili. Dymitr starał się codziennie wymyślać takie zajęcia by odciągnąć
mnie od ponurych myśli o dziecku. Szło mu bardzo dobrze do czasu kiedy
kładliśmy się spać wtedy narastały we mnie wątpliwości czy aby na pewno robiłam
dobrze wiążąc się z Dymitrem i zabierając mu szansę na dziecko. Zawsze jak
Dymitr to zauważał szybko zmieniałam temat. Wiem, że powinnam być szczera z
Dymitrem, ale wiem, że gdybym mu powiedziała prawdę to na pewno zapewniłby
mnie, że kocha mnie i kobieta która może dać mu dziecko nie jest dla niego
ważna. Cały czas co rano robiłam testy ciążowe w nadziei, że się uda, ale testy
były negatywne, nie mówiłam nic o tym Dymitrowi i chyba źle robiłam.
Dymitr:
Od tygodnia nie poruszam tematu dziecka. Wiem, że Roza nie
chce mówić o dziecku, a ja nie chcę jej męczyć. W ciągu dnia wymyślam co tylko
się da by odciągnąć Rozę od ponurych myśli, ale wiem, że gdy przychodzi noc
zaczyna o tym myśleć. Znając Rozę zastanawia się dlaczego ją kocham i po co z
nią jestem. Ja sam wiem po co z nią jestem. Roza jest najwspanialszą osobą na świecie
tylko sama o tym nie wie. Widzę jak co rano ukrywa przede mną zrobione testy
ciążowe. Wiem, że nie chce mnie smucić, ale to tylko ona tak źle to znosi.
Cieszę się, że sytuacja na Dworze się uspokoiła bo Roza jest o wiele
spokojniejsza.
Rose:
Właśnie się obudziłam. Spojrzałam na Dymitra. Czytał
western.
-Hej Towarzysz.-powiedziałam zaspanym głosem. Momentalnie
oderwał wzrok od książki.
-Hej Roza. Jak się spało?-spytał odkładając książkę.
-Wspaniale, ale wczoraj sam mnie uśpiłeś.-uśmiechnęłam się
do niego dwuznacznie. Wczoraj wieczorem powtórzyliśmy sobie lekcję bilardu i
skończyła się tak samo jak za pierwszym razem. Byłam lekko obolała, ale i tak
czuła się wspaniale. Mąż objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Kocham cię.-szepnął cicho.
-Ja teibia toże lubliu tovarishch*.-powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem.
-Skąd znasz to słowo?-spytał zaskoczony.
-Jakie?-spytałam patrząc na niego.
-Tovarishch.-Dymitr patrzył na mnie wyczekująco.
-Kotku przecież muszę znać kilka słów w twoim ojczystym języku, a skoro nie chcesz mnie uczyć to sama szukam
słówek.
-Roza ja nie chcę cię uczyć przekleństw.-przypomniał.
-A to dla mnie najistotniejsze.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nigdy cię nie zrozumiem pod tym względem Roza.-powiedział uśmiechając się pobłażliwie.
-A powinieneś.-uśmiechnęłam się do niego chytrze.
-Wytłumacz mi to.-poprosił. Usiadłam na nim okrakiem i przybliżyłam swoją twarz do jego gdy prawie się stukały
odsunęłam się do Dymitra szybko.
-Chto sluchilos'?*-Dymitr spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nic.
-Roza ile ty umiesz mówić po rosyjsku?-spytał Dymitr patrząc na mnie z uśmiechem.
-Troszeczkę. Dogadam się na poziomie dwulatka, ale się dogadam.
-I kiedy chciałaś mi to tym powiedzieć?
-Nie pytałeś więc ci nie mówiła.-zaczęłam się bronić.
-Chcę wiedzieć co umiesz jeszcze powiedzieć.-powiedział Dymitr i tak zaczęło się przepytywanie mnie z języka
rosyjskiego. Dymitr co chwile poprawiał mnie w tym co mówiłam źle i starał się coś dopowiedzieć. Po chwili
umiałam już kilka zwrotów na szóstkę. Tak przynajmniej mówił Dymitr.
-Dobrze na dziś starczy tej nauki teraz czas na śniadanie.-powiedział Dymitr.
-Ale ja chcę się jeszcze czegoś nauczyć.-wiem brzmię jak małe dziecko.
-Roza wiem, że jesteś głodna.-przypomniał mi Dymitr.
-To nic ja chcę się uczyć.
-Od kiedy ty taka chętna do nauki?-spytał.
-Od kiedy mam dobrego nauczyciela.-powiedziałam z przekąsem.
-Od razu dobrego.
-Oj nie bądź taki skromy oboje wiemy, że potrafisz uczyć.
-Roza przesadzasz.-upomniał mnie .
-Wcale nie kochałam lekcję z tobą. Cały dzień czekałam aż będę mogła z tobą ćwiczyć.-mówiąc to patrzyłam mu
prosto w oczy.
-Naprawdę?-spytał szokowany.
-Tak. Wolałam je nawet od Lissy.-to co powiedziałam wprowadziło nas oboje w zdumienie.
-Naprawdę?-spytał Dymitr.
-Na to wychodzi.-powiedziałam zaskoczona.
-Jak „na to wychodzi”?-spytał.
-No bo dopiero teraz to sobie uświadomiłam.
-O.-tylko tyle udało mu się wykrztusić.
-To co mówiłeś o tym śniadaniu?-spytałam.
-Już idę, tylko musisz ze mnie zejść.-powiedział patrząc mi w oczy. Niechętnie zeszłam z niego i usiadłam obok.
Dymitr:
Zaskoczyła mnie jej wypowiedź na temat naszych treningów i Lissy. Wstałem szybko i ruszyłem do kuchni
przygotować jajecznicę na bekonie. Mieszając jajka na patelni zastanawiałem się o co chodziło Rozie.
-Der'mo*!-niech to przypaliłem jajecznice.
-Coś się stało Towarzyszu?-spytała Roza wchodząc do kuchni w mojej koszulce. Wyglądała słodko.
-Przypaliłem jajecznice.-powiedziałem wyrzucając spaleniznę do kosza.
-Czekaj najlepszy kucharz na świecie przypalił jajecznice?-pokiwałem głową z rezygnacją.-Ten świat schodzi na
psy.-stwierdziła.
-Zamyśliłem się.-wytłumaczyłem jej.
-A o czym tak intensywnie myślałeś?-spytała.
-O tobie.-powiedziałem.
-O mnie?-spytała zaskoczona.
-Tak, jesteś moją żoną, czy to dziwne, że o tobie myślę?-spojrzałem na nią wbijając świeże jajka.
-No niby nie, ale nigdy się do tego nie przyznałeś.
-Bo jak o to pytałaś to akurat o tobie nie myślałem.-zełgałem, zawsze myślę o niej.
-Coś mi tu śmierdzi i to nie jest spalenizna.-chciało mi się śmiać z jej dedukcji.
-Wydaje ci się.
-Kłamiesz!-wykrzyknęła.
-Ja?-spytałem.
-Tak, tylko jeszcze nie wiem o co chodzi.-spojrzała na mnie czujnie.-Mam cię na oku Towarzyszu.-powiedziała
siadając na krześle.
-Dobrze.-uśmiechnąłem się do niej i wróciłem do robienia jajecznicy. Tym razem nic nie spaliłem i byłem z siebie
dumny. Podałem talerz Rozie i usiadłem obok niej. Zauważyłem, że zrobiła mi kawę.
-Spasiba.* -pocałowałem ją w policzek.
-Pozhaluysta*-powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Roza jak tak dalej pójdzie to będziemy rozmawiać po rosyjsku.
-A nie lubisz ojczystego języka?-spytała popijając sok.
-Lubię, ale wolę słuchać twojej pięknej angielszczyzny.
-Przestań bo się rumienie.-powiedziała dla żartu.
-Tylko kilka razy widziałem jak się rumienisz.-powiedziałem kładąc jej rękę na plecach.
-To więcej tego nie zobaczysz.-mruknęła.
-Zobaczymy.-powiedziałem z chytrym uśmiechem.
-Coś ty zrobił z moim Dymitrem Bielkowem?-spytała.
-Ja nic. Spokojnie wróci jak znów znajdziemy się na Dworze.-powiedziałem uspakajająco.
-Nie chcę wracać.-mruknęła.
-Dlaczego?
-Tu mi jest dobrze.
-Mi też, ale nie tęsknisz za Lissą?-spytałem.
-Tęsknie, ale tu czuję się bezpieczna i kochana.
-A tam nie?
-Tam niby też, ale teraz zrozumiałam, że jestem szczęśliwa tylko przy tobie.-spojrzała na mnie niepewnie.
-Miło mi to słyszeć, niestety obowiązki nas wzywają.
-Wiem.
-Ale mamy jeszcze tydzień i wykorzystamy go najlepiej jak się da.-uścisnąłem jej dłoń, którą nieświadomie
chwyciłem.
-Tak, a jak?-spytała.
-Wiesz, na dobrą sprawę nie musimy wychodzić z łóżka.
-Naprawdę?-spytała.
-Oczywiście dla ciebie wszystko.-nieoczekiwanie wskoczyła na mnie całując mnie namiętnie, ledwo zdążyłem ją
złapać. Oddałem pocałunek z siłą. Wstałem cały czas mocno ją trzymając i skierowałem się do najbliższej sypialni.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej jak widzicie jest dziś dużo rosyjskich słów, nie wiem czy wszyscy umieją rosyjski (ja nie umiem) więc na końcu
jest tłumaczenie tych słów. Mam jednak do was pytanie. Czy mam nadal ciągnąć miesiąc miodowy? Jak zwykle
proszę o komentarze.
*tovarishch-towarzyszu
*chto sluchilos'-co się stało
*der'mo-cholera jasna
*spasiba-dziękuję
*pozhaluysta-proszę
Podoba mi sie to wplatanie rosyjskiego. Rewelacyjnie wyszedl ten podzial. Miesiac miodowy slodkie i namietne chwile, powrot na dwor maska straznika i namietne wieczory ( i to nie zawsze) . Ale znowu bedzie akcja a nie tylko pieszczoty. Wiec decyzje zostawiam Tobie:-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak! Tak! I T.A.K! Rozdział jak zawsze wspaniały. Uwielbiam ich chwile. Takie szczere rozmowy. Trochę smutno z powodu tego dziecka, ale dobrze, że Dymitr ją odciągua od złych myśli. Nie no Dimka przypalił jajecznicę?? Masz rację Rose. Świat się psuje. Miła lekcja Rosyjskiego. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńDymitr co sie z toba dzieje ze przypaliles jajecznice 😳😳
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepszym wyjściem byłoby pociągnięcie miesiąca miodowego w max. 2 rozdziałach, a później wrócenie do akcji na dworze. Uwielbiam czułe rozmowy i zachowania Romitri, ale co za dużo to niezdrowo przecież. ;P
OdpowiedzUsuńHa! Widzicie Rose zna rosyjski!! Brawo! Dymitr pewnie jest z niej dumny 😍😍
OdpowiedzUsuń(Odpowiadając na twoje pytanie: Tak)
Czekam na następny