Dymitr:
Właśnie wracam na Dwór z Christianem, musieliśmy załatwić
kilka spraw i teraz wracamy niepokoi mnie trochę to, że jest już ciemno, ale
muszę być w dobrej myśli.
-Dymitr za ile jeszcze będziemy jechać?-z rozmyśleń wyrwał
mnie głos mojego podopiecznego.
-Pół godziny, a co tęsknisz za żoną i dziećmi?-spytałem
spoglądając na niego.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Jeszcze dwa lata temu nie
powiedziałbym, że będę tak szczęśliwy jako mąż królowej.-zaśmiał się na swoje
stwierdzenie.
-Ja nie myślałem, że zakocham się w kimś takim jak Rose.-przyznałem
szczerze.
-Właśnie sam tego nie rozumiem, taki fajny facet jak ty, a
zakochał się w kimś takim jak Hathaway.
-Za ten tekst by ci się od Rose oberwało.
-Dlaczego?
-Hathaway-Bielikow.
-A no tak cały czas zapominam lub dziwnie mi się to mówi.
-Dlaczego?
-No wiesz od kiedy pamiętam zawsze była Hathaway, a teraz
jeszcze trzeba dodać Bielikow. Jesteście przeciwieństwami. Ty spokojny, a ona
ma chyba ADHD.
-Wydaje ci się.
-No właśnie nie widzę, że przy tobie jest zupełnie inna niż
przy nas.
-Rose bardzo się zmieniła przez ostatnie dwa lata.-nie wiem
czemu, ale zacząłem bronić żony choć Christian jej nie obraża.
-Każdy kto był w Spokane zmienił się po tych
wydarzeniach.-powiedział Christian, a dziwna nuta w jego głosie kazała mi na
niego spojrzeć. Wydawał się zamyślony i poważny. Nikt dokładnie nie chce
powiedziecie co tam się stało, ale musieli przeżyć koszmar skoro tak źle to
wspominali.
-Wiem, widzę po was wszystkich jak bardzo
zmieniliście.-powiedziałem szczerze. Polubiłem Christiana i uważam, że jest
naprawdę fajnym facetem.
-Ale najbardziej zmieniła się Rose.-stwierdził całkowicie
poważnie.
-Dlaczego tak uważasz?-spytałem rozglądając się po polu.
-Wiesz najpierw ucieczka widziałem jak się zaczęła zmieniać,
potem Spokane po którym stała się jeszcze bardziej poważna, a gdy wróciła z
Rosji to ciężko opisać, ale wydawało się, że uciekło z niej życie. Niby była
uśmiechnięta, ale gdy spojrzałeś jej w oczy widać był ból dopiero gdy Lissa
ciebie przywróciła zauważyłem w niej coś takiego co wyglądało jak nadzieja.
-Czy ona….jak zachowywała się po mojej przemiennie?-wiem, że
Roza mi kłamała gdy ją o to pytałem.
-Odcięła się od całego świata i całe dnie przesiadywała albo
w kaplicy, albo z Lissą u niej w pokoju. Wiele razy próbowaliśmy ją gdzieś
wyciągnąć, ale to nie wychodziło. W końcu po tygodniu od twojej przemiany Rose
porzuciła szkołę i wyjechała do Rosji.
-Aż tak to przeżyła?-spytałem szczerze zaintrygowany.
-Tak, gdy udało się ją już wyciągnąć na śniadanie czy obiad
wyglądała jak wrak tej szalonej nieodpowiedzialnej dampirzycy.
-Nie wiedziałem, że aż tak to przeżyła.
-A skąd miałeś wiedzieć? Byłem pewien, że ci o tym nie
powie. Duma jej nie pozwoliła.-wiedziałem, że Rozie wcale nie o dumę chodziło,
chciała żeby nikt nie widział jej bólu bo chciała być taka jak ja.
-Porozmawiajmy na przyjemniejsze tematy.-powiedziałem gdy
cisza stała się nie do zniesienia.
-O czym chcesz gadać?
-Co u Kate i Lucasa?-spytałem z uśmiechem.
-Pytasz o wybuchowe bliźniaki? Powiem tak: mam jedno marzenie wyspać się.
-Aż tak dają w kość?
-Najczęściej Kate budzi się pierwsza i ledwo ją uśpimy Lucas
się budzi, a Kate słysząc płacz brata znów zaczyna płakać i tak w kółko.
-Oj to faktycznie ręce pełne roboty.
-Taa, a to jeszcze nie koniec. Dzieciaki zaczynają
raczkować. Mamy teraz pełny dom.
-Zdaję sobie sprawę.
-A jak wam idzie?
-Kiepsko. Cały czas próbujemy, ale nic z tego, oboje z Rose
jesteśmy już lekko podłamani, ale staramy się dalej.
-A ja wierzę, że wam się uda choćby dlatego, że twoją żoną
jest Rose.-zaśmiałem się ta to stwierdzenie.
-Ja też ciągle wierzę, ale widzę, że Rose podupada w wierze.
A wiadomo coś więcej z adopcją?-spytałem skupiając się na drodze.
-Liss kłóci się jeszcze z kilkoma arystokratami, ale tak to
w większości są przekonani, że to dobry pomysł.
-To dobrze.-odetchnąłem z ulgą, skoro dali się przekonać to
będzie nam łatwiej.
-A jak małe dziecko byście chcieli?-spytał Christian po
chwili ciszy.
-No chyba niemowlę¸ sam nie wiem o tym jeszcze nie
rozmawialiśmy.
-Wiesz, że jeśli weźmiecie niemowlę jedno z was będzie
musiało zrezygnować z służby?
-Oczywiście, że wiem.
-To które z was będzie siedzieć z dzieckiem w domu?
-Raczej ja.
-Ty?
-Tak ja. Co w tym dziwnego?
-No niby nic myślałem, że Rose, ale nie spodziewałem się, że
ty.
-Razem z Rose stwierdziliśmy, że lepiej żeby ona się
rozwijała, a ja żebym siedział w domu i wychowywał dziecko.
-Prawdziwy z ciebie dżentelmen.
-Oj nie śmiej się, po prostu chcę żeby żona się rozwijała.
-Nie no rozumiem.-powiedział wzruszając ramionami.
-Patrz dojechaliśmy.-powiedziałem przejeżdżając przez bramę
zachodnią.
-Nareszcie Lissa pewnie dostaje szału z
bliźniakami.-powiedział odpinając pas.
-Pozdrów Lissę.-powiedziałem gdy wysiadał z samochód.
-Dzięki.-powiedział i zamknął drzwi, sam wysiadłem i zakluczyłem
samochód. Byłem zmęczony i chciałem
zobaczyć się z żoną. Wszedłem do holu gdzie siedział znudzony Andrew.
-Witaj Dymitrze.
-Dzień dobry.-powiedziałem podchodząc.-Mogę mieć do ciebie
prośbę?
-Słucham?
-Mogę zostawić ci kluczyki?-wyciągnąłem je z kieszeni.
-Jasne.
-Dziękuję.-powiedziałem wchodząc po schodach. Po chwili
byłem na drugim piętrze pod drzwiami numer 666. Cicho włożyłem klucz w drzwi i
od kluczyłem. Wszedłem do domu i coś mnie zaniepokoiło. W całym domu roznosił
się piękny zapach.
-Roza?-krzyknąłem zdejmując płaszcz.
-Jestem w kuchni.-odkrzyknęła. Ruszyłem szybkim krokiem do
kuchni, to co zobaczyłem podbiło moje serce jeszcze bardziej. Roza stała przy
piekarniku w krótkiej czarnej sukience i na wysokich obcasach, na sukienkę
miała zarzucony fartuszek. Podszedłem do niej i chwyciłem za biodra całując po
szyi.
-Witaj kochanie.-mruknąłem przysuwając ją jeszcze bliżej
siebie.
-Hej, jak w pracy?-spytała nie zwracając uwagi na to jak na
mnie działa.
-Dobrze, ale jedna osoba mnie rozprasza.-powiedziałem
szeptem przygryzając płatek jej ucha.
-Kto to taki?
-Nie znasz jej. Ma długie brązowe włosy, duży biust, piękny
tyłeczek i jest moją żoną.
-Jak ma na imię?-spytała z uśmiechem.
-Roza.
-To faktycznie nie znam.
-Roza cholera pieczeń!-krzyknąłem widząc, że zaczyna się
palić w piekarniku.
-O matko! Zapomniała!-otworzyłem szybko piekarnik i
wyciągnąłem pieczeń.-Cholera! Chciałam ci zrobić obiad.
-Kotku nic się nie stało, aż tak bardzo się nie spaliła.
-Zamierzasz to zjeść?-spytała.
-Oczywiście polejemy zaraz sosem i będzie pyszne.
-Jak się zatrujesz nie będę cię odwiedzać w
szpitalu.-zastrzegła. Sięgnąłem po sos w proszku i zacząłem go mieszać w
garnuszku na ogniu.
-Dobrze, jak nie chcesz. Powiesz mi dlaczego tak ładnie się
ubrałaś?-spytałem polewając mięso.
-Dla męża warto dobrze wyglądać.-wzruszyła ramionami.
-Boję się zapytać co masz pod sukienką.-powiedziałem kładąc
pieczeń na stół.
-Niewiele.-odparła.
-Roza!
-No co?
-No właśnie nic.-oboje zaśmialiśmy się i usiedliśmy do
stołu.
Bardzo mnie wzruszyła rozmowa Dymitra z Christianem. Dimka w końcu się dowiedział, jak bardzo Rose cierpiała. Czy tylko ja w każdym rozdziale wyczekuję ataku strzyg, albo Rose w ciąży? 😂😊Chyba mam zbrakowanie na wyraziste emocje. 😂😏Czy dałoby się dodać dzisiaj drugi rozdział, czy nie za bardzo? Wkręciłam się strasznie w twoje opowiadanie. 💗
OdpowiedzUsuńHej dziś raczej nie dam rady wstawić drugiego bo nie ma mnie w domu. Przykro mi.
UsuńTa rozmowa Dymitra z Christianem... Ehh wsumie dobrze ze Dymitr sie tego dowiedział.
OdpowiedzUsuńEhh dlaczego sadze ze w każdym kolejnym rozdziale który czytam bedzie ze Rose jest w ciąży? I tak czekam i czekam i nic...
Ale super rozdział 💘
Czekam na kolejny
Dymitr dużo się dowiedziałem od Ozery. Najbardziej podobało mi się, jak Christian opisywał cierpienie Rozy po przemianie. Mam nadzieję, że dojdzie do adopcji, jednakże wciąż liczę na małe Romitrisie. Rose uczy się gotować. Urocze. I to jak działa na Bielikowa. Czekam na kolejny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozmowa Ozery i Bielikow 😍 Dwoje słodziaków sobie rozmawia😍
OdpowiedzUsuńM... Rose dla Dymitra umie sie postarać 💖
Czekam na następny