Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby arystokracja tak się
kłóciła. Musieliśmy ich od siebie odciągać ponad trzynaście razy. To był obłęd.
-Zarządzam półgodzinną
przerwę proszę opuścić sale i trochę ochłonąć.-Lissa też była zmęczona i
dlatego zrobiła przerwę. Wyszłam zaraz za nią do pokoju, a ona momentalnie
opadła na sofę.
-Rose, jestem wykończona.-powiedziała szczerze.
-Widzę, ale pomyśl, że jeszcze z dwie godzinki i będzie po
sprawie.
-Wiem.-usiadłam obok niej.
-Rose wszystko gra?-spojrzała na mnie czujnie.
-Tak, ale od rana coś mnie mdli.
-Ciąża?-spojrzała na mnie z błyskiem w oku.
-Nie robiłam dziś rano test i był negatywny. Nie wiem czy
wczoraj nie zatrułam się.
-Czym?
-Wczoraj gotowałam.
-Oł to wiele tłumaczy.
-Przezabawne. Masz tu gdzieś wodę?-spytałam rozglądając się
.
-W lodówce. Rose może poproszę o zastępstwo.
-Nie Liss napiję się wody i będzie dobrze.
-Jak się rzygiesz na Sali to zrobisz z siebie
pośmielisko.-powiedziała Lissa z uśmiechem.
-Dziękuję przyjaciółko za wsparcie.-uśmiechnęłam się do niej
sztucznie.
-Nie ma sprawy.-powiedziała machając ręką. Usłyszałyśmy
pukanie do drzwi.
-Liss jeśli to chłopaki to nie mów im, że się źle
czuję.-powiedziałam idąc w kierunku drzwi.
-Dlaczego?
-Nie chcę martwić Dymitra.-otwarłam drzwi, a moim oczom
ukazał się Ozera, a za nim najprzystojniejszy strażnik na świecie.
-Można?-spytał Ozera.
-Królowo wpuścić tą hołotę?-spytałam z uśmiechem.
-Wpuść wysłucham ich.-zaśmiała się razem ze mną. Zrobiłam
miejsce chłopakom i weszli do środka.
-Jak się czujesz Liss?-spytał Christian.
-Zmęczona.-przyznała.
-Jeszcze maks. Dwie godziny i koniec.
-Wiem dam radę.-przyznała z uśmiechem.
-Jak się czujesz Roza?-spytał cicho Dymitr podchodząc do
mnie.
-A jak ma się czuć?
-Jesteś jakaś blada.
-To z nerwów, boję się jaki będzie wynik dzisiejszej rady.
-Spokojnie jakoś się ułoży.-powiedział Dymitr gładząc mnie
po policzku.
-Wiem, ale i tak się denerwuje.
-Chyba powoli czas iść.-powiedział Dymitr patrząc na mnie z
troską.
-Chyba tak, na Sali są już wszyscy.-Dymitr i Christian
ruszyli jako pierwsi, a Lissa i ja jako drugie. Lissa zasiadła na tronie i
zaczęły się dalsze obrady. Po dwóch godzinach rada zakończyła się wielkim
sukcesem dla dampirów. Teraz oficjalnie mogliśmy zawierać związki małżeńskie.
Odprowadziłam podopieczną do komnaty i czekałam za Dymitrem. Gdy tylko go
zobaczyłam pobiegłam w jego kierunku mocno się do niego tuląc.
-Udało nam się!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Wiem Roza.-Dymitr zrobił coś co zdziwiło wszystkich.
Pocałował mnie w miejscu publicznym. Pocałunek był pełen uczucia. Gdy się od
siebie odsunęliśmy odkryłam, że patrzy się na nas kilu strażników i
sprzątaczki. Nie zwracając na nich uwagi chwyciłam męża za rękę i ruszyliśmy w
kierunku administracji. Gdy staliśmy pod gabinetem Hansa spojrzałam na Dymitra.
Promieniował szczęściem jakiego od dawna u niego nie widziałam.
-Zapraszam.-usłyszeliśmy z gabinetu. Dymitr przepuścił mnie
w drzwiach i weszliśmy do gabinetu.
-No proszę kogo my tu mamy.-powiedział Hans z uśmiechem.
-Witaj Hans.-powiedziałam siadając na jednym krześle.
-Słucham wielkich państwa Bielikow.-spojrzał na mnie
złośliwie.
-Mamy do ciebie prośbę.-powiedział spokojnie Dymitr.
-Jaką?-spytał zaciekawiony Hans.
-Czy możemy dostać jutro wolne?
-A dlaczego?
-Jutro przyjeżdża moja siostra z moją rodziną i chcielibyśmy
odebrać ich z lotniska.-powiedział spokojnie Dymitr.
-A no tak zapomniałem, że masz siostrę która dołączy do
strażników.-już chciałam sprostować, ale spojrzenie Dymitra mnie uciszyło.
-Tak ma za dwa tygodnie testy i chciałaby żebyśmy ją jeszcze
sprawdzili.
-Rozumiem, dobrze macie to wolne.
-Dziękujemy.-powiedziałam grzecznie.
-A teraz wybaczcie, ale mam trochę roboty.
-Ależ oczywiście.-oboje jak na komendę wstaliśmy. Wróciliśmy
do domu, a ja rozłożyłam się na kanapie.
-To teraz powiesz mi co ci jest?-spytał Dymitr siadając obok
mnie. Położyłam mu głowę na kolanach i się do niego uśmiechnęłam.
-Zatrułam się wczorajszą pieczenią.
-Skąd pewność?-spytał.
-Bo rano robiłam dwa testy i były negatywne, a mi jest
cholernie niedobrze.-jak to powiedziałam poczułam się jeszcze gorzej
momentalnie ruszyłam do łazienki i usiadałam przy kibelku. Poczułam jak Dymitr
podnosi mi włosy, żebym ich nie pobrudziła. Już dawno nie wymiotowałam i teraz
przypomniałam sobie jakie to nieprzyjemne. Gdy wydało mi się, że to koniec powoli podniosłam się z
ziemi i umyłam zęby.
-Roza może chcesz herbaty?-spytał patrząc na mnie z troską.
-Możesz zrobić.-powiedziałam spłukując wodę.
-Idź do łóżka, a ja ci zaraz przyniosę.-polecił. Weszłam na
górę i położyłam się w łóżku. Było mi tak dobrze, ale cały czas czułam jak w
moim żołądku się przewraca. Dymitr wszedł do pokoju z moim kubkiem z którego
unosiła się para.
-Kochany jesteś.-powiedziałam patrząc na niego.
-Wypij puki ciepłe.-polecił i chciał wyjść.
-Musisz coś zrobić?-spytałam patrząc na niego.
-Nie.
-To chodź.
-Myślałem, że chcesz być sama.
-Towarzyszu na głowę jeszcze nie upadłam.-zaśmiał się z
mojego żartu. Po chwili ściągał buty i położył się obok mnie.
-Lepiej?
-O wiele.-powiedziałam wtulając się w męża.
-Cieszę się, ale nadal źle wyglądasz.
-Tak się też czuję.
-Będziesz jeszcze wymiotować?-spojrzał na mnie.
-Na razie nie, ale wydaje mi się, że później.
-Musiałaś złapać jakiegoś wirusa.-powiedział całując mnie w
czoło.
-Ja, dampirzyca?-spojrzałam na niego.
-Kochanie ostatnio wśród dampirów panuje jakaś epidemia nie
dziw się.-powiedział.
-Naprawdę?
-Tak Tom, Mat, Mason, Juri, Allie mam dalej wymieniać?
-Nie, to co z nimi?-spojrzałam na Dymitra.
-Wszyscy mieli takiego wirusa jak ty.
-A od kiedy jesteś lekarzem?-spytałam z uśmiechem.
-Roza po prostu z nimi ostatnio rozmawiałem. Niedawno
widziałaś się z Masonem pewnie od niego się zaraziłaś.-powiedział patrząc na
mnie z uśmiechem.
-Może masz racje.-poczułam kolejny przypływ mdłości i
ruszyłam do łazienki. Zdążyłam w ostatniej chwili.
-Moje biedactwo.-usłyszałam cichy głos męża.-Lepiej?
-Trochę.-odpowiedziałam z chrypą. Wróciłam do łóżka i
napiłam się herbaty nadal była ciepła i była pyszna. Siedzieliśmy tak sama nie
wiem jak długo i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dymitr za każdym razem
gdy szłam wymiotować szedł za mną i trzymał mi włosy. Wiem, że mnie kocha, ale
teraz dowiódł, że w każdej sytuacji mi pomoże. W końcu koło pierwszej zasnęłam
wtulona w męża.
Biedna Rose... Zwróciła pewnie jedzenie z kilku dni... Dymitr 😍😍😍 zawsze jej pomoże.
OdpowiedzUsuńJest! 💖 Brawo dampiry, brawo strażnicy! Udalo wam się.
Czekam na następny!
Cały czas czytając ten rozdział miałam cichą nadzieję, że jednak jest w ciąży. A może to nadal możliwe?
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało im się z tym prawem. Należało im się!
Czy jest możliwość dodania kolejnego rozdziału dzisiaj? Wiem, że dodajesz je codziennie, ale i tak nie mogę się doczekać! <33
Hej niestety nie jutro jadę nad morze i piszę aktualnie rozdziały na wyjazd żeby was nie zostawić bez rozdziałów
UsuńJeju udało sie dampirom 💖💖
OdpowiedzUsuńA juz myślałam ze Rose jest w ciąży i stad te mdłości 😞
No i sie udalo! Lissa jest wspaniala krolowa, jeszcze tylko prawo do adopcji i bedzie super.
OdpowiedzUsuńJa tak samo myslalam ze faktycznie jest w ciazy. No coz, a moze ten wirus w srod dampirow nie jest przypadkowy? Moze ktos chce specjalnie oslabic ich szeregi?
No nic zostalo mi czekac na nastepny. Pozdrawiam
Brawo! Udało się. I co?! Wypchaj się Zelkos! :-P Martwi mnie ta choroba Rose. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Dymitr tak słodko się nią opiekuje💖💖💖💖 czekam na następny i życzę weny.😘😘
OdpowiedzUsuń