Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 195



Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby arystokracja tak się kłóciła. Musieliśmy ich od siebie odciągać ponad trzynaście razy. To był obłęd.
-Zarządzam półgodzinną   przerwę proszę opuścić sale i trochę ochłonąć.-Lissa też była zmęczona i dlatego zrobiła przerwę. Wyszłam zaraz za nią do pokoju, a ona momentalnie opadła na sofę.
-Rose, jestem wykończona.-powiedziała szczerze.
-Widzę, ale pomyśl, że jeszcze z dwie godzinki i będzie po sprawie.
-Wiem.-usiadłam obok niej.
-Rose wszystko gra?-spojrzała na mnie czujnie.
-Tak, ale od rana coś mnie mdli.
-Ciąża?-spojrzała na mnie z błyskiem w oku.
-Nie robiłam dziś rano test i był negatywny. Nie wiem czy wczoraj nie zatrułam  się.
-Czym?
-Wczoraj gotowałam.
-Oł to wiele tłumaczy.
-Przezabawne. Masz tu gdzieś wodę?-spytałam rozglądając się .
-W lodówce. Rose może poproszę o zastępstwo.
-Nie Liss napiję się wody i będzie dobrze.
-Jak się rzygiesz na Sali to zrobisz z siebie pośmielisko.-powiedziała Lissa z uśmiechem.
-Dziękuję przyjaciółko za wsparcie.-uśmiechnęłam się do niej sztucznie.
-Nie ma sprawy.-powiedziała machając ręką. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Liss jeśli to chłopaki to nie mów im, że się źle czuję.-powiedziałam idąc w kierunku drzwi.
-Dlaczego?
-Nie chcę martwić Dymitra.-otwarłam drzwi, a moim oczom ukazał się Ozera, a za nim najprzystojniejszy strażnik na świecie.
-Można?-spytał Ozera.
-Królowo wpuścić tą hołotę?-spytałam z uśmiechem.
-Wpuść wysłucham ich.-zaśmiała się razem ze mną. Zrobiłam miejsce chłopakom i weszli do środka.
-Jak się czujesz Liss?-spytał Christian.
-Zmęczona.-przyznała.
-Jeszcze maks. Dwie godziny i koniec.
-Wiem dam radę.-przyznała z uśmiechem.
-Jak się czujesz Roza?-spytał cicho Dymitr podchodząc do mnie.
-A jak ma się czuć?
-Jesteś jakaś blada.
-To z nerwów, boję się jaki będzie wynik dzisiejszej rady.
-Spokojnie jakoś się ułoży.-powiedział Dymitr gładząc mnie po policzku.
-Wiem, ale i tak się denerwuje.
-Chyba powoli czas iść.-powiedział Dymitr patrząc na mnie z troską.
-Chyba tak, na Sali są już wszyscy.-Dymitr i Christian ruszyli jako pierwsi, a Lissa i ja jako drugie. Lissa zasiadła na tronie i zaczęły się dalsze obrady. Po dwóch godzinach rada zakończyła się wielkim sukcesem dla dampirów. Teraz oficjalnie mogliśmy zawierać związki małżeńskie. Odprowadziłam podopieczną do komnaty i czekałam za Dymitrem. Gdy tylko go zobaczyłam pobiegłam w jego kierunku mocno się do niego tuląc.
-Udało nam się!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Wiem Roza.-Dymitr zrobił coś co zdziwiło wszystkich. Pocałował mnie w miejscu publicznym. Pocałunek był pełen uczucia. Gdy się od siebie odsunęliśmy odkryłam, że patrzy się na nas kilu strażników i sprzątaczki. Nie zwracając na nich uwagi chwyciłam męża za rękę i ruszyliśmy w kierunku administracji. Gdy staliśmy pod gabinetem Hansa spojrzałam na Dymitra. Promieniował szczęściem jakiego od dawna u niego nie widziałam.
-Zapraszam.-usłyszeliśmy z gabinetu. Dymitr przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do gabinetu.
-No proszę kogo my tu mamy.-powiedział Hans z uśmiechem.
-Witaj Hans.-powiedziałam siadając na jednym krześle.
-Słucham wielkich państwa Bielikow.-spojrzał na mnie złośliwie.
-Mamy do ciebie prośbę.-powiedział spokojnie Dymitr.
-Jaką?-spytał zaciekawiony Hans.
-Czy możemy dostać jutro wolne?
-A dlaczego?
-Jutro przyjeżdża moja siostra z moją rodziną i chcielibyśmy odebrać ich z lotniska.-powiedział spokojnie Dymitr.
-A no tak zapomniałem, że masz siostrę która dołączy do strażników.-już chciałam sprostować, ale spojrzenie Dymitra mnie uciszyło.
-Tak ma za dwa tygodnie testy i chciałaby żebyśmy ją jeszcze sprawdzili.
-Rozumiem, dobrze macie to wolne.
-Dziękujemy.-powiedziałam grzecznie.
-A teraz wybaczcie, ale mam trochę roboty.
-Ależ oczywiście.-oboje jak na komendę wstaliśmy. Wróciliśmy do domu, a ja rozłożyłam się na kanapie.
-To teraz powiesz mi co ci jest?-spytał Dymitr siadając obok mnie. Położyłam mu głowę na kolanach i się do niego uśmiechnęłam.
-Zatrułam się wczorajszą pieczenią.
-Skąd pewność?-spytał.
-Bo rano robiłam dwa testy i były negatywne, a mi jest cholernie niedobrze.-jak to powiedziałam poczułam się jeszcze gorzej momentalnie ruszyłam do łazienki i usiadałam przy kibelku. Poczułam jak Dymitr podnosi mi włosy, żebym ich nie pobrudziła. Już dawno nie wymiotowałam i teraz przypomniałam sobie jakie to nieprzyjemne. Gdy wydało  mi się, że to koniec powoli podniosłam się z ziemi i umyłam zęby.
-Roza może chcesz herbaty?-spytał patrząc na mnie z troską.
-Możesz zrobić.-powiedziałam spłukując wodę.
-Idź do łóżka, a ja ci zaraz przyniosę.-polecił. Weszłam na górę i położyłam się w łóżku. Było mi tak dobrze, ale cały czas czułam jak w moim żołądku się przewraca. Dymitr wszedł do pokoju z moim kubkiem z którego unosiła się para.
-Kochany jesteś.-powiedziałam patrząc na niego.
-Wypij puki ciepłe.-polecił i chciał wyjść.
-Musisz coś zrobić?-spytałam patrząc na niego.
-Nie.
-To chodź.
-Myślałem, że chcesz być sama.
-Towarzyszu na głowę jeszcze nie upadłam.-zaśmiał się z mojego żartu. Po chwili ściągał buty i położył się obok mnie.
-Lepiej?
-O wiele.-powiedziałam wtulając się w męża.
-Cieszę się, ale nadal źle wyglądasz.
-Tak się też czuję.
-Będziesz jeszcze wymiotować?-spojrzał na mnie.
-Na razie nie, ale wydaje mi się, że później.
-Musiałaś złapać jakiegoś wirusa.-powiedział całując mnie w czoło.
-Ja, dampirzyca?-spojrzałam na niego.
-Kochanie ostatnio wśród dampirów panuje jakaś epidemia nie dziw się.-powiedział.
-Naprawdę?
-Tak Tom, Mat, Mason, Juri, Allie mam dalej wymieniać?
-Nie, to co z nimi?-spojrzałam na Dymitra.
-Wszyscy mieli takiego wirusa jak ty.
-A od kiedy jesteś lekarzem?-spytałam z uśmiechem.
-Roza po prostu z nimi ostatnio rozmawiałem. Niedawno widziałaś się z Masonem pewnie od niego się zaraziłaś.-powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Może masz racje.-poczułam kolejny przypływ mdłości i ruszyłam do łazienki. Zdążyłam w ostatniej chwili.
-Moje biedactwo.-usłyszałam cichy głos męża.-Lepiej?
-Trochę.-odpowiedziałam z chrypą. Wróciłam do łóżka i napiłam się herbaty nadal była ciepła i była pyszna. Siedzieliśmy tak sama nie wiem jak długo i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dymitr za każdym razem gdy szłam wymiotować szedł za mną i trzymał mi włosy. Wiem, że mnie kocha, ale teraz dowiódł, że w każdej sytuacji mi pomoże. W końcu koło pierwszej zasnęłam wtulona w męża.

6 komentarzy:

  1. Biedna Rose... Zwróciła pewnie jedzenie z kilku dni... Dymitr 😍😍😍 zawsze jej pomoże.
    Jest! 💖 Brawo dampiry, brawo strażnicy! Udalo wam się.
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas czytając ten rozdział miałam cichą nadzieję, że jednak jest w ciąży. A może to nadal możliwe?
    Bardzo się cieszę, że udało im się z tym prawem. Należało im się!
    Czy jest możliwość dodania kolejnego rozdziału dzisiaj? Wiem, że dodajesz je codziennie, ale i tak nie mogę się doczekać! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej niestety nie jutro jadę nad morze i piszę aktualnie rozdziały na wyjazd żeby was nie zostawić bez rozdziałów

      Usuń
  3. Jeju udało sie dampirom 💖💖
    A juz myślałam ze Rose jest w ciąży i stad te mdłości 😞

    OdpowiedzUsuń
  4. No i sie udalo! Lissa jest wspaniala krolowa, jeszcze tylko prawo do adopcji i bedzie super.
    Ja tak samo myslalam ze faktycznie jest w ciazy. No coz, a moze ten wirus w srod dampirow nie jest przypadkowy? Moze ktos chce specjalnie oslabic ich szeregi?
    No nic zostalo mi czekac na nastepny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! Udało się. I co?! Wypchaj się Zelkos! :-P Martwi mnie ta choroba Rose. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Dymitr tak słodko się nią opiekuje💖💖💖💖 czekam na następny i życzę weny.😘😘

    OdpowiedzUsuń