Rose:
Gdy tylko rano otwarłam oczy zrozumiałam, że dziś będzie
najgorszy dzień w moim życiu. Wstałam cicho, ale jednocześnie szybko z łóżka i
poszłam do łazienki i zwymiotowałam. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam.
Wyglądałam jak trup. Oczy były przekrwione
i było w nich widać pełno żyłek, twarz była pokryta również żyłkami, sina
skóra. Nie mogłam uwierzyć, że jedno choróbsko zrobiło ze mną takie coś.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki.
-Roza jak się czujesz?-spytał Dymitr stojąc za mną.
-Źle. Tak jak się czuje tak też wyglądam.
-Roza, jesteś piękna.
-Towarzyszu nie ściemniaj widzę jak wyglądam.
-Roza dla mnie zawsze jesteś piękna.-powiedział odwracając
mnie do siebie przodem.-Głodna?
-Tak, ale boję się cokolwiek zjeść.
-Spokojnie mąż cię nie otruje.-zaśmiał się Dymitr.
-To co proponujesz?-spytałam.
-Na razie suchą bułkę i herbatę. Co ty na to?
-Wchodzę w to.-oboje zaśmialiśmy się i ruszyliśmy do kuchni.
Właśnie kończyłam śniadanie gdy zadzwonił mój telefon.
-Tak słucham.
-Rose mam dla was dobre wieści.-usłyszałam głos Lissy.
-Jakie?
-Zadam ci pytanie, ok?
-Dajesz.
-Kiedy chcecie adoptować dziecko?
-Żartujesz? Udało się?
-Tak rada się zgodziła i od jutra ustawa wchodzi w życie.
-Super to Liss słuchaj porozmawiam z Dymitrem i dam ci znać.
-Dobrze ze spokojem, powiedz lepiej jak się czujesz?
-Lissa czuję się jakbym miała w ustach kalosz.
-Ale co ci jest?-spytała zaniepokojona.
-Złapałam jakieś choróbsko wymiotuję od wczoraj.
-Czyli jednak ta pieczeń ci zaszkodziła.-zaśmiała się Lissa.
-Tak, ale Dymitrowi nic nie jest.-spojrzałam na męża, który
zmywał naczynia.
-Dobrze, zdrowiej a ja się wszystkim zajmę.
-Dobrze, do zobaczenia.
-Pa.-rozłączyła się, a ja odłożyłam telefon. Poszedłem do
męża i szepnęłam mu na ucho.
-Towarzyszu udało się możemy adoptować dziecko.
-Żartujesz?-spojrzał na mnie z iskierką nadziei.
-Nie, Liss właśnie dzwoniła od jutra ustawa wchodzi w życie.
-Wspaniale.- Dymitr chwycił mnie z ramiona i zaczął kręcić.
-Towarzyszu jak nie chcesz żebym cię pobrudziła to mnie
odstaw.-czułam jak wymioty pną się do góry i wolałam go ostrzec.
-Cały czas ci tak niedobrze?-spytał odstawiając mnie.
-Jest trochę lepiej, ale wątpię bym do jutra z tego wyszła.
-Zostań lepiej w domu, a ja pojadę po dziewczyny na
lotnisko.
-Ale…
-Nie ma ale Roza, zostajesz w domu i koniec.-powiedział
zdeterminowany.
Dymitr:
Widzę jak się źle czuje, a ona uparcie twierdzi, że jest
wspaniale. Nie chcę jej męczyć, chcę żeby odpoczęła.
-Roza idź się połóż, a ja wrócę za kilka godzin z
dziewczynami.-spojrzałem na nią i aż żal ściska mi serce, że muszę ją zostawić
samą.
-Ale…
-Roza marsz do łóżka.-spojrzała na mnie i niechętnie
skierowała się w stronę pokoju. Ubrałem swój płaszcz i buty i wyszedłem z
mieszkania za kluczując drzwi. Wszedłem do garażu i wsiadłem do naszego auta.
Już po chwili wyjeżdżałem z Dworu. Usłyszałem telefon i go odebrałem.
-Bielikow słucham.
-Witaj Dymitr co u was słychać?-usłyszałem w telefonie głos
teścia.
-Całkiem dobrze, ustawa o adopcji jutro wchodzi w nasze
prawa, ale Rose się rozchorowała.
-A co jej jest?
-Wymiotuje.
-Czyżby to ten wirus co szaleje wśród dampirów?
-Dokładnie. Martwię się o nią mało je....
-Oj to faktycznie z nią nie dobrze.
-Tak wiem. Wybacz Abe, ale prowadzę i nie mogę teraz
rozmawiać.
-Gdzie jedziesz?-spytał Abe.
-Na lotnisko po moją rodzinę przyjeżdżają tydzień wcześniej.
-O pozdrów je ode mnie.
-Oczywiście.-nie zdążyłem dokończy, a Abe już się rozłączył.
Skupiłem się na drodze i po godzinie byłem już na lotnisku. Miałem jeszcze pół
godziny do przylotu najbliższych więc stwierdziłem, że najlepiej będzie zrobić
im niespodziankę i czekać na nie pod samym wyjściem. Gdy doszedłem spojrzałem
na zegarek. Zostało tylko pięć minut. Podziwiałem piękny widok za oknem kiedy
poczułem coś koło nogi. Spojrzałem w dół i odkryłem największego urwisa na
świecie.
-Hej mała.-powiedziałem podnosząc Zoję.
-Wujek nie jestem mała, mała jest Katia ja jestem duza.
-Wybacz duża.-powiedziałem powstrzymując śmiech.
-A gdzie ciocia Rose?-spytała rozglądając się dookoła.
-Ciocia źle się czuła i została w domku.
-A ja się chciałam z nią pzywitac.
-Zobaczysz się z ciocią za godzinkę.-próbowałem ją
pocieszyć.
-Dimka!-usłyszałem za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem
całą moją rodzinkę.
-Gdzie Rose?-spytała Wiki.
-Rose jest chora i została w domu.
-Co jej jest?-spytała mama zaniepokojona.
-Teraz na Dworze panuje epidemia wśród dampirów i wszyscy
wymiotują, ale ja jestem zdrowy.
-To dobrze. Jedźmy już do Rose.- jak zwykle moja mama
chciała wszystkim pomagać.
-Zapraszam po bagaże.-powiedziałem idąc w kierunku odbioru
bagaży. Gdy już wszyscy mieli swoje walizki poszliśmy do auta. Jechaliśmy
rozmawiając o tym co działo się przez ostatnie trzy miesiące na Dworze. Gdy
dojechaliśmy na Dwór wziąłem kilka walizek i ruszyłem w stronę mieszkania mimo
protestów. Gdy wszedłem do mieszkania w ostatniej chwili zdążyłem puścić
walizki i złapać….
Diedactwo. Kogo on złapał???? Nie każ nam długo czekać na odpowiedź
OdpowiedzUsuńBiedna Rose. Co jak mogłaś przerwać w takim momencie?? Super rozdział 💖
OdpowiedzUsuńCzekam na next 💘💘
Jestes nie mozliwa!!! Jak mozesz przerwac w takim momencie?! Kiedy dodasz nastepny?!
OdpowiedzUsuńCzekam a czy pozdrawiam to sie jeszcze zastanowie :-)
No dobra :-) I pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńW takim momencie?!?! Ola!
OdpowiedzUsuńBiedna Rose 😡 Taka chora... Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje.
Czekam na kolejny
Biedna chora Roza. Czemu w takim momencie? Ja chcę więcej. Super, że zatwierdził adopcję. Czekam i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńHej, mam pytanie odnośnie Kronik krwi. Czy pojawia się w nich Rose albo jest mowa o niej lub Dymitrze? I ogólnie polecasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam DayDance :*
DayDance Ty nie czytaj tylko wstaw w koncu ten rozdzial !
UsuńHej więc tak jeśli chodzi o Kroniki Krwi to polecam ale radzę się nie nastawić na Romitri ponieważ pojawiają się spradycznie. Dymitr jako Dymitr pojawia się w Złotej Lili (szczerze czekałam na niego w każdym rozdziale). Najwięcej Romitri pojawia się w Rubinowym Kręgu który jest tylko na ebooka ale radzę przeczytać wszytkie sześć części ponieważ wtedy Rubinowym Krąg staje się bardzo fajną książką. Szczerze mówiąc najlepszą z wszytkich jeśli chodzi o Kroniki Krwi.
UsuńZapomniałam dodać że fajnie czytało się jak ktoś opisuje Rose. Najtrudniej jednak mi było przestawić się na narracje Sydney która jest jednak zupełnie inna niż nasza kochana dynamiczna Rose. Dobra rozpisałam się ale bardzo fajna seria i wydaje mi się że to przez lekkie pióro Mead
UsuńOla ja sie grzecznie pytam GDZIE JEST RODZIAL????
OdpowiedzUsuńRozdział będzie w niedzielę albo w poniedziałek ponieważ nie mam internetu nad morzem i nie mam jak dodać rozdziału ponieważ wszystko jest na kompie.
Usuń