Dymitr:
Weszliśmy do restauracji podszedł do nas kelner, który
momentalnie spojrzał na moją żonę i nie spuszczał z niej wzroku ani na chwilę.
Zdenerwowałem się i przytuliłem Rozę kładąc jej rękę na pupie. Niech wie, że
najpiękniejsza kobieta na Dworze jest moją żoną i matką naszego dziecka. Kelner
otaksował mnie chłodnym spojrzeniem i poprowadził nas do stolika. Gdy wszyscy
usiedliśmy podał każdemu kartę i odszedł mówiąc, że zaraz wróci zebrać
zamówienia.
-Dymitr tu jest drogo.-moja mama posłała mi karcące
spojrzenie.-Zdecydowanie za drogo.
-Spokojnie mamo nie martw się wybierz na co masz ochotę
najwyżej w tym miesiącu trochę z Rose pogłodujemy.-Roza zaśmiała się na mój
żart, a mama popatrzyła z naganą.
-Rose jest w ciąży i musi się dobrze odżywiać.-powiedziała.
-Spokojnie Oleno, Dymitr tylko żartował nasz budżet nie
ucierpi od jednej takiej kolacji.-Roza uśmiechnęła się do mojej mamy
pocieszająco.
-Niech wam będzie, ale to ma być po raz ostatni, a poza tym
w tym lokalu są sami morojowie.-miała rację byliśmy jedynymi dampirami
siedzącymi jako goście.
-Nie martw się jesteśmy z Dymitrem taką sensacją, że jedna
kolacja w tym miejscu nie zrobi nam różnicy.-powiedziała Roza pocieszając swoją
teściową.-Dobrze, a teraz zajmijmy się zamawianiem jedzenia bo umieram z głodu
i mam ochotę na coś co ma smak.-przy ostatnim słowie spojrzała na mnie.
-O co ci chodzi? Gorzka herbata ma smak, a suche bułki też
mają swój smak.-uśmiechnąłem się do żony.
-I tak od dwóch dni.-powiedziała z naganą. Przestaliśmy się
kłócić bo zaczęliśmy wybierać dania. Po chwili zdecydowałem się na Del Papa sam
nie wiem co to, ale zaraz się przekonam. Wszyscy oprócz Rozy, Wiktorii i dzieci
wzięliśmy do tego wino, a co jak szaleć to szaleć. Po dwudziestu minutach
kelner przyniósł nam zamówione potrawy. Całe to Del Papa to nic innego jak
grillowany indyk z krewetkami w sosie lawendowy z czarnym ryżem i botwinką.
Wszyscy zajęliśmy się jedzeniem. Muszę przyzna, że jedzenie było warte swojej
ceny. Po skończonej kolacji stwierdziliśmy, że idziemy się przejść po Dworze.
Ostatni raz nasza rodzina była tu zimą, a teraz późnym latem Dwór był
najpiękniejszy. Ruszyliśmy wolnym krokiem podziwiając urodę tego pięknego
przybytku. Roza szła wtulona we mnie i gawędziła z moją mamą i siostrami,
dzieciaki biegały wokół nas, a moja babcia szła obok mnie szczęśliwa jak już
dawno jej nie widziałem. Zapewne wiedziała już wcześniej, że moja ukochana
zajdzie w ciążę, ale nie pisnęła ani słowa. Doszliśmy do jeziorka które teraz
przy blasku księżyca mieniło się jak najdroższy klejnot na świecie. Spojrzałem
na moją rodzinę zdając sobie sprawę jak ogromnym szczęściarzem jestem. Spojrzałem
na moje największe szczęście tulące się do nie i wiedziałem, że czas działać.
-Nawet nie wiecie jak jestem szczęśliwy będąc tu z wami
wszystkimi.-zacząłem bo chciałem jak najszybciej skończyć.-Dziś jest bardzo
ważny dzień.-Roza spojrzała na mnie marszcząc nosek.-Nie dosyć, że dowiedziałem
się o tym, że będę szczęśliwym ojcem to dziś przypada nasza druga rocznica
poznania się z Rose.-Roza spojrzała na mnie wielkimi oczami najwidoczniej
wypadło jej to z głowy, ale ja zawsze będę pamiętał tą datę.-Przez te dwa lata
zmieniło się wiele, ale jedna rzecz pozostanie taka sama na zawsze i będzie to
moja miłość do ciebie.-powiedziałem klękając przed nią i wręczając jej pudełko
w którym była bransoletka specjalnie dla niej. Otwarła pudełeczko i łzy które
od dłuższej chwili cisnęły jej się do oczy wypłynęły strumieniami. Przytuliłem
ją mocno, a ona szlochała wciąż wtulona we mnie. Spojrzałem na naszą rodzinę. Wszystkie
stały uśmiechnięte i widziałem dumę w ich oczach.
-Roza aż taka brzydka ta bransoletka?-spytałem podnosząc jej
głowę.
-Jest piękna, ale po co to wszystko?-spytała pociągając
nosem.
-Bo cię kocham i chcę dla ciebie wszystkiego co
najlepsze.-powiedziałem wycierając jej łzy które rozmazywały jej piękny
makijaż.
-Kocham cię Towarzyszu Bieli coś tam.-zaśmiała się. Wiem, że
na początku nie mogła zapamiętać mojego nazwiska i zaśmiałem się na to
wspomnienie.
-Kocham cię roztargniona dziewucho która porwała księżniczkę.-Roza
czytała swoje akta które znalazła w moim biurku i śmialiśmy się oboje jak
przeczytała to co o niej pisali.
-Jeśli jeszcze raz mnie zostawisz na tak długo jak w
Akademii to skopię ci tyłek.-powiedziała ze smutnym uśmiechem.
-Dobrze zgadzam się na to bo cię kocham.-powiedziałem
całując ją delikatnie w usta. Po chwili ruszyliśmy do naszego mieszkania. Nasza
rodzina stwierdziła, że idą się myć, a potem spać. Ja i Roza postanowiliśmy
jeszcze chwilę posiedzieć u siebie w sypialni. Roza poszła się umyć, a ja
czekałem w naszej sypialni. Roza po
chwili wyszła z łazienki ubrana w gruby szlafrok.
-Aż tak ci zimno?-spytałem podchodząc do niej.
-Trochę, ale zaraz od razu idę po kołderkę.-powiedziała
całując mnie w policzek.
-Czekasz na mnie czy idziesz spać?-spytałem z uśmiechem.
-Czekam chcę z tobą porozmawiać o tym co się dziś stało.
-A co się stało?-spytałem zdezorientowany.
-To.-wskazała swój brzuch.
-O tym chętnie porozmawiam.-powiedziałem dotykając jej
brzuch.
-Na jutro jestem umówiona do ginekologa.-powiedziała patrząc
mi w oczy.
-Mogę iść z tobą?-spytałem z nadzieją.
-A co zrobisz z rodziną?-spytała.
-Roza to pierwsze badanie chcę być przy każdym.
-Dobrze, a teraz idź się myj.-popchnęła mnie w stronę
łazienki.
-Dobrze znikam już.-powiedziałem zamykając drzwi od
łazienki. Po dziesięciu minutach wyszedłem czyściutki i gotowy na rozmowę z
żoną. Otworzyłem drzwi i zauważyłem przygaszone światło i zapalone lampki
nocne. Najlepszy widok jednak widniał na łóżku. Roza leżała ubrana w bordową,
koronkową koszulkę nocną pod którą nic nie było. Roza spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się zadziornie.
-Co masz pod tym ręczniczkiem mężusiu?-spytała robiąc mi
miejsce.
-Nic.-uśmiech tylko się poszerzył.
-Doskonale.-powiedziała całując mnie w usta. Przyciągnąłem
ją do siebie. Chwyciłem ją za pośladki, a ona wplotła dłonie w moje włosy.
Poczułem jak ręcznik znika z moich bioder.
-Roza nie.-wydyszałem.
-Co? Dlaczego?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Po pierwsze jesteś w ciąży. Po drugie za ścianą śpią
dzieci.-Roza spojrzała na mnie i wstała. Zamknęła drzwi na klucz i podeszła do
mnie.
-Towarzyszu, drzwi zamknięte, a teraz zróbmy to po raz
ostatni.-usiadła na mnie okrakiem jednocześnie tak, że w nią wszedłem.
Pogładziłem ją po włosach.
-A co jeśli coś stanie się dziecku?-spytałem patrząc na
brzuch żony.
-Kochanie nic mu się nie stanie.-Roza popatrzyła na mnie
błagalnie.
-Roza…-pocałowała mnie zamykając usta pocałunkiem.
Przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem ściągać z niej tę seksowną koszulkę. Spojrzałem na to idealne ciało i wróciłem do całowania żony. Starałem się być delikatny żeby nie zrobić krzywdy dziecku. Roza widziała, że się powstrzymuję i trochę zrzędziła. Po
chwili oboje byliśmy pogrążeni w ekstazie wynikającej z seksu. Zasnęliśmy
wtuleni w siebie.
Jeju ale cudowny rozdział 💘💘
OdpowiedzUsuńWizyta u ginekologa, Rose i Dymitr, zobaczą swoje dziecko 💘💘
Jeju cudo :-) Jeszcze sie nie urodzilo a Dimka juz jest troskliwym Tausiem :-D Jak ja ich uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny i pozdrawiam
Uhuhu! Strażnik Bielikiw szaleje w tej restauracji. A potem tak słodko 😍 Rose czeka na Dymitra... Mmmrau! A Dymitr tak słodko sie troszczy 😍😍
OdpowiedzUsuńA teraz wiesz czego chcę, Olu! 😘