Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 199



Dymitr:
Weszliśmy do restauracji podszedł do nas kelner, który momentalnie spojrzał na moją żonę i nie spuszczał z niej wzroku ani na chwilę. Zdenerwowałem się i przytuliłem Rozę kładąc jej rękę na pupie. Niech wie, że najpiękniejsza kobieta na Dworze jest moją żoną i matką naszego dziecka. Kelner otaksował mnie chłodnym spojrzeniem i poprowadził nas do stolika. Gdy wszyscy usiedliśmy podał każdemu kartę i odszedł mówiąc, że zaraz wróci zebrać zamówienia.
-Dymitr tu jest drogo.-moja mama posłała mi karcące spojrzenie.-Zdecydowanie za drogo.
-Spokojnie mamo nie martw się wybierz na co masz ochotę najwyżej w tym miesiącu trochę z Rose pogłodujemy.-Roza zaśmiała się na mój żart, a mama popatrzyła z naganą.
-Rose jest w ciąży i musi się dobrze odżywiać.-powiedziała.
-Spokojnie Oleno, Dymitr tylko żartował nasz budżet nie ucierpi od jednej takiej kolacji.-Roza uśmiechnęła się do mojej mamy pocieszająco.
-Niech wam będzie, ale to ma być po raz ostatni, a poza tym w tym lokalu są sami morojowie.-miała rację byliśmy jedynymi dampirami siedzącymi jako goście.
-Nie martw się jesteśmy z Dymitrem taką sensacją, że jedna kolacja w tym miejscu nie zrobi nam różnicy.-powiedziała Roza pocieszając swoją teściową.-Dobrze, a teraz zajmijmy się zamawianiem jedzenia bo umieram z głodu i mam ochotę na coś co ma smak.-przy ostatnim słowie spojrzała na mnie.
-O co ci chodzi? Gorzka herbata ma smak, a suche bułki też mają swój smak.-uśmiechnąłem się do żony.
-I tak od dwóch dni.-powiedziała z naganą. Przestaliśmy się kłócić bo zaczęliśmy wybierać dania. Po chwili zdecydowałem się na Del Papa sam nie wiem co to, ale zaraz się przekonam. Wszyscy oprócz Rozy, Wiktorii i dzieci wzięliśmy do tego wino, a co jak szaleć to szaleć. Po dwudziestu minutach kelner przyniósł nam zamówione potrawy. Całe to Del Papa to nic innego jak grillowany indyk z krewetkami w sosie lawendowy z czarnym ryżem i botwinką. Wszyscy zajęliśmy się jedzeniem. Muszę przyzna, że jedzenie było warte swojej ceny. Po skończonej kolacji stwierdziliśmy, że idziemy się przejść po Dworze. Ostatni raz nasza rodzina była tu zimą, a teraz późnym latem Dwór był najpiękniejszy. Ruszyliśmy wolnym krokiem podziwiając urodę tego pięknego przybytku. Roza szła wtulona we mnie i gawędziła z moją mamą i siostrami, dzieciaki biegały wokół nas, a moja babcia szła obok mnie szczęśliwa jak już dawno jej nie widziałem. Zapewne wiedziała już wcześniej, że moja ukochana zajdzie w ciążę, ale nie pisnęła ani słowa. Doszliśmy do jeziorka które teraz przy blasku księżyca mieniło się jak najdroższy klejnot na świecie. Spojrzałem na moją rodzinę zdając sobie sprawę jak ogromnym szczęściarzem jestem. Spojrzałem na moje największe szczęście tulące się do nie i wiedziałem, że czas działać.
-Nawet nie wiecie jak jestem szczęśliwy będąc tu z wami wszystkimi.-zacząłem bo chciałem jak najszybciej skończyć.-Dziś jest bardzo ważny dzień.-Roza spojrzała na mnie marszcząc nosek.-Nie dosyć, że dowiedziałem się o tym, że będę szczęśliwym ojcem to dziś przypada nasza druga rocznica poznania się z Rose.-Roza spojrzała na mnie wielkimi oczami najwidoczniej wypadło jej to z głowy, ale ja zawsze będę pamiętał tą datę.-Przez te dwa lata zmieniło się wiele, ale jedna rzecz pozostanie taka sama na zawsze i będzie to moja miłość do ciebie.-powiedziałem klękając przed nią i wręczając jej pudełko w którym była bransoletka specjalnie dla niej. Otwarła pudełeczko i łzy które od dłuższej chwili cisnęły jej się do oczy wypłynęły strumieniami. Przytuliłem ją mocno, a ona szlochała wciąż wtulona we mnie. Spojrzałem na naszą rodzinę. Wszystkie stały uśmiechnięte i widziałem dumę w ich oczach.
-Roza aż taka brzydka ta bransoletka?-spytałem podnosząc jej głowę.
-Jest piękna, ale po co to wszystko?-spytała pociągając nosem.
-Bo cię kocham i chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze.-powiedziałem wycierając jej łzy które rozmazywały jej piękny makijaż.
-Kocham cię Towarzyszu Bieli coś tam.-zaśmiała się. Wiem, że na początku nie mogła zapamiętać mojego nazwiska i zaśmiałem się na to wspomnienie.
-Kocham cię roztargniona dziewucho która porwała księżniczkę.-Roza czytała swoje akta które znalazła w moim biurku i śmialiśmy się oboje jak przeczytała to co o niej pisali.
-Jeśli jeszcze raz mnie zostawisz na tak długo jak w Akademii to skopię ci tyłek.-powiedziała ze smutnym uśmiechem.
-Dobrze zgadzam się na to bo cię kocham.-powiedziałem całując ją delikatnie w usta. Po chwili ruszyliśmy do naszego mieszkania. Nasza rodzina stwierdziła, że idą się myć, a potem spać. Ja i Roza postanowiliśmy jeszcze chwilę posiedzieć u siebie w sypialni. Roza poszła się umyć, a ja czekałem  w naszej sypialni. Roza po chwili wyszła z łazienki ubrana w gruby szlafrok.
-Aż tak ci zimno?-spytałem podchodząc do niej.
-Trochę, ale zaraz od razu idę po kołderkę.-powiedziała całując mnie w policzek.
-Czekasz na mnie czy idziesz spać?-spytałem z uśmiechem.
-Czekam chcę z tobą porozmawiać o tym co się dziś stało.
-A co się stało?-spytałem zdezorientowany.
-To.-wskazała swój brzuch.
-O tym chętnie porozmawiam.-powiedziałem dotykając jej brzuch.
-Na jutro jestem umówiona do ginekologa.-powiedziała patrząc mi w oczy.
-Mogę iść z tobą?-spytałem z nadzieją.
-A co zrobisz z rodziną?-spytała.
-Roza to pierwsze badanie chcę być przy każdym.
-Dobrze, a teraz idź się myj.-popchnęła mnie w stronę łazienki.
-Dobrze znikam już.-powiedziałem zamykając drzwi od łazienki. Po dziesięciu minutach wyszedłem czyściutki i gotowy na rozmowę z żoną. Otworzyłem drzwi i zauważyłem przygaszone światło i zapalone lampki nocne. Najlepszy widok jednak widniał na łóżku. Roza leżała ubrana w bordową, koronkową koszulkę nocną pod którą nic nie było. Roza spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zadziornie.
-Co masz pod tym ręczniczkiem mężusiu?-spytała robiąc mi miejsce.
-Nic.-uśmiech tylko się poszerzył.
-Doskonale.-powiedziała całując mnie w usta. Przyciągnąłem ją do siebie. Chwyciłem ją za pośladki, a ona wplotła dłonie w moje włosy. Poczułem jak ręcznik znika z moich bioder.
-Roza nie.-wydyszałem.
-Co? Dlaczego?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Po pierwsze jesteś w ciąży. Po drugie za ścianą śpią dzieci.-Roza spojrzała na mnie i wstała. Zamknęła drzwi na klucz i podeszła do mnie.
-Towarzyszu, drzwi zamknięte, a teraz zróbmy to po raz ostatni.-usiadła na mnie okrakiem jednocześnie tak, że w nią wszedłem. Pogładziłem ją po włosach.
-A co jeśli coś stanie się dziecku?-spytałem patrząc na brzuch żony.
-Kochanie nic mu się nie stanie.-Roza popatrzyła na mnie błagalnie.
-Roza…-pocałowała mnie zamykając usta pocałunkiem. Przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem ściągać z niej tę seksowną koszulkę. Spojrzałem na to idealne ciało i wróciłem do całowania żony. Starałem się być delikatny żeby nie zrobić krzywdy dziecku. Roza widziała, że się powstrzymuję i trochę zrzędziła. Po chwili oboje byliśmy pogrążeni w ekstazie wynikającej z seksu. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.  

3 komentarze:

  1. Jeju ale cudowny rozdział 💘💘
    Wizyta u ginekologa, Rose i Dymitr, zobaczą swoje dziecko 💘💘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju cudo :-) Jeszcze sie nie urodzilo a Dimka juz jest troskliwym Tausiem :-D Jak ja ich uwielbiam <3
    Czekam na nastepny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhuhu! Strażnik Bielikiw szaleje w tej restauracji. A potem tak słodko 😍 Rose czeka na Dymitra... Mmmrau! A Dymitr tak słodko sie troszczy 😍😍
    A teraz wiesz czego chcę, Olu! 😘

    OdpowiedzUsuń