Dymitr:
Obudziłem się jako pierwszy. Roza leżała wtulona w mój tors
i słodko spała. Zacząłem się zastanawiać co się wczoraj ze mną działo?
Nakrzyczałem na swoją ciężarną żonę i to dwa razy. A to wszystko przez najnowsze
wydarzenia na świecie. Ponoć jakiś człowiek dowiedział się o istnieniu dampirów
i morojów. Niby nic, ale okazał się naukowcem i zaczął wygłaszać o nas innym
naukowcom. Na szczęście alchemicy się tym zajęli. Ta cała sytuacja była tak
nerwowa, że nie zdążyłem ochłonąć i do tego jeszcze telefon od mojej mamy, że
Rose zniknęła z dziećmi….nie chciałem na nią nakrzyczeć, ale stało się i
postaram się ją za to jak najbardziej przeprosić. Moje rozmyślenia przerwała
Roza która zaczęła się budzić. Spojrzałem na nią i zobaczyłem błogi uśmiech na
jej pięknej twarzy.
-Hej Towarzyszu. Długo nie śpisz?-spytała przeciągając się i
ziewając.
-Witaj Roza. Nie, jakąś chwilę.-uśmiechnąłem się do niej co
odwzajemniła.-Jak się czujesz?
-Dobrze, ale czy musisz mnie o to pytać co rano?-spytała z
niepewnością.
-Wybacz, ale się o ciebie martwię.-powiedziałem głaszcząc ją
po plecach.
-Wiem, ale nie musisz. Oboje czujemy się świetnie.
-A nie obie?-spytałem patrząc na Rozę z uśmiechem.
-Nie to będzie chłopiec.-powiedziała Roza kładąc rękę na
brzuchu.
-A ja wiem, że to będzie dziewczynka.-powiedziałem z uśmiechem
kładąc swoją dłoń również na jej brzuch.
-Chłopiec.
-Dziewczynka.
-Chłopiec.
-Dziewczynka i chłopiec.-zakończyłem kłótnie.
-Chcesz powiedzieć, że bliźniaki?
-A nie chciałabyś?-spytałem z uśmiechem.
-Na razie nie….sama nie wiem czy poradzimy sobie z jednym, a
co dopiero z dwójką.
-Roza damy sobie radę.-powiedziałem trzymając ją w
ramionach.-Zresztą będę chodził jeszcze miesiąc do pracy, a potem będę z tobą
siedział w domu.
-O nie! Masz chodzić do pracy dopóki nie urodzę.-zaprzeczyła
szybko.
-Oszalałaś? A co jeśli zacznie się akcja porodowa, a ty
będziesz sama w domu?-spytałem patrząc na nią uważnie.
-No cóż…wtedy zadzwonię do szpitala i ich o tym
poinformuje.-powiedziała patrząc na mnie czujnie.
-O nie i ma mnie opuścić poród?-spytałem.
-Towarzyszu, a czy to takie ważne?
-Oczywiście Roza to bardzo ważne. Chcę być jako pierwszy
który zobaczy naszą córkę.
-Syna.-poprawiła mnie Roza.
-Dobrze nie zaczynajmy tego od początku. Więc od przyszłego
miesiąca będę z tobą w domu.
-Nie, nie możesz musisz czuwać na Lissą i Christianem.
-Roza, ale to ty jesteś ważniejsza.
-Towarzyszu nie mogę być ważniejsza niż twój podopieczny i
dobrze o tym wiesz.
-Wiem, ale nie mogę okłamywać ciebie ani siebie.-Roza
uśmiechnęła się i pocałowała mnie w polik.
-Jesteś kochany, ale proszę cię chodź do pracy.
-Nie Roza.
-Dobra tydzień przed porodem.
-Trzeci miesiąc.
-Dwa tygodnie przed porodem.
-Czwarty miesiąc.-powiedziałem z bólem.
-Dlaczego tak ci zależy?-spytała.
-Bo chcę być z wami.
-Dymitr w czwartym miesiącu to będziesz nadal tylko ze
mną.-powiedziała.
-Roza nie zgodzę się na tygodnie przed porodem bardziej na
miesiące.
-Oszalałeś?
-Nie żartuję.
-Dobra ósmy miesiąc.-powiedziała od niechcenia.
-O nie szósty.
-Siódmy?
-Roza.
-Siódmy bardziej nie ulegnę.
-Roza szósty i dwa tygodnie.-powiedziałem patrząc na nią z
nadzieją.
-Siódmy.
-Szósty i trzy tygodnie?
-Siódmy.-powiedziała patrząc na mnie groźnie.
-Ale…
-Siódmy albo dopiero po porodzie.
-Szantaż? Zgoda siódmy.-powiedziałem zmęczony.
-Kocham cię.-powiedziała całując mnie w usta.
-Jesteś okrutna.-powiedziałem gdy się odsunęła.
-Wiem, ale tylko szantaż pomaga.-oboje zaśmialiśmy się z jej
stwierdzenia.
Kocham ich poranki. Taka słodka sprzeczka. Najpierw o płeć, a później o urlop Dymitra. Trochę mnie niepokoi, że ludzie się o nich dowiedzieli.( Nie żeby coś, ale sami nimi jesteśmy. Ale ciii...). Mam nadzieje, że Dymitr przeprosi ładnie Rozę. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńOla.... Taki krótki?
OdpowiedzUsuńDobra a wracając do rozdziału... Oł... Wyjaśniło się jego nerwowe zachowanie. Ale to i tak male usprawiedliwienie! Zrób teraz coś, żeby Rose poczuła się z tobą naprawdę słodko!
Czekam na kolejny ;)
Ola ja chcę. Rozdział. Teraz.! Ludzie piszcie komentarze, a będzie zaraz następny.
OdpowiedzUsuńSłodzie te ich sprzeczki poranne
OdpowiedzUsuńPROSZĘ DODAJ KOLEJNY RODZIAŁ SZYBKO
Oni sie tak slodko kłocą. Kocham ich
OdpowiedzUsuńZyczę weny i pozdrawiam