Rose:
I tak nie cieszy mnie fakt, że
Dymitr chce ze mną siedzieć już podczas siódmego miesiąca, ale co ja mam do
powiedzenia? Nic. Wstaliśmy i poszliśmy się wykąpać bo wczoraj nie mieliśmy
okazji. Po wspólnej kąpieli poszliśmy się ubrać, a następnie zeszliśmy na dół
zrobić śniadanie. Właśnie chciałam pomóc Dymitrowi gdy rozdzwonił się mój
telefon.
-Tak słucham.-odebrałam nie
patrząc kto dzwoni.
-Witaj Rose. Wpadłabyś dziś na
obiad?-usłyszałam głos ojca.
-A coś się stało?-spytałam czując,
że coś śmierdzi.
-Nie, oczywiście że nie. Nie mogę
zaprosić cię na obiad?-spytał.
-Jasne możesz, ale mam pytanie.
-Jakie?
-Mam przyjechać sama czy z całą
rodziną?
-A zapomniałem, że macie gości.
Nie no z całą rodziną przyjedź. A Dymitr będzie?
-Tak, tato będzie. Ma dziś
wolne.-Dymitr spojrzał na mnie zaskoczony.
-To doskonale.-powiedział krótko.
-Chcesz czegoś jeszcze?-spytałam
gdy cisza trwała co najmniej pięć minut.
-Nie, nie do zobaczenia.-i się
rozłączył.
-Coś się stało?-spytał Dymitr.
-To była moja najdziwniejsza
rozmowa z ojcem jaką przeprowadziłam w życiu.
-Dlaczego?-spytał stawiając
kanapki na stół.
-Nie wiem, ale to było
dziwne.-naszą rozmowę przerwało wejście Pawki.
-Hej ciocia, hej wujek.-przytulił
nas oboje i usiadł przy stole.
-A reszta idzie?-spytał Dymitr
kładąc ostatnie kubki na stół.
-Tak tylko jeszcze Zoja i Katia
mają jakieś problemy z ubraniami. Wiecie kobiety.-zaśmiałam się na stwierdzenie
Pawki.
-Tak wiem jakie są, ciocia czasem
pół dnia potrzebuje.-powiedział Dymitr, a ja spojrzałam na niego surowo.
-To nie było śmieszne
Towarzyszu.-powiedziałam szturchając go w bok.
-A mi się wydało bardzo
śmieszne.-powiedział łapiąc mnie w tali i rzucając na kanapę. Po chwili
płakałam ze śmiechu przez łaskotki.
-Dimka nie rób jej
krzywdy.-powiedziała Sonia wchodząc do pokoju.
-Ja ją tylko łaskoczę.-odparł
Dymitr dalej mnie łaskocząc.
-Prze….przestań!-krzyknęłam przez
śmiech.
-Nie.-powiedział dalej mnie
łaskocząc.
-Dimka.-zganiła go Olena.
-Nic jej nie robię mamo, a śmiech
to zdrowie.-powiedział dalej mnie łaskocząc.
-Cho….Cholera s….skończ!-cały czas
się śmiałam i nie mogłam się powstrzymać.
-Nie.-powiedział śmiejąc się ze
swojej przewagi. To był moment i wykorzystałam okazję. Chwyciłam jego ramię i przerzuciłam
przez siebie. Fakt, że leżałam nie ułatwiał, ale dałam radę po chwili Dymitr
leżał na ziemi zaskoczony.
-Brawo!-krzyknęła Zoja patrząc na
leżącego wujka.
-Więcej mnie nie łaskocz.-powiedziałam
wstając z kanapy. Dymitr zaśmiał się z mojej powagi, ale posłuchał…jak na
razie. Dymitr wstał z ziemi i wszyscy zasiedliśmy przy stole jedząc śniadanie.
-Zostaliśmy zaproszeni na
obiad.-powiedziałam przerywając ciszę.
-My?-spytała Olena.
-Tak my.
-Gdzie?-spytała Wiki.
-Do moich rodziców.-wiem, że
dziewczyny nie czują się najlepiej w towarzystwie mojej matki, która nie
akceptuje takiego zachowania jak zrezygnowanie ze służby.
-Na którą?-spytał Dymitr.
-Na dwunastą.-powiedziałam patrząc
na męża.
-Dobrze, muszę iść do Hansa, ale
zdążę.-powiedział, ale wydawał mi się jakiś dziwny.
-Coś się stało?-spytałam patrząc
na niego podejrzliwie.
-Nie jasne, że nie.-wiedziałam, że
kłamie, ale nie powiedziałam tego na głos.
-To dobrze.-Dymitr spojrzał na
mnie i wiedział, że czeka nas poważna rozmowa.
-Po co idziesz do Hansa?-spytałam.
-Muszę się dowiedzieć kilku spraw.
-Coś poważnego?-spytałam z
nadzieją, że coś powie.
-Nie ostatnie nierozwiązane sprawy
o których już wiesz.-kurde już myślałam, że coś powie, a teraz już mi nic nie
powie.
-Już się bałam, że to coś
poważnego.
-Nie, kochanie spokojnie.-nie
wierzę, że kłamie mi w oczy.
Dymitr:
Wiem, że w tej chwili kłamie, ale
chcę jej oszczędzić nerwów. Niestety jak zostaniemy sami wyciągnie to ze mnie.
Już taka jest i nic tego nie zmieni.
-Dobrze teraz muszę was zostawić
same. Lecę do Hansa.-powiedziałem wstając. Po chwili wyszedłem z mieszkania i
skierowałem się do biura Hansa. Po chwili pukałem do drzwi.
-Wejdź.-usłyszałem. Wszedłem do
gabinetu i usiadłem naprzeciwko Crofta.
-Witaj Hans, jakieś nowe
informację?-spytałem.
-Z tego co wiemy alchemicy zajęli
się naukowcami którzy się dowiedzieli i przetrzymują ich w ośrodku.
-A coś więcej?
-Przykro mi, ale nie.-powiedział.
Opadłem ciężko na oparcie. To, że mamy tak mało informacji nie ułatwia nam
zadania. Czeka nas dużo czekania którego nie znoszę.
Oj powiedz jej, Dymitr! Eh.
OdpowiedzUsuńHaha haha Dymitr łaskoczący Rose... To musi być boski widok xD
Czekam na kolejny :*
Oj Dymitr i znowu tajemnice,ale Rose i tak to z Ciebie wyciagnie :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe co sie stanie u Aba?
No nic czekam na nastepny i pozdrawiam
Dymitr nieładnie miec tajemnice
OdpowiedzUsuńCzego chce Abe?
Dodaj szybko nowy rozdział proszę 💘
Jestem strasznie ciekawa co knuje Abe. Przecież to Żmij, nie może mu chodzić o zwykłą kolację z nową rodziną. Szczególnie chodzi mu o Dymitra, z tego co mi się wydaje. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. 💕
OdpowiedzUsuńWszystkie bomba. Czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńSorry ze nie pisałam kom ale byłam na koloniach
Werka