Dymitr:
Nareszcie dojechaliśmy na Dwór myślałem, że już nie
wytrzymam. Jeszcze nigdy nie było mi tak niedobrze po alkoholu.
-Towarzyszu wysiadamy.-spojrzałem na Rozę która stała przy
moich drzwiach i patrzyła na mnie.
-Już jesteśmy?-spytałem uśmiechając się do żony.
-Tak, a ja od trzydziestu minut próbuję cię wyciągnąć z
samochodu.-powiedziała patrząc na mnie z powątpieniem.
-Trzeba było tak od razu.-powiedziałem wstając z fotela.
Zachwiałem się lekko, a Roza roześmiała się cicho.-Co ci tak do śmiechu?
-Jesteś taki niezdarny gdy jesteś piany.-powiedziała cały
czas śmiejąc się ze mnie.
-Bardzo śmieszne.-powiedziałem idąc ścieżką.
-Towarzyszu, dom w dugą stronę.-spojrzałem na żonę
zaskoczony i ruszyłem w drugą stronę. Po dziesięciu minutach byliśmy pod
budynkiem. Zaczęliśmy wędrówkę na drugie piętro. Było to cholernie trudne
zważywszy na to ile wypiłem. Roza szła za mną pilnując bym się nie przewrócił.
Nie wiem po co się ze mną męczy bo przecież mogłaby iść do domu i się mną nie
martwić.
-Roza idź do domu.-powiedziałem widząc ja szybko wspina się
za mną.
-I pozwolić ci spaść? Zapomnij.
-Kochanie, ale po co będziesz czekać za takim alkoholikiem
jak ja? Lepiej mnie zostaw i znajdź sobie kogoś kto na ciebie zasługuję.
-Oszalałeś? Ten alkohol naprawdę niszczy ludzi. Co ty
pieprzysz? Zostawić cię? Idź lepiej do domu bo nas poranek na schodach
zastanie.-powiedziała popychając mnie do przodu. W końcu udało nam się dojść. Weszliśmy
do mieszkania i napotkałem kolejną przeszkodę schody do sypialni.
-I co znów mam wchodzić?-spytałem szeptem.
-Kochanie to twoja kara.-usłyszałem głos Rozy. No pięknie.
Wdrapałem się na górę i od razu skierowałem się do łazienki. Zimny prysznic
podziałał cuda. Okazało się, że będę musiał wyjść nagi. Nie przeszkadza mi to
bo przecież wszyscy oprócz Rozy śpią. Wyszedłem z łazienki i się przestraszyłem
nigdzie nie było mojej żony. Zdenerwowany chciałem wyjść z naszej sypialni, ale
bałem się, że ktoś akurat wyjdzie z pokoju. Po jakiś piętnastu minutach w
pokoju pojawiła się Roza ubrana w skąpą koszulkę.
-Matko tak się o ciebie bałem.-powiedziałem podchodząc do
niej.
-Jak wchodziłeś do pokoju to mówiłam ci żebyś wziął sobie
coś na przebranie i mówiłam ci, że idę się wykąpać na dół więc o co ci
chodzi?-spytała patrząc na mnie ze zdziwieniem.
-Matko więcej mi tego nie rób!-starałem się zmienić temat.
-Czego nie mam więcej robić? Nie mówić ci? Jak chcesz.-powiedziała
wzruszając ramionami. Teraz spojrzałem na nią nie jak na kogoś kto cały wieczór
stara się uprzykrzyć mi życie, ale spojrzałem na nią jak na kobietę która mnie
kocha i która mnie strasznie pociąga. Niewiele myśląc wpiłem się w jej usta. Na
początku zszokowana po chwili rozchyliła usta dając mi pozwolenie. Chwyciłem ją
za te piekielnie piękne i jędrne biodra i podniosłem do góry. Oplotła mnie
nogami wokół pasa i całowała coraz namiętniej walcząc z moim językiem. Rzuciłem
ją na łóżko i spojrzałem na najpiękniejszą kobietę jaką kiedykolwiek widziałem.
Zawisłem nad nią patrząc na te piękne oczy przepełnione pożądaniem.
-Zamknij drzwi.-szepnęła jakby bała się, że jak powie to
głośniej to coś się stanie. Wstałem szybko i zamknąłem drzwi na klucz i już po
chwili byłem z powrotem przy niej. Dotykałem jej pięknego ciała odzianego jedynie
w cienką i strasznie seksowną koszulkę . Ściągnąłem z niej koszulkę widząc jak
materiał zaczął jej przeszkadzać. Spojrzałem na nagie ciało żony i nie mogłem
uwierzyć, że należy do mnie. Całowałem usta, żuchwę, szyję, obojczyki, piersi
schodząc na brzuch tam się zatrzymałem i szepnąłem.
-Hej maluszku tu twój tatuś. Jeśli nie masz nic przeciwko
teraz zajmę się mamusią.-pocałowałem znów brzuch żony i już chciałem iść dalej,
ale powstrzymały mnie słowa żony.
-Kocham cię Towarzyszu będziesz świetnym ojcem.-uśmiechnąłem
się na te słowa i spojrzałem na jej piękną twarz która była skierowana w moją
stronę. I wtedy to zrobiłem wsadziłem w nią palec wskazujący. Zaskoczona
pisnęła cicho, ale cały czas na mnie patrzyła. Po chwili wyciągnąłem palec i
znalazłem się nad żoną.
-Kocham cię Roza i nigdy nie przestanę.-powiedziałem
nachylając się nad nią.
-Do cholery zamknij się i działaj.-warknęła, a mnie
rozbawiła jej reakcja. Ale po chwili znalazłem się w niej, a ona jęknęła ze
szczęścia. Ruszałem się szybko wiedząc, że oboje tego potrzebujemy. Po chwili
doszła. Jej plecy wygięły się w łuk, a oddech stał się płytki. Widziałem błogi
uśmiech na jej buzi jakby po ukąszeniu moroja lub strzygi. Sam byłem blisko i
po kilku pchnięciach również doszedłem rozpływając się w boskim stanie orgazmu.
Nie mając na nic siły położyłem się na swojej części łóżka i przytuliłem żonę
okrywając nas kołdrą.
-Muszę cię częściej upijać.-usłyszałem leniwy głos żony.
-Dlaczego?-spytałem z uśmiechem.
-Bo się wtedy nie hamujesz.-powiedziała wtulając się mocniej
we mnie.
-Ale ja się nigdy nie hamuję.-powiedziałem patrząc na żonę.
-Od kiedy jestem w ciąży to się hamujesz.-powiedziała
spoglądając na mnie.
-Ale teraz jestem stosunkowo trzeźwy.-powiedziałem.-Chcesz
żebym zrobił jaskółkę?
-Nie, nie musisz. Jeszcze coś ci się stanie. Ale
przemilczałeś temat ciąży.-zauważyła.
-Bo masz rację od kiedy wiem, że w tobie jest taka mała
istotka która za dziewięć miesięcy stanie się naszym dzieckiem to boję się żeby
jej nie skrzywdzić.
-Kochanie, ale ty nie masz się hamować my tylko mamy
ograniczyć seks.-powiedziała podpierając się na łokciu.
-Wiem, ale jakoś trudno mi się nie hamować.-przyznałem
szczerze.
-A dziś?-spytała.
-Trochę działał alkohol, ale przede wszystkim ty.
-Ja?
-Twoja seksowna koszulka. Roza takich rzeczy się ze mną nie
robi, teraz ma wyrzuty sumienia.
-Dlaczego?
-Bo mogłem skrzywdzić naszą fasolkę.-Roza się zaśmiała.-Co
cię tak śmieszy?
-Dziwnie mi się słucha jak nazywasz nasze dziecko-płód- ‘’naszą
fasolką’’.
-Ale co w tym dziwnego?
-No niby nic, ale ja sama jeszcze do końca nie wierzę, że to
prawda.
-To uwierz.
-Uwierzę dopiero jak brzuch zacznie mi rosnąć. Na razie to
tylko piękny sen.
-No a USG?
-Na USG to ja za wiele nie widzę.
-Kiedy idziesz następny raz?
-Trzydziestego października.
-Dobrze w poniedziałek poproszę Hansa by dał mi wtedy urlop.
-Ale nie musisz iść tam ze mną. Nie musisz być na każdej
wizycie.
-Ale chcę. Chcę widzieć na żywo jak nasze dziecko się rozwija
i chcę wiedzieć czego ci potrzeba.
-Jesteś czasem niemożliwy.
-Ale i tak mnie kochasz.-powiedziałem całując ją delikatnie
w usta. Leżeliśmy chwilę w milczeniu, ale po chwili Roza ziewnęła.-Czas spać to
był ciężki dzień, a ty powinnaś odpoczywać.-powiedziałem całując ją w czoło.
-Spokoynoy nochi tovarishch*-mruknęła sennie.
- Spokoynoy
nochi* Roza.-pocałowałem ją w czoło i zasnęliśmy
wtuleni w siebie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Spokoynoy nochi tovarishch- dobranoc Towarzyszu
*Spokoynoy nochi -Dobranoc.
*_*
OdpowiedzUsuńExtra. Czekam
OdpowiedzUsuńWerka
Słodki rozdział 💖
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Awww.... Kocham ich. Dymitr jest taaaaaaaki uroczy, jak jest pijany. Myśli że nie zasługuje na Rose. Bielikow. Ogarnij się. Jesteś idealny, zwłaszcza dla niej. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖😘😘
OdpowiedzUsuń