Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 30 lipca 2016

Rozdział 208



Dymitr:
Nareszcie dojechaliśmy na Dwór myślałem, że już nie wytrzymam. Jeszcze nigdy nie było mi tak niedobrze po alkoholu.
-Towarzyszu wysiadamy.-spojrzałem na Rozę która stała przy moich drzwiach i patrzyła na mnie.
-Już jesteśmy?-spytałem uśmiechając się do żony.
-Tak, a ja od trzydziestu minut próbuję cię wyciągnąć z samochodu.-powiedziała patrząc na mnie z powątpieniem.
-Trzeba było tak od razu.-powiedziałem wstając z fotela. Zachwiałem się lekko, a Roza roześmiała się cicho.-Co ci tak do śmiechu?
-Jesteś taki niezdarny gdy jesteś piany.-powiedziała cały czas śmiejąc się ze mnie.
-Bardzo śmieszne.-powiedziałem idąc ścieżką.
-Towarzyszu, dom w dugą stronę.-spojrzałem na żonę zaskoczony i ruszyłem w drugą stronę. Po dziesięciu minutach byliśmy pod budynkiem. Zaczęliśmy wędrówkę na drugie piętro. Było to cholernie trudne zważywszy na to ile wypiłem. Roza szła za mną pilnując bym się nie przewrócił. Nie wiem po co się ze mną męczy bo przecież mogłaby iść do domu i się mną nie martwić.
-Roza idź do domu.-powiedziałem widząc ja szybko wspina się za mną.
-I pozwolić ci spaść? Zapomnij.
-Kochanie, ale po co będziesz czekać za takim alkoholikiem jak ja? Lepiej mnie zostaw i znajdź sobie kogoś kto na ciebie zasługuję.
-Oszalałeś? Ten alkohol naprawdę niszczy ludzi. Co ty pieprzysz? Zostawić cię? Idź lepiej do domu bo nas poranek na schodach zastanie.-powiedziała popychając mnie do przodu. W końcu udało nam się dojść. Weszliśmy do mieszkania i napotkałem kolejną przeszkodę schody do sypialni.
-I co znów mam wchodzić?-spytałem szeptem.
-Kochanie to twoja kara.-usłyszałem głos Rozy. No pięknie. Wdrapałem się na górę i od razu skierowałem się do łazienki. Zimny prysznic podziałał cuda. Okazało się, że będę musiał wyjść nagi. Nie przeszkadza mi to bo przecież wszyscy oprócz Rozy śpią. Wyszedłem z łazienki i się przestraszyłem nigdzie nie było mojej żony. Zdenerwowany chciałem wyjść z naszej sypialni, ale bałem się, że ktoś akurat wyjdzie z pokoju. Po jakiś piętnastu minutach w pokoju pojawiła się Roza ubrana w skąpą koszulkę.
-Matko tak się o ciebie bałem.-powiedziałem podchodząc do niej.
-Jak wchodziłeś do pokoju to mówiłam ci żebyś wziął sobie coś na przebranie i mówiłam ci, że idę się wykąpać na dół więc o co ci chodzi?-spytała patrząc na mnie ze zdziwieniem.
-Matko więcej mi tego nie rób!-starałem się zmienić temat.
-Czego nie mam więcej robić? Nie mówić ci? Jak chcesz.-powiedziała wzruszając ramionami. Teraz spojrzałem na nią nie jak na kogoś kto cały wieczór stara się uprzykrzyć mi życie, ale spojrzałem na nią jak na kobietę która mnie kocha i która mnie strasznie pociąga. Niewiele myśląc wpiłem się w jej usta. Na początku zszokowana po chwili rozchyliła usta dając mi pozwolenie. Chwyciłem ją za te piekielnie piękne i jędrne biodra i podniosłem do góry. Oplotła mnie nogami wokół pasa i całowała coraz namiętniej walcząc z moim językiem. Rzuciłem ją na łóżko i spojrzałem na najpiękniejszą kobietę jaką kiedykolwiek widziałem. Zawisłem nad nią patrząc na te piękne oczy przepełnione pożądaniem.
-Zamknij drzwi.-szepnęła jakby bała się, że jak powie to głośniej to coś się stanie. Wstałem szybko i zamknąłem drzwi na klucz i już po chwili byłem z powrotem przy niej. Dotykałem jej pięknego ciała odzianego jedynie w cienką i strasznie seksowną koszulkę . Ściągnąłem z niej koszulkę widząc jak materiał zaczął jej przeszkadzać. Spojrzałem na nagie ciało żony i nie mogłem uwierzyć, że należy do mnie. Całowałem usta, żuchwę, szyję, obojczyki, piersi schodząc na brzuch tam się zatrzymałem i szepnąłem.
-Hej maluszku tu twój tatuś. Jeśli nie masz nic przeciwko teraz zajmę się mamusią.-pocałowałem znów brzuch żony i już chciałem iść dalej, ale powstrzymały mnie słowa żony.
-Kocham cię Towarzyszu będziesz świetnym ojcem.-uśmiechnąłem się na te słowa i spojrzałem na jej piękną twarz która była skierowana w moją stronę. I wtedy to zrobiłem wsadziłem w nią palec wskazujący. Zaskoczona pisnęła cicho, ale cały czas na mnie patrzyła. Po chwili wyciągnąłem palec i znalazłem się nad żoną.
-Kocham cię Roza i nigdy nie przestanę.-powiedziałem nachylając się nad nią.
-Do cholery zamknij się i działaj.-warknęła, a mnie rozbawiła jej reakcja. Ale po chwili znalazłem się w niej, a ona jęknęła ze szczęścia. Ruszałem się szybko wiedząc, że oboje tego potrzebujemy. Po chwili doszła. Jej plecy wygięły się w łuk, a oddech stał się płytki. Widziałem błogi uśmiech na jej buzi jakby po ukąszeniu moroja lub strzygi. Sam byłem blisko i po kilku pchnięciach również doszedłem rozpływając się w boskim stanie orgazmu. Nie mając na nic siły położyłem się na swojej części łóżka i przytuliłem żonę okrywając nas kołdrą.
-Muszę cię częściej upijać.-usłyszałem leniwy głos żony.
-Dlaczego?-spytałem z uśmiechem.
-Bo się wtedy nie hamujesz.-powiedziała wtulając się mocniej we mnie.
-Ale ja się nigdy nie hamuję.-powiedziałem patrząc na żonę.
-Od kiedy jestem w ciąży to się hamujesz.-powiedziała spoglądając na mnie.
-Ale teraz jestem stosunkowo trzeźwy.-powiedziałem.-Chcesz żebym zrobił jaskółkę?
-Nie, nie musisz. Jeszcze coś ci się stanie. Ale przemilczałeś temat ciąży.-zauważyła.
-Bo masz rację od kiedy wiem, że w tobie jest taka mała istotka która za dziewięć miesięcy stanie się naszym dzieckiem to boję się żeby jej nie skrzywdzić.
-Kochanie, ale ty nie masz się hamować my tylko mamy ograniczyć seks.-powiedziała podpierając się na łokciu.
-Wiem, ale jakoś trudno mi się nie hamować.-przyznałem szczerze.
-A dziś?-spytała.
-Trochę działał alkohol, ale przede wszystkim ty.
-Ja?
-Twoja seksowna koszulka. Roza takich rzeczy się ze mną nie robi, teraz ma wyrzuty sumienia.
-Dlaczego?
-Bo mogłem skrzywdzić naszą fasolkę.-Roza się zaśmiała.-Co cię tak śmieszy?
-Dziwnie mi się słucha jak nazywasz nasze dziecko-płód- ‘’naszą fasolką’’.
-Ale co w tym dziwnego?
-No niby nic, ale ja sama jeszcze do końca nie wierzę, że to prawda.
-To uwierz.
-Uwierzę dopiero jak brzuch zacznie mi rosnąć. Na razie to tylko piękny sen.
-No a USG?
-Na USG to ja za wiele nie widzę.
-Kiedy idziesz następny raz?
-Trzydziestego października.
-Dobrze w poniedziałek poproszę Hansa by dał mi wtedy urlop.
-Ale nie musisz iść tam ze mną. Nie musisz być na każdej wizycie.
-Ale chcę. Chcę widzieć na żywo jak nasze dziecko się rozwija i chcę wiedzieć czego ci potrzeba.
-Jesteś czasem niemożliwy.
-Ale i tak mnie kochasz.-powiedziałem całując ją delikatnie w usta. Leżeliśmy chwilę w milczeniu, ale po chwili Roza ziewnęła.-Czas spać to był ciężki dzień, a ty powinnaś odpoczywać.-powiedziałem całując ją w czoło.
-Spokoynoy nochi  tovarishch*-mruknęła sennie.
- Spokoynoy nochi*  Roza.-pocałowałem ją w czoło i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Spokoynoy nochi tovarishch- dobranoc Towarzyszu
*Spokoynoy nochi -Dobranoc. 

4 komentarze:

  1. Extra. Czekam
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodki rozdział 💖
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww.... Kocham ich. Dymitr jest taaaaaaaki uroczy, jak jest pijany. Myśli że nie zasługuje na Rose. Bielikow. Ogarnij się. Jesteś idealny, zwłaszcza dla niej. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖😘😘

    OdpowiedzUsuń