Rose:
Obudziłam się wypoczęta i szczęśliwa, a po chwili przypomniałam sobie powód i spojrzałam na niego. Spał jeszcze odwrócony do mnie plecami. Uśmiechnęłam się na wspomnienie nocy i aż zrobiło mi się ciepło w brzuchu. Po mimo sprzeciwów męża o tym, że możemy zaszkodzić dziecku zgodził się na moją propozycję. Niestety od poniedziałku będę siedzieć w domu i się nudzić, ale nie powiem tego Dymitrowi bo będzie chciał jak najszybciej wziąć urlop, a ja chcę żeby pracował. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos męża.
-Roza od kiedy nie śpisz?-spytał całując mój obojczyk.
-Dopiero się obudziłam.-mruknęłam rokoszując się dotykiem męża na pośladku.
-Coś mi mówi, że kłamiesz.-powiedział przerywając pieszczotę.
-Kochanie zamyśliłam się i nie wiem kiedy się obudziłam.-powiedziałam pragnąc by wrócił do pieszczot.
-A o czym to moja żona tak rozmyśla?-spytał kładąc się na boku i patrząc mi w oczy.
-O naszej nocy.-oczy Dymitra od razu zapłonęły pożądaniem.-O tym co będę robić podczas tych dziewięciu miesięcy.
-Sześciu. Potem razem coś będziemy robić.-upomniał mnie.
-Dobrze niech ci będzie, ale przede wszystkim o naszej nocy.
-I co takiego stwierdziłaś?
-Że twoja silna wola gdzieś się zapodziała.
-A po co mam się hamować skoro jesteś moja?-spytał z uśmiechem.
-A czyli taki był twój plan?-spytałam z uśmiechem.
-Co?
-No to był twój plan. Znaleźć nastolatkę, rozkochać ją w sobie, poślubić, a dziecko tak się też natrafiło. Chodziło ci o to by pokazać rodzinie, że umiesz się ustatkować.-Dymitr roześmiał się głośno.
-Tak, taki był mój plan.-powiedział cały czas się śmiejąc.
-Widzisz przejrzałam cię.-powiedziałam z dumnym uśmiechem.
-Co masz teraz zamiar ze mną zrobić?-spytał ''przestraszony" Dymitr.
-Najprawdopodobniej powiem ojcu, a on wszystko załatwi.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Żartujesz?-spytał przestraszony.
-Nie, skoro mnie nie kochasz...
-Roza nie ja cię kocham to były tylko wygłupy myślałem, że żartujesz.
-Ja nigdy nie żartuję.-powstrzymywałam śmiech, ale długo nie pociągnę.
-Roza, ty ty jesteś moim życiem, m-moim t-tlenem nie nie możesz....
-Ale muszę.-zaraz wybuchnę.
-Roza ja tiebia lubliu...-zaczął coś mówić po rosyjsku w takim tempie, że wyłapałam jedynie ''kocham''. Już dłużej nie mogłam wytrzymać, wybuchłam niekontrowanym śmiechem.-O ty mała gnido.-usłyszałam tylko. Chwilę później Dymitr wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki, postawił do prysznicem i włączył zimną wodę. Krzyknęłam zaskoczona.
-Dy....mitr sko...ńcz już roz...umiem.-cały czas przerywała mi lodowata woda.
-Nie.-usłyszałam jedynie salwy śmiechy. Było mi już tak zimo, a on cały czas trzymał mi w tej kabinie.
-Prz...przepraszam.-powiedziałam czując jak palce u rąk i nóg mi odpadają. Woda przestała lecieć, a Dymitr dał mi ręcznik.-Debil.-mruknęłam przechodząc obok niego.
-Co powiedziałaś?-spytał z uśmiechem.
-Że już cie nie lubię.-próbowałam ukryć uśmiech.
-No bo mnie nie lubisz, ty mnie kochasz.-powiedział podchodząc do mnie i klepiąc mnie w tyłek. Spojrzałam na niego, a on mnie pocałował. Moje zmarznięte wargi właśnie tego potrzebowały. Wpiłam się w usta męża i przyciągnęłam go bliżej. Czułam jak robi mi się coraz cieplej. Wtuliłam się w ciało męża wiedząc, że jestem zimna. Przytulił mnie mocno okrywając ręcznikiem. Było mi tak dobrze w jego objęciach, czując jego usta na swoich wargach, chciałam tak zostać na zawsze. Dymitr niespodziewanie się odsunął.
-Przyniosę ci suche ciuchy.-powiedział całując mnie w czubek głowy i wyszedł. Spojrzałam w lustro i odkryłam, że wyglądam potwornie. Moje już za długie włosy były mokre i potargane, a twarz wyglądała na zamarzniętą. Stwierdziłam, że dziś trzeba wyglądać super. Ściągnęłam mokrą koszulkę i założyłam ciepły szlafrok żeby rozgrzać zmarznięte ciało. Wzięłam szczotkę i suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Gdy skończyłam opadały miękkimi falami na plecy i sięgały mi prawie tyłka. Zrobiłam subtelny makijaż. Poszłam poszukać męża bo miał tylko przynieść mi jakieś ciuchy. Zastałam go w garderobie siedzącego na podłodze i grzebiącego w moich majtkach.
-Ciężki wybór?-spytałam podchodząc do niego.
-Sam nie wiem które czarne czy może czerwone.-pokazał na stringi leżące przed nim, a ja zaśmiałam się i pocałowałam w czoło.
-Te granatowe.-podsunęłam.
-Ale to zwykłe majtki.-powiedział z miną zbitego psiaka.
-Dymitr, jestem w ciąży i uwierz już teraz cenię sobie wygodę.-powiedziałam wybierając czarne spodnie i granatowo-czarną koszulę.
-Liczyłem, że ubierzesz się w sukienkę, albo chodziarz w spódniczkę.-powiedział podając mi czarne stringi.
-Niech ci już będzie.-powiedziałam zamieniając spodnie na czarną, rozkloszowaną spódnice.-Zadowolony?-spytałam spoglądając na męża.
-Bardzo.-pocałował mnie w czoło.
-Kiedy ty się ostatnio goliłeś?-spytałam czując drapanie na czole.
-Kilka dni temu, a co?
-Zapuszczasz brodę?-spytałam zakładając rajstopy.
-Tak, chcę coś zmienić w sowim wyglądzie.-powiedział próbując mówić jak ludzie z reklam.
-Super.-powiedziałam patrząc na męża z zrostem. Wyglądał inaczej. Nadal mnie pociągał, ale stał się taki tajemniczy. Zaczyna mi się to podobać.Założyłam koszulę i podeszłam do najmarudniejszego zadania. Czas wybrać buty. Wyjrzałam na korytarz i podeszłam do drzwi od balkonu. Niebo zapowiadało deszcze. Stwierdziłam, że botki na obcasie powinny być dobre.
-Roza pomóż.-spojrzałam na męża i okryłam, że walczy z rękawami od koszuli.
-Co ty chcesz zrobić?
-Wywinąć rękawy.-podeszłam do męża i pomogłam mu wywinąć rękawy. Spojrzałam na to co ma na sobie i odkryłam, że jest ubrany dość młodzieżowo. Zazwyczaj nosił czarne spodnie które dziś zamienił na zgniłą zieleń, zazwyczaj czarna koszulka lub koszula została zastąpiona żółtą koszulką, a na nią była zarzucona koszula w żółto-czarną kratę.
-Inaczej dziś wyglądasz.-powiedziałam skupiając się na rękawach.
-Nie podobam ci się taki?-spytał.
-Podobasz, ale co się stało z moim Towarzyszem.
-Szczerze?-skinęłam głową.-Nic po prostu wszystkie moje ciuchy są w brudach.-zaśmiałam się na tą uwagę, ale odetchnęłam też z ulgą bałam się, że chce się zmienić dla mnie.
-Jak wrócimy czeka nas pranie?-spytałam.
-Tak i to wielkie.-zaśmiałam się z jego stwierdzenia.
-Gotowe.-powiedziałam odsuwając się od męża żeby ocenić jego wygląda.
-I jak mogę tak pokazać się ludziom?-spytał okręcając się.
-Tak, ty moja seksowna modelko.-powiedziałam klepiąc go w tyłek.
-Ej, za co?
-Za nic, na zachętę.-zaśmiał się z tego określenia.-Ty jesteś tu modelką i na dodatek seksowną.
-Dymitr, bez podtekstów.
-Opowiesz mi w końcu jak to się stało, że byłaś modelką? I co dokładnie pokazywałaś?-oj rozmowa wkracza na niebezpieczne tory.
-Mówiłam ci już, że z Lissą potrzebowałyśmy kasy i to był nasz sposób na zarabianie.-powiedziałam zakładając obrączkę i pierścionek zaręczynowy.
-A druga odpowiedź?
-Dymitr, różne rzeczy.
-Czyli?
-Moda zimowa, wiosenna, letnia.
-Roza nie znam się na modzie.-i nagle zrozumiał.-Moda letnia czyli stroje kąpielowe?
-Też.-powiedziałam cicho.
-Też? Co jeszcze?
-Dymitr, tyle tego było.
-Rose. Czy na tych pokazach promowałaś też bieliznę?-spytał. Widziałam, że kiedyś czeka nas taka rozmowa, ale miałam nadzieję, że nadejdzie później.-Odpowiedz.
-Tak.-powiedziałam niemal szeptem.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Rose?
-Bałam się!-krzyknęłam wściekła.-Bałam się co sobie o mnie pomyślisz. Piętnastolatka promująca bieliznę super co nie?
-Roza, spokojnie.-chciał mnie dotknąć, ale się odsunęła.-Nie oceniam cię. Chcę tylko wiedzieć....
-To mało ważne co tam się działo.-powiedziałam.
-Roza, chcę ci pomóc.
-Ale nie masz mi w czym pomagać.-przyparł mnie do ściany i spojrzał prosto w oczy.
-Co a może kto tam był?-patrzył na mnie tymi pięknymi oczami, a ja nie chciałam nic mówić.
-Nic, Dymitr wszystko było dobrze nikt mnie nawet nie tknął.-mój długi język.
-Roza, jak to cię nikt nawet? Dla kogo były te pokazy?
-Dla innych projektantów.-powiedziałam wiedząc, że muszę mu powiedzieć.
-Czy Pablo o tym wiedział?
-Nie myślał, że oni idą zobaczyć ciuchy, a oni szukali zdobyczy.-powiedziałam z ciężkim sercem.
-Roza, czy ktoś cię skrzywdził?-słyszałam jak ciężko było mu wypowiedzieć te słowa.
-Mnie i Lissy nie, ale nie wszystkie miały tyle szczęścia i nie umiały przywalić.-powiedziałam spuszczając głowę.
-A Pablo się do kogoś przystawiał?-spytał, wiedziałam, że to go męczy.
-Pablo jest gejem.
-O.-wyrwało się Dymitrowi.
-Dymitr, uwierz nic mi się nie stało...po prostu szkoda mi tamtych dziewczyn.
-Roza, nie wszystkim można pomóc.
-Wiem, ale oni uważali się za lepszych i traktowali te dziewczyny jak szmaty.
-Spokojnie.-objął mnie ramionami, a ja zagłębiłam się w jego uścisku.
-Ciężko było na to patrzeć, jak oni je wyprowadzają.-powiedziałam wtulona w Dymitra. Uspokajał mnie nie wiem jak długo, ale po chwili poczułam się znów bezpieczna i kochana. Długo przekonywałam Dymitra, ze wszytko gra, ale w końcu się udało i poszliśmy zrobić śniadanie.
Biedna Rose... Nie dość ze jest taka dobra i chce pomagać innym i tamte wydarzenia na pewno ja zdołowały to jeszcze hormony na pewno zadzialaly i się rozpłakała biedna...
OdpowiedzUsuńAle to jak wkręciła Dymitra 😂😂😂😂 Szacun...
Czekam na kolejny
Biedna. Czekam na więcej rozdziałów z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńWerka
Biedna Rose
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :*
Nie spodziewałam się czegoś takiego . Genialnie, nic dodać nic ująć. Czekam
OdpowiedzUsuńBad girs ��