Dymitr:
Minął trzeci miesiąc od kiedy wiemy, że Roza jest w ciąży.
Właśnie wracamy z wizyty od lekarza. W zeszłym miesiącu po raz pierwszy
usłyszeliśmy bicie serduszka podczas którego Roza się popłakała, a ja byłem
bliki płaczu. Dziś zobaczyliśmy jak ssało kciuk i muszę przyznać, że wyjątkowo
piękny widok. Roza jest tak samo jak ja jest roztrzęsiona i oboje mamy ochotę skakać
ze szczęścia. Za miesiąc są święta na które przyjeżdża moja rodzina.
-Dymitr może czas odwiedzić moich rodziców?-spytała Roza
idąc obok mnie i trzymając mnie za rękę.
-Coś się stało?-spytałem patrząc na nią czujnie.
-Nie, po prostu chcę zobaczyć się z rodzicami.-powiedziała
wzruszając ramionami.
-Dobrze, chcesz już jechać?
-Nie, wróćmy do domu. Jestem głodna.
-Kochanie, ty wiecznie jesteś głodna.
-A dziwisz mi się? Muszę wykarmić siebie i małego dampira w
sobie to nie jest łatwe.-zaśmiałem się z jej uwagi i objąłem ramieniem.
-Dobrze masz rację. To na co masz ochotę?-spytałem ciekaw.
-Na………pączki i……mamy w domu kiszoną kapustę?-spytała patrząc
na mnie niepewnie.
-Moja Roza i kiszona kapusta?-spytałem zaskoczony.
-Mamy czy nie?
-Mamy.-powiedziałem śmiejąc się z jej wyborów kulinarnych.
-Chodź po pączki i może po gorącą czekoladę z
wiśnią.-nakręciła się i ciągnęła mnie w kierunku jakiejś cukierni.
-Spokojnie, idę.-powiedziałem gdy ciągnęła mnie jeszcze
mocniej.
-Dymitr, chodź bo ja z dzieciakiem zaraz umrzemy z
głodu.-powiedziała trochę głośniej na co kilku morojów odwróciło się w naszą stronę. Ciąża Rose nie
była sekretem, ale królowa oficjalnie tego nie ogłosiła, więc nie wszyscy
słyszeli o tym, że moja żona jest w tym wyjątkowym stanie. Wiem, że większość
mężczyzn uważa, że żona przyprawia mi rogi, ale ja jestem pewien, że to moje
dziecko.
-No idę.-powiedziałem uśmiechając się do żony. Przytuliła
się do mnie i ruszaliśmy do cukierni po jak się okazało osiem pączków.
Wróciliśmy do domu, ale dzięki gorącej czekoladzie nie zmarzliśmy tak bardzo.
Po mimo tego, że jest listopad na dworze jest naprawdę zimno. Roza usiadła na
kanapie i spojrzała na mnie.
-Dawaj mi tu kiszoną.-rozkazała, a ja nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem. Poszedłem do kuchni i
wyciągnąłem słoik który mama niedawno przysłała.
-Proszę bardzo.-powiedziałem kładąc na stole odkręcony
słoik. Roza chwyciła widelec i nałożyła kapustę na pączka.-Kochanie jesteś
pewna tego co chcesz zrobić?-spytałem.
-Cicho.-rozkazała i zaczęła jeść.
-Rób jak chcesz.-powiedziałem chwytając pączka. Po chwili
pączki się skończyły, a Roza zajęła się słoikiem.
-Macie naprawdę dobrą tą kapustę.-mruknęła.
-A tak nie chciałaś jej próbować.-powiedziałem uśmiechając
się. Podniosłem ze stolika kopertę w której było dzisiejsze USG i otwarłem ją.
Uśmiechnąłem się widząc naszą małą fasolkę która ma z osiem centymetrów.
Przejechałem palcem po zdjęciu nie zdając sobie sprawy z tego jaki szczęśliwy
jestem.
-Co to za uśmiech?-spytała Roza przytulając się do mnie.
-Zastanawiam się jakim szczęściarzem jestem, mając ciebie i
naszą kruszynę.-mówiąc to zjechałem ręką na jej lekko wypukły brzuszek.
-Tak, masz rację. Oboje mamy szczęście.-powiedziała wtulona
we mnie.-Powinniśmy zaplanować naszemu maluchowi pokoik.-stwierdziła kładąc
dłoń na mojej.
-W sumie racja jest jeszcze czas, ale pokoje gościnne
wymagają remontu.-jak się tu
wprowadziliśmy skupiliśmy się na dole i naszej sypialni, moim gabinecie,
łazience na górze oraz garderobie. Reszta pokoi wyglądała tak jakby nie była
remontowana od dobrych paru lat.
-Który pokój poświęcimy dla dziecka?-spytała.
-Najlepiej będzie wziąć ten który jest
najbliżej.-powiedziałem zastanawiając się w jakim jest stanie.-Idziemy go
obejrzeć.-powiedziałem podnosząc się z kanapy.
-Po co?-spytała Roza.
-Trzeba zacząć się za niego brać.-powiedziałem i ruszyłem na
górę, a Roza zaraz za mną. Weszliśmy do pokoju naprzeciwko naszej sypialni. Niestety
ten pokój wymagał wielkiego remontu. Grzejnik jak się okazało nie działa i było
tu zimno, na podłodze leżały zdezelowane panele, niegdyś biała farba zżółkła.
Roza stanęła obok mnie.
-I co? Nie jedziemy do rodziców tylko po panele?-spytała
patrząc na panele.
-Tak i po grzejnik i farbę.-powiedziałem patrząc na ten
obraz nędzy i rozpaczy.
-Dobrze, że wymieniliśmy wszędzie drzwi.-zauważyła
Roza.-Załamałabym się gdybyś zrujnował mój śliczny korytarz.
-Próbujesz mnie pocieszyć?-spytałem ciekaw.
-Nie.
-To co czekamy aż zrobi się jasno?-spytałem patrząc na nią.
-Chodźmy spać.
-Masz rację będziemy wyspani i gotowi na wybór
farb.-zaśmiałem się.
-Przezabawne, ale powinieneś być gotowy na wybór farb co nie
będzie łatwe.
-Czy ty mi grozisz?-spytałem przyciągając ją do siebie i
kładąc czoło na jej czole.
-Może.-mruknęła muskając moje usta.
-Tak możesz mi grozić.-mruknąłem biorąc ją na ręce. Już
chciałem iść do sypialni, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Bez jaj!-krzyknęła Roza.
-To musi być coś ważnego.-mruknąłem stawiając ją na ziemi.
Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się na korytarz. Otwarłem drzwi i zobaczyłem
Michaiła i Eddy’ego.
-Hej.-powiedziałem uśmiechając się do nich.
-Hej, musimy pogadać.-odparli smutno.
Kiszona 😂😂😂😂 Serio? 😂😂😂 xd
OdpowiedzUsuńMałe Romitrisiątko jak widzę w dobrym stanie 😁 Taki słodki bobo będzie 😍
O co chodzi chłopakom??? 😥😶😥
Czekam na następny
Nie mogę. Zabawne. O co chodzi chłopakom?!? Czekam.
OdpowiedzUsuńWerka
Haha pączki i kiszone kapusta
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo okrutna zostawiając rozdział w tym momencie. Mam nadzieję, że chociaż jeszcze jeden rozdzialik dodasz dzisiaj :))
Kiszona z pączkami ??? Takich zachcianek to nawet ja nie miałam. Ble!
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało?
Czekam na nastepny i pozdrawiam
Proszę wstaw kolejny. Plissssssss.
OdpowiedzUsuńBad girs
Hahaha pączek i kapusta <3
OdpowiedzUsuńO co chodzi chłopakom?
Błagam wstaw kolejny
Oj, ciekawe jak smakował pączek z kapustką. x'D
OdpowiedzUsuńCzyżby to coś z ciążą Soni? Proszę, wstaw dzisiaj kolejny rozdział. ;-;