Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 224

Rose:
Obudził mnie budzik. Nie pamiętam żebym go nastawiała, ale najwidoczniej Abe musiał to zrobić. Niechętnie wstałam i skierowałam się do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i zauważyłam, że przez sen musiałam płakać. Noc kiepsko przespałam co chwilę budzona przez koszmary. Chciałam jak najszybciej wejść na salę sądową i powiedzieć co muszę i wrócić z mężem do domu. Rozmyślając  umyłam głowę i zęby. Stwierdziłam, że zrobię sobie delikatny makijaż. Gdy byłam gotowa skierowałam się do garderoby. Na dzisiejszą rozprawę wybrałam białą koszulę z luźnego materiału i do tego ołówkową czarną spódnicę. Pamiętam jak Dymitr namawiał mnie do kupienia tchy ciuchów bo jak uważał ''przyjdzie dzień, że przydadzą ci się takie  ciuchy''. Dlaczego choć raz nie mógł się mylić? Z rozmyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka na dole. Zbiegłam i otwarłam drzwi.
-Witam, jak się spało?-spytał Abe wchodząc do mieszkania.
-Świetnie.-mruknęłam idąc do kuchni.
-Jadłaś śniadanie?-spytał patrząc na mnie.
-Nie właśnie się za nie zabieram. Zjesz ze mną?
-Nie dziękuję. Twoja matka ma teraz obsesję na punkcie jedzenia wspólnych śniadań.-mruknął patrząc na mnie zmęczony.
-A napijesz się z córką kawy?-spytałam krojąc pomidora.
-Od kiedy pijesz kawę? W ciąży?
-Dziś czeka nas ciężki dzień. Poświęcę się dla małżeństwa.-powiedziałam podając mu kubek.
-Dobrze wiedzieć.-powiedział Abe z uśmiechem. Po zjedzonym śniadaniu ruszyliśmy do sądu. Opatulona ciepłym płaszczem patrzyłam jak pierwsze oznaki zimy się pojawiają.
-Rose oszalałaś?-spytał Abe z którym szłam pod pachę.
-Dlaczego?-spytałam.
-Szpilki? Nie masz żadnych eleganckich kozaków?-spytała udając zmartwionego ojca.
-Daj spokój.-mruknęłam.-Nic mi nie będzie.
Gdy tylko weszliśmy do sądu poczułam się dziwnie. Sporo osób czekało już na rozprawę i gdy weszliśmy spojrzeli na nas.
-Bardzo mi przykro Strażniczko Hathaway.-powiedział jeden moroj podchodząc do mnie.
-Słucham?-spytałam zdziwiona.
-No nie wiedzieliśmy, że została pani zmuszona do małżeństwa z takim tyranem.
-Pan uważa, że to ja oskarżyłam męża?
-No, a kto?-spytał inny moroj.
-Mało ważne kto, mój klient jest niewinny.-powiedział Abe popychając mnie lekko do przodu.
-I pan zamierza bronić faceta, który gwałcił pańską córkę?-spytała jakaś morojka.
-Strażnik Bielikow jest niewinny.-powiedział Abe i zaciągnął mnie za zakręt.
-Co to było?-spytałam zaskoczona.
-Wszyscy uwierzyli w winę Dymitra. Dobrze się czujesz?-spytał Abe, a ja spojrzałam na swoje ręce. Głaskałam brzuch.
-Tak, to tylko taki odruch.-powiedziałam starając się jak najbardziej uspokoić. Już Abe miał coś powiedzieć, ale usłyszałam TEN głos.
-Roza.-spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam nieogolonego męża.
-Dymitr.-powiedziałam podchodząc do niego. Mogłam sobie na to pozwolić bo prowadził do Michaił.
-Jak się czujesz? -spytał głaszcząc mój policzek co było nie lada wyczynem patrząc na to, że miał kajdany na rękach.
-Naprawdę jest dobrze, ale wolałabym żebyś był w domu.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Przejdźcie do rzeczy muszę go zaprowadzić na salę.-mruknął Michaił.
-Możecie się odwrócić?-spytałam wiedząc, że Dymitr się krępuję.
-Ale ja muszę go pilnować.-powiedział Michaił.
-Obiecuję, że go przypilnuję.
-No zgoda.-wzdychnął Michaił.-Macie minute.
Poczekaliśmy aż Michaił i Abe się odwrócą, a potem zatopiłam się w pocałunku Dymitra. Całował mocno i namiętnie, czułam rosnące pożądanie, ale wiedziałam, że zaraz będę musiała się odsunąć. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Dosłownie sekundę przed tym jak Abe i Michaił znów na nas patrzyli.
-I już?-spytał Abe.
-Yhym.-mruknęłam patrząc w oczy które tak kochałam.
-W takim razie zapraszam na salę.-powiedział Michaił idąc przodem z Dymitrem.
-Obroń go.-mruknęłam do Abe'a.
-Teraz w tobie będzie nadzieja.-powiedział równie cicho jak ja.
-O czym mówisz?
-O twoich zeznaniach.-powiedział obejmując mnie ramieniem. W tej samej chwili weszliśmy w tłum który darł się na Dymitra jako na najgorszego. Nie mogłam tego słuchać, ale musiałam i wiedziałam, że Abe ma rację mówiąc, że we mnie ostatnia nadzieja Dymitra.

5 komentarzy:

  1. Czemu jesteś tak okrutna i nie chcesz skrócić mojego cierpienia wypuszczając Dymitra do domu??
    Abe musi obronić Dymitra
    Oby sędzia uwierzył w zeznania Rose
    Super rozdzialik
    Czekam na kolejny mam nadzieje ze bedzie jaknajdzybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. Znajde cie i ci nakopie do głowy jerzeli nie wstawisz kolejnego rozdziału. OBIECUJE

    OdpowiedzUsuń
  3. Idioci, ci moroje to zwykli idioci! Serio wierzą w jego winę? Kretyni. Największa skaza tego świata. Dymitr jest niewinny!!! Szlag! Ola rusz się, albo sama zaraz tam do nich pójdę i siłą wyciągnę go z tego za...kichanego sądu!
    Chcę następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dymitr musi być wolny. Co za banda kretynów. Serio? Uwierzyli w jego winę. Wszytsko w rękach Rose no i Abe'a. Mam nadzieje ze wszytsko pójdzie zgodnie z planem.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak oni mogą wierzyć w winę Dymitra?
    Przecież to szanowany strażnik.
    Nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
    Mam nadzieję że wszystko się ułoży.
    Pozdrawiam,życze weny i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń