Rose:
Siedziałyśmy z Lissą w garderobie i pokazywałam jej to co dziś kupiłam dla dziecka, ale cały czas w głowie siedziały mi jej słowa o tej cholernej aurze naszego dziecka.
-Rose nie przejmuj się moimi słowami o aurze. Nie powinno się słuchać osoby która ma problem ze zdrowiem psychicznym.-powiedziałam trzymając w ręce pozytywkę.
-Nie przejmuj się nic mi nie jest.-powiedziałam wkładając do torby pościel w misie.
-Rose...
-Cholera!!-usłyszałyśmy krzyk z pokoiku dziecka. Wstałam tak szybko, że aż sama siebie zaskoczyłam i popędziłam w stronę pokoiku. To co zobaczyłam sprawiło, że nie mogłam się uspokoić. Dymitr, Eddy i Mason stali przy oknie gdzie powinien być grzejnik, ale zamiast grzejnika była woda. Dużo wody.
-Co się stało?-spytałam z uśmiechem.
-Roza zakręć wodę.-powiedział Dymitr próbując skręcić rurę. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku łazienki gdzie była woda z rurą i kurek od niej. Skręciłam wodę i usłyszałam jak chłopaki wzdychają z wdzięcznością.
-To co popsuliście?-spytałam patrząc na nich z uśmiechem.
-Nic.-powiedział Dymitr ciężko dysząc.-Po prostu nie zakręciliśmy wody.
-Wiecie, że wy to będziecie sprzątać?-spytałam pokazując wodę stojącą w pokoju.
-Ta.-powiedział Dymitr podchodząc do mnie.
-Co chcesz zrobić?-spytałam cofając się na korytarz, ale było za późno. Dymitr wciągnął mnie do pokoju i przytulił. Niby nic, ale wszędzie w pokoju było pełno wody, a Dymitr był cały mokry.
-Chcę się przytulić do żony.-szepnął mi do ucha z uśmiechem.
-Przezabawne.-powiedziałam szamotając się.-Puszczaj mnie.
-Kochanie, ale ja cię tak kocham.-powiedział wtulając się we mnie.
-Dymitr jesteś zimny.-powiedziałam niezadowolona.
-Daj spokój.-powiedział cały czas mnie przytulając. W końcu udało mi się od niego-dosłownie-odkleić i wyjść z pokoju. Szybko przebrałam się w robocze ciuchy. Weszłam do pokoiku i uśmiechnęłam się pod nosem. Dymitr, Eddy i Mason wycierali podłogę.
-Chłopcy tylko staranie.-powiedziałam stojąc w drzwiach.
-Może nam pomożesz?-spytał Mason.
-Wybacz, ale mąż powiedział, że jestem w ciąży i nie mogę się przemęczać.
-No bez jaj.-odezwał się Eddy.-Rose jak możesz?
-Eddy, ale muszę powiedzieć, że wyglądasz uroczo.-powiedziałam śmiejąc się z nich. Dopiero teraz zauważyłam, że Lissy z nami nie ma. Weszłam do sypialni i odkryłam, że rozmawia z kimś przez telefon. Po chwili się odwróciła i spojrzała na mnie.
-Wybacz Rose, ale muszę lecieć. Mam za chwilę bardzo ważną naradę dotyczącą bezpieczeństwa morojów i szkolenia ich w walce.
-Spokojnie leć.-powiedziałam przytulając ją.-I wpadaj częściej.
-Spróbuję.-uśmiechnęła się i wyszła żegnając się z chłopakami. Usiadłam na chwilę na łóżku i zamknęłam oczy. Niestety nie długo było mi dane siedzieć w spokoju. Usłyszałam trzask. Pobiegłam do pokoju dla dziecka i zobaczyłam, że chłopaki zrywają stare panele.
-Widzę, że świetnie wam idzie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Tak za godzinę będziesz mieć nową podłogę.-powiedział Mason jak gości z reklam.
-Super. A jak będziecie malować to mnie zawołajcie.-powiedziałam. Weszłam do gabinetu Dymitra gdzie leżał laptop. Wzięłam laptopa i udałam się do sypialni gdzie wygodnie się położyłam i zaczęłam przeglądać strony z różnymi pierdołkami dla dzieci. Zanim się zorientowałam w koszyku miałam zakupy o wartości trzystu dolarów. Jeszcze raz przejrzałam co jest w koszyku, ale wszystko wydawało się niezbędne, tak więc wydałam trzysta dolarów na ramki, misie i inne ''bardzo potrzebne'' graty do pokoiku dla niemowlaka. Dymitr gdy się dowie to mnie udusi.
-Rose lecimy.-spojrzałam na drzwi i odkryłam, że stoją w nich Mason i Eddy.
-Ok. Bardzo wam dziękuję za pomoc. Dymitr pewnie sam by się długo z tym męczył. Jesteście kochani.-powiedziałam całując obu w poliki.
-Nie ma sprawy. Już mówiliśmy Dymitrowi, ale tobie też powiemy. Jakby co to dzwońcie jakbyście potrzebowali pomocy czy coś.
-Dzięki jesteście najlepsi.-powiedziałam przytulając ich.
-Dobra Hathaway lecimy pa.
-Pa.-powiedziałam idąc do kuchni po jabłko. Gdy już z niej wychodziłam usłyszałam:
-Roza musimy poważnie porozmawiać!-krzyknął Dymitr. Zapewne zobaczył ile właśnie wydałam.
-Tak?-weszłam do naszej sypialni.
-Trzysta dolarów?-spytał siedząc z laptopem na kolanach.
-Tak samo wyszło.-powiedziałam zawstydzona.
-A kiedy chciałaś mi o tym powiedzieć?-spytał wstając.
-Sama nie wiem.
-A ja wiem. Chciałaś żeby to tak bez słowa przeszło mi koło nosa, ale zatwierdziłaś transakcję i nie wpadałaś na to, że mogę sprawdzić ile dziś wydaliśmy.
-Dymitr no przepraszam, ale chciałam żeby masze dziecko miało wszystko co najlepsze.
-Nie gniewam się za to, że to kupiłaś tylko za to, że mnie nawet o zdanie nie zapytałaś. Zauważyłem, że lubisz sama podejmować decyzję.-powiedział wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi, a we mnie coś pękło i się rozpłakałam. Usiadłam na łóżku i miałam ochotę wszystkim rzucać. Po chwili się uspokoiłam i leżałam szlochając. Po dwóch godzinach do sypialni wszedł Dymitr podniosłam się i już chciałam go przeprosić, ale powiedział.
-Mną się nie przejmuj przyszedłem tylko po maszynkę.
-Ale dlaczego?-spytałam pociągając nosem.
-Nie musisz się martwić. Śpisz dzisiaj sama ja będę spał w gościnnym.-powiedział wychodząc. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam krzyczeć.
-Nie możesz! Rozumiesz?! Nie wolno ci mnie tak traktować!
-A jak mam cię traktować?! Rose to nie są tylko hormony to po części jesteś ty! Nigdy nie pytasz nikogo o zdanie bo sama wiesz najlepiej!-krzyknął.
-Ale jesteśmy razem...my my jesteśmy małżeństwem. Taką mnie wziąłeś i ponoć kochasz.
-Bo kocham, ale czasem zastanawiam się gdzie jest moja Roza.-powiedział i wyszedł, a ja rozpłakałam się na nowo.
Dymitr czemu to robisz?
OdpowiedzUsuńCzemu wszystko oboje utrudniacie sobie?
Bedziesz sie teraz wściekać o to ze Rose chciała dla waszego dziecka jak najlepiej i zamówiła mu jakieś pierdulki?
Błagam dodaj szybciutko nowy rozdzialik
Ten super
I życzę weny
Ale się porobiło. Oni mają widoczny talent do montowania grzejników. Mam nadzieję, że niedługo
OdpowiedzUsuńsię pogodzą. Życzę weny i czekam na nn.
Czy ja dobrze czytam?! Miałaś problemy z weną, a w następnym rozdziale już są pokłóceni?! I czy to Rose nie była obrażalska? Dymitr, co Ci się dzieje?! Nie muszę dodawać, że tylko czekam aż Bielikow się ogarnie i oczywiście pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńEh! Nie zachowujcie się jak... kretyni! Po pierwsze: Rose, ile?! Serio 300 dolarów na pierdołki. Nawet ja bym tyle nie wydała. Zdecydowanie powinnaś uzgodnić to z Dymirem. Po drugie: Och, Bielikow! To, że jesteś najlepszy nie znaczy, że masz się zachowywać jak kobieta przed okresem i obrażać o wszystko! Ja wiem..., ale Rose chciała dobrze. Możesz się wkurzyć,ale śpij w swoim łóżku i nie pozwól, żeby ona przez ciebie płakała.
OdpowiedzUsuńHm, to chyba wszystko do nich.
Mason i Eddy <3 Tacy uroczy <3 i pomocni <3
Świetny rozdział, czekam na następny.
Nie Dimitri wracaj. Nie zostawiaj Rose i fasolki samych. Wstaw szybko następny! Plose :'(
OdpowiedzUsuńWerka
Kto jest w końcu w ciąży? Bo zaczynam się gubić xD
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to położenie paneli zajmuje trochę więcej czasu, jest trochę przycinania, mierzenia, trzeba jeszcze zamontować listwy przypodłogowe, które przeważnie wwierca się w ścianę, a pod panele położyć taką specjalną piankę i co się z tym wiąże jest dużo śmieci, kurzu i odpadków... A co do malowania to lepiej zrobić to przed położeniem paneli, bo inaczej trzeba założyć folię na panele, strasznie uważać żeby ich przypadkiem nie pochlapać, a poza tym nie dojedzie się dokładnie we wszystkie miejscach szczególnie przy podłodze.
O czymś zapomniałam?
Czekam na następny i mam nadzieję, że się wyjaśni moje początkowe pytanie...
Spokojnie. Wiem akurat sporo o remontach (po części dlatego że aktualnie je przeżywam, a po części dlatego że mój tata pracuje w budowalnce) i wiem ile zajmuje założenie paneli. A w tym wypadku skoro było trzech facetów to szybko poszło. Pozdrawiam
Usuń