Rose:
Chciałam przytulić się do męża, ale tylko spadłam z łóżka. Otworzyłam oczy i spojrzałam na łóżko. Było puste. Dopiero po chwili siedzenia na podłodze przypomniałam sobie naszą wczorajszą kłótnię. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie poszłam do garderoby i tam zastałam męża.
-Dymitr?-spojrzałam na niego ostrożnie wchodząc do garderoby.
-Słucham.-nawet na mnie nie spojrzał ubierając robocze ubrania.
-Możemy po rozmawiać?-spytała.
-O czym?-spytał.
-O wczorajszej kłótni.-powiedziałam zaciskając ręce w pięści.
-Słucham.
-Chciałam cię przerosić, że nie spytałam cię o zdanie.-powiedziałam krótko.
-Dziękuję, miło z twojej strony.-powiedział odwracając się do mnie-Ja też chciałem cię przeprosić. Nie powinienem był na ciebie krzyczeć. Przepraszam.-powiedział podchodząc do mnie i całując mnie w czoło.
-Nie gniewam się.-powiedziałam całując go w policzek.-To co, śniadanie i malujemy?-spytałam z uśmiechem.
-Dlaczego aż tak chcesz malować?-spytał.
-No może dlatego, że nigdy nie malowałam.
-No a podczas ostatniego remontu?-spytał trzymając mnie w ramionach.
-Miałam wtedy ograniczoną służbę przy Lissie.-przypomniałam mu.
-A faktycznie. No dobrze wobec tego pomożesz mi.-powiedział wychodząc z garderoby. Wyszłam zaraz za nim. Okazało się, że wczoraj z chłopakami przygotował ściany na tyle, że teraz wystarczyło je pomalować. Spojrzałam na cały pokój i już wyobraziłam sobie jak to będzie wyglądać.
-Hej maluchu. Widzisz to będzie twój pokoik podoba się?-spytałam głaszcząc brzuszek który z każdym dniem trochę rósł.
-Z kim rozmawiasz?-spytał Dymitr przytulając mnie od tyłu.
-Z naszą dzidzią.-powiedziałam kładąc ręce na dłoniach męża.
-I czego ciekawego się od niej dowiedziałaś?-spytał głaszcząc czule mój mały brzuszek.
-Właśnie niewiele. Fasolka stwierdziła, że musimy szybko skończyć remont bo na razie mi nie powie czy jej się podoba.-starałam się przybrać poważny wyraz twarzy, ale nie wyszło i roześmiałam się głośno.
-No to zapraszam na śniadanie. Im szybciej zjemy tym szybciej będziemy mogli malować i kończyć wystrój pokoiku. I fasolka nam powie jak jej się podoba.-powiedział całując mnie po szyi.
-To idziemy.-powiedziałam wycofując się z pokoiku. Poszliśmy na śniadanie które zjedliśmy szybko. Po śniadaniu Dymitr poszedł po pędzle i wałki i ruszyliśmy do pokoiku dziecka. Podłogę wyłożyliśmy folią. Załamałabym się gdyby coś stało się z nowiutką podłogą tak więc sama pomagałam ją rozłożyć. Dymitr powiedział, że sam pomaluje sufit, a ja mam obkleić równo ściany. Wymyśliłam sobie, że pół ściany będzie pomalowane żółtym(bądź jak ktoś woli dokładną nazwę to słomkowym), a drugie pół to na dole na brązowo(czyli kolor kawy z mlekiem). Starałam się jak najrówniej przykleić taśmę do ściany i chyba mi się udało. Dymitr okiem krytyka stwierdził, że:
-Roza świetnie.-za co dostałam całusa w czoło. Następnie Dymitr rozlał farbę do korytek i zaczęliśmy malować. Mi przypadł dół przez to, że byłam mała, a Dymitr malował górę. Po dwóch godzinach pokoik był pomalowany pierwszą warstwą farby i czekaliśmy aż wyschnie. Usiedliśmy na podłodze mi patrzyliśmy na nasze arcydzieło. Spojrzałam na swoje ręce.
-Towarzyszu pobrudziłeś mnie.-powiedziałam patrząc na ramię które było żółte.
-Kochanie to przez przypadek.-powiedział, ale po chwili nie było mu do śmiechu bo maił na nosie brązową farbę.-Roza.
-Słucham.-odpowiedziałam z dumnym uśmieszkiem.
-Taki rzeczy się nie robi.
-Dlaczego? Miało być zabawnie.
-I to twoim zdaniem jest zabawne?-spytał pokazując swój nos.
-Bardzo.-odpowiedziałam dumna.
-Super.-powiedział, a ja poczułam zimno na policzku.
-Dymitr!-krzyknęłam przerażona.
-Spokojnie zmyje się.-powiedział całując mnie w czysty policzek.
-Super.-powiedziałam wstając z ziemi.-A teraz czas wracać do pracy. Pierwsza warstwa wyschła.
Dymitr chwycił wałek i wróciliśmy do pracy rozmawiając i kłócąc się o imiona. Dymitr koniecznie chciał żeby dziecko miało amerykańskie imię, a ja chciałam nawiązać imieniem dziecka do pochodzenia męża. I jak to zwykle ja palnęłam za dużo.
-Dymitr drugie dziecko dostanie amerykańskie imię.-powiedziałam i miałam ochotę sobie przyłożyć.
-Słucham? Drugie?-spytał Dymitr szczęśliwy.
-To..... chciałam powiedzieć, że na drugie imię dostanie imię amerykańskie.-starałam się załagodzić sytuację w jaką się wplątałam.
-Roza chcesz drugie dziecko?-spytał Dymitr łapiąc mnie od tylu w tali.
-Nie.-powiedziałam skupiając się na ścianie.
-Roza męża chcesz oszukać?-spytał z uśmiechem.
-Dymitr skończ temat.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Nie martw się ja też chcę mieć syna więc musisz zajść w ciąże jeszcze raz.
-Słucham? Przecież teraz urodzi się syn.-powiedziałam patrząc zaskoczona na męża.
-Córka.-powiedział dumny Dymitr.
-Kochanie wiem co mam w brzuchu.-wiem dziwnie to brzmi, ale wiem.
-Kochanie mylisz się.-powiedział i wrócił do pracy.
-I tam wiem swoje.-powiedziałam skupiając się na malowaniu. Po godzinie pokoik wyglądał ślicznie. Ściany schły, a panele były czyste.
-To co, jutro pomagasz mi składać mebelki?-spytał Dymitr gdy jedliśmy kolację.
-Jak chcesz to ci pomogę. Pod jednym warunkiem.
-Jakim?-spytał.
-Śpisz dziś ze mną.-oboje zaśmialiśmy się, a Dymitr kiwnął głową.
-Zgoda.-powiedział, a mi do szczęścia nie brakowało niczego więcej.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej chcę was poinformować, że jutro i w niedzielę nie będzie rozdziałów ponieważ jadę nad morze i nie będę miała czasu pisać. Wszystko nadrobię w poniedziałek i wtorek obiecuję.
Ps. Jak potworny jest ten rozdział?
Rozdział cudny. Na szczęście się pogodzili. I ciekawe czy to będzie chłopiec czy dziewczynka? Życzę dużo weny, miłego wyjazdu i czekam na nn.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńRozdział super :*
OdpowiedzUsuńEhh szkoda, że nie będzie rozdizałow, ale miłego wyjazdu :)
Dobrze, że się pogodzili czekam do poniedziałku i życzę weny:))
Genialny. Czekam.
OdpowiedzUsuńBad girls