Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział 234

Rose:
Stałam patrząc na męża który również mierzył mnie wzrokiem. Podeszłam do stolika i chwyciłam jego zwolnienie do rąk.
-Nie wiem dlaczego tak kłóciłeś się z Hansem, ale jeśli nie chcesz spędzać ze mną czasu po prostu powiedz.-nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale czułam, że to właściwe.
-O co ci w tej chwili chodzi?-spytał podchodząc do mnie.
-O to, że zachowujesz się jak rozwydrzony bachor!-krzyknęłam wściekła.
-Może dlatego, że się o ciebie martwię!-o czyli zaczęliśmy kłótnię.
-Czyli znikając na cały dzień chcesz mi pokazać, że potrafisz się mną opiekować?!
-Zrozum, że ja pracuję! No może nie tak jak co niektórzy, ale pracuję!-krzyknął mi prosto w twarz.
-Sugerujesz, że moja służba jest...
-Rose o czym ty mówisz?! Twojej służby na dobrą sprawę nie ma!-wykrzyczał mi prosto w twarz.
-I uważasz, że to moja wina?-spytałam powstrzymując łzy.
-Sam nie wiem.-powiedział odchodząc. Stałam na środku salonu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ruszyłam pędem do łazienki, zamykając ją na klucz. Usiadłam na sedesie i się rozpłakałam. Nie myślałam, że myśli o mojej służbie jako o mało ważnej. Jeśli tak dalej pójdzie to najprawdopodobniej dojdzie do rozwodu, a ja tego nie chcę. Zbyt długo walczyłam o to uczucie i o to dziecko. Nie chcę żeby to co kiedyś nas łączyło teraz nas zniszczyło. Nie......Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam poprawiając włosy i ruszyłam otworzyć drzwi. Sonia i Lissa patrzyły na mnie zdziwione.
-Rose co się stało?-spytała Sonia przytulając mnie mocno.
-Nic.-wychlipałam.
-Przecież widzimy.-powiedziała Lissa podchodząc i również mnie przytulając.
-Nic mi nie jest.-powiedziałam pociągając nosem.
-Rose....
-Gdzie się wybierasz?-spytałam widząc jak Dymitr kieruje się w stronę drzwi.
-Wychodzę.-mruknął.
-Tyle to do cholery widzę! Gdzie idziesz?-spytałam idąc za nim.
-Przejść się!-krzyknął i zamknął mi drzwi przed nosem.
-Co to było?-spytała Sonia.
-Nic, pokłóciliśmy się.
-Rose, ale to nie wygląda na zwykłą kłótnię.-powiedziała ostrożnie Lissa.
-Wiem. Nie martwicie się to nic poważnego. Napijecie się czegoś?
-Nie dzięki.-powiedziała Sonia patrząc na mnie uważnie.
-Ja też podziękuję.-obie patrzyły na mnie w zamyśleniu.
-Co jest?-spytałam patrząc na nie wystraszona.
-Nie nic....tylko wasze aury....-zaczęła niepewnie Sonia.
-Co z nimi?-spytałam zdenerwowana.
-Są czerwone jak podczas kłótni czy gdy się denerwujecie, ale wasze są wprost bordowe. Co to była za kłótnia?
-No nic wielkiego.-powiedziałam patrząc na nią wystraszona.
-Powiedz nam dokładnie o co się pokłóciliście.-nalegała Lissa.
-Pokłóciliśmy się o....w sumie o wszystko. Zaczęliśmy od tego, że nie chciał iść na zwolnienie, a skończyliśmy na tym, że wygarnął mi że w sumie siedzę tylko w domu.-powiedziałam przypominając sobie każde bolesne słowo.
-Lissa to nie ma sensu.-powiedziała Sonia patrząc na Lissę.
-Wiem, ale to dziwne.
-O co wam chodzi?-spytałam wtrącając się w tą dziwną wymianę zdań.
-Rose, jakby to powiedzieć? Wasze aury mówią zupełnie co innego.-powiedziała delikatnie Sonia.
-Czyli?
-Wygląda to tak jakbyście się szczerze nienawidzili. Ale spokojnie sama widziałam jak wasze aury do siebie pasują, więc coś musi być nie tak.
-Coś, albo ktoś.-wypadło mi z ust.
-Co mówiłaś?-spytała Lissa marszcząc czoło.
-Mówię, że problem może leżeć w czymś lub kimś.
-Chyba nie myślisz, że Dymitr...
-Nie mówię tu o nim czy o sobie. Bardziej myślę o Wiktorze, albo Taszy.
-Ale......Rose nie.-powiedziała Lissa patrząc na mnie z przerażeniem.
-Lissa to ma sens. Ostatnio dość często kłócę się z Dymitrem o głupstwa naprawdę, ale po dziesięciu minutach zachowujemy się jakby kłótni nie było.
-Rose, ale jeśli masz rację to coś musi być w waszym domu co was zmusza do kłótni.
-I tego właśnie nie umiem wytłumaczyć. Ostatnio kłóciliśmy się w sypialni, a dziś w salonie. Czary chyba nie działają na taką odległość.
-No nie.-powiedziała Sonia zastanawiając się.-Chyba, że jest się użytkownikiem mocy ducha.-dodała po chwili.
-Czyżby Wiktor zwerbował kogoś kto ma moc ducha?-spojrzałam na nie.
-No to wygląda.
-No, ale po co?-spytałam z rozpaczą.
-Może Taszy cały czas zależy na Dymitrze, a Wiktor chce ci sprawić ból.
-Jak na razie świetnie mu idzie.-mruknęłam siadając na sofie.
-Rose musisz być w tej chwili silna.-powiedziałam Sonia przytulając mnie.
-Matko czy ja nie mogę martwić się tym jakie śpioszki kupić?! Czy od razu muszę się martwić czy nikt nie chce zrobić krzywdy osobą które kocham?-spytałam sama siebie.
-Rose, ale tak było by nudno.-powiedziała Sonia z uśmiechem.
-Masz niestety cholerną rację.-mruknęłam podnosząc głowę.
-Musisz wytłumaczyć wszystko Dymitrowi.-powiedziała Lissa.
-Szczerze to nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać.-powiedziałam patrząc na dziewczyny z uśmiechem.
-Musisz.-powiedziała Sonia.-I lepiej się pośpiesz.-dodała wychodząc. Wstałam z kanapy ubrałam buty i kurtkę i wyszłam szukać męża. Wreszcie go znalazłam przy fontannie w jednym z parków.
-Tu jesteś, a ja cie wszędzie szukać.-powiedziałam podchodząc do męża.
-Po co mnie szukałaś? Wydaje mi się, że powinnaś się teraz pakować.-powiedział suchym tonem.
-Zrozum martwię się o ciebie.
-Powinnaś martwić się o siebie i o dziecko! Żyjesz z potworem.-powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
-Czekaj, ty myślisz, że to twoja wina, że się kłócimy? Myślisz, że przez to, że byłeś strzygą.....Dymitr to nie ma sensu. To Wiktor.
-Co?-spojrzał na mnie zaskoczony.
-Wiktor znalazł kogoś kto włada mocą ducha.
-Ale po co?
-Ciebie chce Tasza, a mi chcą sprawić ból.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-I dlatego się kłócimy?
-Tak.-powiedziałam opierając się o ławkę.
-Roza?
-Nic mi nie jest. Tylko trochę mi słabo.-powiedziałam starając się skupić wzrok.
-Roza, oprzyj się o mnie.-powiedział podchodząc do mnie.
-Oszalałeś? Masz zbitą nogę, musisz chodzić o kulach, a ja mam jeszcze sprawiać ci ciężar? Spokojnie zaraz przejdzie. Zawsze przechodzi.
-Roza.
-Nic mi nie jest.-powiedziałam głaszcząc uspokajająco brzuszek.
-Roz......-reszty nie usłyszałam bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.

8 komentarzy:

  1. Omg omgg kobietoja mam zawał.... Jak możesz w takim momencie kończyć rozdział ja nie wytrztmam.... Dodawaj następny proszę :**** Ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera ! To sie porobiło. Kiedy oni w końcu będą mogli żyć spokojnie ?
    Co się dzieje z Rose ?
    Dawaj szybko następny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Co z Rose! Dodaj 2 i to już.! Błagam.
    PS. Będziesz pisać o zoye i danielu??
    Bad girls

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj następny proszę, nawet błagam.! Ja też pytam, będziesz pisać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam dodać nazwę
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola... Żądam natychmiastowych wyjaśnień i kolejnego rozdziału, do diabła?! Co jest?! Faktycznie kłócą się o pierdoły... Matko! Czemu wszyscy chcą niszczyć im życie?!
    Ola... Oluniu moja najkochańsza... Dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co się dzieje? Najpierw kłótnia, potem Rose mdleje. Zabiję tą Taszę i Wiktora, bo oni nie mogą dać im spokoju. Chyba naprawdę oni nie mają co robić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam cie dodaj szybko kolejny rozdział nie bądź taka okrutna nie kończ w takim momencie

    OdpowiedzUsuń