Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 4 września 2016

Rozdział 245

Rose:
Obudziły mnie zimne ręce na brzuchu. Leniwie otwarłam oczy i zobaczyłam, że jestem w sypialni. Chwila zasnęłam w samochodzie, a obudziłam się w sypialni. Odwróciłam się do Dymitra. Uśmiechał się do mnie słodko.
-Hej słonko.-powiedział całując moje czoło.
-Przyniosłeś mnie?-spytałam przytulając się do męża bo nagle zrobiło mi się zimno.
-Ciebie też miło widzieć Roza.-powiedział z uśmiechem.-Tak słodko spałaś i byłaś zmęczona nie chciałem żebyś męczyła się jeszcze bardziej.
-Jesteś kochany, ale kto rozebrał mnie do naga? Zimno tu.-powiedziałam wtulając się jeszcze mocniej w męża i odkryłam coś zaskakującego nie tylko ja tu byłam naga.
-Pomogłem ci.-powiedział przytulając mnie. Od razu zrobiło mi się ciepło.
-A kto cię rozebrał?-spytałam zaczepnie.
-A to już smutna sprawa. Sam się musiałem rozebrać.-powiedział zawiedziony.
-Mogę to naprawić.-powiedziałam słodko.
-Niby jak?
-A tak.-powiedziałam całując go namiętnie. Zaczęłam schodzić pocałunkami coraz niżej, aż odnalazłam jego przyjaciela i wzięłam go do ust. Dymitr zajęczał cicho i oddał się rozkoszy, gdy był już blisko ktoś wszedł do pokoju, Dymitr spiął się momentalnie i odeszła mu ochota na amory.
-Wujek, a gdzie ciocia?-usłyszałam głosik Zoji. O cholera!
-Ciocia....
-Tu jestem.-powiedziałam wychodząc  z pod kołdry.
-A cio tam robilaś?-spytała z uśmiechem wskakując na łóżko.
-Ja...... drapałam się po nodze.-skłamałam.
-A cemu nie jestescie ublani?-spytała.
-Bo jak śpi się w dwójkę to robi się gorąco w łóżku, a ja z ciocią się przytulamy.-powiedział Dymitr.
-A ja jak spie z mamą to się nie lozbielamy.
-Widzisz bo wuja mocno mnie przytula.-powiedziałam czując coraz większą presje.
-A dobla. Pan Abe kazał wam powiedzieć, ze za pol godziny sniadanie.-powiedziała wychodząc z pokoju. Wstaliśmy szybko i ruszyliśmy pod prysznic.
-Dymitr, ale wstyd.-powiedziałam gdy poczułam ciepłą wodę na skórze.
-Jest mała nie będzie pamiętać co się tu stało.-powiedział z uśmiechem.
-Wiem, ale i tak wstyd.-powiedziałam zabierając się za mycie. Po wspólnej kąpieli wytarliśmy się.
-Roza przyniesiesz mi bokserki?-spytał Dymitr goląc się.
-Jasne. Jakie chcesz?-spytałam całując go w szyję co twarz miał całą od piany.
-Szare.-powiedział, a ja wyszłam do pokoju owinięta ręcznikiem z kapiącymi włosami.
-Hej chciałam was..........O matko!-Karolina weszła do naszego pokoju.-Braciszku fakt, że zmieniałam ci pieluchy nie oznacza, że możesz paradować bez niczego tym bardziej, że w domu są małe dzieci.
Spojrzałam w stronę drzwi. Dymitr chciał coś mi powiedzieć i wyszedł z łazienki nagi.
-Karolina!-krzyknął zasłaniając się, ale było już za późno.
-Liczyłam, że już cię takiego oglądać nie będę.-powiedziała przecierając oczy jakby miało pomóc.
-Pochwal chodziarz brata.-powiedziałam żeby rozluźnić atmosferę.
-Za co?-spytała.
-Nie należy do zwyczajnych.-zauważyłam.
-Jesteś okropna.-powiedzieli równocześnie śmiejąc się.
-Oj dajcie spokój! Oboje znając życie kąpaliście się na golasa w wannie, a teraz wielkie halo.
-Rose ja go widziałam na golasa jak miał pięć lat, a teraz ma dwadzieścia trzy lata i nie chcę go oglądać na go.
-Ja tak samo.-zauważył Dymitr.
-Dobra ty idź się ubierz, a ty poczekaj.-powiedziałam idąc z Dymitrem do łazienki.
-Uważasz, że mam ponad przeciętną miarę?-spytał Dymitr z uśmiechem gdy byliśmy w łazience.
-Naprawdę chcesz o tym rozmawiać?-spytałam zakładając bieliznę.
-Odpowiedz.-nalegał.
-Nie wiem nie znam się.
-Jak to się nie znasz?-spytał zdziwiony.
-Może wyda ci się to dziwne, ale nie jestem ekspertem w tej dziedzinie.
-Nie?
-Widziałam nago ciebie i Adriana.-wypaliłam bez zastanowienia.
-Słucham? -spytał wściekły.
-Dymitr to było dawno.-zaczęłam się szybko tłumaczyć.
-Może mi to wyjaśnisz?-spytał.
-Nie spałam z nim. Do niczego nie doszło, ale było blisko.-powiedziałam wolno.
-Kiedy chciałaś mi o tym powiedzieć?-spytał.
-Uważam to za mało istotne.
-A seks ze mną uważasz za nieistotne?-spytał.
-Dymitr zlituj się! Spałam tylko i wyłącznie z tobą!-krzyknęłam z rozpaczą.
-Miło, ale paradowałaś nago przed innym.-powiedział wychodząc z łazienki. Ubrałam się do końca i zeszłam sama na śniadanie. Wszyscy patrzyli to na mnie to na Dymitr z zaskoczeniem. Zawsze schodziliśmy razem. Właśnie kończyłam śniadanie kiedy poczułam, że jest mi strasznie niedobrze. Ruszyłam pędem do łazienki i zdążyłam w ostatniej chwili inaczej zwymiotowałabym na kafelki. Po skończonych wymiotach otarłam twarz zimną wodą i spojrzałam na siebie w lustrze. Zaczyna się od nowa. Tym razem tłuste mi zaszkodziło.
-Hej maluchu. Wszytko gra? Martwię się. Nie powinieneś tak mocno kopać, a teraz te wymioty. Mam iść do lekarza?-szkoda, że mi nie odpowie. Ciąża powinna być spokojna i szczęśliwa, a nie tak jak u mnie burzliwa i smutna. Ciągle coś się dzieje. Wstałam i skierowałam się do sypialni. Położę się i odpocznę. Gdy tylko weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko. Dziecko zaczęło się ruszać. Tak jakby dopiero co wstało.
-Witaj śpiący królewiczu lub królewno. Jak się spało?-spytałam głaszcząc brzuszek. Poczułam delikatne kopnięcie. Takie leniwe jakby dziecko chciało mi powiedzieć, że spało mu się świetnie.-Super, mi też było wygodnie w nocy.  Nie martw się kłótnią rodziców to nic poważnego, a dorośli zawsze się kłócą gdy się kochają bo chcą sobie pokazać jak bardzo im zależy. A tatusiowi i mamusi bardzo zależy na sobie i na tobie.-łzy napłynęły mi do oczu. Matko moje małżeństwo zaczyna się rozpadać. Uświadomiłam to sobie właśnie w tej chwili. Ciągłe kłótnie, sprzeczki, wiecznie podnosimy na siebie głos. Niby jest teraz dobrze, ale to tylko dlatego, że Dymitr stara się mnie nie denerwować. Nie mogę uwierzyć sześć miesięcy po ślubie, a moje małżeństwo zmienia się w kupkę piachu.
-Jak się czujesz?-spytał Dymitr wchodząc. Pośpiesznie wytarłam oczy.
-Jest już lepiej, ale chcę poleżeć może się zdrzemnąć.-powiedziałam starając się opanować głos i łzy.
-Wszytko gra? Masz czerwone oczy jakbyś płakała.-powiedział podchodząc do łóżka.
-Tak, przed chwilą wymiotowałam i trochę się przy tym popłakałam.-nie do końca skłamałam.
-Okej zdrzemnij się, a ja pomogę w przygotowaniu kolacji. Potrzebujesz czegoś?-spytał z troską.
-Nie dzięki.-gdy tylko wyszedł rozpłakałam się na nowo. Zależy mu na tym bym urodziła zdrowe dziecko, ale nie zauważa, że nasze małżeństwo podupada przy tym na zdrowiu. Nie chcę z tym kończyć. Nie chcę zrezygnować z czegoś o co tak długo walczyłam. Nie poddam się bez walki. Z tą myślą zasnęłam. Ostatnie co pamiętam to przyjemne łaskotanie w brzuchu.

4 komentarze:

  1. Ola! Nike bądź dla nich wredna. I dla mnie tez nie! Najpierw chichrałam się, a teraz mam się położyć z myślą ze rozwalasz Romitri?
    Chce szybko kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! Ich małżeństwo nie może się rozpaść. Dymitr, uspokój się. Robisz problem z niczego. Skoro Rose mówi, że to nie ważne, to tak jest, nie? Więcej zaufania chłopie. A później udaje, że nic się nie stało. Zoja jak zawsze słodka, ale Abe powinien zainteresować w zamki do drzwi.Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam się, aby ich małzeństwo się rozpadło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrabiam rozdziały i w końcu komentuję. Nie będę się tu rozpisywać. Rozdział smutny, chociaż fajny.

    OdpowiedzUsuń