Rose:
Weszliśmy do naszego pokoju, a Dymitr odstawił wózek w kąt. Stanęłam na środku pokoju przymykając oczy. To był ciężki dzień.
-Roza, słońce wszystko gra?-spytał Dymitr stając za mną.
-Tak, jestem tylko trochę zmęczona.-powiedziałam wtulając się w tors męża.
-Idź się pierwsza wykąp.-powiedział całując mnie w czoło. Poszłam po swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki.
-Kochanie, rozepniesz?-spytałam ściągając szpilki.
-Czyżbyś chciała czegoś więcej?-spytał całując moje plecy.
-Nie dziś.-odpowiedziałam przymykając oczy.
-Jak sobie życzysz.-powiedział rozpinając zamek do końca. Ściągnęłam sukienkę i rzuciłam ją na Dymitra. Uśmiechnął się pod nosem, a ja ruszyłam pod prysznic. Po dziesięciu minutach byłam czyściutka i kończyłam myć zęby. Założyłam gruby szlafrok pod którym miałam krótki ,satynowy szlafroczek, a pod szlafroczkiem szarą, koronkową bieliznę, którą ostatnio kupiłam. Wyszłam z łazienki opatulona szlafrokiem.
-Zimno tu.-powiedziałam przykrywając się szczelniej.
-Otwarłem okno.-powiedział podchodząc do mnie i całując w czoło.-Teraz ja idę, a ty do łóżka masz.
-Robi się.-powiedziałam z uśmiechem. Poczekałam aż zamknie drzwi. Zamknęłam okno i zdjęłam gruby szlafrok. Pobiegłam na bosaka do garderoby i wyciągnęłam czarne obcasy. Wkładałam ostatnie rzeczy do walizki kiedy usłyszałam, że Dymitr otwiera drzwi od łazienki.
-Roza?-usłyszałam cichy głos. Wstałam szybko i poprawiłam się. Wyszłam z garderoby i oparłam się o framugę drzwi.
-Szukałeś mnie?-spytałam niewinnym głosem. Odwrócił się i zamarł.
-Ro..Roza.-jego oczy pociemniały i stały się wielkie.
-Słucham.-powiedziałam podchodząc do męża. Miał na sobie tylko bokserki.
-Roza.-powiedział chwytając mnie w ramiona i całując po szyi.
-Cz...czekaj.-jęknęłam.
-Na co?-spytał odrywając się ode mnie.
-Zamknijmy drzwi. Nie chcę nagłego napadu Zoji, ani nikogo innego.-powiedziałam poprawiając szlafrok.
-Roza po co go poprawiasz? Zaraz i tak się go pozbędę.-mruknął zakluczając drzwi. Znalazł się obok mnie dużo szybciej niż powinien. Zaczął całować mnie wolno i namiętnie. Czułam jak rozpuszczam się pod jego dotykiem. Poczułam jak szlafrok spada na ziemię i wiedziałam, że nie ma już dla nas szans. Dymitr podniósł mnie, a ja oplotłam nogami jego pas i zaczęłam ciągnął za jego miękkie włosy. Położył mnie delikatnie na łóżku i pozbył się garderoby. Uśmiechnęłam się do niego ściągając jego bokserki. Popchnął mnie na łóżko i mocno wpił się w moje usta. Zaczął schodzić coraz niżej pocałunkami gdy był na piersiach zatrzymał się tam na chwilę i zaczął ssać i lekko podgryzać moje sutki. Jęknęłam czując rozpływające się w żyłach endorfiny. Dymitr uśmiechnął się pod nosem i zaczął zjeżdżać coraz niżej, aż poczułam jego język w sobie. To było to czego potrzebowałam. Byłam blisko kiedy Dymitr się odsunął.
-Co...co rob...robisz?-nie mogłam skupić myśli.
-Podziwiam.-odparł z uśmiechem.
-Podziwiać będziesz mógł później do cholery.-warknęłam przyciągając go i przewracając na plecy.
-Ale ty jesteś niecierpliwa.-zaśmiał się cicho.
-Jeszcze się przekonamy kto jest tu niecierpliwy.-powiedziałam schodząc pocałunkami na jego brzuch. Po chwili trzymałam jego przyjaciela w ustach. Jęknął zadowolony, a ja uśmiechnęłam się w duchu. Gdy już był blisko bez ostrzeżenia odsunęłam się.
-Co robisz?!-warknął patrząc na mnie zdziwiony.
-Podziwiam.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Wredna.-powiedział przywierając do moich ust.
-Ale taką mnie kochasz.-powiedziałam dysząc ciężko gdy się od siebie oleliśmy.
-I to bardzo.-powiedział wchodząc we mnie. Jęknęłam zadowolona. Kochaliśmy się prawie dwie godziny, ale było cudownie. Gdy skończyliśmy wtuliłam się w spocony tors męża i słuchałam szybko bijącego serca Dymitra.
-Czy uważasz, że dobrze się pogodziliśmy?-spytałam rysując wzorki na jego klacie.
-Lepiej nie mogliśmy.-powiedział ze słodkim uśmiechem.
-Cieszę się, że ci się podobało.-powiedziałam przymykając oczy.
-Zmęczona?
-Tak, ale w pozytywny sensie.-powiedziałam.-Fasolka się obudziła.-powiedziałam głaszcząc brzuch.
-Bardzo kopie?-spytał przykładając dłoń do brzuszka.
-Na razie tylko się rusza.-powiedziałam spokojnie.
-Bardzo się rusza?-dopytywał.
-Wierci się.-stwierdziłam czując jak dziecko fika ''koziołki''.
-Halo Fasolka.-odezwał się przykładając ucho do brzucha.-Jak tam u mamy w środku?
-Na pewno super. Dziś się tak najadłam, że na kilka dni mu starczy.
-Roza nawet tak nie żartuj.-powiedział poważnie.
-Spokojnie kochanie to taki żarcik.-powiedziałam spokojnie.
-Mam nadzieję, że jutro najesz się podczas śniadania.
-Dymitr daj spokój. Jem już normalnie.-zauważyłam.
-I tak ma pozostać.-powiedziałam całując go w policzek.-Roza czas spać.-powiedział widząc, że ziewam.
-Jeszcze nie.-powiedziałam spokojnie.
-Roza czas spać.
-Dymitr.
-Roza nie chodzi tylko o ciebie, ale o fasolkę.
-Czasem ma ochotę cię udusić.-powiedziałam wtulając się w męża.
-Spokoynoy nochi Roza.-powiedział z uśmiechem całując moje czoło.
-Spokoynoy nochi tovarishch.-powiedziałam zamykając oczy.
Okiem.. Fasolka i Dymitr dali radę odwrócić od Tego moją uwagę. Dziękuję że wreszcie wstawiłaś. Trochę się odstresowałam...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
No i na takie pogodzenie się liczyłam. Piękne. Rose, nie strasz tak Dymitra. Masz się zdrowo odżywiać. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńHaha, typowy sposób godzenia się Romitri. 😂💗 Jestem ciekawa ci wymyślisz dalej dla naszych ulubieńców. 🤔 Czekam na następny. 😁
OdpowiedzUsuńZnowu spóźniony komentarz, ale rozdział cudny. Pogodzili się najlepiej jak mogli. Uśmiechałam się co moment. Weny życzę
OdpowiedzUsuńHaha takie pogodzenie to ja bym mogła mieć codziennie
OdpowiedzUsuńczekam na next i życzę weny