Rose:
Nadszedł sylwester. Bielikówny krzątały się w kuchni i pichciły coś co pachniało wspaniale, ale ja dziś niestety cierpię. Dziecko kopie niemiłosiernie. Nie mogę ustać na nogach dłużej niż pięć minut. Dymitr patrzy na mnie zmartwiony, a ja mówię, że wszystko gra.
-Roza widzę, że boli.-powiedział wchodząc do pokoju.
-Kochanie to nic poważnego.-przerwałam na chwilę czując kopniaka.-Sam słyszałeś, że lekarz mówił, że ten miesiąc może dziecko mocno kopać.-powiedziałam masują brzuch.
-Ale nie wydaje mi się żeby aż tak mocno kopało.-powiedział podchodzą do łóżka.
-Kochanie będzie dobrze.-powiedziałam oddychając głęboko. O dziwo pomaga.
-Roza może poproszę moją mamę żeby robiła ci coś. Dziecko stanowczo za mocno kopie.-powiedział kładąc się za mną i głaszcząc mój brzuch.
-Twój dotyk działa kojąco.-powiedziałam przymykając oczy.
-Maluchu musimy pogadać.-powiedział poważne przykładając głowę do mojego brzucha. Poczułam ostrego kopniaka i zgięłam się w pół.-Właśnie o tym. Rozumiem, że chcesz nam się pokazać i poinformować, że jesteś, ale możesz kopać mamusię delikatniej? Mamusia dziś strasznie cierpi przez to, że tak mocno kopiesz.
Słuchałam tej rozmowy z zapartym tchem i czułam się tak jakby dziecko rzeczywiście słuchało Dymitra czujnie. Po chwili kopnęło, ale delikatniej. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego dnia i spojrzałam na Dymitra.
-Zadziałało mój ty super bohaterze.-powiedziałam całując Dymitra w policzek.
-Mamy kochane dziecko nie ma co się dziwić.-powiedział gładząc czule mój brzuszek.
-Fakt, już nie mogę się doczekać, aż pojawi się na świecie.-powiedziałam szczerze.
-Ja też na to czekam.-powiedział z uśmiechem.-Zapewne teraz są nasze ostatnie miesiące które przesypiamy, ale czekam na poród.
-Dymitr, a co będzie z imieniem?-spytałam bo ciągle męczyła mnie ta sprawa.
-Nie podobają ci się te imiona które wybraliśmy?-spytał spoglądając na mnie.
-Podobają, ale boję się, że skrzywdzimy nimi fasolkę.-powiedziałam zamyślona.
-Roza te imiona są śliczne i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie żebyśmy dali inaczej na imię jej albo jemu.
-Naprawdę?
-Tak.
-Kochany jesteś.-powiedziałam całując go w policzek.
-A tobie dziś hormony szaleją.-powiedział szczerze.
-Miły jesteś kotku.-powiedziałam dźgając go w brzuch.
-Ała, no co mówię jak jest.-powiedział rozmasowując obolałe miejsce.
-Super, a Olena nie potrzebuje pomocy?-spytałam zaczepnie.
-Tak na pewno, ale kazała mi się tobą zająć.
-Jak kazała ci się mną zająć to mam pomysł.-powiedziałam siadając mu na brzuchu.
-Już dobrze się czujesz?-spytał z uśmieszkiem.
-Oczywiście.-powiedziałam zaczepnie.
-I co masz w planach?-spytał.
-Jeśli mi się dobrowolnie poddasz to się przekonasz.-powiedziałam zalotnie.
-A jak nie?
-To będę zmuszona do podjęcia rękoczynów.-powiedziałam z uśmieszkiem.
-To się poddaje.-powiedział kładąc się wygodnie na łóżku.
-W takim razie chodź pomóc na dole.-powiedziałam wstając.
-Co?-spytał zaskoczony.
-No idziemy pomóc na dole.
-Ale ja myślałem, że my...
-Dymitr mamy całą noc dla siebie, a ty tylko o jednym.
-Nie o jednym. Zrobiłaś to specjalnie.-powiedział oburzony.
-Kotku takie życie.-wzruszyłam ramionami.
-Jesteś okrutna.-powiedział łapiąc mnie za rękę.
-Wydaje ci się.-powiedziałam patrząc na niego. Przyparł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Rozpływałam się pod jego pocałunkami. Nagle przestał uśmiechając się dumnie.
-Świnia.-mruknęłam wychodząc z pokoju.
-Słyszałem.
-Miałeś słyszeć.-powiedziałam z uśmiechem. Zeszliśmy na dół gdzie zaczęliśmy pomagać w gotowaniu.
Jejciu... Oni są kochani *_*
OdpowiedzUsuń😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂😂💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖� No to chyba wszystko, co można o tym powiedzieć. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńExtra. Czekam.
OdpowiedzUsuńWerka
Wow. Po takich zaczepkach dojdzie do wybuchu :-) Albo doskonale potrafią nad sobą panować :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i pozdrawiam