Rose:
Nadszedł wieczór. Wszyscy zasiedliśmy w salonie, a Olena i Jewa zaczęły opowiadać o tym jak Karolina, Dymitr, Sonia i Wiktoria byli mali i co robili.
-Nigdy nie zapomną jak Dimka po raz pierwszy wdrapał się na drzewo i nie umiał z niego zejść i ja musiałam się po niego wspinać.-powiedziała Jewa z uśmiechem.
-Wdrapałaś się po niego na drzewo?-spytałam zaskoczona.
-Tak, biedny się popłakał. Nie dziwię się miał tylko trzy lata.-powiedziała wzruszając ramoinami.
-Czekajcie. Miałeś trzy lata jak wdrapałeś się na drzewo?-spytałam zaskoczona.
-Od zawsze byłem wysoki.-powiedział z uśmiechem.-A drzewo było trochę powyginane więc łatwo się na nie wchodziło.
-Ciągle mnie zadziwiasz Towarzyszu.-powiedziałam wtulając się w ramię męża.
-Dlaczego Towarzyszu?-spytała Sonia.
-Cóż spotkaliśmy się w dość dziwnej sytuacji.
-Opowiedzcie.-poprosiła Wiki.
-Tyle razy ci to opowiadałam.-powiedziałam patrząc na nią błagalnie.
-Ale to taka słodka historia.-powiedziała z uśmiechem.
-Roza ja opowiem.-powiedział Dymitr. Opowiadał ze szczegółami jak to planował wszystkie szczegóły złapania mnie i Lissy, a ja byłam pod ogromnym wrażeniem jak bardzo starał się nas dopaść. W bardzo ładny sposób ominą urok i wartownię, ale nie uszło to uwadze Abe'a.
-Dymitr, a nie opowiesz nam jak pozbawiłeś mojej córki dziewictwa?-spytał Abe z uśmiechem. Biedny Dymitr zająknął się w pół słowa.
-Słucham?-spytał zaskoczony.
-Opowiedz nam jak to było.-powiedział Abe z dumnym uśmiechem.
-Może ma ci opowiedzieć każdy nasz stosunek?-spytałam z kamienną twarzą.
-Rose nie wtrącaj się kiedy mężczyźni rozmawiają.
-Staruszku będę. Daj mu spokój wiesz, że nie lubi tych tematów, at ty na siłę go w nie pchasz.-powiedziała patrząc na ojca.
-Jestem po prostu ciekaw nic więcej.-powiedział wzruszając ramionami.
-Oleno, Jewo opowiedzcie coś jeszcze o dzieciństwie Dymitra.-poprosiłam z uśmiechem.
-Ale co chcesz usłyszeć?-spytała Olena.
-Nie wiem, może jak mój kochany mąż był niegrzeczny.-powiedziałam z uśmiechem.
-Twój mąż to niezłe ziółko.-powiedziała Olena.
-Naprawdę?-spytałam zaskoczona.
-Tak. Raz wziął bez pozwolenia nową miotłę i udawał, że jeździ konno, a gdy miotła pękła powiedział, że to Karolina.
-Nigdy ci tego nie wybaczę braciszku.-wtrąciła Karolina z uśmiechem.
-Oj no raz się zażyło a wy wielkie halo.-powiedział Dymitr przewracając oczyma.
-Tak a kto ukradł mi lalkę żeby ją rozjechać kolejką?-spytała Sonia wściekła.
-Potrzebowałem ofiary. Chyba lepiej, że wziąłem twoją lalkę niż ciebie.-powiedział z uśmiechem.
-Miło mi, tylko to była nowa lalka.-powiedziała Sonia rzucając poduszką w brata.
-Uspokójcie się.-odezwała się Olena.
-Ale to on zaczął mamo.-powiedziały razem dziewczyny.
-Dorośli, a zachowują się jak dzieci. Rose porządnie się zastanów ile chcesz dzieci.-nakazała.
-Ja chcę jedno.-powiedziałam szybko.
-A ja chcę co najmniej dwoje.-powiedział Dymitr.
-To chyba nie ze mną, albo sam będziesz je nosił przez dziewięć miesięcy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ulegniesz.-powiedział z uśmieszkiem.
-Wątpię.
-Przekonam cię.
-Niby jak?
-Mam swoje sposoby.-powiedział z chytrym uśmiechem.
-Dymitr daj spokój jedno dziecko nam wystarczy. Z resztą chcę wrócić do służby, a czekają mnie co najmniej dwa lata siedzenia w domu.-powiedziałam wściekła.
-O to podejście mi się podoba.-odezwała się moja matka.-U nas w związku Ibrahim będzie siedział z dziećmi.-powiedziała dumnie i chwyciła dłoń mojego ojca.
-Wiesz na co się decydujesz?-spytałam matki.
-Rose możesz tak źle nie oceniać swojego ojca?-spytała poważnie.
-Wiesz, szczerze mówiąc boję się o swoje rodzeństwo i tyle.
-Rose nie brnij.-odezwał się Dymitr.
-Ale...
-Roza.-wtrącił i spojrzał na mnie.
-Dobra dobra kapitulacja.-powiedziałam podnosząc ręce do góry.
-Zaraź półnoć.-krzyknęła Zoja podbiegając do Karoliny.
-Doskonale. Zapraszam na dwór.-powiedział Abe.
-Po co?-spytałam.
-Jak to po co? A pokaz sztucznych ogni?-spytał z uśmiechem.
-Mam nadzieję, że nie wydałeś na to fortuny.
-Rose to będzie piękne widowisko.-powiedział z uśmiechem.
-Czyli wydałeś.-powiedziałam zakładając płaszcz. Wszyliśmy na dwór gdzie sypał lekki śnieg, a wiatr wiał delikatnie, ale było zimno. Stałam wtulona w męża i czekaliśmy na wybicie północy. Wszyscy oprócz mnie i dzieci dostali kubeczki z szampanem. Gdy na zegarach wybiła północ niebo rozbłysło pięknymi kolorami złotem, srebrem, zielenią, czerwienią, niebieskim, różowy, fioletem i wieloma innymi które były niesamowite. Dzieciaki zaczęły krzyczeć "SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU", a wszyscy zaczęliśmy składać sobie życzenia. Na sam koniec podeszłam do męża, a ten się uśmiechnął i przytulił mnie.
-A tobie Roza życzę wszystkiego czego sobie wymarzysz.-powiedział schylając się do mnie.
-Moje największe marzenie się spełniło, a kolejne jest w drodze.-powiedziałam cicho. Uśmiechnął się do mnie i pocałował. Mocno i namiętnie. Świat przestał istnieć, liczyliśmy się tylko my. Po chwili się od siebie odsunęliśmy, a ja wtuliłam się w męża.
-Dziękuje.-szepnęłam.
-Za co?
-Za wszystko. Dziękuję za najwspanialsze dwa lata mojego życia.-powiedziałam, ale wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić dalej.-Fakt nie obyło się bez łez, ale dzięki nim i tobie jestem kim jestem i niczego bym nie zmieniła.
-Roza nie dziękuj mi za coś co ciągle trwa .-powiedział Dymitr przytulając mnie. Miałam łzy w oczach, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Staliśmy wtuleni w siebie i patrzyliśmy na pokaz sztucznych ogni.
😂😂😂😂 Abe! Kocham go normalnie! 💖😂😂😂💖😂😂😂💖
OdpowiedzUsuńDymitr jako dzieciak musiał być niezły xD 😃
Czekam na następny, który dodasz JUTRO 😅😘
Abe nie dręcz Dymitra. Wiesz, jaka Rose jest drażliwa. Dymitra yo naprawdę nieźle ziółko. Tak bardzo kołach westerny😂😂😂 Piękny nowy rok. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń