Dymitr:
Obudziłem się i chciałem przytulić żonę, ale ku memu wielkiemu zdumieniu miejsce obok okazało się puste. Zaskoczony otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Był pusty. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Stanąłem na korytarzu i nasłuchiwałem czy nigdzie nie słychać mojej żony. Usłyszałem. Szloch. Szybkim krokiem skierowałem się do garderoby. Roza siedziała na ziemi i płakała.
-Roza co się stało?-spytałem kucając przy niej.
-Zostaw mnie.-powiedziała zrozpaczona.
-Co się dzieje? Proszę powiedz mi.-poprosiłem z nadzieją.
-Po co ci ja? Jestem gruba i nawet nie wiem jak możesz na mnie patrzyć.
-Roza o co ci chodzi?-spytałem zmartwiony.
-Znów przytyłam.-powiedziała płacząc na nowo.
-I dlatego nie mam cię kochać?-spytałem.
-Dymitr zrozum, jak urodzę to nic się nie zmieni. Nadal będę gruba.-powiedziała płacząc.
-Roza będę cię kochać po mimo tego ile ważysz.-powiedziałem głaszcząc ją po włosach.
-Dymitr jestem gruba.-powiedziała załamana.
-Roza błagam skończ.-poprosiłem przytulając ją mocno. Wtuliła się we mnie i płakała dalej. Czekałem aż się uspokoi. Nie mogłem uwierzyć, że przejmuje się takim drobnostkami. Po chwili podniosła głowę i wstała. Zaczęła pakować jeansy do torby.
-Co ty robisz?-spytałem patrząc na żonę.
-Wyrzucam to co mi nie pasuje.-powiedziała pociągając nosem.
-A nie zamierzasz po porodzie znów nosić tych ciuchów?-spytałem.
-Będę na tyle gruba, że raczej mi się nie przydadzą.-powiedziała załamana.
-Roza uspokój się.-powiedziałem chwytając ją za ramiona i lekko nią wstrzamąłem.-Jesteś najpiękniejszą i najszczupleszą kobietą jaką widziałem.
-Kłamiesz.-powiedziała ze łzami w oczach.
-Nie kłamię. Roza zapominasz o tym, że ja nigdy nie kłamię.
-Ale....
-Zamknij się. Jesteś chóda. Zrozum, że musisz teraz tyć. Jesteś w piątym miesiącu ciąży musisz przybierać na wadze bo nasze dziecko w obie rośnie.-powiedziałem dotykając jej brzucha.-I zrozum, że jeśli nie chcesz tyć to nie wiem po co chciałaś być w ciąży.-już cichałem wyjść, ale chwyciła mnie za rękę.
-Dymitr.-powiedziała wpadając w moje ramiona.-Ja jestem za młoda. To wszystko mnie przerosło. Ja sobie nie daję rady.
-Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?-spytałem tuląc żonę.
-Błam się, że mnie wyśmiejesz.
-Kochanie nie mogę cię wyśmiać bo to bardzo poważna sprawa. Dlaczego tak uważasz?
-Dymitr ja ma dopiero dwadzieścia lat. A mam męża, dziecko w drodze i bagaż doświadczeń jakim nie wszyscy mogą się pochwalić.
-Roza ja ci we wszystkim pomogę tylko pozwól mmi sobie pomóc.
-Dobrze.-powiedziała płacząc. Mocno ją przytuliłem i nie puszczałem. Nie myślałem, że ma tak poważne problemy. Myślałem, że wszystko jest dobrze, ale zapomniałem o jednym. Jestem od niej starszy i inaczej postrzegam świat, jestem mężczyzną i powinienem być jej nie tylko mężem, ale i rówież przyjacielem.
-Słończe pomogę ci we wszystkim. Nie martw się, pomogę ci we wszystkim czego nie będziesz mogła zrobić sama.
-Dymitr ja się boję bycia matką.
-Roza nawet nie wiesz jak ja się boje.-przyznałem.
-Naprawdę?-spytała zaskoczona.
-Jasne, jestem przerażony rolą ojca, ale wiem, że damy sobie radę.
-Razem?
-Roza razem zrobimy wszystko.
Ooooo.... to takie słodkie. Biedma Rose, ma poważny problem. Ale dobrze, że ma Dymitra. On jej zawsze pomoże. I te jej humorki. Dymitr nie ma z nią łatwo. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńTak, razem możecie wszystko . Bomba. Czekam
OdpowiedzUsuńBad girls
Wzruszyłam się. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńWerka
Roza, nie powinna tak wybuchać
OdpowiedzUsuńRose, spokojnie. Nie wybuchaj tak. Dymitr cię kocha i ty o tym wiesz.
OdpowiedzUsuń