Rose:
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmu ze ślubu. Usiedliśmy w salonie z zamówioną chińszczyzną i oglądaliśmy podając co jakiś czas uwagi.
-Pamiętam jak zaplątała mi się suknia jak tańczyłam z twoim wujkiem i musiałam stać w miejscu żeby jej nie porwać. Na szczęście z pomocą przyszedł Pablo który mnie uwolnił.-powiedziałam zajadając się makaronem sojowym.
-Naprawdę?-spytał zszokowany Dymitr.
-Tak. Ta czarna koronka którą miałam na dole sukni zaplątała się o wykończenie krzesła i sama sobie bym nie poradziła bo ledwo się w niej schylałam przez gorset.
-To ja miałem problem z krawatem.
-Co z nim było nie tak?-spytałam ciekawa.
-Krawat który miałem mieć na ślubie był cały w plamach których nie dało się sprać więc biedny Eddy godzinę przed ślubem jechał kupić nowy krawat.
-Naprawdę? I nic mi nie powiedziałeś?-spytałam zaskoczona.
-Nie chciałem cię denerwować. Zapewne cały ślub był dla ciebie nerwowy.
-Skąd byłam bardzo spokojna.-powiedziałam patrząc na ekran. Szłam akurat do ołtarza.
-Naprawdę? Ja byłem kłębkiem nerwów.-przyznał Dymitr.
-Ja się niczym nie denerwowałam.
-Jedyna panna młoda która była spokojna przed ślubem.-powiedział Dymitr śmiejąc się głośno.
-Wiem, że zazdrościsz.-powiedziałam robiąc głośniej żeby posłuchać przysięgi.-Ale przyznaj, że przysięgę mieliśmy śliczną.-powiedziałam chwytając go za rękę.
-Racja, była oryginalna i bardzo mi się podobała. Nigdy nie zapomnę jak zakładałaś mi obrączkę na palec i jak ci się ręce trzęsły.
-Mi? Chyba oszalałeś.
-Roza widziałem jaka byłaś wzruszona tą chwilą. Sam też byłem szczęśliwy jak nigdy.
-Mężu ja się nie denerwowałam.-powiedziałam ciągnąc ten temat.
-Dobrze nie denerwowałaś się. Szczęśliwa?-spytał odkładając pusty kubeczek po kurczaku w pięciu smakach.
-Bardzo. Zoja wyglądała słodko.-powiedziałam patrząc na małą na ekranie.
-Tak, ona zawsze jest słodka. Szczególnie jak rozmawia z twoim ojcem o interesach.-powiedział śmiejąc się.
-Widzisz, Abe rekrutuje od najmłodszych lat. Trzeba fasolkę wkręcić od najmłodszych lat, a będzie jej się dobrze wiodło.
-Już myślisz o jej przyszłości?-spytał z uśmiechem.
-Oczywiście od dnia w którym ją poczęliśmy.-powiedziałam uśmiechając się do męża.
-Ale dowiedzieliśmy się dzień później.-przypomniał.
-Dobra kotek czepiasz się.-zauważyłam.
-Nie czepiam się tylko ci przypominam kiedy się dowiedzieliśmy, że ta mała wspaniałość jest w tobie.-mówiąc to pocałował mój brzuszek.
-Wspaniałość?-spytałam z uśmiechem.
-No tak, to dziecko jest wspaniałością.
-Niby dlaczego?-śmiać mi się chciało z tego określenia.
-Bo udało się je stworzyć nam, zwykłym dampirom.
-Kochanie nie możemy być zwykli skoro stworzyliśmy tą wspaniałość.-powiedziałam śmiejąc się z jego określenia.
-Uważasz, że jestem szalony.
-Ludzie szaleni nie zastanawiają się nad swoim zdrowiem psychicznym.-zacytowałam Adriana.
-Dobrze wiedzieć.-mruknął Dymitr.-Patrz nasz pierwszy taniec.-spojrzałam na ekran i zamarłam.
-Dymitr czy mi się wydaje czy Jo patrzy na mój tyłek?-spytałam zaskoczona.
-Uważam, że bardziej na piersi, ale tak.-powiedział Dymitr krztusząc się ze śmiechu.
-To nie jest śmieszne.-powiedziałam dźgając go w bok.
-Nie mogę uwierzyć, że ona była mną zainteresowana.-powiedziałam załamana.
-Dlaczego? Jesteś bardzo piękną i seksowną kobietą. Skoro ja się zakochałem czemu ona nie mogła się zakochać?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Bywasz wredny.-powiedziałam skupiając się na ślubie.
-Ja?
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo się ze mnie śmiejesz.-powiedziałam oburzona.
-Ale Roza, ja cię chwalę, a ty mówisz, że cię wyśmiewam?
-Tak.
-Błagam fasolko bądź chłopcem ja z dwoma babami w domu nie wytrzymam.
-Masz cztery siostry.-przypomniałam.
-Tak, ale one były inne, a znając życie dziecko będzie mieć charakter po mamusi.
-Uważasz, że mam ciężki charakter?
-Jak cholera, ale za to cię kocham.
-Mam nadzieję, że urodzi się córka i nie da ci spokoju.-powiedziałam patrząc na niego.
-Roza nie życz drugiemu co tobie nie miłe.-powiedział Dymitr przerażony.
-Kotku, ze mną się nie zdziera.-powiedziałam poprawiając się na sofie. Skupiłam się na ślubie, ale widziałam jak Dymitr patrzy na mnie z przerażeniem.
Jacy oni słodcy. Co za przygody na ślubie. Rose, znowu grozisz mężowi? Uwielbiam jak się droczą ze sobą. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńAch, te wspomnienia. Kocham te ich gry słowne. Matko, co to się na tym ślubie działo. Przynajmniej było zabawnie. Czytając rozdział miałam uśmiech na twarzy. Życzę weny i czekam na nn.
OdpowiedzUsuńHahaha kocham ich <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdizal czekam na kolejny iżyczę weny
Super wspominki ze ślubu. Czekam na następny .
OdpowiedzUsuńBad girls
Oni są przekochani <3 <3
OdpowiedzUsuń