Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział 260

Rose:
Po tym co stało się wczoraj nie mogę dojść do siebie. Jestem cała roztrzęsiona. Nie powiem pocałunek był przyjemy, ale szczerze mówiąc przestraszyłam się. Obiecał i nie dotrzymał obietnicy. Źle się z tym czuje. Poczułam za plecami jakiś ruch, zapewne Dymitr się obudził. Prawie krzyknęłam przestraszona, gdy jego ręka znalazła się na moim brzuchu. Spojrzałam ostrożnie na Dymitra. Spał. Mruczał coś pod nosem, ale po chwili  było słychać wyraźnie co mówi.
-Roza przepraszam, nie chciałem. Wiktor pożałuje.-też męczy mnie koszmar z naszej kłótni. Szczególnie moment w którym pyta mi się kogo jest dziecko. Właśnie to pytanie zabolało mnie najbardziej i przez nie nie mogę mu wybaczyć. Jak mógł wątpić w to czyje jest dziecko?  Znów poruszył się przyciągając mnie mocniej.
-Roza jesteś taka seksowna.-chciało mi się śmiać z jego słów, ale się powstrzymałam. Za to poczułam, że jego przyjaciel twardnieje.
-Bez jaj Towarzyszu nie śnij o mnie w ten sposób.-mruknęłam z uśmiechem. Przytulił mnie jeszcze mocniej. Na dobrą sprawę czułam się teraz tak jakbym była uwięziona. Zrobiło mi się duszno, ale nie chciałam go budzić. Ułożyłam się ostrożnie na boku żeby móc patrzeć na jego twarz i czekałam myśląc o tym w jakim bagnie jesteśmy. Dopiero teraz zauważyłam, że jego twarz wyraża zmęczenie i frustrację. Zdałam sobie sprawę, że to moja wina. To ja spowodowałam, że jest zmęczony. Stara się jak może żeby naprawić nasze małżeństwo, a ja to wszystko mam w nosie. Chciałam go pogłaskać po włosach i prawie mi się to udało, ale się obudził. Otwarł oczy i jego zmęczenie i frustracja zniknęły. Czujne ocenił sytuację patrząc na moją dłoń. Później spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Trwaliśmy w jednej pozycji patrząc na siebie. W końcu Dymitr się odezwał.
-Jesteś śliczna.-powiedział dotykając mojego policzka.
-Dymitr...-zaczęłam.
-Nie, czekaj daj mi dokończyć. jesteś śliczna, ambitna i jesteś najwspanialszą kobietą jaką znam. Proszę wybacz mi to co powiedziałem.
-Ale ja się nie gniewam. Boli mnie tylko jedno zdanie.-powiedziałam patrząc  mu prosto w oczy.
-Jakie?
-Kogo to dziecko.-powiedziałam bez uczucia.
-Nawet nie wiesz jak ono mnie boli, ale to co zostało powiedziane już nie zostanie cofnięte. Tak jak to.-powiedziałam zbliżając usta do jego ust. Wpił się w nie zachłannie. Tak za tym tęskniłam.  Nagle Dymitr znalazł się nade mną.
-Kocham cię.-sapnął.
-Ja ciebie też.-powiedziałam z uśmiechem. Jego ręce znalazły się na moich pośladkach.-Dymitr za szybko.-powiedziałam patrząc na niego błagalnie.
-Rozumiem.-powiedział odsuwając się.
-Przepraszam, ale ja na to wszystko nie byłam gotowa i teraz musisz mi dać trochę czasu.-powiedziałam dotykając jego ramienia.
-Poczekam.-powiedział obojętnie.
-Pojutrze idziemy do lekarza.-przypomniałam żeby rozluźnić atmosferę.
-Faktycznie. Ciekawe co tam u fasolki?-odwrócił się do mnie i wtulił w brzuch.
-Zapewne wszystko dobrze.-powiedziałam gładząc jego włosy.
-Roza-powiedział nie odrywając głowy od mojego brzucha.-Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać.-powiedziałam bawiąc się jego włosami.
-Ale chcę. Nie powinienem był tak mówić nie powinienem cię tak traktować. Jesteś w ciąży i masz prawo się tak zachowywać. A ja powinienem bez przerwy cię nosić na rękach i spełniać każdą nawet najdziwniejszą zachciankę na świecie.
-Uspokój się! Zaraz będziesz chciał mi oddać własne nerki.-powiedziałam z uśmiechem.
-A potrzebujesz?-spytał.
-Przesadzasz.-powiedziałam dźgając go w bok.
-Ałła zła kobieto.-powiedział rozmasowując obolałe miejsce.
-Zła kobieta idzie zrobić śniadanie czy ma pan ochotę na tościki?-spytałam z uśmiechem.
-Chętnie, zła kobieto.-powiedział posyłając mi całusy w powietrzu. Ze śmiechem wyszłam z sypialni i ruszyłam na dół. Gdy weszłam do kuchni stwierdziłam, że zacznę od przyszykowania sobie produktów. I od tego zaczęłam. Po chwili niosłam mężowi parujące śniadanko.
-Smacznego.-powiedziałam stawiając tacę na łóżku.
-Dziękuję.-powiedział zabierając się za jedzenie.-Pycha. Mam pomysł co dziś będziemy robić.-powiedział nagle.
-Co?
-Uczyć się gotować.-w tej chwili mój wyraz twarzy musiał pokazywać prawdziwe zdumienie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
5 komentarzy= rozdział

7 komentarzy:

  1. Jeny, jak cudownie, że zaczynają się dogadywać. No, Dymitr ma bardzo ciekawe sny. XD Już nie mogę się doczekać następnego. 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Wredna kobieto wymagająca komentarzy... ja kocham Romitri! <3 Nareszcie ich pogodziłaś! No.. nie tak jakbym chciała, bo nie do końca, ale i tak jest uroczo ^^ Idziemy uczyć się gotować!
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. No, wreszcie jakiś postęp. Małymi kroczkami i o tym zapomną. Rose i gotowanie😂😂😂. Dymitr, jesteś pewny, że to dobry pomysł dopuszczać ją do kuchenki? To że raz nie spaliła domu, nic nie znaczy. Pięknie. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorry że tak późno ale dopiero skończyłam lekcje. Rozdział genialny, czekam na 2 !
    Bad girls

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja natomiast nie miałam czasu. Przepraszam. Super.
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie zrobili krok do przodu. Rose wreszcie zrozumiała, że powinna mu wybaczyć. Poza tym życzę weny i idę czytać kolejny.

    OdpowiedzUsuń