Rose:
-Roza czas wstać.-usłyszałam nad uchem głos męża.
-Towarzyszu jeszcze pięć minut.-powiedziałam nakrywając głowę poduszką.
-Roza trzeba wstawać zaraz będziemy spóźnieni na samolot.
-Jaki samolot?-spytałam siadając z zamkniętymi oczami.
-Lecimy do Akademii.
-I muszę wstać?
-Powinnaś.
-Nie wstanę dopóki nie dostanę śniadania.
-Śniadanie leży na stoliku nocnym, a ja idę do łazienki wziąć prysznic i się ogolić.-powiedział całując mnie w czoło. Otworzyłam oczy i zabrałam się za jedzenie. Nie ma jak ciepły omlet przed ciężką podróżą. Skończyłam śniadanie i stwierdziłam, że pościelę łóżko. Akurat kończyłam wygładzać pościel kiedy Dymitr wyszedł z łazienki.
-Widzę, że wstałaś.-powiedział całując mnie w czoło.
-Tak. Łazienka wolna?
-Tak.-powiedział wychodząc. Weszłam do łazienki i się rozebrałam. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się sama do siebie. Moja figura wyglądała tak jak dawniej tylko, że urósł mi słodki brzuszek. Może Dymitr ma rację, że zbyt się tym wszystkim przejmuję. Może faktycznie powinnam wyluzować. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Wyszłam spod prysznica i wytarłam ciało oraz włosy w ręcznik. Podeszłam do lustra gdzie rozczesałam włosy i zaczęłam je suszyć. Po chwili miękkie loki spływały po moich ramionach i plecach. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam szlafrok żeby nie zmarznąć. Wyszłam z łazienki mając pod pachą kosmetyczkę w której były wszystkie potrzebne mi i Dymitrowi rzeczy. Weszłam do garderoby w której teraz panuje porządek i dopakowałam do walizki. Założyłam bieliznę i stanęłam przed szafą żeby wybrać jakieś wygodne ciuchy na podróż. Stwierdziłam, że najlepsze będą czarne jeansy, biała koszulka i na to założę czerwono-czarną koszulę. Ubrałam się i spojrzałam na swoje odbicie. Po raz ostatni jestem w ciąży.
-Gotowa?-spytał Dymitr całując mnie w czoło.
-Tak.
-Możemy wychodzić?-spytał Dymitr.
-Tak.
-To chodź.-powiedział biorąc walizki.
-Misiu daj jedną. Pomogę.-powiedziałam idąc za nim.
-Jesteś w ciąży i nie wolno ci się przemęczać.-powiedział spokojnie.
-Dymitr nie widzę przemęczania się w tym, że będę ciągnąć za sobą walizkę.-powiedziałam spokojnie.
-Roza już jesteśmy na miejscu.-powiedział wskazując lotnisko.
-Czasem mam ochotę cię udusić.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ale jednak tego nie robisz.
-Bo potem przypominam sobie twoje ciało bez niczego i szkoda mi go marnować.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ty wredna zołzo ja ci dam. Nigdy więcej nie zobaczysz mojego ciała.
-O doskonała antykoncepcja. Szczególnie przy tobie.-powiedziałam śmiejąc się.
-O co ci chodzi?-spytał niby nic nie rozumiejąc.
-O to.-powiedziałam wskazując brzuszek.
-Przeszkadza ci? Myślałem, że chciałaś dziecko.
-Chciałam, ale drugiego nie chcę.-podkreśliłam.
-Podgadamy jak będziesz w drugiej ciąży.-powiedział całując mnie w czoło.
-Drugiej ciąży nie będzie.-powiedziałam podchodząc do Lissy.
-Rose!-ucieszyła się przytulając mnie.
-Hej.-powiedziałam.
-Hej Hathaway.-powiedział Christian przytulając mnie.
-Gdzie macie dzieci?-spytał Dymitr przytulając Lissę.
-Biegają.
-Gdzie?
-Tego nie wiemy.-powiedziała Lissa śmiejąc się.-Zaczęły biegać, a biedna niania nie nadąża.
-Ciocio!-krzyknęła Kate wpadając na moje nogi.
-Hej mała królewno.-powiedziałam podnosząc małą.
-Rose nie wolno ci dźwigać.-upomniała mnie Lissa.
-Uspokój się.-powiedziałam sadzając sobie Kate na boku.
-Rose, a co jak coś stanie się waszemu dziecku?-spytał zaniepokojony Christian.
-A przepraszam Kate mnie kopie po brzuchu, albo ja się turlam? No nie wydaje mi się więc nic mi się nie stanie.-powiedziałam, a potem spojrzałam na małą.-Co u ciebie?
-Kocham.-powiedziała dając mi buziaka.
-Też cię kocham.-powiedziałam z uśmiechem.-A gdzie masz brata?
-Tiam.-powiedziała pokazując na Lucasa który biegł w stronę Dymitra.
-Wujo!-krzyknął wpadając w ramiona strażnika. Dymitr podniósł go i przytulił.
-Nawet nie wiecie ile ta dwójka ma energii.-powiedziała Lissa podchodząc do mnie i zabierając mi Kate.
-A myślisz, że mały dampir nie ma jej więcej?-spytałam.
-A ma?-Lissa uśmiechnęła się do mnie.
-Z tego co czuje to ma.-powiedziałam wspominając wczorajsze koziołki.
-O czym ty mówisz?-spytała Lissa.
-Wczoraj nasze kochane dziecko urządziło sobie małą karuzelę w moim brzuchu i kręciło się przez godzinę, a ja biedna myślałam, że popłaczę się ze śmiechu.-powiedziałam wspominając wczorajszy dzień.
-Naprawdę?-spytała zaskoczona Lissa.
-Wasza wysokość czas lecieć.-strażnik wyłonił się z samolotu.
-Dobrze.-powiedziała Lissa i uśmiechnęła się do mnie.-Gotowa odwiedzić stare śmieci?
-Jak nigdy.-powiedziałam podchodząc do Dymitra. Razem weszliśmy na pokład i wznieśliśmy się w niebo.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało się! Dobra na dziś starczy jutro dodam ostatnie dwa.
Słodko było. Nie mogę się już doczekać, kiedy dotrą do Akademii. Zakładam, że wspomnienia będą. No cóż, czekam na nn i weny.
OdpowiedzUsuńTowarzyszu jak Roza ma zajśćw drygąciąrze, jak więcej nie zobaczy twojego gołego ciała? XD świetne rozdziały. Akademia buj się Rose nadlatuje. Czekam
OdpowiedzUsuńBad girls
Rozdziały rewelacja :-) A te ich sprzeczki słowne po prostu bajka. Oj to będzie się działo w Akademii, żywe legendy wracają :-D Pozdrawiam i czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńPs.Przepraszam za brak komentarzy, ale też złapałam tyły w czytaniu. Teraz już jestem obecna :-)
Super Akademia. Czekam
OdpowiedzUsuńWerka
Ale super dzieciaczki <3
OdpowiedzUsuń