Rose:
Usłyszałam dziwny dźwięk przy uchu i niechętnie otwarłam oczy. Nie, to niemożliwe. Dymitr chrapie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Musiał być naprawdę zmęczony skoro chrapie. Przykryłam go dokładniej kołdrą i wstałam cicho z łóżka. Założyłam szlafrok i zeszłam do kuchni. Wczoraj siedzieliśmy bardzo długo rozpakowując wszystkie kartony, ale dziś mamy wolne. Otworzyłam lodówkę i pomyślałam, że tosty będą najbezpieczniejsze. Zabrałam się za wkładanie chleba i krojenie warzyw. Wiem, że Dymitr teraz wariuje za zdrowym odżywianiem, więc wszystko jest bardzo eko. Skończyłam właśnie wyciągać tosty kiedy do kuchni wszedł mój mąż ubrany jedynie w bokserki.
-Witaj najpiękniejsza.-powiedział całując mnie w czubek głowy.
-Hej kotku.-powiedziałam układając warzywa na talerzu.
-Co dobrego tu mamy?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Śniadanko, jeśli nalejesz sobie kawy to będziemy mogli je zjeść.-powiedziałam z uśmiechem.
-Robi się, szefowo.-powiedział zabierając swój ukochany kubek. Ruszyłam z talerzami do jadalni i czekałam za mężem. Dopiero teraz się tu rozejrzałam. Jadalnia jest ogromna. Z kuchni schodzi się tu trzema schodkami co tworzy trochę prywatności w obu pomieszczeniach. Dwie ściany jadalni są oszklone i jest widok na ogród. O rany, ale mam śliczny ogród. Wczoraj nie miałam czasu go obejrzeć, ale dziś muszę to zrobić. Wracając. Ogromny stół jest w stanie pomieścić szesnaście osób i wydaje mi się, że idzie go jeszcze trochę powiększyć. Dwie pozostałe ściany są pokryte białą tapetą w fale. Na ścianie obok wejścia wisi obraz Adriana, który jakiś czas temu kupiłam. Wszystko jest tu takie harmonijne i spokojnie. Bardzo mi się tu podoba. Moje rozmyślenia przerwało wejście Dymitra.
-Smacznego.-powiedział siadając naprzeciwko mnie.
-Dziękuję i nawzajem.-powiedziałam uśmiechając się do niego. Zaczęliśmy jeść. I muszę przyznać, że dało się zjeść.
-Roza pyszne.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Dziękuje kochanie.
-Co chcesz dziś robić?-spytał ciekaw.
-Szczerze?-spytałam.
-Zawsze.
-Chcę zobaczyć moje rodzeństwo.-powiedziałam z uśmiechem.
-Zgoda, możemy jechać.-powiedział Dymitr z uśmiechem. Wstałam i podeszłam do męża siadając mu na kolanach.
-Kocham cię.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr chwycił mnie jedną ręką w tali, a drugą położył na moim brzuszku.
-Kochasz mnie za to, że pojedziemy do twoich rodziców?-spytał zaskoczony.
-Nie, kocham cię za całokształt.-powiedziałam z uśmiechem.
-W takim razie idziemy się ubrać.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Zgoda.-powiedziałam wstając ociężale z kolan męża.
-Brzuszek ciąży?-spytał idąc za mną na górę.
-Jest ciężki.-przyznałam z uśmiechem.
-Ale pomyśl, jacy będziemy szczęśliwi jak już się urodzi.-Dymitr chwycił mnie za pośladek na co pisnęłam zaskoczona.
-Na pewno, ale najpierw czeka nas poród którego oboje się boimy.-wiem, że Dymitr zgrywa teraz superbohatera, a jak przyjdzie godzina 0 to będzie latał jak wystraszona panienka.
-Damy radę.-powiedział wchodząc do łazienki. Ja ruszyłam do garderoby znaleźć odpowiednie ciuchy. Zdecydowałam się na sukienkę, którą miałam na swoich urodzinach. Weszłam do łazienki gdy mój mąż wychodził spod prysznica.
-Ślicznie wyglądasz Towarzyszu.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ty również.-powiedział patrząc na moją koszulkę.
-Dziękuje, a teraz zrób mi miejsce bo chcę się wykąpać.-powiedziałam ściągając koszulkę i wchodząc pod prysznic. Musiałam umyć głowę, więc zajęło mi to trochę więcej czasu niż zwykle. Czyściutka opatuliłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki wyciągając suszarkę. Po porządnym wysuszeniu włosów umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Następnie skierowałam się do garderoby by się ubrać. Właśnie zakładałam rajstopy gdy poczułam, że maluszek się budzi.
-Hej słoneczko.-powiedziałam widząc rączkę wypchniętą poza mój brzuch. Pogłaskałam uwypuklenie, a dziecko szybko schowało rączkę. Zaśmiałam się cicho z jego zachowania.-Wiesz co? Mama już nie może się doczekać by się do ciebie przytulić.-powiedziałam z uśmiechem.
-Roza z kim....-Dymitr wszedł do garderoby, ale widząc moją pozę wiedział do kogo mówię.-Kto tu się obudził?-spytał klękając przede mną.-Jak się mojej małej myszce spało?-uwielbiam jak Dymitr pokazuje jak bardzo kocha nasze dziecko. Dziecko gdy tylko usłyszało głos Dymitra zaczęło szaleć. Boję się jak to się skończy gdy już się urodzi.-No cześć.-Dymitr zaśmiał się widząc jak dziecko wypycha rączki.
-Starczy już tych powitań. Mama musi się ubrać.-powiedziałam do dziecka i Dymitra.
-Zła kobieta nie da nam się przywitać.-powiedział Dymitr przytulając mnie od tyłu. Dziecko chyba zaskoczone na chwilę przestało się ruszać. Po chwili jednak znów ruszało się, co strasznie mnie śmieszyło. Ubrałam się do końca i spojrzałam na męża. Zakładał płaszcz który ode mnie dostał.
-I jak?-spytał obracając się.
-Pięknie moja modeleczko.-powiedziałam klepiąc go w pośladek.
-To ty tu jesteś modelką.-powiedział przyciągając mnie do siebie.-Mogłabyś mi zrobić pokaz mody. Najlepiej nago.-spojrzał na mnie zaczepnie.
-Kotku, ale pokaz mody, jak sama nazwa wskazuje, mówi by pokazywać modę, a nie chodzić nago.
-Dla męża możesz zrobić wyjątek.-powiedział z uśmiechem.
-Dobra, dobra, a teraz zapraszam panią na dół.-powiedział chwytając mnie za rękę.
-Czekaj! Obrączka.-powiedziałam z uśmiechem.
-A pierścionek zaręczynowy?-spytał zaczepnie.
-Jest już na swoim miejscu.-powiedziałam podnosząc rękę. Ubrałam obrączkę i zeszliśmy na dół. Po chwili wyjeżdżaliśmy z Dworu.
Tak nagi pokaz mody to dobry pomysł.Oczywiście nie dla mnie, ale dla Dymitra na pewno! 💖 A tak w ogóle to Bielikow (przypomnijmy, że kiedys był stanowczym poważnym strażnikiem Cały Czas) mówiący do nienarodzonego dziecka to sama słodycz! 😍
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział
Zgadzam się z Mańką. Ale Dymitr to zawsze jest słodycz. Wspaniały rozdział. Dziecko takie słodkie. Już nie mogę się doczekać, aż urodzi. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńOjojoj, czekam na rodzeństwo Rose. 😍👶🏻 Bardziej nie mogę się doczekać jednak małej fasolki. 😍☺️ Czekam na następny 👌🏻😁
OdpowiedzUsuńSłodko i super. Czytam kolejny
OdpowiedzUsuńhahah swietny pomysł na pokaz
OdpowiedzUsuń