Rose:
Zaczęliśmy gotować. I to dosłownie. Ja też gotuję. Właśnie mieszam sos tak by się nie przypalił. Nie wiem jak to możliwe, ale mieszam. Dymitr w tym czasie zaczął nadziewać kurczaka. Jak pomyślę jakie to będzie pyszne to zaczyna mi burczeć w brzuchu.
-Towarzyszu długo mam jeszcze mieszać?-spytałam spoglądając na męża.
-Możesz wyłączyć.-powiedział spoglądając w garnuszek.
-Co mam dalej robić?-spytałam całując go w policzek.
-Możesz pokroić warzywa na sałatkę.-odparł całując mnie w usta.
-Robi się szefie.-powiedziałam z uśmiechem. Zaczęłam kroić warzywa jak się okazało na sałatkę cezar. Gdy skończyłam Dymitr wkładał kurczaka do piekarnika.
-Dobrze to jest gotowe.-powiedział spoglądając na mnie.
-Czemu tak wcześnie go tam włożyłeś?-spytałam ciekawa.
-Bo będzie kilka godzin w piekarniku.-powiedział kradnąc mi z deski ogórka.
-Zostaw. Czemu kilka godzin?-spytałam.
-Bo tak jest w przepisie.-powiedział myjąc ręce.
-Nie rozumiem tych przepisów.-wyznałam szczerze.
-W końcu zrozumiesz.-powiedział śmiejąc się cicho. Wspominałam kiedyś, że uwielbiam ten dźwięk?
-A co my dziś zjemy na obiad?-spytałam podchodząc do męża. Dziecko chyba zaciekawił ten temat bo zaczęło się ruszać.
-Mam dla ciebie pewną propozycję.-powiedział Dymitr kładąc mi dłonie na biodrach.
-Mianowicie?
-Zjemy dzisiaj coś na szybko i nie musi być zdrowe.-powiedział z uśmiechem.
-Pizza!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Jeśli chcesz.-zaśmiał się z mojej reakcji.
-Tak.-powiedziałam całując go w usta.-Chyba częściej będę zamawiał pizze.-powiedział gdy się od siebie odkleiliśmy.
-Jak przywyknę do pizzy to nie dostaniesz buziaka.-powiedziałam z uśmiechem.
-Jak ja cię kocham.-powiedział z uśmiechem.
-Ja ciebie też.-powiedziałam patrząc w te piękne oczy. Wtuliłam się w męża i słuchałam równego bicia serca. Było to takie odprężające. Zawsze mogłam być w niego wtulona, ale jak zwykle nie było mi to dane. Ktoś zapukał.
-Pójdę otworzyć.-powiedziałam dając mężowi szybkiego buziaka. Podeszłam do drzwi i je otwarłam. Naszym gościem okazał się Andre.
-Hej coś się stało?-spytałam z uśmiechem.
-Hej. Nie, królowa zwana również moją siostrą przysłała mnie bym przekazał strażnikowi Bielikow tę oto kopertę.-powiedział pokazując mi ją.
-O można zobaczyć?-spytałam.
-No nie wiem, a kim pani jest dla strażnika?-spytał z uśmiechem.
-Żoną i matką jego dziecka.-powiedziałam głaszcząc brzuszek.
-No niech ci będzie.-powiedział podając mi kopertę.
-Wiesz o co chodzi?-spytałam.
-Nie za bardzo. Poszedłem dziś odwiedzić Kate i Lucasa, a moja siostrzyczka wcisnęła mi kopertę mówiąc, że ktoś pilnie musi ją zanieś do strażnika Bielikowa.
-Kochana siostrzyczka.-powiedziałam z uśmiechem.
-Żebyś wiedziała i jeszcze maluchy mi wcisnęła pod opiekę.-powiedział załamany.
-To gdzie je masz?-spytałam ciekawa.
-U rodziców.-zaśmiał się.
-Wzorowy wujek.-stwierdziłam kręcąc głową.
-Wiem, zamierzam zostać wujkiem roku.
-Powodzenia.
-Dzięki, a teraz piękna pani wybaczy lecę.-powiedział z uśmiechem.
-Do zobaczenia.-powiedziałam zamykając drzwi.-Towarzyszu dostałeś list.-powiedziałam wchodząc do salonu.
-Od kogo?-spytał wstając z kanapy.
-Od samej królowej.-zaśmiałam się.
-Pokaż.-powiedział biorąc ode mnie kopertę. Otwarł ją i zaczął czytać.
-I co ciekawego pisze?-spytałam siadając.
-Zostałem zaproszony na posiedzenie strażników.
-Co to?-pierwszy raz o czymś takim słyszałam.
-Moroje mają swoje posiedzenia i my też mamy swoje.-powiedział z uśmiechem.-Lissa dodała jeszcze, że jeśli się zgodzisz to mam cię reprezentować.-przy ostatnich słowach spojrzał na mnie.
-Zgadam się, mamy takie same poglądy więc nie widzę problemu.-powiedziałam z uśmiechem.
-W takim razie wspaniale.-powiedział siadając obok mnie.-I nawet data nam pasuje. Tydzień po naszym przyjeździe z Rosji.
-Tylko mądrze wykorzystuj moje zdanie.-zastrzegłam.
-Kochanie zawszę będę dbał o twoje zdanie.-powiedział przytulając mnie.
-To co z tą pizzą?-spytałam ciekawa.
-Już zamawiam, jaką chcesz?-spytał sięgając po telefon. Czeka mnie ciężki wybór.
Pizza! A ja miałam rosołek :P Ale pizze też bym zjadła... Dymitr! Ja też chce! No i przy okazji ciebie też chce xD :*
OdpowiedzUsuńAndre Haha xD Skubany - listonosz normalnie xD xD
Masz już kom, a ode mnie (zmęczonej mnie) kom to jak dwa, więc poproszę ślicznie następny rozdział :D
Andre. Kochany braciszek, zawsze do usług 😂😂😂. Ciekawe to posiedzenie. Rose, miszcz kuchni. Czyżby Dymitr sugerował, że kiedyś to ona stanie się jego kucharką? Rose nie daj się. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń