Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 21 października 2016

Rozdział 293

Rose:
Obudziłam się przyjemnie obolała. To co wczoraj wyprawiał Dymitr doprowadziło mnie do szaleństwa. Spojrzałam na męża. Budził się z nieszczęśliwą miną.
-Moja głowa.-jęknął.
-Naleweczka smakowała?-spytałam z uśmiechem.
-Była pyszna, ale było jej za dużo.-przyznał patrząc na mnie.-A tobie co tak ciepło?-spytał ciekaw, a ja się roześmiałam.
-Już nie pamiętasz jak  namawiałeś mnie na seks? A następnie rozerwałeś moją ukochaną koszulkę?-spytałam patrząc na niego.
-Co myśmy wczoraj zrobili?-spytał zaskoczony.
-Powiem tam: jakbym nie była obecnie w szóstym miesiącu ciąży to zapewne była bym w ciąży.-specjalnie tak sformułowałam zdanie żeby trochę pogłówkował. Siedział chwilę patrząc na mnie. I chyba go olśniło.
-Było fajnie?-spytał ciekaw.
-Mówiłeś, że już dawno tak dobrze nie było.-powiedziałam z uśmiechem.
-Szkoda, że nic nie pamiętam.-powiedział patrząc na mnie.
-Oj żałuj.-powiedziałam siadając na jego brzuchu.-Było cudownie.-mruknęłam mu do ucha.
-Może chcesz mi zademonstrować?-spytał z nadzieją.
-Nie, teraz to ja idę po proszki dla ciebie.-powiedziałam zakładając jego bluzkę. Zeszłam do kuchni i zaczęłam szukać jakiś proszków na ból głowy. Wreszcie znalazłam chwyciłam jeszcze butelkę wody. Wchodziłam już po schodach gdy zauważyłam, że ktoś jest w ogrodzie. Powoli wychyliłam głowę żeby mnie nie zauważył. Nie wierzę! Wbiegłam na górę.
-Roza co jest?-spytał Dymitr siadając.
-Łyknij najpierw.-powiedziałam podając mu tabletki i wodę. Szybko popił i spojrzał na mnie.
-Co się dzieje.
-Tylko się nie denerwuj.-chwyciłam go za rękę.-W naszym ogrodzie jest twój ojciec.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Co?
-Twój ojciec jest w naszym ogrodzie.
-Żartujesz?-spytał patrząc na mnie.
-Nie.
-Ja mu zaraz wytłumaczę...-widziałam jak pięści Dymitra mocniej się zaciskając.
-Hej spokojnie, mam lepszy pomysł.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Jaki?-spytał ciekaw.
-Zejdziemy na dół i będziemy zachowywać się jakbyśmy nie widzieli świata poza sobą.
-Roza, ale ty jesteś moim światem.-powiedział odgarniając moje włosy.
-Wiem, a teraz chodź.-pociągnęłam męża.
-Czekaj, ubiorę tylko bokserki.-powiedział idąc w stronę garderoby. Szybko się ubrał i zaczęliśmy cicho schodzić po schodach. Dymitr spojrzał na ogród.
-Jest?
-Tak i ma czelność się na nas gapić.-powiedział wściekły. Zszedł pierwszy, a ja zaraz za nim. Chwyciłam jego dłoń i przyciągnęłam go do siebie. Dymitr uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie mocno za biodra całując namiętnie. Jestem strasznie ciekawa jaką minę ma teraz Randall. Pocałunki Dymitra zjechały na moją szyję.
-Dymitr tylko nie rób mi malinek.-zastrzegłam, brakowało mi tylko tego żebym jutro leciała do Rosji z ogromną malinką na szyi.
-Spokojnie jestem delikatny.-powiedział przysuwając mnie do siebie.
-Dymitr spokojniej bo jak tak dalej pójdzie to skończymy w łóżku.-mruknęłam gdy Dymitr zaczął podwijać mi koszulkę.
-Najpierw śniadanie, potem łóżko.-mruknął Dymitr.
-Przezabawne.-powiedziałam z uśmiechem.
-Musisz mi przypomnieć co się wczoraj działo.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę.-powiedziałam uśmiechając się błogo. Otwarłam oczy i spojrzałam na taras. Randall stał tam nieźle wkurzony, ale udałam, że go nie widzę.
-Na co masz ochotę?-spytał Dymitr.
-Na śniadanie?-wolałam się upewnić.
-Tak.-powiedział śmiejąc się.
-Nie wiem, coś na szybko.-mruknęłam rozkoszując się jego dotykiem.
-Wobec tego będą kanapki powiedział Dymitr.
-Mogą być.-powiedziałam spoglądając na niego. Uśmiechał się słodko. Ruszyliśmy do kuchni, a Randall zniknął.
-Jak myślisz poszedł sobie czy czeka aż skończymy to co zaczęliśmy w jadalni?-spojrzałam na męża z uśmiechem.
-Seks w jadalni? Podoba mi się.-powiedział całując mnie w czoło.
-Mówię poważnie.
-Wiem, ja też mówię poważnie.-powiedział z uśmiechem.
-Dziś musimy się spakować.-przypomniałam.
-Spokojnie kochanie.-powiedział kończąc kanapki. Ruszył do jadalni, a ja chwaciłam jego kawę oraz swój sok i popędziłam zaraz za nim. Nigdzie nie było widać Randalla.
-Chyba sobie poszedł.-powiedziałam ''smutna''.
-Racja.-Dymitr wyglądał na ''zawiedzionego''.
-Smacznego.-powiedziałam z uśmiechem.
-Smacznego.-odpowiedział i zajęliśmy się jedzeniem. Po śniadaniu Dymitr chwycił mnie i ruszył do sypialni.
-Ty tak na serio?-spytałam zaskoczona.
-Oczywiście.-powiedział rozbierając mnie.-Musisz mi wszystko przypomnieć.
Zaczął mnie namiętnie całować, a ja nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje.

5 komentarzy:

  1. Czego on tu szuka!> Ja bym wezwała policje! Żeby tak na czyjąś posesje bez pozwolenia!? Zatłukę go!
    Oni go prowokują xD ! Aczkolwiek myślę, że siebie nawzajem też nieźle prowokują :D
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. No i główka boli. 😂😂😂 Czego ten idiota jeszcze od nich chce. Ale im pokazali. Brawo Romitri😘😘. No widzę, że Dymitr się rozkręcił. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie , czego on chce! Gnoj. Czekam.
    Bad girls

    OdpowiedzUsuń
  4. Też czekam na następny. Rozdział rewelacyjny. Posyłam masy weny na tego i 2 bloga.
    Werka

    OdpowiedzUsuń