Rose:
Siedzieliśmy rozmawiając o tym co działo się przez te kilka miesięcy, które się nie wiedzieliśmy. Oboje z Dymitrem nie wspomnieliśmy o styczniu. Oboje chcieliśmy zapomnieć o tym zdarzeniu. I o chwili w której o mało nie doszło do naszego rozwodu. Nagle usłyszeliśmy zamykanie drzwi i po chwili do pokoju wyszła rozanielona Wiktoria.
-Rose! Dimka!-Wiki ruszyła w naszą stronę i uściskała nas mocno.-Co wy tu robicie?-spytała z uśmiechem.
-Przyjechaliśmy w odwiedziny. Nie cieszysz się? -spytałam śmiejąc się.
-Jasne, że się cieszę. Rose muszę z tobą.-przy ostatnim zdaniu spojrzała na mnie znacząco.
-Jasne.-powiedziałam patrząc na nią z uśmiechem.
-Zabieram wam Rose.-powiedziała z uśmiechem.
-Wiki uważaj tylko na nią. -Dymitr spojrzał na mnie z troską.
-Dimka spokojnie chcę się nią tylko pogadać. -Wiki zaśmiała się i ruszyliśmy do góry do jej pokoju. Gdy już się tam znaleźliśmy usiadłyśmy na jej łóżku. Pogładziłam czułe brzuszek i uśmiechnęłam się do Wiki.
-Opowiadaj.-zachęciłam.
-Więc jest super. I nie mogę uwierzyć, że można być z kimś tak szczęśliwym. I chcę Ci podziękować. -powiedziała to wszystko na jednym wydechu i uśmiechnęła się do mnie nieśmiało.
-Ale za co chcesz mi dziękować? -spytałam zaskoczona.
-Za to, że pokazałaś mi , że Kola zwraca na mnie uwagę.
-Wiki Błagam tylko mi za to nie dziękuj. Nigdy nie czułam się za to odpowiedzialna.-powiedziałam z uśmiechem.
-To nic i tak bardzo Ci dziękuję.
-Błagam przestań! -krzyknęłam z uśmiechem.
-Niech ci będzie.-powiedziała kładąc się na łóżku.-Lepiej powiedz co tam u mojej bratanicy .
-Bratanka. Wszystko dobrze rusza się, rośnie. Lekarz mówi, że zapewne urodzi się trochę mniejsze, ale nie mamy się przejmować.
-Czyli wszystko gra?-spytała.
-Jasne.-spojrzałam na nią.-Dalej pogłaszcz, widzę, że chcesz. -Wiki spojrzała na mnie i położyła rękę na brzuszku. Dziecko od razu wyczuło obcą rękę i zaczęło się ruszać jak szalone.
-Hej maluchu. Wiesz, jestem twoją ciocia i już nie mogę się doczekać spotkania z tobą.-Wiki uśmiechała się szeroko, a dziecko słuchało ją z uwagą.
-Czasem wydaje mi się, że dziecko naprawdę rozumie to wszystko co do niego mówimy. -powiedziałam patrząc na drzwi przez które weszła Olena.
-Hej, co robicie?-spytała wchodząc.
-Gadamy o dziecku.-powiedziałam kładąc dłoń na nóżce dziecka.
-Rose jak się czujesz?-Olena spojrzała na mnie z troską
-Doskonale.-powiedziałam z uśmiechem.
-To najważniejsze. Poznaliście w końcu płeć dziecka? -spytała z ciekawością.
-Nie to jest nasza mała niespodzianka i tak ma zostać.-powiedziałam gładząc brzuszek. Czułam jak dziecko się odpręża i powoli zasypia.
-Jak możecie być tak okrutni? -spytała Wiki z uśmiechem.
-Wybacz, ale to nasza wspólna decyzja i oboje uważamy ją za słuszną.
-Czyli poznacie płeć dziecka dopiero w dniu porodu?
-Tak.
-Ja jakbym była w ciąży chciałabym wiedzieć.
-Wiki ja też nie wiedziałam co mi się urodzi.-wtrąciła Olena.
-I jestem po twojej stronie Oleno.-uśmiechnęłam się szeroko do teściowej.
-Cieszę się-zaśmiała się głośno.
-Co porabiacie? -spytał Dymitr wchodząc do pokoju.
-Gadamy.-Wiki uśmiechnęła się do brata.
-Super.-Dymitr podszedł do łóżka i usiadł obok mnie biorąc mnie w ramiona.
-Jak wyobrażasz ślicznie wyglądacie.-Wiki pisnęła szczęśliwa.
-Dziękujemy.-powiedział Dymitr z ogromny uśmiechem.
-Co jest Towarzyszu? Nie mogłeś beze mnie wytrzymać? -spytałam wzdychając piękny zapach męża.
-Oczywiście Roza.-pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się do męża.
-Idealne małżeństwo.-stwierdziła Olena. Wcale nie byliśmy doskonali. Kłóciliśmy się często, ale po chwili wszystko było dobrze.
-Oleno nie jesteśmy doskonałym małżeństwem. -powiedział to patrząc na teściową-Ale bardzo się kochamy i zależy nam na sobie.
-Rose nie widać, że się kłócicie.-Wiki spojrzała na nas z uśmiechem.
-Nawet nie wiecie jaka ona potrafi być uparta.-Dymitr powiedział to patrząc na mnie z wyższością.
-Ja? A kto wiecznie się czepia szczegółów ?
-I ty niby mówisz o mnie?-Dymitr wydawał się zszokowany.
-Nie mówię o księżniczce z bajki.-mruknęłam sarkastycznie.
-To dobrze, już się bałem, że o mnie mówisz .-Dymitr odetchnął z ulgą.
-Kotku, a wiesz co to sarkazm?-spytałam z słodkim uśmiechem.
-Bywasz okrutna.-powiedział z uśmiechem.
-Taką sobie mnie wybrałeś.-wzruszyłam ramionami
-I to był błąd.-powiedziałam spokojnie.
-Ale ty jesteś wredny.-warknęłam spoglądając na męża.
-Dobra, skończcie już te kłótnie . Rozumiemy kłócicie się.-powiedziałam Olena z uśmiechem.
-Słyszysz, skończ już.-spojrzałam na Dymitra.
-Przygotowałam wam pokój.-Olena wstała z krzesła i ruszyła w kierunku drzwi.
-Dziękujemy.-odpowiedzieliśmy razem. Wstaliśmy z łóżka i ruszyliśmy do naszego pokoju. Wiki doprowadziła nas mówiąc, że idzie coś zjeść. Gdy tylko znalazłam się czyściutka w łóżeczku poczułam się jak w niebie. Gdy Dymitr mnie przytulił zasnęłam zmęczona.
O jeju cudownie <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Adą Vanity.czekam
OdpowiedzUsuńWerka
Genialne. Czekam.
OdpowiedzUsuńBad girls
Myślałam, że będą jakieś nowe zwierzenia Wiki. Jak dla mnie nawet w idealnym małżeństwie są kłótnie, a że Dymitr jest bogiem, to oni są idealnym małżeństwem. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńŁo... Czyli Wiktoria to tak na poważnie... No to gratulację dla niej! (Olka przekaż jej 😂😘 )
OdpowiedzUsuńTak, oni są idealnym małżeństwem, a kłótnie ich wzmacniają 😍
+ ja chce Zojke!!!!
Super, czekam na kolejny 😘 Weny życzę 😁