Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 303

Zoja bawiła się w najlepsze, a mną zajmował się mój mąż. Nie kłamał mówiąc, że się mną zajmie. Zachowywaliśmy się jak nastolatkowie. Siedziałam na kolanach męża, a on wiecznie kradł mi pocałunki. Nie wiem co w niego wstąpiło, ale było miłe. Właśnie znów zaczął mnie całować i robiło się coraz goręcej, gdy usłyszeliśmy płacz Zoji. Szybko się od siebie oderwaliśmy i rozejrzeliśmy się czujnie. Zoja leżała na ziemi obok huśtawek, a jakiś chłopiec bujał się z uśmiechem. Dymitr posadził mnie na ławce i ruszył w tamtym kierunku. Ostrożnie pomógł wstać Zoji i kazał jej iść do mnie, a chłopca chwycił za ramię i coś mu zaczął tłumaczyć. Zoja przybiegła do mnie mocno się wtulając. Płakała jeszcze chwilę, ale potem tylko się do mnie przytulała.
-Wszystko gra myszko?-spytałam całując ją w czółko.
-Kolano boli.-powiedziała cichutko. Posadziłam ją na ławce obok siebie i podciągnęłam spodnie. Zobaczyłam tylko lekko przetartą skórkę, ale dla takiego malucha musiał to być ból nie do zniesienia. Pochyliłam się i lekko podmuchałam otarcie. Mała patrzyła na mnie ciekawa. Po chwili wrócił Dymitr i posadził sobie Zoję na kolanach.
-Bardzo boli?-spytał widząc czerwone kolano.
-Nie.-Zoja wtuliła się w wuja.-Cio mu powiedzialeś?-spytała ciekawa.
-Powiedziałem mu, że jeśli jeszcze raz spróbuje kogoś zrzucić z huśtawki lub popchnąć to inaczej sobie z nim pogadam.
-Wujek, ale ty gloźny jesteś.-Zoja uśmiechnęła się szeroko do swojego wybawiciela i dała mu buziaka w policzek. Gdy się od niego odsunęła Dymitr miał mokry policzek.
-Ślicznie razem wyglądacie.-zauważyłam gdy Zoja pognała na zjeżdżalnie.
-Ty też ślicznie z nią wyglądasz.-powiedział przytulając mnie do siebie.
-Ciekawe jakie będzie nasze dziecko.-powiedziałam po chwili namysłu.
-Będzie śliczne po mamusi.-powiedział.
-Przesadzasz nie jestem aż taka śliczna.-powiedziałam patrząc jak Zoja zjeżdża.
-Roza jesteś gotowa na poród?-spytał Dymitr.
-Nie, ale wiem, że jeśli będę musiała to dam sobie radę.-powiedziałam gładząc brzuszek.
-Hej maluchu. Co słychać tam w środku?-Dymitr dotknął mojego brzuszka na co dziecko momentalnie się ożywiło i zaczęło się ruszać.
-Zadowolony? Teraz mam rewolucję w brzuchu.-powiedziałam patrząc krytycznie na męża.
-Wybacz nie wiedziałem, że tak na mnie zareaguje.
-Wiesz o tym doskonale i nawet nie udawaj.-powiedziałam gładząc brzuszek.-Fasolka spokój tam.-nakazałam bo zaczynało mnie to boleć.
-Co ty nagle taka wrażliwa?-spytał Dymitr.
-Zaczęło mnie to boleć.-powiedziałam patrząc na Zoję.
-Rozumiem zmienne humorki.-powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
-Jeśli chcesz żyć do nie mów takich rzeczy głośno.-zastrzegłam.
-Ciocia!-Zoja biegła w naszą stronę.
-Co się dzieje?-spytałam łapiąc małą.
-Siku.-powiedziała trzymając się za pęcherz.
-No to chodź.-powiedziałam dając jej rękę. Dymitr zaśmiał się widząc tę scenę . Poszłam z Zoją w krzaczki i pomogłam jej się wysiusiać.
-Ciocia, a wies ze ja ostatnio naucylam sie sikac do kibelka.-powiedziała dumna.
-To brawo. Trudno było się nauczyć?-spytałam biorąc ją na ręce.
-Nie  tylko na pocontku wpadlam.-powiedziała z uśmiechem.
-Do kibelka?-spytałam.
-No i mama musiala mnie wyciągac.-powiedziała z uśmiechem.
-Biedna.-powiedziałam sadzając ją na kolanach Dymitra.
-Wuja poncka.-powiedziała wskazując cukiernię.
-Jesteś głodna?-spytał ciekaw.
-Tak.-powiedziała patrząc na cukiernię.
-Roza idziesz z nami?
-Oczywiście.-chwyciłam męża za  rękę. Ruszyliśmy do cukierni. Zoja wybrała pączka z toffi, Dymitr z powidłami, a ja oczywiście z czekoladą. Usiedliśmy na tej samej ławce co wcześniej i zajadaliśmy się pączkami.
-Zojka tylko ani słowa babci i mamie.-zastrzegł Dymitr kończąc pączka.
-Dobze.-powiedziała patrząc z utęsknieniem za piaskownicą.
-Jak skończysz pączusia to możesz iść.-powiedziałam widząc jak patrzy.
-Jej.-mała szybko skończyła pączka i pobiegła do piaskownicy. Dymitr nachylił się w moją stronę, ale ja szybko się odsunęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jestem gdzieś brudna?-spytałam.
-O tak.-powiedział niskim głosem. Nie miałam z czym dyskutować ''brudna'' nie będę chodzić po ulicy. Przywarłam do męża, a on tylko przycisnął mnie mocniej do siebie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie dysząc ciężko. Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy po Zoję. Razem wróciliśmy do domu, gdzie kończony był obiad.
-Dobrze, że jesteście. Umyjcie łapki i zapraszam.-Olena wychyliła się z uśmiechem z kuchni. Poszliśmy umyć ręce i wróciliśmy do stołu zajmując się pysznym obiadem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś pojawi się jeszcze dodatek ode mnie z okazji Halloween.

3 komentarze:

  1. Daj mi ten dodatek, daj mi ten dodatek! Proszę, bardzo proszę daj mi ten dodatek! OOla! Wiesz jak cie kocham? To daj mi dodatek :D
    A co do rozdziału: Tak! Zoja! Kocham Zojke! I Dymitra ^^ Jak on ją całuje! ^o^ Też bym tak chciała ^^
    Czekam na... nie na następny, chociaż też, ale tym razem na dodatek ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: Zoja💖💖💖💖
    Po drugie: Romitri.💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖
    Są tacy słodcy razem, że aż mi cukier podskoczył. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Zojka kocham Cię dziewczynko

    OdpowiedzUsuń