Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

czwartek, 10 listopada 2016

Rozdział 313

Dymitr:
Nie mogę uwierzyć w to co się stało, ale najbardziej boję się tego co powie Roza. Zapewne się wścieknie i na mnie nakrzyczy, ale może to mnie otrzeźwi. Jak to się mogło stać?
Rose:
Zaczynam martwić się o Dymitra mówił, że wróci wcześniej, ale na razie go nie ma choć jest już dość późno. Chcę za nim poczekać bo muszę z nim porozmawiać.
Dymitr:
Wszedłem do domu najciszej jak się dało, ale okazało się to zbędne. Roza siedziała na kanapie i oglądała jakiś film jedząc sałatkę. Wyglądała przezabawnie, ale mi nie było do śmiechu. Nie teraz.
-Hej.-powiedziałem podchodząc do niej.
-Hej.-powiedziała nie swoim głosem. Spojrzałem na nią dokładnie. Płakała.
-Roza co się dzieje?-spytałem siadając obok niej i biorąc ją w objęcia.
-Boje się.-wyznała wtulając się we mnie mocno.
-Roza nie masz się czego bać. Poród nie jest tak straszny jak się wydaje...
-Nie o to mi chodzi.-przerwała mi zalewając się nowymi łzami.
-A o co?-spytałem przestraszony, że już wie.
-Sonia dziś się dowiedziała, że Declan nie jest biologicznym synem Sydney i Adriana. I wtedy Sydney powiedziała jedno zdanie które zmroziło mi krew w żyłach.A wiesz co powiedziała?-zaprzeczyłem ruchem głowy.-''Nie chciałam żeby został królikiem doświadczalnym''. Declan miał wybór i nie zostanie królikiem, ale nasze dziecko tak. Rada będzie nie ugięta.-dopiero gdy skończyła mówić zrozumiałem jak bardzo sprawa jest poważna.
-Roza nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym ci coś powiedzieć, ale w tej chwili jedyne co mogę ci powiedzieć to, będę walczył do ostatniej krwi o to by nasze dziecko nie zostało królikiem doświadczalnym.-ścisnąłem mocniej jej dłoń żeby mi uwierzyła.
-Wiem, ale i tak się o nie boje.-wtuliła się we mnie mocno by się uspokoić.
-Roza damy radę.-pocałowałem ją w czoło.
-A co u ciebie?-spytała spoglądając na mnie.
-U mnie?-spytałem robiąc wielkie oczy.
-Co się dzieje?-spytała prostując się.
-Roza tylko się nie wściekaj.-poprosiłem.
-Jeszcze nie wiem o co.-powiedziała.
-Pamiętasz jak w liście pisałem ci, że dziś wybiorą osobę, która będzie rozmawiać z najważniejszymi strażnikami na świecie. No i ja zostałem wybrany.-powiedziałem nie patrząc jej w oczy.
-Nie rozumiem czym się denerwujesz.-powiedziała przytulając mnie.
-Tym, że zostałem zastępcą Hansa.
-Kim zostałeś?-zapiszczała Roza.
-Zastępcą Hansa. Roza uwierz, że nie chciałem, ale zostałem przegłosowany. Tak bard....-zatknęła mi usta pocałunkiem. Chętnie go odwzajemniłem, ale nie wiedziałem o co jej chodzi. Powinna być na mnie wściekła, a nie ah....jak ta kobieta całuje. Jestem w raju.
-Zamknij się. Powinieneś się cieszyć, a nie, że jęczysz jak to ci się w życiu nie udaje. Dymitr jesteś młody, a już spotkał cię taki zaszczyt. Powinieneś szaleć ze szczęścia, a nie zamartwiać się nienormalną żoną. Czekaj teraz ja mówię.-powiedziała widząc, że otwieram usta.-W tej chwili powinieneś być w klubie z kolegami i świętować sukces.-powiedziała patrząc na mnie.
-Ale Roza ty chyba nie rozumiesz. Ja teraz nie będę stał na wartach tylko będę brał udział w najważniejszych akcjach i przede wszystkim będę wypełniał najważniejsze papiery.-zacząłem wymieniać co mnie teraz czeka.
-Dymitr. Skończ. I błagam cię ciesz się.-popatrzyłem jej w oczy. Nie mogę uwierzyć, że ona się cieszy.
-Chcesz powiedzieć, że nie jesteś zła?-spytałem.
-Dymitr jak mogę być zła skoro to będzie dla ciebie najlepsze.-powiedziała przytulając mnie mocno.-Jestem z ciebie taka dumna. O i fasolka też.-powiedziała pokazując swój uroczy brzuszek. Spojrzałem w dół i odkryłem, że nasza fasoleczka się  rusza. Podciągnąłem bluzkę Rozy i nachyliłem się do brzuszka.
-Hej kruszynko. Cieszysz się z nowej posady tatusia?-spytałem głaszcząc brzuszek. Dziecko zaczęło się gwałtownie ruszać co uznałem za tak. Spojrzałem z uśmiechem na Rozę i zauważyłem, że się krzywi.-Hej fasolko spokojnie. Mamusie to boli.-powiedziałem całując brzuszek. Już tak niewiele brakuje i dziecko będzie z nami.
-Dymitr może umów się z chłopakami i idźcie to uczcić?-spytała Roza patrząc na mnie z uśmiechem.
-Nie chcę tego świętować.-powiedziałem głaszcząc brzuszek.
-Ale powinieneś jeśli dalej tak pójdzie to będziesz Hansem.-zaśmiała się na swoje określenie.
-Wydaje mi się, że podjęli złą decyzję.-powiedziałem bawiąc się włosami Rozy.
-Zamknij się ty cholerny pesymisto.-warknęła Roza. Popchnęła mnie na plecy i usiadła na mnie okrakiem.
-Co robisz?-spytałem zamrtwiony.
-Nie chcesz świętować sukcesu z chłopakami to żona będzie świętować z tobą w swój sposób.-powiedziała ściągając moją koszulę.
-Roza, a dziecko?-spytałem gdy zaczęła dobierać mi się do spodni.
-Jakoś nie przeszkadzało ci to przez ostatnie siedem miesięcy.-warknęła walcząc z paskiem.
-Ale teraz przeszkadza.-powiedziałem ściągając jej bluzkę.
-Naprawdę?-spytała z uśmiechem.
-Tak. I przeszkadza mi to, że jesteśmy w salonie, a nie w sypialni.-powiedziałem biorąc ją na ręce i idąc do góry. Może jednak trzeba świętować mój ''sukces''? Jeśli tak mam świętować z moją żoną to jestem jak najbardziej za.

4 komentarze:

  1. Rose zawsze przekona Dymitra, ona już ma swoje metody. :D Bardzo się cieszę z awansu Dymitra, byleby nie ucierpiał w tych misjach. :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorąąąącoo ! Dymitr ciesz sie! Podoba mi sie ta Rose!
    Wow czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dymitr, trzeba słuchać się żony. Super, że zostałeś tak wyróżniony. Ale się przestraszyłam, że to będzie coś poważnego. Nie ładnie tak straszyć. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń