Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 18 listopada 2016

Rozdział 321

Wróciliśmy koło ósmej rano do domu. Wesele było bardzo udane. Dymitr o dziwo był w miarę trzeźwy. Weszliśmy do domu i jedyne na co miałam ochotę to sen. Weszliśmy do sypialni i już chciałam iść do łazienki, ale Dymitr miał inny plan. Położył mi dłonie na brzuchu i przyciągnął do siebie.
-Roza.-mruknął odgarniając mi włosy z szyi.
-Słucham.-powiedziałam odchylając głowę i robiąc mu lepszy dostęp.
-Taka piękna.-mruknął pomiędzy pocałunkami. Rozkoszowałam się jego delikatnymi palcami na skórze. Czułam jak rozpina mi sukienkę, ale nie miałam nic przeciwko. Chciałam tego tak samo jak on. Odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie z miłością i pożądaniem. Ściągnęłam jego marynarkę i krawat. Zajęłam się rozpinaniem koszuli. Z każdą chwilą gdy odsłaniałam jego piękny tors robiło mi się coraz cieplej. Gdy jego koszula wylądowała na ziemi przytuliłam się do ciepłego torsu. Przez to, że zostałam w staniku i majtkach czułam dokładnie miękkość jego skóry. Wtulona w niego zaczęłam rozpinać jego spodnie. Spojrzałam mu w oczy.
-Najpiękniejszy mężczyzna na świecie.-szepnęłam. Nie umiałam w tej chwili mówić głośno. Popatrzył na mnie z uśmiechem. Uśmiech był tak ciepły, że potrafił rozpalić ogień w kominku. Przywarłam do jego ciepłych ust. Spragniona jego ciała. Dotknęłam delikatnie jego torsu jakby był starożytnym arcydziełem. Dotykając ten piękny tors, czułam się jak złodziej, który ukradł najcenniejszą rzecz na świecie. Dymitr patrzył na mnie z czułością jednocześnie rozpinał mój stanik. Gdy stałam przed nim w samych majtkach odsunął się i popatrzył na moje ciało uważnie. Zamknęłam oczy. Wiem, że źle teraz wyglądam, ale jestem w ciąży i nic na to nie poradzę.
-Najpiękniejsza.-usłyszałam szept przy uchu. Uśmiechnęłam się lekko.
-Kocham Cię.-tylko tyle mogłam mu obecnie zaoferować.
-Bez ciebie mój świat nie ma sensu.-mruknął całując moje piersi. Rozkoszowałam się jego subtelnym dotykiem. Był taki delikatny, ale jednocześnie gorący i porywczy. Położył mnie na łóżku i zaczął całować. Z zamkniętymi oczami odczuwałam wszystko bardzo dokładnie. Otwarłam oczy dopiero gdy poczułam jak ściąga mi majtki zębami. Spojrzałam w dół i odkryłam, że wszystko zasłania mi brzuszek, a na nim wielka malinka.
-Dymitr!-jęknęłam patrząc na malinkę.
-Nie martw się masz ich dużo więcej.-zapewnił chodząc we mnie językiem. Jęknęłam zaskoczona, ale oddałam się pieszczocie. Po chwili poczułam jego mokre pocałunki weszły na mój brzuch. Uśmiechnęłam się czując jak dziecko zaczyna się ruszać. Wreszcie Dymitr jednym płynnym ruchem we mnie wszedł. Jęknęłam czując przyjemność jaka rozlała się w dole brzucha. Po chwili doszłam krzycząc jego imię. Dymitr doszedł zaraz za mną. Oboje byliśmy wykończeni. Wtuliłam się w jego spocony tors i słuchałam przyspieszonego oddechu męża. Leżeliśmy w absolutnej ciszy. Uśmiechnęłam się czując ruchy dziecka. Położyłam dłoń na brzuszku i głaskałam czule. Dymitr widząc co robię uśmiechnął się i również przyłożył dłoń do brzuszka. Oboje głaskaliśmy brzuszek czekając na kopnięcie. Dziecko najwidoczniej również świetnie się bawiło bo coraz bardziej się ruszało.
-Roza zostało mu tylko kilka miesięcy. Myślisz, że mamy wszystko co potrzebne?-Dymitr spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Wydaje mi się, że o niczym nie zapomnieliśmy. Na początku czerwca idę ostatni raz do ginekologa.-powiedziałam skupiona na brzuszku, który w tej chwili strasznie się ruszał. Przykładałam ręce w miejsca, które wypychało dziecko, a Dymitr patrzył na to uważnie.
-Szczerze, to im bardziej twój brzuszek rośnie tym bardziej się boję.-wyznał Dymitr z uśmiechem.
-Czemu?-spytałam kładąc dłoń na rączce dziecka. Uśmiechnęłam się choć wiedziałam, że ono tego nie widzi.
-Czeka nas bardzo ważne zadanie z, którego nie można zrezygnować.
-Wiem, ale będzie fajnie.-powiedziałam leniwie.
-I najbardziej szkoda mi naszego dziecka.
-Czemu?-spojrzałam na niego.
-Ponieważ wszyscy uważają nas za bóstwa i będą wymagać od naszego dziecka nie wiadomo czego.-powiedział kładąc dłoń na nóżce dziecka.
-Damy radę. Zaczniemy je szkolić jak będzie mieć roczek.-powiedziałam śmiejąc się ze swojego pomysłu.
-Od razu chcesz żeby umiało walczyć?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Oczywiście. Jeszcze za nim postawi pierwsze kroki.-powiedziałam łapiąc rozbieganą łapkę dziecka. Z Dymitrem chcieliśmy zrobić to samo więc nasze dłonie na siebie wpadły. Dymitr  chwycił moją dłoń i pocałował ją delikatnie.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny za to co dla nas robisz.-powiedział patrząc mi w oczy. Jedną ręką trzymał moją dłoń, a drugą gładził brzuszek.
-Nie musisz mi być wdzięczny bo nie robię nic wielkiego.-uśmiechnęłam się do niego. Widziałam, że coś chce powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam. Pocałowałam go co skutecznie go uciszyło. Po słodkim pocałunku zasnęliśmy zmęczeni.

3 komentarze:

  1. Tak... Od razu mi lepiej. Na chwile zapomniałam. Dzięki ;*
    Jejka już nie mogę się odczekać aż boboś będzie na świecie. Rose i Dymitr są bardzo słodcy.
    Czekam na kolejny i kolejne :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww... gorąco. I słodko. Ja już chcę to dziecko na świecie. Ono na pewno będzie uroczym bobaskiem.Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra rozdział. Czekam.
    Bad girls

    OdpowiedzUsuń