Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 20 listopada 2016

Rozdział 323

Dymitr wybrał komedię romantyczną, która okazała się naprawdę świetna, a mówię to ja. Wyszliśmy z kina śmiejąc się jak małolaty. Dymitr cały czas nie mógł na mnie spojrzeć bo wybuchał śmiechem, a ja płakałam ze śmiechu widząc jak się powstrzymuje.
-Dymitr zachowujmy się jak dorośli.-poprosiłam ocierając łzy.
-Kiedy trudno.-powiedział wybuchając śmiechem. Spojrzałam na  niego i uśmiechnęłam się szeroko. Częściej chciałabym widzieć takiego Towarzysza. Na Dworze jest bardziej spięty, ale teraz jest po prostu sobą.
-Co powiesz na lody?-spytałam chcąc odciągnąć go od śmiechu.
-Zależy jakie.-powiedział przybliżając się do mnie z dwuznacznym uśmiechem.
-Typowy facet. Tobie tylko jedno w głowie.-powiedziałam idąc w stronę lodziarni.
-Kotku nie gniewaj się na mnie.-poprosił kładąc dłoń na moim biodrze.
-To jakie zjesz lody?-spytałam.
-A ile kulek mogę?-spytał jak mały chłopiec.
-Dziś ładnie zjadłeś śniadanko to możesz ile chcesz.-powiedziałam patrząc na niego jak na małego chłopca. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło.
-To wspaniale, a ile zjesz ty i dziecko?-spytał ciekaw.
-Zaszalejemy i weźmiemy cztery.-powiedziałam wchodząc do lodziarni i widząc ogromny wybór lodów.
-Ja chyba też cztery.-powiedział Dymitr po chwili milczenia. Gdy nadeszła nasza kolej Dymitr wybrał lody o smaku:latte, awokado, mango i czekolada. Ja wybrałam: truskawkę, arbuza,  toffi i mięta z czekoladą. Po zakupie lodów skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku. Usiedliśmy na jednej z ławeczek i zajadaliśmy się lodami.
-Daj spróbować.-powiedziałam nagle.
-Które chcesz?-spytał patrząc na mnie z uśmiechem.
-Te.-powiedziałam całując jego usta na których zostały lody o smaku latte. Dymitr na początku zaskoczony po chwili oddał pocałunek. Zgaduję, że smakowałam arbuzem. Odkleiliśmy się od siebie, a ja wtuliłam się w jego ramię.
-I jak smakowały?-spytał z uśmiechem.
-Pycha.-powiedziałam patrząc na pobliski plac zabaw. Jeszcze trochę i my też będziemy wychodzić z naszą fasolką na plac zabaw. Pogłaskałam się po brzuszku. Ciekawe czy urodzi się chłopiec czy dziewczynka? Jeśli urodzi się dziewczynka to chcę żeby miała uśmiech i włosy Dymitra, a jeśli urodzi się chłopiec to chcę żeby był podobny do ojca, ale przede wszystkim chcę żeby dziecko było zdrowe i szczęśliwe. Przymknęłam oczy. Było mi teraz tak cudownie. Naszą chwilę przerwała jakaś stara jędza podchodząc do naszej ławki.
-Czy wam nie wstyd?! Migdalicie się na środku parku! Nie wszyscy muszą patrzyć jak zdradzasz swojego chłopaka z jakimś starym facetem! Jesteś bezwstydnicą! Ciekawe kogo to dziecko?!-darła się na nas, ale przede wszystkim na mnie. Popatrzyłam na nią zszokowana.
-Dziecko jest moje!-warknął Dymitr przez zaciśnięte zęby. Chwyciłam go za rękę żeby jej nie przywalił.
-A ja jestem jego żoną.-dodałam spokojnie.-I jeśli pani nie zna jakiś osób to radzę nie oceniać i nie krytykować.-spojrzałam na męża. Miał zaciśniętą szczękę i przymknięte oczy.
-To pedofilia! Ile ty dziecko masz lat? I jesteś w ciąży?-kobieta patrzyła na mnie przerażona.
-Mam dwadzieścia lat, a mój mąż dwadzieścia pięć. Nie wiem co w tym dziwnego, że zdecydowaliśmy się na dziecko.-starałam się mówić spokojnie, ale baba wyprowadziła mnie z równowagi.
-Obłęd! Gówniara, a do tego puszczalska!-wykrzyknęła, a Dymitr rzucił się w jej stronę. Ledwo zdążyłam go chwycić. Spojrzał na mnie, a ja spokojnym głosem powiedziałam.
-Kochanie nie warto.
-Ale ta krowa cię obraża!-warknął patrząc na babcię, która wydawała się zdumiona złym słownictwem mojego męża.
-Jak pan śmie?-spytała oburzona.
-Skoro obrażasz moją żonę to będę mówił do ciebie tak jak ty mówisz do niej.-Dymitr nie był sobą i zaczął mnie przerażać.
-Jest pan chamski!-krzyknęła oburzona i ruszyła wzdłuż ścieżki.
-Jak zaraz ją dorwę.-warknął.
-Spokojnie. Nikogo nie dorwiesz. Chodź już.-powiedziałam ciągnąć go w stronę ulicy.
-Ale ta wredna suka cię obraża.-powiedział niemal błagalnie.
-To nic. Nie liczy się dla mnie jej zdanie tylko moich najbliższych.-powiedziałam chwytając jego twarz w dłonie.
-Ale....
-Cii.-przyłożyłam mu palec do ust i się do niego uśmiechnęłam.
-Wracajmy na Dwór. Mam pomysł jak rozładować twoją złość.-powiedziałam z uśmiechem.
-Jak?-spytał z chytrym uśmiechem.
-Ty sam już wiesz jak.-powiedziałam szeroko się do niego uśmiechając.
-Nie musimy jechać na Dwór. Możemy to zrobić w samochodzie.-powiedział z dwuznacznym uśmiechem.
-Wariat jesteś wiesz?-spytałam chwytając go za rękę.
-Ale nadal mnie kochasz?
-Jasne. Tylko wariaci są coś warci.*-zaśmiałam się widząc jego minę.
-Czyli zrobimy to w samochodzie?-spytał.
-A i owszem. Czas spróbować w nowym miejscu.-powiedziałam wzruszając ramionami. Spojrzałam na Dymitra. Jego oczy świeciły radosnymi ognikami. Zaśmiałam się widząc jak łatwo go doprowadzić to takiego stanu. Zanim się zorientowałam byłam zaciągnięta go samochodu i byłam tak szybko rozebrana, że nawet nie wiem jak to się stało.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Cytat z ,,Alicja w Krainie Czarów''

1 komentarz:

  1. Dymitr szaleństwo. Ale wredna baba. No i chwilę im zepsuła. Nie martw się Dimka, sama bym jej przywaliła. I to o tak porządnie. Będzie nam tu Romitri obrażać pff... Jakby nie mogła się kogoś innego przyczepić. Ale Bielikow przechodzi samego siebie 😂😂😂 To pewnie odreagowanie na służbę. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń