Po prysznicu czułam się o wiele lepiej. Ubrałam się w czyste ciuchy i poszłam zobaczyć co u mojego synka. Spał słodko z wielkim smoczkiem w budzi. Pocałowałam synka w czółko, włączyłam nianię i skierowałam się na dół. Co prawda czułam ból, ale dało się wytrzymać. Weszłam do jadalni, a wszyscy na mnie spojrzeli.
-Chciałem ci przynieść śniadanie.-Dymitr uśmiechnął się szeroko.
-A ja chciałam zejść na śniadanie.-powiedziałam siadając obok męża.
-Rose jak się czujesz?-spytała Janin patrząc na mnie czule.
-Mamo jest dobrze.-powiedziałam lekko zmieszana. Rzadko kiedy interesowało ją moje samopoczucie.
-Najważniejsze.-po tych słowach nastała cisza, którą przerwał Dymitr.
-Roza jadę do domu po najpotrzebniejsze rzeczy. Czego potrzebujesz?
-Możesz wziąć kilka par spodni i bluzek, pieluchy, ubranka Borysa, nosidełko...-już chciałam wymieniać dalej, ale mi przerwał.
-To wiem, ale coś specjalnego?-spojrzał na mnie.
-Nie.-odpowiedziałam po krótkim namyśle.-Za ile wrócisz?
-W dwóch godzinach powonieniem się wyrobić.-odpowiedział wstając.
-W takim razie wróć jak najszybciej.-poprosiłam całując go w policzek.
-Postaram się.-pocałował mnie w czoło i wyszedł. Po śniadaniu wróciłam do Borysa bo nie chciałam żeby był sam. Usiadłam na fotelu przy kołysce i popatrzyłam jak moje dziecko śpi. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam szybko by nie obudzić Borysa.
-Kiedy w końcu chciałaś do mnie zadzwonić i się pochwalić?-w słuchawce usłyszałam głos Lissy.
-Widziałaś?-spytałam.
-Tak, podziwiam cię. Ja bym nie była w stanie rozbić bez znieczulenia.
-Proszę cię to była pestka.-powiedziałam stając przy kołysce.-Bardzo mała i słodka pestka.
-Widziałam i masz rację jest słodki. Tak między nami wykapany Dymitr. Nie trzeba robić testów bo widać kto jest jego tatą.
-Od początku wiedziałam kto jest jego ojcem.-powiedziałam z uśmiechem.
-Kiedy chcesz ogłosić światu dobrą nowinę?-spytała.
-Jak wrócimy to wszystkim się zajmiemy.-powiedziałam radośnie.
-To świetnie. Tak się zastanawiam, mówić dziewczyną czy nie?
-Nie, zaraz do nich zadzwonię tylko nakarmię syna.
-W takim razie powodzenia.-po tych słowach się rozłączyła. Wzięłam Borysa na ręce i zaczęłam go karmić. Po chwili w pokoju pojawiła się Olena.
-Widzę, że sama dajesz sobie radę.-powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Próbuję.-odparłam podnosząc synka. Wstałam z nim na rękach i klepałam po plecach.
-Bardzo dobrze ci idzie.-zauważyła.
-Dzięki. Powiedz. Co ty tu robisz? Miałyście być w lipcu.-powiedziałam wycierając buzię Borysa.
-Dziewczynki stwierdziły, że przyda mi się urlop i kazały przyjechać wcześniej. Jak prosiły tak zrobiłam i zjawiłam się w dobrym momencie.-zauważyła patrząc z szerokim uśmiechem na Borysa.
-W idealnym.-stwierdziłam, a obie zaśmiałyśmy się. Kołysałam lekko synka, który wtulił się w moje ciało.
-Roza.-usłyszałam głos Dymitra. Weszłam z Borysem na rękach do sypialni i zamarłam.
Znowu kończysz w takim momencie. Czasem mam ochotę cię za to udusić, ale to dodaje smaku akcji i jeszcze więcej pytań co do kolejnego rozdziału. Ciekawe, co Rose tam zobaczyła. Trochę się tego obawiam i już nie mogę się doczekać na nn. Weny, dosłownie mnóstwa weny.
OdpowiedzUsuńOla, ola, Ola! Nie , nie , nie! Dlaczego teraz?! Zdajesz sobie sprawę z tego, ze teraz przed snem będę dumała cos ty wymyśliła i co sie stało?!
OdpowiedzUsuńA właśnie.. Co sie stało?!?!?!
Proszę, bardzo proszę o następny!
CO SIĘ STAŁOOOOO?!? Błagam wstaw dziś drugi. Plose, proszę na kolanach.
OdpowiedzUsuńWerka
Czemu? Ja się pytam, czemu? Coś ty znowu wykombinowałaś? Czemu w takim momencie? Masz to szybko wyjaśnić, bo się będę niepokoić. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń