Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 30 listopada 2016

Rozdział 333

Dymitr stał w drzwiach z bukietem róż. Ale to nie był byle jaki bukiet. Składał się z co najmniej dwustu czerwonych róż.
-Dymitr co ty....?-spytałam spoglądając na męża.
-Roza nie wiedziałem co ci kupić, więc wybrałem to.-mówiąc to wyciągnął paczuszkę w moją stronę. Zaskoczona przyjęłam podarek poprawiając synka na rękach.
-Ale co to jest?-spytałam zaskoczona.
-Sama zobacz.-powiedział zabierając mi z rąk Borysa. Ciekawa rozpakowałam paczuszkę. Moim oczom ukazała się sukienka. Długa do kolan, beżowa z czarą koronką, odsłaniająca ramiona z długimi koronkowymi rękawami. Była piękna, ale strasznie obcisła. Już chciałam się odezwać, ale zauważyłam pudełeczko na dnie paczuszki. Ciekawa otwarłam je. Zamurowało mnie. W pudełeczku leżał  śliczny naszyjnik z dużym łapaczem snów. Cały naszyjnik wykonany był z srebra. Popatrzyłam na męża, który z czułością patrzył na synka.
-Ale za co?-spytałam zdezorientowana.
-Wczorajszy dzień miał wyglądać trochę inaczej.-Dymitr podszedł do mnie z Borysem.-Po pierwsze po powrocie od twojego ojca mieliśmy zjeść kolację, po drugie miałaś dostać tę sukienkę.
-A naszyjnik?-spojrzałam na niego wyczekująco.
-To jest podziękowanie.-uśmiechnął się delikatnie.-Za to co wczoraj zrobiłaś.-mówiąc to pokazał mi synka.
-Dymitr, ale po co to wszystko?-spytałam zdezorientowana.-Nie potrzebuję tego wszystkiego. Najważniejsi jesteście wy.
-Roza nie wiesz jak przyjmuje się prezenty?-spytał z uśmiechem.-Mówisz dziękuję i uśmiechasz się ładnie.
-Dziękuję.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-No od razu lepiej.-oddał mi synka i wyszedł na korytarz po dwie duże walizki.
-Więcej się nie dało?-spytałam z drwiną.
-Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy, ale boję się, że czegoś zapomniałem.
-Spokojnie zostaniemy tu tylko kilka dni.-powiedziałam poprawiając Borysa na rękach.
-Ale martwię się, że to czego nie wziąłem przyda nam się przez te kilka dni.
-Nie martw się.-podeszłam do męża i pocałowałam go w usta. Przytulił mnie uważając na Borysa i oddał pocałunek.
-Idę zadzwonić do Soni i Sydney.-powiedziałam idąc w stronę drzwi.
-To zostaw mi dziecko.-Dymitr podszedł do mnie i wziął ode mnie małego.
-Jak chcesz.-wzruszyłam ramionami i pogładziłam synka po głowie. Wyszłam z sypialni i skierowałam się do jednego z pustych pokoi. Usiadłam na fotelu przy oknie i wybrałam numer Soni.
-Rose gdzie zniknęliście?-Sonia odebrała po drugim sygnale.
-Pojechaliśmy do moich rodziców i zostaliśmy u nich na noc.-uśmiechnęłam się pod nosem.
-I co? Coś ciekawego się stało?-spytała.
-A wiesz nic takiego. Zjedliśmy wspólne śniadanie, urodziłam, strzygi nas goniły, Olena przyjechała. Dzień jak co dzień .
-Czekaj. Urodziłaś?-spytała zszokowana.
-A tak.-zapiszczałam do słuchawki.
-Opowiadaj.-zachęciła.
-Więc mam małego słodkiego synka o imieniu Borys. Mały jest kserokopią Dymitra, ale ma mój nos i moją karnację.-opisałam w skrócie.
-Chcę go zobaczyć.-Sonia wydawała się podekscytowana.
-Zobaczysz go za kilka dni.-zapewniłam.
-Dlaczego tak długo każesz mi czekać?-spytała.
-Bo cały czas jestem u ojca.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jak to?-wydała się zaskoczona.
-No tu urodziłam.-odpowiedziałam.
-Pobiłaś mój poród na weselu.-powiedziała przezabawnym głosem.
-O nie, tego nic nie przebije.-stwierdziłam. Obie się zaśmiałyśmy.-Mów lepiej co u trojaczków.
-Płaczą.
-A coś jeszcze robią?-spytałam.
-Robią kupę i siku.-odpowiedziała.
-To super.-stwierdziłam. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a potem zadzwoniłam do Sydney. Gdy skończyłam rozmawiać wróciłam do mojego maleńkiego skarbu.

4 komentarze:

  1. Ooooo.... Dymitr jest taki.... Chcę go dla siebie. To takie urocze, gdy są wszyscy razem. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Dymitr jest taki uroczy 💖💖💖
    Borysek 😍 Nawet jak nic nie robi, to w mojej wyobraźni jest przeslodki 😁
    Trojaczki.. Matko nie wyobrażam sobie opieki nad trojaczkami 😂
    Czekam na następny 😘 i życzę weny i czasu, żeby nam pisac 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Dymitr się wykazał, ale według mnie nic nie przebije jego prezentu w postaci samochodu dla Rose. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału o tej cudownej rodzince.

    OdpowiedzUsuń