Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 338

Od kilku dni ćwiczę z Dymitrem. Moje mięśnie mówią dość, a głowa krzyczy ''ĆWICZ!''. Dlatego słucham głowy. Dymitr codziennie mnie waży i zastanawiam się czy nie powinien zostać trenerem personalnym. Dba o wszystko bym tylko zrzuciła to co mi się nie podoba. Jest twardy, nieustępliwy, choć gdy widzi, że naprawdę nie dam rady odpuszcza mi. Czasem przerywa nam Borys domagając się jedzenia. Dziś nareszcie przechodzimy do mojej ulubionej części ćwiczeń. Czyli do walki. Dymitr stwierdził, że to pomoże mi szybciej spalić niechciane kilogramy. Dziś na naszej siłowni (jak to pięknie brzmi) wszystkie sprzęty są poskładane, a na podłodze są materace. Na razie czekam na męża, który musiał do kogoś pilnie oddzwonić. Nie wnikam do kogo, ale ciekawość zaczyna mnie zżerać. Patrzę na śpiącego Borysa, którego cały czas bujam w wózku i widzę w nim Dymitra. Jest bardzo podobny do swojego taty.
-Wybacz Roza, że to tak długo trwało, ale musiałem załatwić kilka spraw związanych z nową posadą.-ciągle zapominam, że jest zastępcą Hansa.
-Nie ma sprawy. Uśpiłam Borysa więc mamy jakąś godzinkę tylko dla siebie, potem przerwa na posiłek i możemy wracać.
-Super, ale zacznijmy od zważenia cię.-staną przy wadze i popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Po co mnie codziennie ważysz?-spytałam ściągając buty.
-Bo chcę widzieć jak twoja waga spada. Chodź.-przyciągnął mnie i kazał stanąć prosto na wadze.
-Brawo Roza.-powiedział dumny.
-Co jest?-spytałam spoglądając na niego.
-Zostało na tylko dziesięć i pół kilograma do zrzucenia. Nieźle jak na niecały tydzień ćwiczeń.
-Zapominasz o doskonałej diecie skomponowanej przez mojego cudownego męża, oraz o tym, że jestem dampirzycą więc szybciej wracam do formy niż zwykłe kobiety.-powiedziałam dumnie.
-Skoro tak ci świetnie idzie...zapraszam na matę.-spojrzałam na niego lekko przerażona. Gdy weszliśmy na matę okazało się, że idzie mi dużo lepiej niż się spodziewałam. Co prawda Dymitr wygrywał, ale udało mi się kilka razy obronić twarz oraz zadać mu kilka ciosów. Poszło lepiej o wiele lepiej niż w Akademii.
-Nieźle Roza. Wypracowałaś własną technikę, która bardzo mi się podoba.-powiedział widząc mój unik.
-Uczę się od najlepszych.
-Nie jestem najlepszy.-zauważył.
-Nie mówię o tobie tylko o Albercie.-powiedziałam z uśmiechem. Te dwa i pół miesiąca w których mnie trenowała dały mi dużo nowych umiejętności, które starałam się zapamiętać i przyswoić. Znów zrobiłam unik, ale tym razem dodałam obrót przez co podcięłam nogi Dymitra i wylądował na ziemi łapiąc mnie tak, że znalazłam się na nim. Oboje ciężko dyszeliśmy. Spojrzałam w oczy męża i widziałam w nich czystą miłość i dumę.
-Coraz lepiej ci idzie.-mruknął patrząc na moje usta.
-Lepiej mnie pocałuj, a nie gadaj.-powiedziałam równie cicho jak on. Podniósł delikatnie głowę, a ja się nachyliłam. Nasze usta się spotkały w spokojnym pocałunku. Dymitr chwycił mnie za biodra i podciągnął lekko do góry, ja za to wplotłam palce w jego krótkie włosy. Zaczął całować coraz bardziej namiętnie, a ja się temu nie sprzeciwiałam. Wprost tego chciałam. Niestety przerwał na Borys, który się rozpłakał. Usiadłam na brzuchu męża i się podniosłam, gdy chciałam iść chwycił mnie za dłoń.
-Nakarm go na moim brzuchu.-poprosił. Dziwna prośba, ale się zgodziłam. Od dawna nie czułam tego ognia, który się teraz we mnie rozpalił to zapewne przez ciążę i szalejące hormony. Podeszłam do wózka i wyciągnęłam Borysa. Wróciłam do męża gdzie usiadłam na jego brzuchu i zdjęłam stanik sportowy by nakarmić syna. Dymitr czujnie przypatrywał się temu co robię. Nie mogłam uwierzyć, że aż tak zaciekawiło go moje zajęcie. Gdy zaczęłam karmić Borysa zaczął gładzić mnie po biodrze. Matko jakie to przyjemne!  Spojrzałam na niego. Uśmiechał się patrząc na naszego syna. Nigdy nie marzyłam o tym by mieć rodzinę, ale jeśli ma być to rodzina  z Dymitrem Bielikowem to poproszę bardzo. Skończyłam karmić syna i chciałam wstać, ale Dymitr mi nie pozwolił.
-Zrób to tu. Kocham patrzyć jak się nim opiekujesz.-powiedział z uśmiechem, a ja wykonałam polecenie. Gdy Borysowi się odbiło wstałam i włożyłam go do wózka delikatnie kołysząc by zasnął. Gdy spał wróciłam do męża i zaczęliśmy trening od nowa. Jak ja kocham sport.

2 komentarze:

  1. Az mi się gorąco zrobiło!!!
    I te prośby Dymitra... Są niesamowite 😍😍 Naprawde niesamowite 💖💖💖
    Genialny! Rozdział
    Czekam na kolejny i więcej takich! Boski! Życzę weny, bo cos takiego mogę czytać i czytać

    OdpowiedzUsuń
  2. No brawo Rose. Dymitr i Alberta mają powód do dumy. Szkoda, że Borys im przerwał, ale z nim też są słodcy.😍😍 To jak Dimka poprosił, aby nakarmiła go na nim... Wspaniałe! Kocham ich. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń