Właśnie kończyłam robić makijaż gdy ktoś zadzwonił. Zbiegłam szybko na dół (o ile jest to możliwe w szpilkach) i otwarłam drzwi. Lissa i Christian uśmiechali się szeroko, a bliźniaki biegały wokół ich nóg.
-Czyżby mamuśka nie dawała sobie rady?-spytał Christian.
-Spokojnie malowałam się i musiałam zbiec na dół.-powiedziałam z uśmiechem.-Miło was widzieć, zapraszam.
-Gadu gadu pokazuj dziecko.-Lissa wtrąciła się w naszą miłą wymianę zdań.
-Chodźcie, a ja pójdę po dziecko i po męża.-powiedziałam wchodząc na górę. Dymitr siedział przy Borysie i do niego mówił.
-Skoro nie będziesz spał po tak ciekawej bajce to zagrajmy w tą grę co się na siebie patrzy i czeka kto pierwszy mrugnie.-uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do pokoju.
-Muszę was zmartwić, ale mamy gości i nie możecie teraz grać.-powiedziałam z uśmiechem biorąc Borysa na ręce.
-Kto przyszedł?-spytał Dymitr.
-Lissa z Christianem.-powiedziałam schodząc Lissa stała przy schodach i gdy tylko zobaczyła mnie z małym uśmiechnęła się szeroko.
-Pokaż go.-pisnęła. Podeszłam do niej i pokazałam synka.-Jest śliczny. Na żywo jeszcze ładniejszy niż w twojej głowie. Ale jesteś malutki. Co tam maluchu? Ojej jestem twoją ciocią. Ale mam farta. Mogę?-spytała patrząc na mnie. Podałam jej Borysa, a ona wzięła go ode mnie i zaczęła z nim chodzić i coś do niego mówić.
-Moja żona kocha małe dzieci.-Christian stał z Dymitrem i o czymś rozmawiali.
-Zauważyłem.-zaśmiał się Dymitr, a ja mu zawtórowałam. Kate i Lucas bawili się w coś na podłodze co wyglądało uroczo.
-A ty jak się czujesz jako ojciec?-spytał Christian patrząc na Dymitra.
-Powiem ci, że jest wspaniale. Faktycznie czasem budzi się kilka razy w nocy, ale jest wspaniały. Kocham go i obecnie nie wyobrażam sobie bez niego dnia. Szczególnie jak rano bierzemy go do łóżka, a przez to, że jest taki malutki to ginie w tej pościeli.
-Faktycznie jest mniejszy niż Kate i Lucas gdy się urodzili.-Christian popatrzył na Lissę.
-Bo jest dużo mniejszy od zwykłych niemowlaków, ale wszyscy mówią, że jest zdrowy i to jest dla nas najważniejsze.-powiedział Dymitr przytulając mnie. Ktoś znów zapukał więc ruszyłam do drzwi. Tym razem byli to Mason z Mią , Eddy z Jill oraz Adrian z Sydney i małym Declanem.
-Hej.-uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Hej.-wszystkich przytuliłam wszystkich. Weszliśmy do salonu i wszyscy ruszyli w kierunku Dymitra, który trzymał Borysa. Zachowywali się tak jakby byli na wyprzedaży.
-On jest śliczny.-powiedziała Mia patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Dziękuje.-powiedziałam patrząc na synka, który nie do końca wiedział co się dzieje. Po chwili przyszła Sonia z Michaiłem i dziećmi, a na końcu moi rodzie z Adamem, Mią i Oleną. Borys cały czas był u kogoś na rękach i w końcu nie wytrzymał i się rozpłakał. A co jest najlepszym lekarstwem na smutek dziecka? Mama. Borys nie chciał już być u nikogo na rękach, ale gdy zobaczył mnie od razu się uspokoił. Wzięłam małego na ręce, ale nie chciał się uspokoić. Poszłam z nim na górę gdzie go nakarmiłam. Pomogło był spokojny i zmęczony. Zasnął, więc włożyłam go do łóżeczka i zeszłam do naszych gości.
-I co uspokoił się?-spytał Dymitr gdy koło niego usiadłam.
-Zasnął. Wydaje mi się, że zaczął płakać przez to, że był śpiący.-powiedziałam opadając na ramię męża.
-Lepiej zapnij guzik.-powiedział z uśmiechem. Spojrzałam na koszulę, którą miałam na sobie. Faktycznie jeden guzik za dużo był rozpięty.
-Oj daj spokój. Popatrz sobie.-zażartowałam zabierając się za jedzenie.
-Popatrzę sobie wieczorem.-mruknął mi do ucha.
-Dymitr.-skarciłam go wzrokiem.
-Daj spokój. Sama zaczęłaś.-pokręciłam zrezygnowana głową i zabrałam się za jedzenie.
-Rose powiedz jak to jest rodzić?-Mason spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Nie fajnie.-stwierdziłam.
-Nie było aż tak źle.-powiedziała Olena.-Dimka rodził się dwanaście godzin.
-Dymitr czy ty chciałeś wykończyć swoją matkę?-spytałam spoglądając krytycznie na męża.
-Byłem mały nie pamiętam co wtedy chodziło mi po głowie.-starał się bronić.
-A ja pamiętam. Wiecznie był głodny.-Olena popatrzyła na Dymitra z matczyną miłością za, którą tak bardzo ją uwielbiałam.
-Czy ktoś napije się wina?-spytał Dymitr jako doskonały gospodarz. Jedliśmy rozmawiając o dzieciach, aż Mia wypaliła:
-Mason my też musimy mieć dziecko.
-Ale, że teraz?-spytał dławiąc się marchewką.
-Nie, ale jak najszybciej.-stwierdziła patrząc surowo na męża. Zaśmiałam się. Dymitr objął mnie ramieniem i szepnął do ucha:
-My niedługo też będziemy musieli pomyśleć od dziecku.
-A Borys ci nie wystarcz?-spytałam zdziwiona.
-Wiesz chcę zapełnić luki w brakach kadrowych.-uśmiechnął się przebiegle.
-Ale nie ze mną.-powiedziałam nakładając sobie sałatki.
-Dlaczego?-spytał całując mnie po szyi. Abe jeszcze tego nie zauważył.
-Bo nie chcę chodzić dziewięć miesięcy jako tykająca bomba i nie chce mi się rodzić.-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Przegadamy to jeszcze.-stwierdził.
-Bielikow daj mojej córce się najeść.-Abe odezwał się spoglądając groźnie na Dymitra.
-Musiałem zamienić z żoną parę ważnych spraw.-Dymitr z tryumfem nazwał mnie żoną i tym samym postawił się Abe'owi.
-Ciekawe co musiało być takie ważne?-spojrzał wymownie na Dymitra i na mnie. Uśmiechnęłam się powstrzymując śmiech.
-Nasze dziecko.-powiedział wymijająco Dymitr. Obróciłam głowę w drugą stronę żeby nie parsknąć głośnym śmiechem.
-Oleno kiedy dziewczyny przylatują?-spytałam by zejść z tego tematu.
-Za dwa tygodnie.
-Wspaniale. Będziemy mogli już chodzić na spacery. Aktualnie wariuje w domu.
-Dlaczego?-Mia spojrzała na mnie zdziwiona.
-Borys na razie musi być w domu żeby wzmocnić odporność. Na spacery zaczniemy chodzić dopiero w przyszłym tygodniu.-powiedziałam patrząc na Declana, który rzucał małymi marchewkami.
-Musicie do nas wpaść. Mieszkanie jest nie do poznania.-powiedziała z uśmiechem.
-Jasne z chęcią was odwiedzimy.-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
Jakie miłe spotkanie. Oj tak. Dymitr musi przekonać Rose. Oni muszą mieć więcej małych Romitrisiów. Tak słodkich jak Borys. 😍😍 Wszyscy są nim zauroczeni. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńNiech Olenka poopowiada jeszcze trochę o małym Dymitrze..
OdpowiedzUsuńNo i Booorysiek! <3 <3 Jejka jaki on jes uroczy, nawet jeśli nic nie robi ^^
A teraz ładnie proszę o kolejny ;*