Mknęliśmy autostradą w stronę willi moich rodziców. Siedziałam z tyłu pokazując Borysowi zabawkę. Patrzył na nią zaciekawiony co chwilę marszcząc brewki w śmieszny sposób. Spojrzałam na drogę wjeżdżaliśmy już do lasu co znaczy, że za chwilę będziemy.
-Zaraz zobaczysz swoje ciocie i kuzynostwo. Cieszysz się?-spytałam kładąc dłoń na brzuszku synka. Mały wtulił się w moją dłoń i patrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Spojrzałam na męża. Po mimo tego, że na nas nie patrzył miał szeroki uśmiech na twarzy.-Tata, a co ty się tam z przodu uśmiechasz?-spytałam zaczepnie.
-Ja? Nawet bym nie śmiał.-akcentował każde słowo przez co wyszło śmiesznie. Dymitr stanął pod bramą i zaczął rozmawiać z strażnikiem, który po chwili nas wpuścił. Przez to, że dziewczyny przyleciały byliśmy tu za dnia i słońce mocno świeciło.
-Gotowy?-spytałam synka, który patrzył zdezorientowany gdy samochód się zatrzymał.
-Musi być gotowy.-Dymitr otworzył drzwi, ale stanął tak, że zasłonił słońce i Borys ze spokojem mógł przyzwyczaić się do zmiany światła.
-Masz wózek?-spytałam spoglądając na męża.
-Oczywiście.-powiedział nachylając się i rozpinając pasy Borysa. Ostrożnie go wyciągnął i włożył do wózka. Wyszłam drugą stroną i obeszłam samochód. Stanęłam przy mężu i spojrzałam na niego.
-Ciekawe gdzie są.-powiedziałam myśląc o naszej rodzinie.
-W ogrodzie.-powiedział Dymitr idą na tył willi. Chwyciłam rączkę wózka i ruszyłam za mężem. Borys wydawał się zdezorientowany słysząc, czując i widząc nowe rzeczy, ale nie płakał.
-Dimka!-usłyszałam głosy dziewczyn. Weszłam do ogrodu i zauważyłam rodzeństwo tulące się. Śliczny widok.-Gdzie masz Rose i Borysa?-spytały.
-Tu jestem.-powiedziałam podchodząc z wózkiem. Wszystkie trzy dopadły do wózka.
-Ale śliczny.-zapiszczała Wiktoria. Uśmiechnęłam się szeroko podchodząc do męża.
-Ale słodziak.-powiedziała Sonia gładząc Borysa po policzku.
-Jejku ale śliczny uśmiech.-zachwyciła się Karolina. Stałam patrząc na tę scenę z ogromnym uśmiechem.
-Witajcie.-usłyszałam za plecami głos ojca. Odwróciłam się do niego i przytuliłam na powitanie.-Rose wyglądasz fantastycznie.-zauważył patrząc na moją figurę. Uśmiechnęłam się poprawiając długą sukienkę.
-Dzięki tato.-powiedziałam spoglądając na wózek. Dziewczyny nadal zachwycały się naszym synem.
-Gdzie jest Janin, mama, babcia i dzieciaki?-spytał Dymitr.
-Janin i Olena są w domu, a Jewa bawi się gdzieś z dziećmi.-powiedział Abe podchodząc do wózka.-Panie wybaczą, ale jestem dziadkiem tego młodzieńca i chcę się z nim przywitać.-powiedział podchodząc do wózka. Wyciągnął Borysa i popatrzył na niego uważnie.-Widzę, że matka cię nareszcie nie głodzi.
-Nigdy go nie głodziłam.-zaprzeczyłam szybko.
-Jak się urodził wydawał się chuderlawy, ale teraz to jest słodki klopsik.-zaśmiał się do Borysa.
-Cieszę się, że tusza mojego dziecka ci odpowiada.-powiedziałam podchodząc do dziewczyn.-Mam szansę na przywitanie się z wami czy raczej nie?-spytałam z uśmiechem.
-No chodź już.-powiedziały przytulając mnie mocno.
-Ciocia!-usłyszałam krzyk Zoji i wiedziałam, że zaraz wpadnie w moje objęcia. Zoja mocno się do mnie przytuliła, a ja ją podniosłam.
-Cześć.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ciocia miała być kuzyńka, a nie kuźyn.-powiedziała z skwaszoną minką.
-Nie mieliśmy z wujem na to wpływu.-powiedziałam całując ją w policzek.
-A gdzie on jest?-spytała patrząc na mnie tymi pięknymi oczami.
-U Abe'a na rękach.-powiedziałam podchodząc do ojca. Zoja ostrożnie wychyliła się i spojrzała na Borysa. Mały widząc ją uśmiechnął się słodko na co Zoja odpowiedziała mu tym samym i pocałowała ostrożnie w policzek. Borys był na tyle zaskoczony, że zaczął machać rączkami.
-Słodziak.-stwierdziła Zoja z tak uroczym uśmiechem, że musiałam ją przytulić.
-Kuzyn odpowiada?-spytałam.
-Baldzo.-powiedziała patrząc na Borysa.
-To super.-postawiłam ją na ziemi, a ona podbiegła do Jewy.
-Babcia patc tam jest Bolys.-powiedziała ciągnąć Jewę za rękę. Jewa spojrzała na mnie, a jej wzrok wyrażał troskę. Ale czy to możliwe? Jewa podeszła do Abe'a i spojrzała na Borysa. Następnie wyciągnęła ręce i wzięła małego na ręce i zaczęła coś do niego mówić. Mówiła po rosyjsku, ale wydawało mi się, że to nie są złowieszcze słowa. Spojrzałam na męża. Musiała mówić coś bardzo dobrego bo Dymitr uśmiechał się szeroko.
-O czym ona mówi?-spytałam podchodząc do męża i przytulając się.
-U nas w rodzinie jest taki zwyczaj witania nowego członka rodziny przez najstarszego i właśnie to robi. Mówi mu o wszystkich zaletach bycia w naszej rodzinie. Każde dziecko było tak witane.-powiedział przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej.
-Cześć!-krzyknął Pawka podbiegając do nas.
-Cześć.-Dymitr ukucnął i ja również musiałam ukucnąć.
-Mam kuzyna?-spytał z nadzieją.
-A co ci mama powiedziała?-spytałam z uśmiechem.
-Że mam.
-No to masz.-powiedziałam z uśmiechem. A Pawka po raz pierwszy od kiedy go poznałam pokazał śliczny szeroki uśmiech i przytulił nas mocno.
-Jesteście super.-powiedział cały czas przytulając nas. Zaśmiałam się słysząc jego słowa. Zazwyczaj przypomina mi Dymitra podczas służby, ale tak niewiele potrzeba żeby go uszczęśliwić.
-Czyli się cieszysz?-spytałam.
-Bardzo, nareszcie kuzyn, a nie kuzynki.-powiedział odsuwając się od nas.-Wiem, że jest malutki, ale jak będziemy się spotykać to będę go uczył jak bawić się prawdziwymi chłopięcymi zabawkami.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-To cieszymy się, że spełniliśmy twoje marzenie.-powiedziałam wstając.-A teraz jak chcesz go poznać to chodź do babci Jewy.-powiedziałam idąc w kierunku Jewy. Pawka chwycił mnie za rękę i razem do niej podeszliśmy.
-Witaj Jewo.-powiedziałam podchodząc. Spojrzała na mnie i po raz pierwszy się do mnie uśmiechnęła.
-Witaj Rose.-powiedziała niemal łagodnym głosem. Byłam zszokowana.
-Babciu pokażesz?-spytał Pawka patrząc na pupę Borysa. Jewa lekko się nachyliła pokazując Pawce Borysa, który spojrzał ciekawy na kuzyna. Borys uniósł rączkę i chwycił Pawkę za nos. Wszyscy zaśmialiśmy się z reakcji Borysa.
-Już go lubię.-stwierdził Pawka z uśmiechem. Jewa podała mi syna, a Borys nie przestając się uśmiechać wtulił się w moją pierś. Pawka pobiegł do domu gdzie wszyscy już na nas czekali.
-Rose uważaj na Borysa. Jego dar to nagroda, ale również przekleństwo.-powiedziała patrząc na mnie poważnie.
-Ale o co chodzi?-spytałam zmartwiona.
-Borys nie ma mocy ducha, ale ma dar. Sama jeszcze nie wiem jaki, ale musicie na niego uważać. Rose zapamiętaj on nie jest taki sam jak syn tej alchemiczki.
-Dlaczego?-spytałam marszcząc czoło.
-Ponieważ matka tamtego dziecka nie była Pocałunkiem Cienia.
-Ale ja już nie jestem z nikim połączona.-zauważyłam.
-Na pewno?-spytała.
-No, ale to Lissa widzi moje przeżycia, a nie na odwrót.
-Rose Pocałunek zostawia wieczny ślad na duszy.-powiedziała odchodząc i zostawiając mnie samą z moimi rozmyśleniami.
Ale słodkie powitanie. Borys wszystkich oczarował.💖💖😍😍 Martwią mnie ostatnie słowa Jewy. Ale po za tym super. Rozdział jak zawsze wspaniały. Czekam na następny i życzę weny. 😘
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudny rozdział i jak zwykle długo nie komentowałam. Brak czasu i za dużo nauki. Kiedyś to mnie wykończy. Co do rozdziału, to było słodko. Takie rodzinne spotkanie, lubię gdy wszyscy są razem. A końcówka intrygująca. Jestem ciekawa o jaki dar chodzi. Czekam na nn, tym razem naprawdę postaram się skomentować w czasie. I życzę masy weny, nie tylko na teraz, ale również na święta.
OdpowiedzUsuńMartwią mnie słowa Jewy... Martwię się i o Rose i Borysiaka... Ale jeśli Dymitr będzie z nimi to ich obroni :D On da sobie rade :D Rose też, a razem obronią Boryska ^^
OdpowiedzUsuńSłodko znów widzieć rodzeństwo Bielikowów, w sumie calutką rodzinkę razem ^^
Czekam na następny :*