Po niezręcznym poranku wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy szykować się na śniadanie. Borys spał jak zabity co w tej chwili bardzo nam sprzyjało. Mogliśmy się wyszykować. Właśnie kończyłam śniadanie kiedy usłyszałam płacz, który dobiegał z elektronicznej niańki.
-Ja pójdę.-powiedziałam widząc, że mąż chce iść.
-Jesteś pewna?-spytał spoglądając na mnie i jedząc jednocześnie.
-Ty jedz, ja i tak już skończyłam.-powiedziałam wychodząc z jadalni. Skierowałam się na pierwsze piętro i weszłam do naszego pokoju. Szybkim krokiem podeszłam do jednych z drzwi i weszłam do pokoiku synka. Leżał w łóżeczku i głośno płakał. Wzięłam go na ręce i popatrzyłam na niego z miłością.
-Co się dzieje moja kochana myszko?-spytałam przytulając synka. Wtulił się we mnie i zaczął wierzgać nóżkami. Czyli czas przebrać pieluszkę.-Ojej pełna pieluszka?-spytałam kładąc synka na przewijaku. Po przebraniu go okazało się, że dalej dziwnie podkurcza nóżki zaniepokojona chciałam zejść na dół, ale Olena mnie uprzedziła.
-Co się dzieje?-spytała wchodząc. Spojrzała na mnie i na Borysa, który płakał na moich rękach.-Rose połóż go w łóżeczku.-poleciła. Wykonałam polecenie. Olena popatrzyła na wnuka i rozpięła jego body. Delikatnie obmacała brzuszek i spojrzała na mnie.
-Co z nim?-spytałam przerażona. Do pokoju wszedł Dymitr i widząc moją minę przytulił mnie mocno.
-Spokojnie to tylko kolka. Będzie płakał dopóki nie zdobędę leku.-powiedziała.-Już po niego jadę.-dodała widząc nasze zmartwione miny.-Wy możecie w tym czasie ogrzewać jego brzuszek to powinno załagodzić troszkę jego cierpieniom.-popatrzyła na wnuka z troską i wyszła. Podeszłam do łóżeczka i wzięłam synka na ręce, a Dymitr rozgrzaną dłoń przyłożył do brzuszka synka. Boro płakał jeszcze chwilę, ale później tylko kwilił. Bujałam go delikatnie nucąc pod nosem kołysankę. Spojrzałam na drzwi, stała w nich Wiki z łzami w oczach.
-Co się dzieje?-spytałam szeptem.
-Martwię się o niego.-wyznała.
-Spokojnie mama go zaraz naprawi.-powiedział cicho Dymitr z małym uśmieszkiem. Cały czas zmieniał dłonie dlatego też Boro za szybko nie przywykał do temperatury jego dłoni.
-Wiem, ale jak słyszeliśmy jego płacz to było okropne.-powiedziała gładząc bratanka po główce.
-Skąd wiesz jak płakał?-spytałam marszcząc brwi. Wiki zaśmiała się cicho.
-Wszystko było słychać. Zostawiłaś na dole niańkę.-powiedziała uśmiechając się do mnie.
-To wiele wyjaśnia.-powiedziałam spoglądając na synka. Spał, ale widać było, że coś cały czas mu przeszkadza podczas snu. Staliśmy chwilę w ciszy patrząc zmartwieni na Borysa. Olena wpadła do pokoju jak burza.
-Rose wiem, że na pewno się na to nie zgodzisz, ale jeśli chcesz żeby mały nie cierpiał to musisz się na to zgodzić.
-O co chodzi Oleno?-spytałam zaniepokojona.
-Dostanie lekarstwo w zastrzyku.-powiedziała, a mnie zmroziło.
-Musisz?-spytałam marszcząc brwi.
-Rose ten lek działa najszybciej, a wydaje mi się, że chcesz pomóc synkowi.-trafiła w czuły punkt. Borys był najważniejszy.
-Zgoda.-powiedziałam po długim ociąganiu. Olena uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i zaczęła wydawać polecania. Rozbierz go, trzymaj. Gdy zobaczyłam gazę w jej ręku wiedziałam co zaraz zrobi. Zdezynfekowała jeden z maleńkich pośladków i po chwili wbiła w niego igłę. Borys zaczął płakać czując ból, a ja rozpłakałam się widzą łzy syna, którym nie mogłam zapobiec. Dymitr stał za mną i mocno mnie trzymał. Byłam zrozpaczona. Nienawidzę gdy komuś kogo kocham dzieje się krzywda, a teraz na nią pozwoliłam. Cały czas tłumaczę sobie, że to w imię lepszego dobra, ale serce mi pęka. Nie wytrzymałam do końca. Podałam Borysa Dymitrowi, a sama uciekłam jak mięczak do łazienki. Moje hormony nie do końca jeszcze się uspokoiły więc i ja jeszcze nie panuje nad uczuciami. Gdy w miarę się uspokoiłam wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju syna. Dymitr siedział na fotelu i bujał golutkiego Borysa na rękach. Podeszłam do nich i ukucnęłam przy nogach męża.
-Przepraszam, że uciekłam jak mięczak, ale serce mnie bolało słysząc jego przeraźliwy płacz.-powiedziałam biorąc słodką rączkę w dłoń. Borys smutny odwrócił głowę w moim kierunku i spojrzał na mnie tak jakby chciał powiedzieć ''Przytul mnie mamusiu''. Znów byłam bliska płaczu, ale tym razem wzięłam syna na ręce i zaczęłam lekko bujać. Dymitr chwycił mnie za biodra i ściągnął na swoje kolana. Wtuliłam się w ciepły tors nucąc kołysankę. Borys zaczął zasypiać, a ja spojrzałam na męża.
-Nie gniewam się.-szepnął całując mnie w skroń. Uśmiechnęłam się go niego i przytuliłam synka patrząc na biedny maleńki pośladek. Widać było miejsce ukucia i zaczynał się tam robić fioletowy siniak.-Mama chciała zrobić to delikatnie, ale Boro zaczął się lekko szamotać i niestety wyszedł siniak.-wytłumaczył Dymitr widząc gdzie patrzę.
-Jeśli to ma mu pomóc to niech będzie ten siniak.-powiedziałam wtulając się w tors męża. Borys majaczył walcząc ze snem, ale po chwili odpuścił i zasnął w moich ramionach.
-Idziemy na dół?-spytał szeptem Dymitr.
-Jak chcesz to idź. Ja jeszcze chwilę posiedzę z Borysem i upewnię się, że śpi. Dojdziemy do was później.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Jesteś pewna?-spytał patrząc mi w oczy.
-Tak.-pocałowałam go w policzek i podniosłam się z jego kolan. Dymitr wyszedł spoglądając na synka. Gdy zostaliśmy sami wyłączyłam niańkę i popatrzyłam na synka.
-Mamusia strasznie się o ciebie martwi. Nie strasz mnie.-pocałowałam synka w czółko i skierowałam się z nim na dół. Weszliśmy do salonu w którym momentalnie zapadła cisza. Spojrzałam na rodzinę. Patrzyli zmartwionym spojrzeniem na Borysa.
-Jest dobrze.-powiedziałam cicho.
-Jesteś pewna?-spytał Abe podchodząc do mnie i patrząc na Borysa, który wiercił się na moich rękach.
-Tak. Śpi więc jest dobrze.-powiedziałam spoglądając na ojca. Może gdyby matka nie zakazała mu kontaktów ze mną kochałabym go tak jak dziecko powinno kochać rodzica?
Biedny Boriś. No i niepokoi mnie, że Rose nadal ma te całe mocne hormony... Niech wróci tak waleczna i bezwzględna Rose! To znaczy, ma dziecko to logiczne, że musi być wrażliwsza, ale niech osłabnął te hormony! Swietny^°^ Czekam na następny
OdpowiedzUsuńTrochę smutno było, ale i tak uwielbiam ten rozdział. Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńBiedny Borys. I Rose. Ale słodkie, jak bardzo się kochają. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń