Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział 355

Dni z Bielikównami mijały szybko i spokojnie. Zoja cały czas pomagała mi w opiece na Borysem co czasem śmiesznie wyglądało.
-Ciocia, a moge naklmic Bolysa?-spytała patrząc na kuzyna, który marszczył słodko brewki.
-Zojka ciężko będzie.-powiedziałam spoglądając na małą.
-Dlacego?-spytała kładąc Borysowi na brzuszku pluszaka.
-Bo ciocia mleczko ma w cycuszkach, a nie w butelce.-powiedziałam siadając obok niej.
-Jak to?-spytała przybliżając się do mnie. Byłam w samym staniku od stroju kąpielowego. Zoja podciągnęła stanik i popatrzyła na moje piersi.-I tu jest mlecko dla Bolysa?-spytała zaskoczona.
-Tak.-na dowód moich słów nacięłam lekko pierś z której wypłynęło trochę mleka. Zoja zaskoczona patrzyła na moje piersi.
-A skąd Bolys wie jak dostac się do mlecka?-spytała.
-Wiesz szczerze to nie mam zielonego pojęcia. Gdy pierwszy raz go karmiłam to do końca nie wiedział co robić, ale teraz ma wprawę i pije czasem gdy śpi.
-Ło.-Zoja wydawała się zaskoczona.-Ciocia nakalm go, chce to zobacyć.-powiedziała patrząc na mnie tymi ślicznymi oczami.
-Robi się.-powiedziałam biorąc Borysa na ręce. Synek widząc swój stały dystrybutor od razu stał się żywy. Gdy tylko przystawiłam go do piersi zaczął łapczywie pić, Zoja przyglądała się temu wszystkiemu zaskoczona, podeszła bliżej patrząc czy Borys aby na pewno pije. Po chwili synek się najadł i cofnął główkę patrząc na mnie. Wstałam z łóżka i zaczęłam z nim chodzić i klepać lekko po pleckach.
-Ciocia, a po co klepies mu plecy?-spytała Zoja patrząc na nas.
-Żeby mu się odbiło i nie miał kolek.-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Wychowiwanie dziecka to cienzka splawa.-stwierdziła Zoja z głośnym wzdychnięciem.
-Masz rację, ale za to teraz możesz trochę pobawić się z Borysem dopóki nie zaśnie.-powiedziałam podając jej zabawki. Mała chwyciła grzechotkę i zaczęła ją pokazywać Borysowi tłumacząc do czego służy. Patrzyłam na tę scenę z szerokim uśmiechem. Po chwili do pokoju wszedł Dymitr.
-Hej kotku, co Zoja robi z naszym synem?-spytał całując mnie w głowę.
-Próbuje go zmęczyć i szczerze bardzo jej wychodzi.-powiedziałam widząc, że Borys traci zainteresowanie zabawkami i tęsknie spogląda na łóżeczko.
-Zoja jest najlepszą kuzynką na świecie.-stwierdził Dymitr przytulając mnie mocno.
-W sumie racja.-powiedziałam przykładając głowę do torsu ukochanego, usłyszałam mocne bicie serca ten dźwięk zawsze mnie uspokaja i będzie uspokajał. Przymknęłam powieki rozkoszując się chwilą błogiego spokoju, ale nie trwała długo. Borys stwierdził, że czas na płacz. Rozpłakał się, a Zoja przestraszona odskoczyła od niego.
-Ja ja nic nie zlobiłam.-zaczęłam się bronić.
-Spokojnie, Borys jest zmęczony.-powiedziałam uśmiechając się do dziewczynki, ale ona się już rozpłakała z ratunkiem przyszedł Dymitra.
-Spokojnie Zojka. Wiemy, że nic mu nie zrobiłaś. To nie jest twoja wina. Borys jak zaczyna być zmęczony to zaczyna płakać. Ciocia mówiła ci, że nic się nie stało.-Dymitr wziął Zoję na ręce i przytulił ją mocno do siebie, a ja wzięłam synka na ręce i zaczęłam go lekko bujać nucąc pod nosek kołysankę. Po chwili Borys odpłyną i włożyłam go do łóżeczka. Podeszłam do męża, który cały czas miał Zoję na rękach. Spojrzałam na dziewczynkę. Miała opartą głowę na ramieniu wuja i kciuk z buźce.
-Zojka wszystko gra?-spytałam głaszcząc jej nóżkę, spojrzała na mnie i wyciągnęła kciuk z usteczek.
-Ciocia ja nie chciałam.-powiedziała patrząc na mnie smutno.
-Chodź do mnie.-wzięłam ją od Dymitra i mocno przytuliłam.-Wuja mówił ci, że to nie twoja wina i ja się na ciebie nie gniewam. Możesz mi wierzyć. Borys ma czasem swoje humorki, które trzeba mu wybaczyć bo jest malutki.-pocałowałam ją w czółko, a ona uśmiechnęła się do mnie.-Co powiesz na lody? Widziałam jakieś w zamrażarce.
-Tak.-szepnęła cicho Zoja w geście ekscytacji lecz pomyślała o Borysie.
-Wujek skusisz się na lody?-spytałam wiedząc jak dwuznacznie to brzmi. Dymitr spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Z chęcią.-powiedział patrząc na mnie takim wzrokiem, że wiem iż będę musiała spełnić tę propozycję później.
-To chodźmy.-powiedziałam wychodząc z pokoju.

2 komentarze:

  1. Zojka i Borys są tak genialni że nie wiem czy to możliwe!
    Ale propozycja Rose rozwala :D haha
    Już nie mogę się doczekać kolejnego! Życzę weny i czasu na pisanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Dymitr, Dymitr. Faceci pff...
    Biedna Zoja, myślała, że to przez nią. Słodka jest. Bielikow ma rację, swietna z niej kuzykna. Kocham. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń