Siedzieliśmy przy ognisku pogoda pozawalała nam na to. Borys cały czas patrzył na ogień, ale gdy zauważyłam na jego buźce rumieńce zrozumiałam, że siedzimy zbyt blisko ognia.
-Dymitr cofnij się trochę.-poprosiłam męża.
-Dlaczego?-spytał.
-Bo ci syna przysmaży.-zażartowałam. Dymitr popatrzył na Borysa i usiadł na kamieniu kawałek dalej od ogniska.
-Co nie mówisz, że ci tam ciepło?-spytał Dymitr patrząc na syna. Zaśmiałam się i usiadłam obok nich.
-Borys jest chyba głodny.-powiedziałam widząc minę syna. Dymitr podał mi syna i patrzył co robię. Po chwili nasz syn pił łapczywie.-Łakomczuszku spokojnie. Chcesz znów wymiotować?-spytałam spoglądając w oczy synka. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczkami.
-Mama daj mu się napić.-powiedział Dymitr z uśmiechem. Spojrzałam na męża. Widząc jak patrzy na naszego syna wiem, że gdybym cofnęła się do chwili poznania Dymitra podjęłabym wszystkie te same decyzje byle tylko znaleźć się w tym samym miejscu w którym jestem teraz. Po nakarmieniu synka poklepałam go chwilkę po pleckach aż mu się odbiło i włożyłam go do wózka co spotkało się z wielkim niezadowoleniem.
-Oj daj spokój. Aż taki masz niewygodny ten wózek?-spytałam wyciągając synka. Gdy tylko poczuł moje ciało wtulił się w nie.
-Roza wydaje mi się, że chodzi o widok.-powiedział Dymitr spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc. Dymitr pokazał na korony drzew. Na gałęzi, która była nad wózkiem, siedziała sowa, która patrzyła zaciekawiona do wózka.
-Ojej synku spokojnie.-powiedziałam bujając syna w rękach. Borys cały czas płakał. Dymitr podszedł do mnie i przytulił mnie z boku tak by Borys widział, że oboje jesteśmy przy nim. Borys spojrzał załzawionymi oczkami na nas i zaczął powoli się uspokajać. Dymitr przytulił mnie mocno do siebie i głaskał syna po główce. Borys po chwili zasnął, a my dalej staliśmy w jednej pozycji, która była strasznie wygodna.
-Chcecie zmienić się w posąg?-spytała kpiarsko Jewa.-Dobrze wam idzie.
-Jest nam po prostu wygodnie.-powiedziałam nie odrywając głowy od klatki piersiowej męża.
-Widać.-zaśmiała się Olena.
-Jesteście tak nudni, że uśpiliście własne dziecko.-powiedział Abe poprawiając Mię na rękach, ale dziewczynka przyłożyła tacie z małej piąstki w oko.-Ał Mia!-krzyknął Abe łapiąc się za oko.-Nie wolno.
-Moja siostrzyczka.-powiedziałam z szerokim uśmiechem. Adam, który był na rękach mamy zaczął rechotać jak szalony. Kocham moje rodzeństwo. Mama spojrzała zaskoczona na syna, ale mały nie mógł się opanować. Zaczęłam śmiać się razem z nim, ale na tyle cicho żeby nie obudzić Borysa.
-Rose ty też przeciwko mnie?-spytał Abe patrząc to na mnie to na Mię, która śmiała się z śmiechu brata. Adam był już cały czerwony na pulchnej buźce, ale nie przestawał się śmiać. Dymitr też zaczął się śmiać widząc minę mojego brata.
-Janin zabierz go na chwilę w jakieś odosobnione miejsce bo ci się chłopaczek udusi.-powiedział Dymitr krztusząc się ze śmiechu. Mama ruszyła w głębię lasu, ale jeszcze chwilę słychać było śmiech mojego braciszka. Po chwili wszyscy się uspokoili. Popatrzyliśmy na Mię, która leżała dumnie na rękach u tatusia.
-I jak tatku wszystko gra?-spytałam patrząc na Abe'a.-Masz oko czy ten mały dampir na twoich rękach ci je wyrwał?-spytałam z szerokim uśmiechem.
-Jesteś zabawna córeczko.-powiedział Abe patrząc na małą.-Ale mi wstyd zrobiłaś.-mała zaśmiała się na słowa ojca, a ja wiedziałam, że o moje rodzeństwo nie muszę się martwić. Po chwili wróciła mama z śpiącym Adamem.
-Miałam go uspokoić, a zasnął cały czas się śmiejąc.-powiedziała siadając obok ojca. Mia cały czas patrzyła na tatę, ale gdy mama się dosiadła spojrzałam na nią i uśmiechnęła się widząc brata na rękach mamy.
-My tak mamy często.-powiedział Dymitr ciągnąc mnie na swoje kolana. Przyciągnęłam bliżej wózek żeby mieć oko na syna.-Borys jest bardzo wesołym dzieckiem i często zasypia w czasie zabaw.-powiedział spoglądając do wózka. Uśmiechnęłam się na ostatnie wspomnienie. Dymitr bawił się z Borysem w'' a kuku '' i zanim się obejrzał było po zabawie bo nasz synek już smacznie spał na dywanie. Wtuliłam się w męża.
-Co się dzieje?-spytał szeptem.
-Kocham Cię.-powiedziałam spoglądając w jego oczy.
-Ja ciebie też Roza.-zapewnił z siłą.
-Gołąbeczki co tam się dzieje?-spytał Abe.
-Spokojnie tatusiu na pewno nie planujemy potomstwa.-zapewniłam z wyższością.
-To dobrze. Jeden wnuk mi wystarczy.-powiedział z uśmiechem. Gdybym mogła w tej chwili zrobiłabym mu na złość.
Jej. Mogą tu zostać dłuuuuuuuuuuuugo? Są niesamowici razem wszyscy <3
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^^
Zyvze dużo weny i czasu do pisania
Zgadzam się z Mańką. To takie urocze. Już lubię rodzeństwo Rose. Biedni Abe i JanineCzekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńTen rozdział był tak słodki, że aż nie mam słów. Chcę takich więcej. Uwielbiam Borysa i rodzeństwo Rose też. W sumie wszystkich uwielbiam. Czekam na więcej
OdpowiedzUsuń