Na następny dzień dziewczyny stwierdziły, że chcą poćwiczyć. Oboje z Dymitrem byliśmy szczęśliwi i gotowi na to co ma nastąpić. Ubrani w stroje do ćwiczeń zeszliśmy do ogrodu gdzie wszyscy na nas czekali. O dziwo moja mama też chciała wziąć w tym udział. Olena najdłużej się opierała, ale po chwili dała się namówić. Dziewczyny popatrzyły jak schodzimy po schodach tarasowych.
-Rose ile ty jesteś po porodzie?-spytała Sonia patrząc na mnie.
-Trzy tygodnie i kilka litrów potu.-powiedziałam patrząc na męża.
-Lepiej ci teraz?-spytał z uśmiechem.
-Dobra masz rację. Już siedzę cicho.-powiedziałam podchodząc do dziewczyn. Dymitr miał prowadzić ćwiczenia bo on najlepiej się na tym zna.
-Drogie panie na początek rozgrzewka i dziesięć kółeczek.-powiedział z uśmiechem. Byłam na to gotowa, ale dziewczyny chyba nie.
-Żartujesz?-spytała Karolina.
-Karolinka biegnij.-ponaglił ją Dymitr z uśmiechem. Dziewczyny zaskoczone zaczęły biec, a ja ze spokojem kończyłam drugie kółeczko. Gdy skończyłam biegać podeszłam do męża.
-Nie wykończ ich.-poprosiłam całując go w policzek.
-Spróbuję, ale zwiąż włosy.-poprosił.
-Robi się.-powiedziałam z uśmiechem. Dziewczyny zmęczone skończyły robić ostatnie kółko i podeszły do nas. Moja matka wyglądała na zadowoloną. Już miałyśmy zacząć ćwiczenia kiedy Abe wyszedł na taras.
-Rose Borys płacze!-krzyknął.
-Zacznijcie beze mnie.-powiedziałam biegnąc w stronę domu. Gdy weszłam do sypialni Borys darł się wniebogłosy. Podeszłam do synka i wyciągnęłam go z łóżeczka. Po nakarmieniu synka wróciłam do ogrodu. Wszyscy popatrzyli na mnie.
-Wróciłam.-powiedziałam z uśmiechem.
-Wszystko gra?-spytał Dymitr.
-Tak, Borys był głodny.-Dymitr wrócił do pokazywania ćwiczeń, a ja się w nie wgrałam. Po dwóch godzinach dziewczyny miały już dość więc skończyliśmy. Dymitr podszedł do mnie patrząc co robię.
-Co ty kombinujesz?-spytał z uśmiechem.
-Spróbuję zrobić gwiazdę nie robiłam tego od zakończenia szkoły.-ustawiłam się w odpowiedniej pozycji i po chwili stałam kawałek dalej.-Udało się!-krzyknęłam szczęśliwa. Dymitr zaśmiał się z mojej reakcji, ale zaskoczony ledwo mnie złapał gdy na niego wskoczyłam. Przytulił mnie mocno do siebie, a ja wtuliłam się w niego mocno.
-Moja kochana gimnastyczka.-Dymitr przytulał mnie mocno przez co czułam się bezpiecznie.
-Chciałbyś żebym była gimnastyczką?-spytałam z ciekawością.
-Nie wiem. Ale chyba fajnie by było.-powiedział cały czas trzymając mnie za pośladki.
-Mówisz?-spytałam zaskoczona.
-No wiesz mogłabyś jednocześnie ćwiczyć i karmić Borysa. Fajnie by to wyglądało.-powiedział. Wyglądał jakby się rozmarzył.
-Mi się wydaje, że bardziej by to śmiesznie wyglądało.-stwierdziłam.
-A mi się wydaje, że wszyscy już poszli, a my zostaliśmy w ogrodzie.-powiedział Dymitr rozglądając się dookoła.
-Faktycznie zostaliśmy sami, ale idźmy do domu bo tęsknię za naszym dzieckiem.-powiedziałam z słodkim uśmiechem.
-Tak dziecko. Śmiesznie brzmi to z twoich ust. Pamiętam jak na początku naszej znajomości nie wyobrażałem sobie ciebie w roli żony i matki, a teraz nie wiem czy widziałbym cię w innym miejscu.-powiedział z uśmiechem wchodząc po schodach na pierwsze piętro.
-A ja pamiętam jak widziałam w tobie strażnika i zastanawiałam się jak to możliwe, że masz jakieś życie towarzyskie.-powiedziałam nie odrywając spojrzenia od jego twarzy.
-Od zawsze miałem jakieś życie. Może mniej ciekawe niż teraz, ale zawsze jakieś miałem.-powiedział śmiejąc się z mojej miny.-Co zdziwiona?
-Co robiłeś jak wracałeś z służby?-spytałam zeskakując z jego rąk.
-Najczęściej szedłem się wykąpać, jadłem coś i oglądałem coś w telewizji bądź czytałem książkę i szedłem spać.
-Miałeś nudne życie.-stwierdziłam gładząc go po policzku.
-Racja, ale po kilku miesiącach dostałem zlecenie na odnalezienie was i wtedy miałem jeszcze mniej czasu dla siebie.-powiedział podchodząc do łóżeczka.-A potem pojawiłaś się ty i wywróciłaś świat do góry nogami.
-Wywróciłam tylko twój świat.-powiedziałam podchodząc do niego.
-A potem odważyłaś się mnie pokochać i urodzić nam syna. Roza jesteś wspaniała.-powiedział przytulając mnie. Wtuliłam się mocno w jego ciało.
-To wszystko nie działo się z moją świadomością.-powiedziałam podnosząc głowę. Dymitr patrzył na mnie z miłością.
-Cieszę się, że cię mam. I cieszę się, że mamy tego śmieszka, który chce żebyś na niego spojrzała.-słysząc słowa Dymitra spojrzałam na łóżeczko. Borys leżał z szerokim uśmiechem.
-Hej myszko. Jak ci się spało?-spytałam wyciągając synka z łóżeczka. Borys szczęśliwy zapiszczał radośnie wymachując rączkami. Przytuliłam się do Dymitra, a on zaczął głaskać Borysa po policzkach czym uzyskał salwy śmiechu synka.
-Boro powiedz tacie co cię tak cieszy?-spytał Dymitr śmiejąc się z Borysa. Położyłam głowę na jego ramieniu wiedząc, że jestem bardzo szczęśliwa.
Jak już mówiłam i mówić będę: idealna rodzinka.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażałam sobie Rose i Dymitra w... Takich rolach. A teraz proszę! Świetni są!
Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na następny
Oni są genialni. Pasują do siebie idealnie. Rodzina na medal. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń