Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział 378

Obudziłam się dziwnie wyspana. Otwarłam oczy i spojrzałam na męża, ale odkryłam, że miejsce obok mnie jest puste. Wstałam i ruszyłam do pokoju syna, ale on również był pusty. Poszłam się ubrać i umyć i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na  tarasie i czekali na podanie śniadania. Dymitr siedział z Borysem na rękach i coś mówił do Edana. Podeszłam bliżej męża i usiadłam na wolnym krześle obok niego.
-Dzień dobry.-powiedziałam całując Dymitra w policzek. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Jak się spało?-spytał ciekaw.
-Dobrze, ale dlaczego mnie nie obudziłeś?-spytałam patrząc na Borysa. Mały świetnie się bawił własnymi paluszkami, ale przeszkadzał mu smoczek w buzi.
-Chciałem żebyś się wyspała.-powiedział Dymitr patrząc na mnie przepraszająco.
-Dobrze, daj mi syna.-poprosiłam nie mogąc wytrzymać już dłużej. Dymitr tylko zaśmiał się cicho i podał mi Borysa. Przytuliłam synka, a on wtulił się we mnie.-Głodny?-spytałam. Borys popatrzył mi w oczy i wyglądał jakby naprawdę był głodny. Weszłam z Borysem do domu i ze spokojem go nakarmiłam. Borys był bardzo szczęśliwy gdy się najadł i zaczął od razu zasypiać. Włożyłam synka do wózka i wyszłam na taras.
-Śpi?-spytał Dymitr.
-Śpi.-powiedziałam siadając. Podano śniadanie wiec skupiłam się na nim. Po śniadaniu wszyscy zostali na tarasie ponieważ pogoda bardzo sprzyjała. Rozkoszowałam się piękną pogodą. Nagle znikąd pojawiły się babcie, które usiadły obok mnie.
-Coś się stało?-spytałam zmartwiona.
-Nie mamy dla ciebie propozycję.-wypaliła babcia Deirdre.
-Jaką?-spytałam ciekawa.
-Może w przyszłym roku nas odwiedzicie?-spytała babcia Esna z szerokim uśmiechem.
-W jakim sensie?-spytałam.
-No najpierw przylecicie do Szkocji, a potem do Turcji albo odwrotnie.-obie popatrzyły na mnie z nadzieją.
-Muszę porozmawiać o tym z Dymitrem, ale z chęcią was odwiedzimy.-uśmiechnęłam się do nich. To był wspaniały pomysł i bardzo chciałam je odwiedzić. Zobaczyć jak żyją. Zanim zdążyłam głębiej zanurzyć się w swoich przemyśleniach podszedł do nas Dymitr z szerokim uśmiechem.
-Wszystko gra, drogie panie?-spytał przytulając mnie mocno do siebie.
-Tak.-uśmiechnęłam się wtulona w tors męża.-Została nam złożona pewna  propozycja.
-Jaka?-spytał ciekaw.
-Czy w masz plany na przyszłe wakacje?-spytałam ciekawa.
-Nie, a dlaczego?-cały czas się uśmiechał i wyglądał uroczo.
-Ponieważ możemy jechać do Szkocji i do Turcji, co ty ma to?-spojrzałam na niego ciekawa.
-To bardzo ciekawa propozycja.-stwierdził patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
-Czyli co? Jedziemy?-spytałam z słodkim uśmiechem.
-Tak jestem jak najbardziej za.-powiedział całując mnie w głowę. Uśmiechnęłam się do niego wesoła.-Przyszedłem was poinformować, że Borys się obudził i potrzebuje trochę damskiej uwagi.
-Rozumiem, że ma dość mężczyzn?-spytałam ciekawa.
-Tak.-zaśmiał się, a ja ruszyłam w stronę  domu. Weszłam do domu i podniosłam syna.
-Co synku, idziemy na spacerek? Tylko ty i mamusia.-popatrzyłam na syna. Wyglądał na szczęśliwego. Wyszłam z nim na dwór i chodziłam opowiadając co widzimy. Gdy przechodziliśmy koło krzewu róży Borys zaczął się wiercić, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.-Mama opowiadała ci już o różach.-Borys wyciągnął rączkę w stronę krzewu.-Chcesz kwiatka?-spytałam kucając.-Mama musiała by iść po nożyce.-Borys patrzył na mnie błagalnie.-Zawołamy tatusia i tatuś co zerwie różyczkę.-powiedziałam z uśmiechem.-Dymitr!-krzyknęłam, a on pojawił się niemal natychmiast.
-Słucham kochanie.-spojrzał na mnie z uśmiechem. Zaśmiałam się.
-Masz przy sobie sztylet?-spytałam. Dymitr wyciągnął narzędzie marszcząc brwi.-Zetnij jedną różyczkę Borysowi.-poprosiłam. Dymitr ukucnął tuż obok mnie i uciął różę tuż przy kielichu. Położył go na brzuszku Borysa, a mały zaczął się śmiać przez co kwiatek spadł podniosłam go i pokazałam synkowi.
-Podoba się?-spytał Dymitr z uśmiechem patrząc na Borysa.
-Najwidoczniej tak.-powiedziałam śmiejąc się z reakcji Borysa.
-Najważniejsze.-Dymitr przytulił mnie i pocałował w czoło.-Kocham was.
-My ciebie też.-powiedziałam spoglądając na męża. Czułam się taka szczęśliwa i bezpieczna, ale wiedziałam, że nasz spokój zostanie kiedyś zburzony przez niecne plany Wiktora i Taszy lecz na razie chcę być z moją rodziną.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze=rozdział

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie. Cieszę się, że Rose i Dymitr wraz z Borysem odwiedzą dalszą rodzinę. Jestem bardzo ciekawa, jak oni żyją. I mam nadzieję, że Wiktor i Tasza dadzą im spokój. Jeśli coś zrobią, normalnie ich uduszę. Jak zwykle mnóstwa weny i czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnego Roberta ani Taszy!
    Rose, Dymitr... Borisiek.. Oni są słodcy ^^
    Czekam na kolejny i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe. Supcio, pojadą do rodzinki. Borys to uwielbienie róż ma chyba po tatusiu.😂 Lecę czytać dalej💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń