Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział 379

Po trzech tygodniach wszyscy zaczęli się rozjeżdżać. Pierwsi wjechali Hathawayowie, dzień później Mazurowie. Wszyscy bardzo sługo żegnali się z nami i życzyli pociechy z Borysa. My wyjeżdżamy dziś ponieważ Abe wraz z mamą i bliźniakami jadą załatwiać jakieś interesy.
-Uważajcie na dzieciaki.-poprosiłam.
-Dobrze, będziemy Rose nie musisz się tak martwić.-powiedziała mama walcząc z Adamem, który cały czas zrzucał czapkę z główki.-Adam do choler, uspokój się!-krzyknęła wściekła. Adam zmarszczył brewki i cisnął w nią czapeczką. Powstrzymałam śmiech i podeszłam do nich.
-Daj mi tą czapkę i idź sprawdź czy wszystko macie.-poleciłam. Wzięłam brata na ręce i pokazałam mu czapkę.-Czemu nie chcesz czapki? Fajna jest. Patrz jak ja ładnie w niej wyglądam.-założyła  czapeczkę i zaprezentowałam się braciszkowi. Roześmiał się i wyciągnął rączki w kierunku czapeczki. Ściągnęłam ją z głowy i założyłam braciszkowi na główkę. Adam uniósł wysoko główkę jakby był nie wiadomo jak dumny z tego, że ma czapeczkę na głowie. Akurat ojciec schodził z góry i uśmiechnął się widząc nas.
-A co tu się dzieje?-spytał podchodząc i gładząc Adama po policzku.
-Twój syn się poddał i pozwolił sobie założyć czapeczkę.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-No synku jestem z ciebie dumny.-Abe zaśmiał się całując policzki Adama.-Rose pamiętaj, że wracamy za cztery dni. Jakby coś się działo po prostu dzwoń.-powiedział patrząc na mnie poważnie .
-Dobrze będę pamiętać.-zapewniłam. Adam patrzył ciekawy na tatę, a na końcu chwycił go za brodę.
-Co podoba się broda taty?-spytał Abe z słodkim uśmiechem. W tej chwili wyglądał jak wzorowy tata. Uśmiechnęłam się do obu.
-Uważajcie tam na siebie.-poprosiłam przytulając ojca. Zaskoczony spojrzał na mnie.
-Dobrze córeczko, będę pamiętał.-zapewnił całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego.
-Fajnie, że tak poprawiliśmy kontakty.-stwierdziłam.
-Bardzo fajnie. Cieszę się, że jesteśmy teraz taką prawdziwą rodziną.-powiedział szczęśliwy.
-Ja też się cieszę.-powiedziałam poprawiając brata na rękach.
-Dawaj mi już Adama i leć do swoich chłopców do samochodu. Dymitr czeka.-powiedział z głupkowatym uśmiechem.
-Już biegnę, tylko ucałuję te słodkości.-powiedziałam całując braciszka. Adam zaśmiał się radośnie i trafił do rąk taty. Mama schodziła z Mią więc do nich podeszłam i ucałowałam siostrzyczkę w policzki. Chciałam przytulić mamę, ale ona jedynie skinęła mi głową na pożegnanie.
-Miłej podróży.-skwitowałam wychodząc z domu. Ruszyłam w kierunku naszego auta i wślizgnęłam się na tylne siedzenie.
-Co to za mina?-spytał Dymitr spoglądając na mnie.
-Zauważyłam, że moja matka nie potrafi i nigdy się nie nauczy okazywać mi uczuć.-powiedziałam spoglądając na Borysa. Synek leżał w nosidełku i patrzył co się dzieje za oknem.
-Daj spokój, Janin jest jaka jest, ale może w końcu okaże ci jakieś pozytywne uczucia.-Dymitr starał się jak mógł, ale ciężko mu szkło.
-Skończmy ten temat i jedźmy do domu.-powiedziałam z uśmiechem.
-Dobrze masz rację.-Dymitr uśmiechnął się do mnie i włączył silnik. Gdy wyjeżdżaliśmy z posesji moich rodziców spojrzałam w niebo. Ich samolot wzniósł się wysoko w niebo.
-Ciekawe gdzie tym razem lecą. Ojciec był dość tajemniczy.-powiedziałam spoglądając na Borysa, który chyba dostał czkawki i był tym strasznie zaskoczony.
-Nie wiem.-Dymitr odpowiedział tak jakby chciał uciąć temat.
-Jesteś pewien, że nic nie wiesz?-spytałam sięgając po torbę i wyciągając z niej butelkę. Borys coraz bardziej męczył się czkawką i coraz mniej mu się to podobało. Włożyłam mu do ust butelkę i patrzyłam jak pije.
-Roza nie wiem nic na temat wyjazdów twojego ojca.-zapewnił Dymitr.
-Niech ci będzie, jedź teraz tak żeby nie wjechać w dziury bo Borys pije.-poprosiłam.
-Nie płakał.-zauważył Dymitr.
-Nie płakał, ale ma czkawkę.-powiedziałam uśmiechając się do synka.
-Ojej biedna myszka.-Dymitr chciał się zatrzymać, ale go powstrzymałam.
-Jedź, ale ostrożnie.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Jesteś pewna?-spytał.
-Dymitr jedź Borys już kończy pić.-powiedziałam widząc, że Borys zaczyna kręcić główką.
-Ale teraz nie poklepiesz go po plecach.-Dymitr wydał się przerażony.
-Ale wymasuje mu brzuszek.-powiedziałam spokojnie.
-Dobrze niech ci będzie.-powiedział kręcąc głową.
-Powinieneś się cieszyć. Teraz Borys jest szczęśliwy i idzie spać.-powiedziałam widząc, że Borys odpływa.
-Nasze dziecko to wielki śpioch.-stwierdził Dymitr.
-Nasze dziecko jest małe.-poprawiłam męża.
-Jak zwał tak zawał.
-Wcale nie. Ja dużo śpię.-powiedziałam śmiejąc się.
-Racja.-Dymitr również się zaśmiał.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze=rozdział

5 komentarzy:

  1. Oooooo co jest nie tak z Janin

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jak rozwinie się sytuacja z rodziną. Czy do Janin wreszcie dotrze, że jej dorosła córka też potrzebuje uwagi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Yhmmm mam wrażenie że trochę to opowiadanie stało się bajka dla dzieci jest strasznie spokojne i nudne. Ja już nie widzę w tym wszystkim wybuchowej i aroganckiej Rosę i trochę jest tak jakbym czytała o czymś innym.moze wprowadź trochę akcji było by fajnie . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie obcena sytuacja to cisza przed burzą.

      Usuń
  4. Nie podoba mi się twoja odpowiedz :-/. Co do rozdziału, to uroczy. Rose ma dobry wpływ na dzieciaki.sama jestem ciekawa gdzie lecą Janine i Abe. No ale nic. Lecę czytać dalej💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń