Po półgodzinnym poszukiwaniu hotelu znalazłam jedynie motel. Gdy weszłam do recepcji i zobaczyłam, że jest czysto nic mi już nie przeszkadzało. Weszłam do pokoju z bagażami i wózkiem w drugiej ręce.
-Co mówisz Boro, nie jest aż tak źle?-spytałam spoglądając na synka. Patrzył na sufit z zaciekawieniem.-Śpisz ze mną. Cieszysz się?-spytałam widząc ogromne dwuosobowe łóżko. Postawiłam walizkę przy wejściu i skupiłam się na Borysie. Wyciągnęłam go z wózka i zaczęłam nosić pokazując co mamy w pokoju.-Patrz, a tu jest łazienka.-powiedziałam otwierając drzwi. Borys patrzył prosto przed siebie i zapiszczał gdy zapaliłam światło. Przestraszyłam się, że to Wiktor i podniosłam głowę. Okazało się, że Borys patrzy na swoje odbicie w lustrze. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej.-A co my tu mamy?-spytałam.-Wiesz kto to jest?-spytałam pokazując jego odbicie. Zaśmiał się i zaczął macać swoje odbicie.-To jesteś ty. Słodki jesteś prawda?-spytałam całując pulchne pulaski. Borys znów zaczął się śmiać.-Wiesz, że mamusia kocha cię za ten śmiech?-spytałam całując malutki nosek.-Teraz chyba jednak czas iść spać, więc synku przebieramy się w piżamkę i idziemy spać.-powiedziałam idąc z powrotem do sypialni. Gdy przebrałam Borysa, nakarmiłam go i uśpiłam. Popatrzyłam chwilę na Borysa, a następnie chwyciłam telefon i wybrałam numer.
-Tak słucham.-usłyszałam głos Oleny.
-Hej Oleno nie dzwonie za późno?-spytałam nie wiedząc, która jest u nich godzina.
-Nie, spokojnie. Rose wszystko gra?-spytała zmartwiona.
-Tak znaczy nie znaczy nie denerwuj się.-dukałam nie wiedząc jak to jej powiedzieć.
-Co się stało Rose?-spytała spokojnym głosem.
-Dziś Dymitr musiał wyjechać załatwić kilka spraw no i....-przerwałam szykując się na najgorsze.-Miał wypadek samochodowy. Pojechałam od razu do szpitala i wiem, że po mimo kilku złamań, poobijanych żeber i lekkiego wstrząsu mózgu nic mu nie jest.-powiedziałam powoli.
-Co dokładnie się stało?-spytała Olena drżącym głosem.
-Kierowca, który jechał przeciwległym pasem zjechał na jego pas i Dymitr zaczął dachować.-powiedziałam w skrócie.
-A jak on się czuje?-spytała.
-Jest wesoły, ale obolały.-zapewniłam.
-W tej chwili żałuje, że nie mieszkamy bliżej.-powiedziała smutna.
-Spokojnie zajmę się nim. Specjalnie śpię dziś w motelu żeby być bliżej niego.-powiedziałam spoglądając na Borysa. Spał słodko mając paluszek w buzi.
-Cieszę się, że jesteś przy nim i bardzo ci za to dziękuję.
-Oleno spokojnie jestem jego żoną i to dla mnie oczywiste, że mam się nim zajmować.-powiedziałam pewnym tonem.
-A co z Borysem?-spytała Olena.
-W tej chwili śpi, ale przyjechał ze mną.
-Oj słodka myszka. Ostatnie zdjęcia, które wysłałaś są uroczę i wydaje mi się, że troszeczkę urósł.-powiedziała Olena. Usłyszałam jednak w jej głosie zmartwienie i zrozumiałam, że próbuje odciągnąć się od ponurych myśli.
-To bardzo możliwe ponieważ nie mieści się w moje ulubione śpioszki.-powiedziałam smutna.
-Spokojnie znajdziesz wiele uroczych ciuszków.-zapewniła.
-Oleno proszę cię, nie martw się o nas damy sobie radę. Jeśli coś się stanie na pewno was poinformuje. Ale spokojnie wszystko będzie dobrze, wszyscy musimy dać sobie radę.-zapewniłam pewnie.
-Dobrze, postaram się być spokojna. A ty uważaj na chłopców, ale i na siebie. Teraz to ty jesteś głową waszej rodziny.-powiedziała pokrzepiająco.
-Dobrze, postaram się jak mogę być głową naszej rodziny, a teraz kończę i wam nie przeszkadzam.-powiedziałam.
-Spokojnie jeszcze nie ma u nas południa, muszę o wszystkim opowiedzieć dziewczynką.-powiedziała spokojnym matczynym tonem. Uśmiechnęłam się pod nosem tak bardzo nie umiałam tego przyzwyczaić się do tego, że ktoś tak do mnie mówi.
-Dobrze opowiedz im, ale błagam was nie martwcie się o nas za bardzo. Daje sobie ze wszystkim radę i mój ojciec mi pomaga.
-Dobrze będziemy trzymać kciuki żebyście dali sobie radę.-powiedziała Olena dziwnie radosnym głosem.
-Dziękuję.-zaśmiałam się.-Oleno muszę kończyć bo Borys zaczął się wiercić na łóżku i zaraz spadnie.-powiedziałam widząc jak synek zmierza w kierunku krawędzi łóżka.
-Jasne leć. Zadzwoń jutro i opowiedz co u Dimki.-poprosiła.
-Dobrze.-powiedziałam z uśmiechem.-Pa.
-Do zobaczenia Rose.-powiedziała rozłączając się. Odłożyłam telefon i podeszłam do łóżka kładąc Borysa na środku łóżka i obkładając go poduszkami z obu stron. Gdy miałam pewność, że Borys nie spadnie poszłam szybko się wykąpać. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na telefon, ale nie było żadnych nowych wiadomości. Spokojniejsza położyłam się do łóżka i przytuliłam synka całując go w główkę.
-Zobaczysz Borysik tatuś wyzdrowieje szybciej niż nam się może wydawać.-zapewniłam mojego śpiącego aniołka, a następnie sama zasnęłam zmęczona tym dniem.
---------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze =rozdział
Olena jest taka kochana. Boro wystraszył się swojego odbicia. Uroczy. Mam nadzieję, że Dimka szybko wróci do zdrowia. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńJaki borys jest słodki
OdpowiedzUsuńSuper :) Olena nie powinna tak bardzo się martwi. Rose sobie poradzi
OdpowiedzUsuń